- 3 months ago
Category
🎥
Short filmTranscript
00:00KONIEC
00:30Kobieta za ladą
00:52Odcinek drugi. Luty.
01:00Iżinka z warzywnego.
01:17Iżinko, cebula się skończyła. Zaraz przyniosę.
01:20Skąd tyle gliny?
01:24Przywieźli ziemniaki.
01:26Chcesz je tu sadzić? Zamiecz mi to zaraz.
01:30Przywieźli wam grejfruty.
01:35Co z tą cebulą?
01:38Przywieźli grejfruty.
01:40Najpierw daj cebulę.
01:41Oskar zaczeka.
01:46Tego już za wiele.
01:48Nie pokazuj mi się na oczy.
01:50Już prędzej nie mogłam.
01:51Nie płacą mi za odwalanie roboty
01:53za jakąś lamazarną jąkałę.
01:54Proszę nie płakać.
02:12To jabłko schowałem specjalnie dla pani.
02:14Nie lubię, kiedy młode dziewczyny płaczą.
02:27Dziękuję.
02:30Jutro przywiozę pani takie samo.
02:33Pojutrze też i po pojutrze.
02:34Będę przywoził tak długo,
02:38dopóki się pani nie uśmiechnie.
02:40Będzie pani na mnie czekała?
02:41Cześć dziewczęta.
02:59Co nowego?
03:01Nic.
03:01Jeden złodziej z sardenkami w rękawie.
03:05Sonia go zauważyła,
03:06ale kropnie się bała zdjąć z niego płaszcz.
03:08Dzień dobry.
03:17Dzień dobry.
03:19Dzień dobry.
03:28Cześć, Iżynko.
03:30Dzień dobry.
03:33Przywieźli takie piękne jabłka?
03:35Nie przywieźli.
03:42To prezent?
03:47Można wiedzieć, kto ci to dał?
03:51Kierowca.
03:56Nazywa się Radek.
03:57Jutro mi go pokażesz.
04:01Taki ładny.
04:06Iżynko, uważaj na ładnych chłopców.
04:10Pani Holubowa, słucham?
04:14Myśli pani, że mu to nie będzie przeszkadzało?
04:17Nie będę badiać.
04:19Co?
04:20Że się jąkam.
04:25Iżynko.
04:27Nie ma wśród nas takiej, która by nie miała jakiejś skazy na urodzie.
04:31Jedna jest chuda, druga gruba, trzecia, jak ja, szeroka w biodrach.
04:36A czwarta z kolei trochę się jąka.
04:37Jeśli ten chłopak jest coś wart, to nie będzie mu to przeszkadzało.
04:41Bo chłopcy to się zawsze ze mnie śmiali.
04:46A myślisz, że ze mnie nie?
04:50Pracuj sobie spokojnie, ładnie się ubieraj, wymyśl jakąś fryzurę, w której ci będzie do twarzy i zobaczysz sama.
04:57Jutro przyniesie ci arbuza.
05:01W lutym nie ma arbuzów.
05:02Takich pięknych jabłek też nie ma.
05:08To też prawda.
05:10No widzisz?
05:12Proszę panią, co tam jeszcze?
05:16Proszę ugryźć.
05:19Przecież nie będę obgryzała twojego dowodu miłości.
05:22Ja proszę.
05:24Zgoda.
05:29Ale pyszne.
05:31Dziękuję.
05:32Dzień dobry, panie Aniu, to mój syn.
05:40Miło mi, Cholubowa.
05:41Dzień dobry, Karas Junior.
05:43Pierwszy od lat Karas, który nie zajmuje się handlem.
05:45O rany, nie mogę.
05:46No, no, Olimko, handlować zaczął jeden z naszych pradziadków.
05:49I tak już przechodzi z ojca na syna.
05:50On studiuje.
05:51A co pan studiuje?
05:52Medycynę.
05:53Powodzenia.
05:54Cztery lata ma już za sobą, teraz ma już z górki.
05:56Czy tak samo jak ze mną?
05:57Ja bym ci pokazał, a wy przestańcie mi się tu kręcić.
06:00To nie dla was partia.
06:01Wenda, przestań się gapić na dziewczyny, bo do trzydziestki tych studiów nie skończysz.
06:14Sądzi pani, że dwieście kanapek na piątek wystarczy?
06:17Na pewno.
06:19Ale przecież są ferie.
06:21Co to za ferie?
06:23W poniedziałek dzieci już idą do szkoły.
06:25Ma pani rację.
06:26Zamówię dwieście.
06:27Dziękuję.
06:29Proszę bardzo.
06:34Jak będę chciała, owinę młodego Karasa dookoła palca.
06:38To już lepiej nie chciej.
06:39Lekarze strasznie na mnie lecą.
06:40W zeszłym tygodniu jeden dentysta z przychodni zamknął swój gabinet,
06:44zostawił poczekalnię pełną pacjentów i szedł za mną aż do metra.
06:47Jest coś nowego na przedpołudnie?
06:52Nie, przywieźli tylko sałatki, a wczoraj jeszcze nie sprzedałyśmy.
06:55Mogę iść wyprasować sobie sukienkę?
06:58Nie boisz się szefa?
07:00Jak mnie zobaczę, rozebrano ucieknie.
07:02A potem?
07:03A potem ja ucieknę.
07:08Dzień dobry.
07:09Dzień dobry.
07:10Co tak wcześnie dzisiaj?
07:11Mam trochę pracy w domu.
07:13Czym mogę służyć?
07:14Chciałbym coś na kolację.
07:17Sałatkę włoską?
07:18Może być.
07:19Ile?
07:20Tak ze trzydzieści deko.
07:24Nie chce pana ograniczać, ale czy to nie za dużo jak na jedną osobę?
07:28To ma być na dwie.
07:29Przychodzi do mnie kolega.
07:31Jeśli tak, to w porządku.
07:32Co jeszcze?
07:33Już nic.
07:34Zupełnie nic?
07:35Nic.
07:36Nie szykuję żadnej kolacji.
07:37To tak na wszelki wypadek, gdybyśmy poczuli głód.
07:40A jeśli poczujecie pragnienie?
07:41Może by tak trochę wina?
07:42Mamy zenecką lipkę.
07:44To już ostatnia.
07:45Nie, dziękuję, nie.
07:46Raczej kawę.
07:56Dziękuję, do widzenia.
07:57A może chociaż kawałeczek sera?
07:59Kawałeczek może być.
08:01A może topionego?
08:02Proszę.
08:03Życzę smacznego.
08:04Do widzenia.
08:07Do widzenia.
08:08Ciekawa jestem, co to za facet.
08:15Dlaczego?
08:16Bo ja zawsze każdego potrafię zaszufladkować, ale tego nie mogę rozgryźć.
08:20Wiem tylko, że nie jest żonaty.
08:23Skąd wiesz?
08:24Nie wiem skąd, ale wiem.
08:26Czyli jednak nie wiesz.
08:29Założymy się?
08:30A jak się o tym przekonamy?
08:31Po prostu go spytam.
08:33Zwariowałaś chyba.
08:34Czuję, że się do niego wezmę.
08:35Jak to się weźmiesz?
08:36Mam wrażenie, jakby dookoła niego była jakaś skorupka.
08:39A ja mam ochotę ją stłuc.
08:41I zrobię to.
08:42A niby jak masz zamiar to zrobić?
08:43Jak?
08:44Umówię się z nim.
08:46Chyba żartujesz.
08:47O rany, on jest samochodem.
08:49Zaraz się z nim zabiorę.
08:51Nie wygłupiaj się.
08:53Jutro zreferuję, co kryje się pod skorupką.
08:55Jaki piękny sweter ma ta Olina.
09:09Olina jest jedynaczką.
09:11Tatuś leży na forsie, w willa jak zamczysko.
09:13Stać ją na sweter za cztery setki.
09:15Ty za te pieniądze musisz sobie kupić dwa swetry, albo jeszcze lepiej trzy.
09:20Ale chciałabym mieć taki.
09:21Poproszę pół kilograma twarogu.
09:27Tylko ani deko więcej.
09:29Odważę równo.
09:30Ma być twardy czy miękki?
09:31To macie dwa rodzaje?
09:33Trzy. Dwa rodzaje miękkiego i jeden twardy.
09:35Na co to ma być?
09:36Tego nie wiem.
09:37Skoczę zapytać.
09:38Może jednak dojdziemy do tego razem.
09:40Może pan sobie przypomni, co żona ma zamiar z tego zrobić.
09:42Dziękuję.
09:43Za chwilę wracam.
09:51Już jestem.
10:00Mieszka pan tak blisko?
10:02Nie, ale już sobie przypomniałem.
10:04To mają być knedliki z ciasta twarogowego.
10:07Więc jaki to twaróg?
10:09Na ciasto miękki.
10:10Do posypania twardy.
10:11No i masz.
10:12Jesteśmy znów na początku.
10:14Chyba, że woli pan do posypania też miękki, co?
10:16Racja.
10:17Niech mi pani da miękki.
10:19Powiem, że innego nie było.
10:20Oczywiście.
10:21Nie obrazi się pani?
10:23Najważniejsze, żeby pan nie chodził dwa razy.
10:26Więcej ci pożyczyć nie mogę.
10:28Mnie też brakuje.
10:30Nie wiesz, kogo by tu jeszcze poprosić?
10:32Oskar, pożycz iżynie 100 koron.
10:34Kredytu nie udzielamy, bo to jest tak, że najpierw się traci towar, a potem klienta.
10:40On na pewno nie pożyczy.
10:45Zapamiętaj dziewuszko, że Oskar ma złote serduszko.
10:48Oskarze.
10:51Ladienko, przewiozę cię na beczce.
10:52Jedziemy.
10:54Z drogi, bo rozjadę.
10:58Poszaleliście, czy co?
11:00Już sami nie wiedzą, co robić.
11:02Młodość się musi wyszumieć, matko.
11:04Nie wytrzymam tu z nimi, nie wytrzymam.
11:06Pani Kubankowa, może mi pani pożyczyć paczkę?
11:12Paczkę czego?
11:12To znaczy setkę.
11:16Chodzi o pieniądze.
11:18A na co tobie, młodej, niezamężnej dziewczynie, pieniądze?
11:21Chciałabym sobie kupić sweter.
11:24Taki na pokaz.
11:27Nigdy tego nie zrobię.
11:29Dlaczego?
11:30Bo wy, młode dziewczyny, myślicie tylko o tym, w co by się wystroić.
11:34Kiedy ja byłam w twoim wieku, nosiłam swetry po starszych.
11:37Były już 100 razy cerowane, a ja się cieszyłam, że je w ogóle mam.
11:40Pewnie chcesz sobie kupić taki sweter, w którym całe plecy są gołe.
11:43Dlaczego nie ma nikogo przy butelkach?
11:45Przynoszą przed południem trzy na krzyż, a i tak zawsze stoi kolejka.
11:48A że Iżina nie stoi przy swoich jarzynach, tego nikt nie widzi.
11:51Wszyscy się zawsze wyżywają na starej babie.
11:53Nie wytrzymam tu dłużej.
11:54Ile ci jeszcze brakuje, Iżinko?
11:56Dwóch setek.
11:59Tyle nie mogę.
12:00Ale setkę ci pożyczę.
12:02Jaka pani dobra.
12:05Daj spokój.
12:06Jeszcze pamiętam, jak kiedyś sama latałam po całej Pradze za najpiękniejszym sweterkiem przed randką z jednym panem.
12:13Jak się to skończyło?
12:15Fatalnie.
12:15Pobraliśmy się.
12:22Dobry wieczór.
12:23Już z pracy?
12:24Dobry wieczór.
12:25Jak pan widzi?
12:26A ja właśnie do pracy.
12:28I wrócę dopiero za dwa dni.
12:29To jest robota, co?
12:30Niech pan przyjdzie do nas.
12:31Potrzebujemy ludzi.
12:33Pomyślę o tym.
12:33Witaj, mamo.
12:39Witaj, Anneczko.
12:45Wyglądasz na zmęczoną.
12:47Ależ skąd?
12:48Teraz mamy akurat martwy sezon.
12:50No więc jak ci się u nas podoba?
12:54W dalszym ciągu uważam, że powinniście zostać na starych śmieciach.
12:58Przecież to było piękne mieszkanie.
13:00Jestem szczęśliwa, że nas tam już nie ma.
13:03A jak tam u was w szpitalu?
13:08Teraz?
13:09W lutym?
13:11Okropnie.
13:13Jest zima i wszyscy na potęgę chorują.
13:17Mamusiu, co mi przyniosłaś?
13:19Czołem, Piotrusiu.
13:20A nie wystarczy ci, że po prostu sama przyszłam?
13:23Wystarczy, ale kiedy coś przynosisz jest jeszcze przyjemniej.
13:25No dobrze.
13:30Galaretki w czekoladzie.
13:31Ale dostaniesz dopiero po kolacji.
13:33Jestem po kolacji.
13:34Jak to?
13:34Babcia przyniosła trzy zawijane zraziki.
13:38Akurat mi zostały, więc przyniosłam.
13:41Oczywiście, jesteś sama i przypadkiem zostają ci trzy zrazy.
13:44Jeszcze od wczoraj.
13:47Zaraz ci odgrzeję.
13:48Czy ty naprawdę sądzisz, że ja tym biednym dzieciom nic nie gotuję?
13:56Michaliny nie ma w domu?
13:57Jest, ale powiedziała, że nie wyjdzie z pokoju.
14:00Dlaczego nie chce wychodzić z pokoju?
14:02Bo się pokłóciła z babcią.
14:03Nie wiesz o co?
14:10Nie wiem.
14:11Nie podsłuchiwałem.
14:13Ale coś tam usłyszałeś, prawda?
14:18O tatę.
14:31Cześć.
14:33Cześć.
14:34Cóż to głowa cię boli?
14:36Nie.
14:39Jesteś głodna?
14:41Na tej jej zraziki nie mam apetytu.
14:44A cóż zawiniły babcinę zraziki?
14:48Chciałam ci tylko powiedzieć, że ile razy twoja matka przyjdzie do nas z wizytą,
14:52nie ruszę się z tego pokoju na krok.
14:54A cóż ci ona zrobiła?
14:57Niech ci sama powie.
14:58Wybacz, ale tego już za wiele.
15:05Czy ja nie mogę wyrazić własnej opinii o człowieku, który porzucił ciebie i całą rodzinę?
15:10Jeśli dobrze zrozumiałam, powiedziałaś coś o Jurku, z czym Michalina się nie zgodziła.
15:15Nie zgodziła?
15:17To za delikatne słowo rzuciła się na mnie, że niby jakim prawem go obmawiam.
15:22A można wiedzieć, co powiedziałaś?
15:23Jak to co?
15:25Michalina nie jest małym dzieckiem.
15:26Ktoś jej to wszystko musi w końcu powiedzieć.
15:29Co wszystko?
15:30Całą prawdę o tym człowieku.
15:32Skoro nie robisz tego ty, ktoś cię musi wyręczyć.
15:35Jeśli Jurek rozszedł się ze mną, to nie znaczy, że wziął rozwód z dziećmi.
15:41Przecież on już je stracił.
15:43Nie stracił i jeśli on tego nie popsuje, to się to nie stanie.
15:47Wiem, dlaczego tak mówisz.
15:48Słucham?
15:49Mówię, że wiem, dlaczego tak mówisz.
15:51Dlaczego?
15:52Ponieważ nie możesz przestać o nim myśleć.
15:56Dlaczego nic nie mówisz?
16:00Myślę nad tym, co powiedziałaś.
16:02Mam rację, prawda?
16:03Chyba jednak nie masz.
16:06Wspominam go czasem.
16:08Ale już na niego nie czekam i nie chcę go widzieć.
16:12Co zrobisz z Michaliną?
16:15Zostawię ją w spokoju.
16:18Powinna mnie przeprosić, nie uważasz?
16:20Nie żądaj tego od niej.
16:22Szczerze mówiąc, bardzo mi się podoba, że tak broni ojca.
16:25Tobie się to podoba.
16:26To wszystko zmienia.
16:29Proszę cię, bądź wielkoduszna.
16:31Pewnie, tak jak ty, co?
16:38Zostaw te garnki.
16:39Umyję je i przyniosę.
16:41Nie widzę potrzeby.
16:42Umyję sobie sama.
16:46No to tymczasem.
16:49Trzymaj się.
16:50Cześć, babciu.
16:53Przyniesiesz kiedyś zraziki?
17:07Możesz przyjść na kolację.
17:09Babcia już wyszła.
17:10Ale uprzedzam, że tych jej zrazików nie tknę.
17:13A w skórę przypadkiem nie chcesz?
17:17Marsz do kuchni.
17:29Szuka pani kogoś?
17:30Iżina jako seksbomba.
17:40Dech mi zaparło.
17:44Proszę tu nie wchodzić.
17:47Iżino, jak ty wyglądasz?
17:51Normalnie.
17:52I w tym masz zamiar sprzedawać ziemniaki i warzywa?
17:56Oczywiście.
17:57Już to widzę.
17:58Iżino, przywieźli pomarańcze i banany.
18:01Rusz się.
18:01Już idę.
18:03Może to zrobić za ciebie.
18:05Już lecę.
18:22A wiesz, że ci w tym bardzo ładnie?
18:49Naprawdę?
18:49Mogłabyś jeszcze założyć pomarańczowe klipsy.
18:58Te pomarańcze są dla nas?
19:06Dla was.
19:15Słucham.
19:16Czy mogłabym zamówić 30 kanapek?
19:19Oczywiście.
19:20Na piątek.
19:22Proszę odebrać do 10, żeby nie zostały na niedzielę.
19:25Oczywiście.
19:26Na pewno się po nie zgłoszę.
19:27W porządku.
19:27Ale o 12.
19:28O 12 wykluczone.
19:30Nawet jeśli pani zaręczę, że na pewno przyjdę?
19:33Znamy to.
19:34A potem będę musiała zjeść je sama.
19:36Kupuję w tym sklepie od początku jego istnienia.
19:38Chyba zasługuję na odrobinę zaufania.
19:41Niestety ja pani nie pamiętam.
19:43Znam tę panią.
19:43Proszę przyjść o 12.
19:45Dziękuję pani.
19:47Będę punktualnie.
19:48Do widzenia.
19:50Do widzenia.
19:51Rzeczywiście pani ją zna?
19:53W życiu jej nie widziałam, ale te 30 kanapek zdołamy chyba jakoś sprzedać.
19:57Nawet gdyby nie przyszła.
19:58Takie prezenty to ja z góry skreślam.
20:00Coś nie jesteś dzisiaj w humorze.
20:05Wygląda na to, że twoja wczorajsza przejażdżka z naszym tajemniczym klientem niezbyt się udała.
20:10Ta przejażdżka wypadła wręcz tragicznie.
20:14Pokłóciliście się?
20:16Z nim się w ogóle nie można pokłócić.
20:18Jak to?
20:19Bo nie ma o co.
20:21Ja zawsze mam o co.
20:24No widzi pani, ja też.
20:26Ale z nim po prostu w ogóle nie sposób o czymkolwiek rozmawiać.
20:29Jego nic nie interesuje.
20:32Nie interesuje go lista przebojów, ani co grają w kinach, ani co jest nowego w sklepach, a już w ogóle go nie interesuje co się nosi.
20:42On nawet pojęcia nie ma co to jest safari.
20:46Plutł coś o jakimś polowaniu na grubego zwierza w Afryce, a przy tym wszystkim teraz będzie największa bomba.
20:53Właśnie to safari miał na sobie.
20:55Wyobraża pani to sobie?
20:59I jak się to skończyło?
21:07Nijak.
21:08Po pół godzinie poddałam się, ponieważ perspektywa stracenia z takim facetem całego wieczoru przywołała mnie do rozsądku.
21:14Zresztą powiedziałam mu to.
21:15Co?
21:16Że ciężko się z nim rozmawia.
21:18A co on na to?
21:19Przyznał mi rację.
21:20I wyglądał tak, jakby czuł się winny.
21:24Ale zaraz potem pomylił gota z lauferem i to był już szczyt.
21:28Co w tym śmiesznego?
21:31Nic.
21:33Zaczekaj tu chwilę na mnie.
21:35Mam nadzieję, że pani nie myli gota z lauferem.
21:37Mylę.
21:38To po co ja to wszystko mówię?
21:52Iżinko, ty płaczesz?
21:55Nie płaczę.
21:57Co ci się stało?
21:59Tak co się stało? Był tu Radek?
22:07Był.
22:10I co?
22:13Śmiał się ze mnie, że się jąkam.
22:17To niemożliwe.
22:20Możliwe.
22:21Jesteś pewna?
22:25Wszyscy się ze mnie śmieją.
22:29Już nigdy w życiu nie znajdę męża.
22:38Wiesz co?
22:40Pójdziemy do lekarza i wyleczymy to jąkanie.
22:44Nie da się.
22:47Próbowałaś już kiedyś?
22:48Nie.
22:49Ale wiem o tym.
22:50Nic nie wiesz.
22:52Zobaczysz, że to możliwe.
22:53Niemożliwe.
22:54A więc chcesz się tego pozbyć, czy nie?
22:59W takim razie idziemy do lekarza i to jeszcze dzisiaj.
23:20Szpital, ambulatorium.
23:22Witaj, mamo.
23:22Mam do ciebie prośbę.
23:23Witaj.
23:26Potrzebny mi lekarz od wad wymowy.
23:29Któryś z dzieci ma wadę wymowy?
23:31Nie zauważyłam.
23:33Chodzi o jedną dziewczynę od nas.
23:35Wskazany jest pośpiech.
23:36Mało masz własnych kłopotów?
23:39Rozejrzysz się za kimś odpowiednim?
23:41Zaczekaj przy telefonie, zadzwonię z drugiego.
23:43Dobrze.
23:44Umawia się pani telefonicznie na randkę?
23:50A czy telefon służy wyłącznie do umawiania się na randki?
23:52A mnie się zdawało, że tylko tacy staruszkowie jak ja używają telefonu w sprawach służbowych.
23:58Doktor Ludwik ma dziś nocny dyżur.
24:00Od ósmej wieczorem będzie wolny.
24:02Dziękuję.
24:03Miła jesteś.
24:04Ja miła?
24:05Chyba zapomniałaś, z kim rozmawiasz.
24:07Nie zapomniałam.
24:08I twierdzę tak dalej.
24:09Do widzenia.
24:09No i załatwione.
24:13Czeka na nas dziś wieczorem.
24:15Lekarz?
24:16Tak.
24:18Nie zdążę wpaść do domu.
24:20Zjesz kolację u nas.
24:23Rozbierz się.
24:30Pożycz Jirzyńce jakiś sweter.
24:31Ona przychodzi w tym do pracy?
24:40Ależ skąd?
24:42To dlaczego się w to ubrała?
24:45Chciała zrobić wrażenie na jednym chłopcu.
24:48I zrobiła?
24:49Właśnie, że nie.
24:51Zupełnie nie rozumiem, dlaczego te dziewczyny tak się ciągle przebierają i pacykują dla chłopców.
24:55Ja nigdy nie będę się tak wygłupiała.
24:57Życzę ci, żebyś dotrzymała słowa.
24:59Spokojna głowa.
25:00Przymierz ten.
25:05Dziękuję.
25:07A ten gdzieś wyrzucę.
25:09Głupstwo opowiadasz.
25:10Musimy go dobrze sprzedać.
25:12Ja już nawet wiem komu.
25:14Siadajmy do kolacji, a potem do lekarza.
25:16Myśli pani, że to ma jakikolwiek sens?
25:20Jestem przekonana.
25:22Inaczej rozerwę tego lekarza w kawałeczki, albo jeszcze lepiej napuścimy na niego Piotrka, a on ustrzeli go z korkowca.
25:30Chyba pani nie pocieszę.
25:34Sprawa jest raczej beznadziejna.
25:36Taki przynajmniej jest stan dzisiejszej wiedzy medycznej.
25:41Byłam pewna, że to jest uleczalne.
25:44Każdy, kto nie jest specjalistą w danej dziedzinie, ma na jej temat bardzo optymistyczne wyobrażenia.
25:48Dlaczego nie zgłosiły się panie, kiedy ona była dzieckiem?
25:52Dzisiaj byłyby widoczne już jakieś postępy.
25:55Co mamy robić?
25:56Przede wszystkim nie dać się opanować złudnym nadzieją.
25:59To pani córka?
26:00Nie, krewna?
26:02Nie.
26:03To nieistotne.
26:04Musi jej to pani jakoś delikatnie powiedzieć.
26:08Dziękuję.
26:08Możemy już iść.
26:19Co powiedział?
26:20Że trzeba to leczyć.
26:22A da się to wyleczyć?
26:24Oczywiście, tylko trochę to potrwa.
26:26Jak długo?
26:34Tego nie wiem, tego nawet on nie wie.
26:39To moja wina, że wmawiałam ci, że to pójdzie szybko.
26:46To co mam teraz robić?
26:50Mniej więcej przed rokiem zadawałam sobie takie samo pytanie.
26:53Ale mnie było łatwiej znaleźć odpowiedź, ponieważ miałam dzieci, którymi trzeba się było zaopiekować.
27:01Chyba trudniej.
27:04Ależ skąd? Łatwiej.
27:07Zrozumiesz to, kiedy spadną na ciebie podobne kłopoty.
27:14Tak bym chciała mieć takie kłopoty.
27:17Ludzie, jak ja go mogłam nie zauważyć?
27:25Dostali tylko kilka sztuk i zaraz ich nie było.
27:30Włoski?
27:31Nie, francuski.
27:34Najbardziej eleganckie sweterki przychodzą właśnie z Francji.
27:38I pani to sobie sama kupiła?
27:41Dostałam od jednego znajomego.
27:43Ale to nie na moją figurę.
27:44Mierzyła to iżinka, ale nie pasował.
27:46To przecież jasne.
27:51Iżinka nie ma podstawowych warunków do noszenia takich rzeczy.
27:55Ty mogłabyś nosić nawet worek.
27:58No właśnie, kosztuje 350.
28:00Nie za dużo?
28:04Trudno, rodzice muszą się postawić.
28:06Jeśli chcą mieć piękną córkę, to musi to trochę kosztować.
28:10Zawsze im to mówię.
28:14Zadowolona?
28:15Jaka pani dobra.
28:18Ja jestem dobra, a ty zmęczona.
28:21Poczekaj.
28:23Dziękuję ci.
28:24Kiedy rozwiązanie?
28:26Dopiero za trzy miesiące.
28:27Zdaje się, że wyrośnie z niego jakiś piłkarz, bo bez przerwy mnie kopie.
28:31Tak bardzo chciałabym mieć dziecko.
28:32Masz jeszcze na to dużo czasu i nie opowiadaj o tym żadnemu chłopcu.
28:42Za piętnaście dwunasta.
28:46A cóż to?
28:52Proszę.
28:52A cóż to? Ona ma chyba sklerozę.
29:03Proszę pani.
29:09Proszę pani.
29:10Dzień dobry.
29:10Zdaje się, że pani o czymś zapomniała.
29:12Ja?
29:13Zabierze pani te kanapki później?
29:15Ja w ogóle nie będę ich zabierała.
29:16Co takiego?
29:18Zmieniłam plany.
29:19Przecież sama je pani zamawiała.
29:21A potem się wszystko zmieniło i nie wezmę ich.
29:24I pani mi to mówi od tak sobie?
29:26A jak mam to pani powiedzieć?
29:28O ile rozumiem, pani w ogóle nie miała zamiaru zawiadomić mnie o tym.
29:31Umowa była jasna.
29:32Po dwunastej mieliście je sprzedać.
29:35Do dziesiątej.
29:36Powiedziane było do dziesiątej.
29:37Tę dwunastą wyprosiła pani od mojej koleżanki.
29:39Ja nigdy bym się na to nie zgodziła.
29:42Zauważyłam, że uczynnością pani nie grzeszy.
29:44Ja nie grzeszę uczynnością?
29:47W stosunku do takich babsztyli jestem i tak zbyt uczynna.
29:50Co pani powiedziała?
29:52To, co pani usłyszała.
29:52Mogę to pani dać na piśmie.
29:54Natychmiast zawołać kierownika.
29:55Jestem tutaj, do usług.
29:58Albo ta dziewucha mnie przeprosi, albo to się dla niej źle skończy.
30:01Jaka dziewucha?
30:03Proszę się wyrażać uprzejmie.
30:04Szkoda, że pan nie słyszał, jak ona się odezwała do mnie.
30:07Nie słyszałem, byłem na zapleczu.
30:08Nazwała mnie babsztylem.
30:10Ta klientka wystawiła nas do wiatru z trzydziestoma kanapkami.
30:13Zamówiła pani trzydzieści kanapek?
30:15Tu nie chodzi o kanapki.
30:16Chcę wiedzieć, co pan zrobi z tym babsztylem.
30:19Wszystko w swoim czasie.
30:20Nie chce pani odebrać zamówionych kanapek?
30:23Oczywiście, że nie.
30:24Nie w sklepie, w którym zostałam obrażona.
30:27Nazwałam ją babsztylem dopiero potem.
30:30Sama się przyznaję.
30:32Wszyscy są świadkami.
30:33Dlaczego nie chce pani ich odebrać?
30:37Powinna je zabrać.
30:39Ani mi się śni.
30:40To nie do wiary.
30:42Postawiłam sprawę jasno.
30:43Do dwunastej.
30:44Ta pani może to potwierdzić.
30:46Zgadza się.
30:47Ta pani złożyła zamówienie i ma pierwszeństwo w zakupie.
30:54Kanapki po prostu należą do niej.
30:55Wszyscy się zmówiliście.
30:58Moja noga więcej tu nie postanie.
31:03Cała przyjemność po naszej stronie.
31:08Jak myślisz, co jest podstawą naszej handlowej profesji?
31:11Fakt, że będziesz się rozpierać za ladą w jakiejś prążkowanej bluzce niczym strach na wróble?
31:16Nie.
31:17Musisz sobie nareszcie uświadomić, że ty tu jesteś dla klienta, a nie odwrotnie.
31:21Ta paniusia to też człowiek.
31:30Mogło się jej przydarzyć coś przykrego.
31:33Nieprzyjemność w pracy albo może porzucił ją mąż.
31:36Jak myślisz, na kim wyładuje całą swoją wściekłość?
31:39Oczywiście na sprzedawczyni.
31:46Ale ty musisz milczeć.
31:47Musisz to jakoś znieść albo nie będziesz miała prawa stać po tej stronie rady.
31:51I to musisz proste nie jak nic, nie masz prawa stać po drugiej stronie kultu.
31:56Nawet jak ktoś jest arogancki, o tym masz nie myśleć.
32:00Czy to znaczy, że muszę znosić wszystko?
32:03Tego nie powiedziałem.
32:05Nikt nie każe ci się zachowywać służalczo.
32:08Zachowuj się jak pracownik socjalistycznego przedsiębiorstwa.
32:11Posłuchaj, powinnaś dać tej pani do zrozumienia, że sklep jest tak samo jej, jak i twój.
32:19W jej interesie jest kupować, a w twoim sprzedawać, ale jednego ci nie wolno.
32:22Nie wolno ci jej obrażać, jasne?
32:24Skoro jasne, to wracaj teraz za ladę i przemyśl to sobie.
32:27Panie kierowniku, szybko!
32:34Pani Januszkowa!
32:37Co się stało?
32:38Źle z nią!
32:40Psiakrew!
32:41Coś podobnego!
32:42Przecież to miało być dopiero na wiosnę.
32:44Sam diabeł się na was nie wyzna.
32:46Ułożymy ją na wózku i odwiozę ją na zaplecze.
32:48To nie beczka śledzi.
32:49Słoneczko, nigdy bym się tego po tobie nie spodziewał.
32:54Panie kierowniku, niech się pan nie gniewa.
32:55Ja już nigdy więcej.
32:56Dzwoniłyśmy do pogotowia.
32:58Nie mają żadnej wolnej karetki.
32:59Radzili postarać się o własny transport.
33:01I to jest nasze pogotowie.
33:03Znam jednego rajdowca, może on?
33:05Odwiozę ją sam.
33:11Może zamkniemy sklep?
33:14Zapamiętaj sobie, sklepu spożywczego nigdy się nie zamyka.
33:17Ludzie chcą jeść i to jest nasz święty obowiązek.
33:20Poza tym musimy wykonać plan.
33:26Oskarze, proszę mi przywieźć krąg Emmentalera.
33:29Co za to dostanę?
33:31Nie wstyd panu wykorzystywać biedną kobietę?
33:36Dzień dobry.
33:37Dzień dobry.
33:40Czy mogę u pani coś kupić?
33:41Oczywiście, że pan może.
33:43Nie chciałbym pani przeszkadzać.
33:45Przecież po to tu jestem.
33:46Czego pan sobie życzy?
33:49Chciałbym na sobotę i niedzielę kupić coś, z czym nie miałbym zbyt duże roboty.
33:54Proszę wziąć kanapki.
33:57Ile mniej więcej?
33:59Powiedzmy trzydzieści.
34:00Dobrze.
34:01Może je pani jakoś zapakować?
34:10Naturalnie, że zapakuję.
34:12Ale trzydzieści tośmy chyba przesadzili.
34:14Nie będzie pan żył przecież przez dwa dni wyłącznie kanapkami.
34:17Dlaczego nie?
34:18Musi pan zjeść coś ciepłego.
34:20Zaparzę do nich herbatę.
34:22Herbata to nie jest gorące danie.
34:23Kiedy ja bardzo lubię kanapki.
34:25Wystarczy, jeśli weźmie pan dziesięć.
34:27Na obiad może pan gdzieś pójść.
34:31Czy pani zawsze tak rozsądnie decyduje o innych?
34:35Zawsze.
34:36O sobie też?
34:39Też, ale przychodzi mi to o wiele trudniej.
34:41Gołąbeczko, biorę rogala.
34:46Dzień dobry.
34:48Do widzenia.
34:50Do widzenia.
34:52Ona pani coś mówiła?
34:54To i owo mi opowiedziała.
34:56No właśnie, ze mną tak zawsze.
35:00Życzę panu przyjemnej niedzieli i do widzenia.
35:07Do widzenia.
35:08Do widzenia.
35:11O czym pani z nim tyle czasu rozmawiała?
35:14To naprawdę tyle trwało?
35:15No właśnie.
35:16A ja już po minucie nie wiem, o czym z tym facetem rozmawiać.
35:19Z takimi mężczyznami można rozmawiać całymi godzinami, co?
35:22Gdzie jest Oskar z tym serem?
35:23Panie Aniu, prosimy na chwilę do nas.
35:25Jestem w stoisku sama.
35:27Zastąpi panią Olinka.
35:28Nie, już też tu nie ma.
35:29Lecę na randkę.
35:30To znaczy, mamusia zachorowała.
35:32Mamusia wyzdrowieje, a ten twój jak kocha, to poczeka.
35:35Panie Aniu, proszę usiąść.
35:37Oczywiście domyśla się pani, o co chodzi.
35:39Nie mam pojęcia.
35:40Naprawdę?
35:42Odwieźliśmy Janą Szkową do szpitala i minie rok albo dwa, zanim ją tu znowu zobaczymy.
35:46Młode matki mają to teraz zagwarantowane.
35:49Kłopot z tym, że cały ważny dział, to znaczy warzywa, zostaje bez dozoru.
35:52Chcieliśmy panią prosić, wiedząc oczywiście, że to nie jest pani specjalność, żeby pani przyjęła tam zastępstwo.
36:01Rzecz jasna dożywotnie.
36:03Co pani na to? Skoro trzeba, to przejdę tam.
36:06Wiedziałem, że na panią można liczyć. Dziękuję.
36:08Mam dla pana lepsze rozwiązanie.
36:09Jak to lepsze?
36:10Jestem z tego całkowicie zadowolony.
36:12Mam dla pana kierownika działu warzywnego.
36:14Kogoś od nas?
36:17Jżinkę.
36:18Pani chyba żartuje.
36:21Mówię całkiem serio.
36:23Jżinka nie może być przecież kierownikiem tak dużego działu.
36:26Niech jej pan da do pomocy jakąś młodą dziewczynę.
36:28Mogę dać jej nawet dwie dziewczyny, ale nic z tego nie wyjdzie.
36:31Raczej źle się to skończy, prawda?
36:33Dlaczego miałoby się źle skończyć?
36:35Jest pracowita, czysta też, a prócz tego będzie się bardzo starała, żeby temu podołać.
36:40Chociażby dlatego, że jest zaangażowaną członkinią Związku Młodzieży.
36:44To wszystko prawda, ale nie widzę tam kogoś, kto się jąka.
36:51Sprzedaję samodzielnie już od trzech lat i nigdy nikomu to nie przeszkadzało.
36:55Co ty na to, Wilimek?
36:57Odezwij się.
36:58Dlaczego nic nie mówisz?
36:59Jestem za.
37:01Za czym?
37:02Za propozycją pani Holubowej.
37:05Alboście oboje zwariowali, albo zmówiliście się przeciwko mnie.
37:09Nie, nie zmówiliśmy się.
37:11A ja mam dla pana jeszcze jedną propozycję.
37:13Lepiej nie.
37:13Ta pierwsza w zupełności wystarczy.
37:15Niech pan daje jej tydzień czasu na próbę.
37:16Jeśli nic z tego nie wyjdzie, natychmiast tam przechodzę.
37:19To zmarnowany czas.
37:20Jestem pewien, że nic z tego nie wyjdzie.
37:22Jak pan chce.
37:22Jest pan starszy.
37:23To, że mam inne zdanie, nie znaczy, że jestem starym dziadem.
37:26Wcale nie twierdzę, że jest pan starym dziadem.
37:28Po prostu czasami sprawia pan takie wrażenie.
37:31Dobrze, na tydzień mogę zaryzykować.
37:35Izinko, pozwól tutaj.
37:38Sam jej to zaproponuję.
37:40Na pewno odmówi.
37:41A może ja jej to powiem?
37:43Już by ją pani odpowiednio nastawiła.
37:44Sam to załatwię.
37:45Słucham, panie kierowniku.
37:52Zaraz usłyszy pani to, czego usłyszeć się pani nie spodziewała.
37:57Czy podjąłaby się pani prowadzenia działu warzywnego?
38:05Co takiego?
38:07Chyba wyraziłem się jasno.
38:09Czy chciałabyś prowadzić dział warzywny?
38:17Chciałabym.
38:19Co takiego?
38:21Wyraziła zgodę.
38:25To nie do wiary, jacy ci młodzi ludzie są pewni siebie.
38:28A więc spróbuje pan?
38:32No dobrze.
38:32Ale tylko na tydzień.
38:36Izinko, trzymaj się.
38:38Przez tydzień warzywa są twoje.
38:39Wiesz, co to znaczy?
38:41Wiem.
38:45Panie kierowniku, głowa do góry.
38:48Nie zapomnę, że zmusiła mnie pani do zrobienia kierowniczką działu takie nieborządko.
38:55I tego właśnie nie mogę zrozumieć.
38:58Dlaczego?
38:59Ponieważ zanim pani tu przyszła, umówiliśmy się, że pani pójdzie do warzyw,
39:02a jego żona tymczasowo przejdzie do delikatesów na pani miejsce,
39:06a on nagle bęc.
39:07Głosuję za Izinką.
39:09Rozumie pani coś z tego?
39:10Rzeczywiście nic.
39:14Niech pan tak nie rzuca tymi jabłkami.
39:16Nie mam czasu pieścić się z nimi.
39:19Bo ich nie przyjmę.
39:21Że co?
39:23Może je pan sobie zabrać z powrotem.
39:26Niech pani zawoła szefową.
39:28Szefową jestem ja.
39:35Zmień ten fartuch.
39:37Nie możesz już w nim dłużej chodzić.
39:38Daj spokój.
39:39Musiałabym go zmieniać codziennie.
39:41Trzy.
39:44Co trzy?
39:44Co trzy?
39:45Trzy razy dziennie.
39:48Oskarze?
39:49Oskarze?
39:50Tych selerów mi tam nie wnoś.
39:54Najpierw je oczyścimy.
39:56Może mam je jeszcze pakować w bibułkę?
39:58Nie, ale za to ty powinieneś sobie wyczyścić paznokcie, jak nas odwiedzasz.
40:03Panie kierowniku, czy mogłabym kupić jakieś obrazki?
40:10Po co obrazki?
40:11Przecież jest tam tego mnóstwo.
40:12Ale to są plakaty.
40:14A ja chciałam tam powiesić jakieś ładne reprodukcje.
40:19Słyszała pani?
40:20Reprodukcje.
40:21Powinniśmy z niej brać przykład.
40:23Jutro przywiozą nam kasztany.
40:29Teraz to już jestem całkiem głupi.
40:32Ona się jąka dalej, ale w niczym jej to nie ujmuje.
40:35Wręcz przeciwnie.
40:37Banany dostaniemy po południu.
40:39Gdyby zechciała pani zostawić numer telefonu, to zadzwonię.
40:46Dzień dobry.
40:47Dzień dobry.
40:49Żona pozdrawia panią i dziękuję, że mi pani wtedy pomogła.
40:53Przysyła pani twarogowe knedliki swojej roboty.
41:03Ależ ja nie mogę ich przyjąć.
41:05Zrobi pani mojej żonie wielką przyjemność.
41:07Po naczynie zgłoszę się jutro.
41:09Do widzenia.
41:10Do widzenia i bardzo dziękuję.
41:13Dobry dzień.
41:14Dzień dobry.
41:15Dzień dobry.
41:16Dzień dobry.
41:18Dziękuję pani za kanapki.
41:20Były świetne.
41:22Bardzo się cieszę.
41:23Jadł pan w poniedziałek obiad?
41:25Nie, jakoś się nie ułożyło.
41:27Mogłam się tego domyślić.
41:30Pani naprawdę myślała o mnie?
41:31Oczywiście.
41:32Ja o pani też.
41:33Tym gorzej.
41:35Jestem całkiem nie do przyjęcia, prawda?
41:37Prawda.
41:38Gdybym się nie wstydziła, zmusiłabym pana do zjedzenia knedlików.
41:44A ja gdybym się nie wstydził, zaraz by mnie pani zjadł.
41:47Więc proszę tu wejść.
41:51Proszę.
41:52Proszę.
41:54Smacznego.
41:55A pani nie zje ze mną?
41:56A pani nie zje ze mną?
42:21Jadłam obiad w domu.
42:23Smacznego.
42:31Dziękuję.
42:34Przyszedł klient.
42:35Muszę wracać za ladę.
42:36Muszę wracać za ladę.
42:45Muzyka
42:54Muszę wracać za ladę.
43:24Muzyka
43:36KONIEC
44:06KONIEC
44:36KONIEC
44:58
|
Up next
50:21
54:27
45:01
44:10
45:17
50:32
51:32
51:59
51:32
57:55
Recommended
1:45:20
1:23:08
1:33:50
44:53
44:36
45:16
44:35
43:37
45:00
44:41
45:33
44:34
45:40
44:16
45:11
45:27
Be the first to comment