Skip to playerSkip to main content
  • 2 hours ago

Category

😹
Fun
Transcript
00:00Z jednej tkani my wszyscy jesteśmy, co się wyciera, strzępi przez lata.
00:12Lecz jeśli chcemy te wszystkie dziury, miłością da się załatać.
00:23Lecz jeśli chcemy te wszystkie dziury, miłością da się załatać.
00:53O, no chyba zaczyna się.
01:07Co?
01:09No jak to co, no to na co czekam od dziewięciu miesięcy.
01:16Matko kochana, rodzisz?
01:19Jadziu!
01:20Ale nie, Krzycz, tak. Jadzia zeszła do piwnicy. Poza tym nie rozumiem, po co ją wołać z takiej okazji.
01:27Faktycznie tak jakoś. Z przyzwyczajenia chyba. Ale co? Skurcze się zaczęły?
01:37Skurcze? Nie.
01:40To co? Wody odchodzą?
01:43Wody i drulem. Nie odchodzą. Po prostu jakiś taki ogólny niepokój poczułam.
01:55I co?
02:02I nic. Przeszło.
02:05Spokojnie.
02:08Nie ma co się denerwować.
02:10Termin za dziesięć dni.
02:13Już termin, termin.
02:16Ale to nie jest lądowanie samolotu, żeby się musiało odbyć według rozkładu.
02:20Pani Jacku! Pani Jacku, dzień dobry. Ale nowinę mam. Ale mam nowinę, normalnie pan ksiądzie, jak pan usłyszy.
02:38No to wie pan, trudne będzie, bo siedzę akurat, krew. Ale wszystko jedno, wal pan, słucham.
02:43He, he, he, he, he. Awans będzie!
02:46O, awans? Pański rozumiem, tak? No to gratulacje.
02:50Znaczy, no, komendant na razie ogłosił, że będzie awans.
02:53Mhm.
02:54Na sierżanta. Starszych postarunkowych jest dwóch. Ja i Korecki.
02:58No to ma pan 50% szans, prawda?
03:00Jakie 50% panie Jacku? Ten Korecki to miernota.
03:04Jaki tam z niego funkcjonariusz i w ogóle.
03:06Czy gorszy od pana?
03:08Ja to gorszy, głęto. To w ogóle pod każdym względem.
03:11No to pańskie szanse rosną.
03:13No, rosną, rosną. Oczywiście, że rosną, ale wie pan, pewności nigdy nie ma.
03:17Zwłaszcza, że ten cholerny Korecki, ta gnida, natychmiast zaczął się komendantowi tak podlizywać, że nie wiem.
03:23No wie pan, taki świat, tacy ludzie.
03:25No i tak sobie pomyślałem, pan.
03:27Pan Człajk.
03:29Doświadczony.
03:30Mhm.
03:31Może mi pan coś poradził.
03:32A w jakiej sprawie?
03:34No jak przebić tego Koreckiego, żeby komendant mnie wolał.
03:36Czyli jak się lepiej podlizać niż Korecki?
03:38O, nie tam, zaraz podlizać, panie Jacku.
03:40No, jak nastawić przychylnie do siebie.
03:44Znaczy, dom.
03:46Proszę pana, nie bardzo będę umiał panu w tym pomóc.
03:49Po to właśnie mam firmę własną od 30 lat, żeby się nikomu nie podlizywać.
03:54Nie mam predilekcji do tego.
03:55Czego?
03:56Predilekcji.
03:57Nie potrafię, nie umiem po prostu.
03:59No tak, ja zapomniałem przez pana dziwak zupełnym.
04:03No właśnie, niestety.
04:04No dobra, no to...
04:06O!
04:07To ja do Kuby pójdę.
04:09Zobacz, filozof, to może coś się pomoże.
04:12No, dobry pomysł.
04:13Dobry pomysł.
04:14Na razie.
04:17Sierżant, to brzmi dumnie, co?
04:21Kurczę.
04:23Na razie.
04:24Na razie.
04:25Trzymam kciuki, panie sierżacie.
04:26Ała, ała, ała, ała.
04:37Co?
04:40Chyba już.
04:42Masz skurcze?
04:44A mnie boli, no.
04:46Gdzie boli?
04:48No tu, a tu.
04:50Tu?
04:51A czemu tu?
04:54No skąd ja mogę wiedzieć czemu?
04:55No pierwszy raz rodzę, prawda?
04:57Dobra, ja wyprowadzam samochód.
04:59Jedzie, ja tutaj sobie posiedzę za Ludką.
05:02Spokojnie.
05:03Spokojnie, nie ma powodu do zdenerwowania.
05:06Ja zaraz wracam.
05:07Poczekaj, poczekaj.
05:08Tak?
05:13Chyba mi przeszło.
05:15Widocznie, niewygodnie usiadłam.
05:19To co, nie jedziemy?
05:22Skoro nie rodzę, to chyba oczywiste, że nie jedziemy, prawda?
05:25No, błagam cię, Jędrula, nie wprowadzaj takiej nerwowej atmosfery.
05:32Ja wprowadzam?
05:33No.
05:35No a co, ja?
05:36No to rzeczywiście.
05:38Rzeczywiście, może troszeczkę wprowadzam bardzo cię.
05:43Przepraszam.
05:44Uchaj.
05:46Już nie będę.
05:47Już nie będę.
05:50Ale jakie strategie podlizywania?
06:06I tam zaraz podlizywania, no takie, żeby szef był zadowolony po prostu, no.
06:10To niech mu pan codziennie przynosi świeże kietry.
06:13Wiesz co?
06:14Wiesz co?
06:14Ty to już jak ci dziennikarze.
06:16Taka, taka, taka hiena.
06:17Bez serca się robisz.
06:18No, tylko żeby wyśmiewać i sponiewierać.
06:20No, tylko nie hiena, dobrze?
06:21No to pomóż człowiekowi w potrzebie, no a nie się wyśmiewasz.
06:24I tego swojego męża, filozofa całego poproś.
06:27No dobrze, spróbujemy pomyśleć.
06:28Tylko o co panu chodzi?
06:29Ojej, no o co mi chodzi?
06:30No chodzi o to, co zrobić komendantowi, żeby był ze mnie zadowolony.
06:34No chyba proste, nie?
06:35No powiedzmy, że to jest proste.
06:37Co, co, co, co?
06:38Znowu złośliwość będzie, tak?
06:39Nie możesz się powstrzymać.
06:40Nie, nie będzie.
06:41Okej, dobrze.
06:42Pomyślimy.
06:43Tylko szybko, kobieto, bo Korecki nie śpi.
06:45No tu każda chwila droga.
06:54Piaciu!
06:56Piaciu, co?
06:57Znowu rodzi?
06:59Zasnęła.
07:01O, no to chwała Bogu.
07:03No właśnie, nie wiem.
07:05Może lepiej ją obudzić.
07:08A po co?
07:10No bo jak zacznie rodzić, jak będzie spała.
07:13No też Jędrula wymyślił.
07:17Jeszcze takiej kobiety, co by poród przespała, to chyba nie było.
07:23Nie?
07:24Nie.
07:25Nie.
07:25Co jak co, ale tego Jędrula pewien może być.
07:29Porodu, a Ludka na pewno nie prześpi.
07:33No właśnie nie wiem.
07:36Właśnie.
07:37No moje słoneczka, kochane.
07:45Proszę bardzo, nie bijcie się tutaj.
07:50Dobry?
07:51Dobry.
07:52Dobry.
07:52A, kabusi?
07:54Pani postawunkowy?
07:55A w sumie to wszystko jednocze mnie.
07:59A co pan takim złąku może?
08:00Stało się coś?
08:01Oj, bo ludzie to są tacy.
08:03Tacy są, pani Krysiu, że normalnie głowa mała.
08:07No to wiadomo, a co?
08:10Awans na sierżanta ma być, nie?
08:12Albo dla Koreckiego, albo dla mnie.
08:14Nie.
08:15No to jest bardzo dobra wiadomość akurat.
08:16No, to właśnie nie bardzo dobra.
08:18Właśnie nie bardzo dobra.
08:19Wie pani, co ta gnida Korecki dzisiaj zrobił?
08:21Co?
08:22A co to jest gnida?
08:23Mamyka, wiesz jak jest mała, nie przeszkadzaj, kochani.
08:26Przyszedł rano i paczuszkę taką przyniósł, proszę pani.
08:29I łup, od razu z tym do komendanta, nie?
08:32No to ja czujnie za nim.
08:34No, no i co?
08:35No i on ty, paczuszkę komendantowi łup, prosto na biurku.
08:40Że niby żona ciasto specjalnie do kochanego pana komendanta zrobiła.
08:43Nie, no coś podobnego, no.
08:46A jakie ciasto?
08:47Co?
08:48To nie chodzi o to, jakie, tylko chodzi o wazyliniarstwo.
08:52Rozumiesz, chodzi?
08:52A co to wazyliniarstwo?
08:55Ja nie wiem, jak ci klatkowscy te dzieci chowają.
08:57No, po prostu podstawowych zwrotów nie znają, no.
09:00To jest takie włażenie, znaczy...
09:03No, to takie podlizywanie się, no, tylko takie, takie chamskie, no.
09:07No, a no i co, ten komendant ochrzanił go, co?
09:09Ale jakiego chrzanił?
09:11Pani Krysiu, jakiego chrzanił?
09:12On łasy na słodycze jak kot na walerianę, no.
09:16Ucieszył się, poklepał Koreckiego.
09:17Świetnie, Korecki, świetnie, tak, super, starajcie się.
09:20No, normalnie, wrzut mi się.
09:22Na żołądku tego zrobi, jak usłyszałem.
09:24To niech ciocia Krysia panu upiecze ciasto i pan też zaniesie.
09:28Moje kochane dzieci, pan posterunkowy nigdy by się do takiego liczostwa nie zniszczył.
09:36To znaczy, wie pani, w sumie, jakby pani, bo...
09:40No bo pani jakby to ciasto zrobiła, to ono byłoby lepsze od tego ciasta żony Koreckiego, nie?
09:44No, lepszego ciasta niż cioci Krysi, to nie ma.
09:48Jezu, to jest też na biaćka, też dobre piecze.
09:53Dobre, dobre, ale nie takie dobre jak ciocia.
09:56Tak.
09:57No dobra, no to w sumie to co, no to ja mogę upiec w ostateczności, no to pan przyjdzie za trzy godzinki, będzie.
10:03Kochana moja pani Krysia, naprawdę, no, pani to jest anioł, prawdziwy anioł, no.
10:11Jak tyle lat w małżeństwie, to każda anioł.
10:15Tylko żeby się pani do tego ciasta specjalnie przyłożyła.
10:19Panie posterunkowy, ja się zawsze przekładam specjalnie, jak piekę.
10:27Jasne?
10:31Tak jest.
10:33Co się stało, pani Jędrula?
11:03Ja tego nie wytrzyma, pani Jacku.
11:07Normalnie nie wytrzyma.
11:09Ale czego?
11:11Porodu.
11:13Ale o ile pamięć mnie nie zawodzi, to kobieta raczej, prawda?
11:16Ja wiem, ja wiem, ja wiem, że kobieta, ale w tym wypadku tą kobietą jest alutka, a to wszystko zmienia, pani Jacku.
11:22Ja nie rozumiem, dlaczego?
11:24Panie Jacku, ona od kilku dni rodzi co pół godziny.
11:28Wchodzę do garażu, odpalam auto, jej przechodzi. Wracam, siadam, zaczyna. Lecę do garażu, ja normalnie zwariuję.
11:34Jaćka podała zupę. Zanim skończyłem, dwa razy byłem w garażu.
11:40A jak było przy drugim?
11:43Nie, nie, z drugiego nie zacząłem, bo normalnie żołądek mi się skręcił z nerwów.
11:47Coś pan do mnie pogadamy, troszkę uspokoi się.
11:50Nie mogę na żadnego drinka, panie Jacku, przecież w każdej chwili mogę jechać.
11:54Nie, ale ja kawę miałem na myśli, albo nawet herbatę, biorąc pod uwagę pana Stanu.
11:58No to zaraz, a jak znowu zacznie?
12:01Nie, nic nie zacznie, przecież ode mnie do pana są trzy kropy.
12:04No tak, no tak, ja jestem w takim stanie, że przestałem myśleć.
12:07Niech pan się uspokoi.
12:08Mogę palić?
12:09Ale oczywiście, wszystko będzie dobrze.
12:19Panie Kryśu!
12:20Panie Kryśu, kochana moja!
12:24Ha, ha, ha, ha, sukces!
12:25Sukces normalnie!
12:28Sukces, sukces normalnie!
12:30Tak, smakowało?
12:31Ła, i to jak?
12:33Komendant powiedział, że w życiu czegoś pyszniejszego nie radł.
12:35I trzeba było widzieć minę koreckiego, proszę pani.
12:38No wszystkie pieniądze świata!
12:40Dzień dobry.
12:41Dzień dobry.
12:42Nie, panie, ja tylko żonę tego kretyna nie widział, bo ja w tym stanie albo jemu, albo sobie coś zrobiłem.
12:46No, no, no, no, no.
12:47Ja bym za spokojnie panowi, istotnie bardzo przepraszam.
12:49My pójdziemy do pokoju.
12:50Przepraszam bardzo.
12:51Co ten się nie znowu czepiał, no?
12:53Nie, to tam ogólnie tak mówi, wie pan.
12:56A zresztą, co mnie to obchodzi, co mnie obchodzi jak i się drula?
13:00Bo takich sukcesach pani kreć ugrana.
13:02Nikt pani powie, a jutro jakie ciasto będzie?
13:07A co, jutro też ma być?
13:08No koniecznie!
13:10Sam mnie komendant pytał, jakie jutro pyszności będą.
13:12No i co pan mu powiedział?
13:13No właśnie, no, nie bardzo wiedziałem co, nie?
13:15No to powiedziałem, że to niespodzianka będzie.
13:17Hmm, jak to jest rzeczywiście niespodzianka, jak ja mam robić ciasto, to to rzeczywiście niespodzianka.
13:21Czołem!
13:22A, dzień dobry.
13:23A ten nie rób, co tu?
13:25No, no, no, tylko nie, nie rób, nie, nie, nie rób, dobrze?
13:27Prawie sierżant!
13:29To co, kochana pani Krysiu, to ja przed południe po to ciasto wpadnę, tak?
13:33Dziękuję bardzo, do widzenia.
13:36Prawie sierżant!
13:38Dwadzieścia lat pracuję w Monie, ale pierwszy nas słyszę o takim stopniu, ty, prawie sierżant!
13:47Prawie sierżant!
13:50Panie Jasku, jak ja porodu nie mogę wytrzymać, to co będzie, jak się dziecko urodzi?
13:55Pan sobie to wyobraża?
13:56Spokojnie.
13:58Spokojnie, panie Jędrula, spokojnie, wszystko się jakoś ułoży.
14:01No na początku bywa ciężko.
14:03Nie, ja za stary jestem, mówię panu, no, i to wcale nieprawda, że człowiek z wiekiem jest spokojnie, szybko, odwrotnie, no.
14:08Wszystkie nerwy na wierzchu.
14:11A coś w tym jest, a coś w tym jest.
14:14Wie pan, wzrok słabnie, słuch słabnie, a nerwy, paradoksalnie, proszę pana, coraz bardziej drażliwe.
14:21No, i to w normalnej sytuacji, a co dopiero za ludzko.
14:27No tak.
14:28Ja no właśnie sobie uświadomiłem, że ja tego nie wytrzymam, bo na pewno.
14:35A ile pozostało do terminu porodu?
14:39Dziewięć.
14:41No to jest powód, proszę pana, do niepokoju, to jest wyzbanie.
14:45Nie, nie, nie, ja błagam pana, bo się znowu nakręcam.
14:48Porozmawiajmy może o czymś innym, co?
14:50O, co tam pana w pracy na przykład?
14:57A wie pan, że całkiem nieźle, całkiem nieźle.
15:00Co prawda Filip z Kubusiem na mnie napadli, że jestem zasofany, że zupełnie nie korzystam z wejścia do Unii.
15:06Znaleźli mi w internecie strony o funduszach europejskich, pomogli wypełnić wnioski.
15:12Wie pan, no, efekt zadziwiający.
15:14Znaczy, skapnie coś?
15:16No tak, no, mam nadzieję, że tak.
15:20Ja teraz cały sprzęt modernizuję, a oni połowę dokładają.
15:24No to grzech byłoby nie skorzystać, co?
15:27Teraz będę mógł takie zlecenia przyjmować, że wie pan, dawniej o tym nie śmiałem nawet marzyć.
15:31Coś podobnego.
15:32No, no, to może ja się rodejrzę, może do filmów mi coś doło, no.
15:37No warto spróbować.
15:38Oni teraz do takich rzeczy dokładają, że to naprawdę, warto spróbować.
15:43Co to?
15:45SMS.
15:46No właśnie.
15:54Pan Filip informuje, że nie uda mu się wrócić do domu przed północą.
16:01I to jest powód do nerwów, proszę pana.
16:05Dla mnie, oczywiście.
16:06Dla mnie.
16:08Dla mnie, proszę.
16:10Dzień dobry, można?
16:18O tak, oczywiście, ale tutaj się przesiądę do łódki, proszę bardzo, panie usiądźcie wygodnie.
16:23A co, to już chyba termin blisko, co?
16:28Nie, nie, nie, termin dopiero za dziewięć dni mam, ale nie wiem, czy do tego czasu wytrzymam, no nie wiem, czy dam radę.
16:36A co, nogi puchną, czy kręgosłup boli?
16:38Nie, no w sensie nerwowym nie wiem, czy wytrzymam. Przez Jadzie i przez Jędrula.
16:45A co, no co?
16:47No oni po prostu w jakąś kompletną paranoję popadli, no rozhistoryzowane, to takie, rozdrgane.
16:53Jędrula dzisiaj w nocy trzy razy mnie budził i pytał, czy nie zaczynam rodzić, no to jest nie do wytrzymania.
16:58Eee, bo jak facet w tym wieku zostaje tatusiem, to mu odbija.
17:03A ja chcę też odbija?
17:05No i no kompletnie oszalała, kompletnie. Wszystko jej z rąk leci. Przez ostatnie trzy dni ta mi pół serwisu wytłukła.
17:12Nic nie potrafi ugotować.
17:14Jakiś taki rezonans od tego Jędruli jej się udzielił.
17:19No, bo to jest panika. A panika jest zaraźliwa. Na przykład w wojsku, jak żołnierz ucieka, to dowódca musi go zastrzelić normalnie.
17:28Bo inaczej wszyscy by zwiali.
17:30Przepraszam bardzo, czy pani sugeruje, że ja powinnam Jadzie?
17:37No nie no. Aż tak to nie może.
17:41No bo ona jednak przez te lata wiernie nam służyła.
17:45No ale trzeba panią izolować od tej jaćki tego Jędruli. No przecież w ciąży te wszystkie choroby to właśnie z nerwów są.
17:52No właśnie no. No ale jak?
17:56A co tam? W banku jest sporo odłożone. Dobrze ubezpieczone na życie sep. W razie czego poradzą sobie bezemnie panie.
18:04Ale co pan za bzdury obogada pani Jędrula. No tak.
18:10Malutka, już?
18:13Miała pani rację. Rozdygotana jak galareta.
18:16No niestety no.
18:18Siadać. Ale?
18:19Siadać, żadne ale. Będzie tak. Bierzesz pan Jaćkę i wprowadzasz się pan do szwagry.
18:25Aha.
18:26A ja z Kryśką wprowadzamy się do Alutki, prawda?
18:29Oczywiście.
18:30Ale jak to nie rozumiem.
18:31Tak to. Tak to. Jaćka będzie wam gotowała, a Alutka nareszcie będzie miała towarzystwo dwóch spokojnych, doświadczonych kobiet, prawda?
18:38Właśnie.
18:40No. I to już jest postanowione, więc nie dyskutuj.
18:43Ale jakie dyskutuj. Alutka to jest świetny pomysł. Pani Ulu, fantastyczny. Lepszego w życiu nie słyszałem. Ja już dzwonię do Jaćki, no.
18:50Matko kochana, jak ona się ucieszy.
18:54Panie posterunkowie, z literatury wynika, że w podlizywaniu się najważniejsze jest zastosować właściwą miarę.
19:04Bo jeżeli będzie słabo, no to obiekt w ogóle nie doceni. A z kolei, jeżeli będzie za mocno, to poczuje się manipulowany i wtedy jest jeszcze gorzej.
19:13A skąd ja mam wiedzieć, jaka miara jest właściwa?
19:15No, chyba pan zna tego swojego komendanta, co on sobie myśli.
19:20No normalnie, że jest najmądrzejszy na świecie.
19:23No, no to gdyby pan mu tak powiedział, panie komendancie, pan jak zawsze ma rację, to jak on by zareagował?
19:29W ogóle. Wszyscy mu to zawsze mówimy i on myśli, że tak jest.
19:33Przecież żaden człowiek nie ma zawsze rację.
19:35Komendant ma.
19:36No dobra, to gdyby pan powiedział mu już tak zupełnie grubo, że jest dla pana wzorem, pana idolem, no w ogóle tak.
19:42On sam mi to mówi.
19:43A pan?
19:45A co ja, co ja? No ja przytakuję, nie?
19:48Nie, nie, nieprawdopodobne.
19:50Kuba, no co nieprawdopodobne, no jeżeli ktoś jest na takim stanowisku, no to jemu się w głowie robi tak, jakby on był królem jakimś cesarzem, kumasz.
19:58I on uznaje dla tych, którzy mu mówią, jaki on jest mandrym, no.
20:01No przecież to jest choroba, to powinno się jakoś normalnie leczyć.
20:04No to się już nie przejmuj, bo jest lekarstwo na tę chorobę.
20:07Jakie?
20:08Dymisję.
20:09W parę dni człowiek dochodzi do normy.
20:11Nie, wie pan co, ja przepraszam, ale jednak nie potrafię panu pomóc.
20:15Są jednak jakieś granice rozsądku.
20:18No, no cóż mu pan może powiedzieć, że u niego się Rambo może uczyć?
20:23Ty, ale to dobre, to jest bardzo dobre, Kuba, a jemu nikt jeszcze tego nigdy nie powiedział.
20:30Nie, poważnie, jemu się spodoba, bo on uwielbia kinoakcji.
20:34Nie no, widzisz, nawet filozof może się na coś przydać, jak go dobrze pocisnąć. No, cześć.
20:40Krysia, napijesz się troszkę, koniaczku?
20:46A to chyba nie wypada, przeciężarny.
20:48Co?
20:49Ale przecież ja jej nie proponuję, nie?
20:52Posłowie, uleczko, kieliszeczek.
20:55Pania Ludko, a pani by mogła kawkę zrobić?
20:57O, to, to, to, to, to, to, to, to.
21:00Znaczy...
21:01Ja?
21:04Kawkę?
21:06No tak, no przecież my nawet nie wiemy, gdzie pani trzyma tą kawę.
21:11Co pani będziemy grzebać po szafkach, nie, Tryha?
21:14Proszę bardzo, należy ci się po tym zdaniu przy garach.
21:18Byś wiedziała...
21:20Pania Ludko i tak więcej, dobrze, tej kawki, żeby pani tak nie musiała wte i wefte biegać.
21:25W końcu musi pani się oszczędzać.
21:27To może ja rzeczywiście kawkę zrobię.
21:31O, tak, tak, tak, tak, tak, tak.
21:39Ci powiem, że dobry koniaczek nie jest zły.
21:42Eee, he, he, he.
21:43A wy?
21:44Ubiadzia?
21:45Hmm?
21:48Może ja zadzwonię i...
21:50spytam, co tam.
21:51O, to, to, niech Jędrula dzwoni.
21:53Ale nie ma potrzeby, panie Jędrula, no, spokojnie.
21:56Przecież jak będzie powód, to one zadzwonią.
21:58No, niech pan się uspokoi.
22:00No, właśnie z tym mam pewien kłopot, bo...
22:03Jakoś tak dziwnie się czuję, Jadzia też?
22:06No i to jak?
22:07Nikt nie wola.
22:09Cisza taka.
22:10Cześć, wujek.
22:12Coś, dziecko?
22:13To tylko liska, no.
22:15Dzień dobry.
22:16Stało się coś?
22:18Stres przed poradą.
22:19O, a kiedy termin?
22:21Za tydzień z okładem.
22:23A to jeszcze.
22:24Naprawdę nie ma się czym denerwować.
22:26O, odezwała się doświadczona, jakby siódemkę urodziła.
22:29Naprawdę.
22:30Nie, dziecko ma rację, no.
22:31Wykończą was te nerwy.
22:32Może muzykę jakąś puszczę, co?
22:34Walkirię Wagnera najlepiej.
22:36Czego?
22:37Jakiś spokojny jazzik miałem na myśli.
22:40Podprężycie się, a pani Almitka jest w dobrych rękach.
22:42Wszystko będzie okej.
22:44Tak, tak.
22:45A widziałeś tego enrullet?
22:46Jakiś spietrany, ale miło popatrzeć.
22:47Tak?
22:48Tak.
22:49Oni to zawsze tak.
22:50Jak przychodzi co do żego, to się pietrają.
22:51A co się pani stało?
22:53Przypomniałam sobie w łodzie.
22:54Jak jechałam do porodu.
22:55Słuchajcie, tak się przestraszył, że musiałam sąsiadkę wezwać, żeby się nim zajęła.
23:07No krzyczał, że od tego stresu boi się zostać sam w domu.
23:12On?
23:13I co pani zrobiła?
23:14No co?
23:15No co?
23:16Wzięłam taksówkę, pojechałam sama do porodu.
23:21Uleczka, wyźmy tu troszeczkę nalej, co?
23:24Ojej, kule to były czasy.
23:27I co pani zrobiła?
23:30No co? No co?
23:32Wzięłam taksówkę, pojechałam sama do porodu.
23:35Uleczka, weźmy tutaj troszeczkę nalej, co?
23:38Ojej, kule, to był czas.
23:41Chyba coś mnie boli.
23:45Gdzie?
23:46No tak, tak, tak z boku tutaj.
23:48Z boku? Kolka to może być.
23:50Ale pani się nie przejmuje, tam nic z jakiego przejdzie.
23:53Ale boli mnie coraz bardziej.
23:56O!
23:57Nie, to histeria.
23:59Jak Kryśka mówi, że Kolka, to znaczy, że Kolka, no matka to wie, nie?
24:03Kryśka, za pomyślne rozwiązanie.
24:06Za szczęśliwe rozwiązanie.
24:08Panioludko, pani działuje, że pani się nie może z nami spieć.
24:11O, matka.
24:20Ale pani posterunkowie, to już zamykamy?
24:22Zamykajcie, zamykajcie, wszystko jedno.
24:26Coś z tym Rambo nie wyszło?
24:31Wyszło, wyszło, wyszło.
24:33Wyszło.
24:35Powiedziałem, uśmiechnął się, zgodził.
24:39Ale jak Korecki wyjechał z tym swoim, to normalnie czułem, jak mi się ziemia pod nogami usuła.
24:46Co takiego?
24:48Co?
24:49Wiesz co, Korecki ma?
24:52Wiesz co ma?
24:53No?
24:54W życiu byś nie zgadł.
24:55No nie zgadłbym faktycznie.
24:56Co?
24:57Wujka ma.
24:58Wujka, rozumiesz?
24:59I ten wujek z komendantem do jednej podstawówki, do jednej klasy chodził.
25:03Rozumiesz?
25:04No kurcze.
25:05To kicha.
25:06Baba.
25:07Nie, to nie ma żadnego znaczenia.
25:08Co z tego, że razem chodzili?
25:10Oj Kuba, no ma znaczenie.
25:12Przecież ten wujek zadzwoni do komendanta i powie cześć Heniu.
25:16Zdzisiu.
25:17Dobrze, cześć Zdzisiu.
25:18Cześć Sarybyku, co tam słychać i tak dalej.
25:21Bierz, mam do ciebie taką małą prośbę.
25:23Pracuje u ciebie mój siostrzeniec i...
25:26I co no?
25:27No przecież komendant mu nie odmówi, nie?
25:29A skąd ta pewność, że nie odmówi?
25:30Bo mu głupio będzie odmówić.
25:32Jeszcze zaszpanuje przed kolegą z klasy.
25:34No dokładnie.
25:35Nie, nie. Słuchajcie, to jest niesprawiedliwe.
25:36Takie rzeczy nie powinny mieć wpływu na awans.
25:38Kubuś, naprawdę ty żyjesz tak oderwany od rzeczywistości, że aż strach.
25:42Nie powinny, ale mają.
25:45Serunkowy może zapomnieć o awansie.
25:48Nie ma się co oszukiwać.
25:50My cyganie, co pędzimy z wiatrem.
25:59My cyganie, znamy cały świat.
26:04My cyganie, wszystkich znamy.
26:09A śpiewamy sobie tak.
26:13Ory, ory, siabada, amory, siabada, amory, siabada, amory, siabada.
26:25Ory, ory, siabada, amory, siabada, amory, siabada.
26:39Ory, siabada, siabada, siabada.
26:41Taki barek mieć.
26:43No nie mamy barków w Łodziu, wrzody ma.
26:46Coś za coś jak to mówią.
26:48Ale tak by cię nie było stać.
26:50Ory, ory, ory, ory, ory.
26:54Widziano mi, że moja małża.
26:55O, Krystyna.
26:57Co się dzieje?
26:59Czekam i czekam.
27:00Ale niepotrzebnie, gdyż Krystyna zostaje tutaj.
27:04Ale jak to zostaje?
27:06No, te pani Alutka rodzić maj.
27:10No i z urą musimy to pilnować po prostu.
27:15No, a ja?
27:17A co ty rodzisz?
27:21Może rzeczywiście byłoby lepiej, gdyby pan został.
27:24Zapraszam, bardzo proszę.
27:26Tak, on jest przy porodach bardzo pomocny.
27:33Krystyna, ja cię nie poznaję.
27:36Może towarzystwo tak na ciebie działa?
27:38Co?
27:39Co się nie podoba w towarzystwie, co?
27:40Nic.
27:41Znaczy, wszystko.
27:42Wszystko podoba się.
27:44Ogólnie mówiąc.
27:46Ty, ty, ty, uważaj, ty malutki.
27:51Ja zawsze uważam.
27:52No cóż, pójdę już.
27:56Żegnam.
27:59Kryśka, Kryśka.
28:00Ty, tego Włodka to by nie przyjęli do komandosów.
28:03Nie, do komandosów nie.
28:05He, he, he.
28:06Amore.
28:07Amore.
28:08Amore.
28:09Siabada, bada.
28:10Amore.
28:11Amore.
28:12I takie bez sensu to życie całe.
28:17Nie no, nie bez sensu, ale ma swoje ciemne strony, tak jak teraz.
28:21Tyra człowiek, całe życie, świątek, piątek, życie naraża.
28:26Ale, i co?
28:27Jaka zapłata?
28:29Ale, to jest taka prawda subiektywna, panie posterunkowy.
28:34Znaczy, że co?
28:36Nic, nic.
28:37Znaczy, prawda.
28:38No właśnie, no właśnie, no.
28:40Mało to razy człowiek o włos mało życia nie stracił, albo zdrowia.
28:44I jeden cholerny wujek wystarczy i srupa, właśnie.
28:49Było i tak niestety.
28:52Panie posterunkowy, niech pan pójdzie spać, pan jest bardzo zmęczony.
28:57Ja jestem zmęczony, ja zawsze jestem zmęczony, ale tak mi przykro w środku.
29:02Tak żal.
29:03Ale może ta protekcja jakimś cudem mi pomoże.
29:07To rzeczywiście musiał być cud Majka, ale w moim życiu cuda się nie zdarzają.
29:11Takie ono jest, to moje życie.
29:16Pójdę.
29:18Rano trzeba znowu wstać na służbę.
29:23O, wradzę starszego psia krew posterunkowego.
29:33Jadziu, może ja bym troszeczkę pomógł.
29:41Co? No w końcu Jadzia jest tutaj gościem na miłość głosu.
29:44Dla mnie to przyjemność sama.
29:46A ugościł mnie kuzyn już tak, że lepiej nie można.
29:50Zalutką nad przyspałem i ani razu nikt nie bował, że rodzi.
29:54No to bardzo się cieszy.
29:56Bardzo się cieszy.
29:58O, matko kochana.
30:01Ale życie może być piękne, naprawdę.
30:04Naprawdę?
30:06Miło pana widzieć w dobrym pomorze, panie Jędrula.
30:08W dobrym, w doskonałym.
30:10Ostatnio się wyspałem chyba tak w dzieciństwie.
30:12Niemożliwe, na tej kanapie, w salonie?
30:15Wspaniu, nie łóżko jest ważne, tylko spokój.
30:18W środku i na zewnątrz człowieka, że tak powiem.
30:22Śpięte słowa.
30:24Jedna spokojna noca, a czuję się jakby z pięć lat mi było.
30:30Nie, nie, nie, to do mnie, do mnie, do mnie.
30:36Podwykonawca.
30:38Przepraszam bardzo.
30:47Ula.
30:49Co ci, o?
30:53Nigdy więcej kolorowej.
30:55Nigdy więcej kolorowej.
30:57Przepraszam bardzo.
31:00Ale co?
31:02Śniadania nie będzie?
31:04Ula.
31:07Ula.
31:08Ty słyszysz to, co ja?
31:10A pani nie widzi, jak my się czujemy?
31:13A może jakiś problem z oczami, co?
31:16Przepraszam bardzo, ale to znaczy, że co?
31:19Że ja mam sama to śniadanie zrobić?
31:22No przecież ja chyba jestem w ciąży, prawda?
31:25Ciąża, nie choroba.
31:28A śniadanie, nie ładowanie węgla.
31:31Do wagonów.
31:32Czy dziecko potrafi?
31:33No ja nie mogę.
31:34No ale pani Krysiu, przecież pani obiecywała, że pani będzie gotować, że...
31:39Ciii.
31:40Głowa mi boli.
31:41Kobieto, no.
31:42Nie marudź.
31:43Idź do kuchni.
31:44Zrób te kanapki.
31:46Coś nieprawdopodobnego.
31:51Ula.
31:52Co?
31:53Poszła?
31:55Paszła.
31:56Paszła.
31:57Paszła.
31:58Paszła.
31:59Paszła.
32:13Matko!
32:14Jak duch pan szedł?
32:19Jak ktoś znaczy tyle, co ja, to w ogóle szumu nie robi.
32:23Jak ćma jakaś albo paproch czy inny śmieci.
32:26Dasz kawy?
32:27Dam.
32:28Zaraz dam.
32:29Przez te przeżycia to pan poetą jeszcze jakimś zostanie.
32:32Najwyżej takim jak policjantem.
32:34Nieudanym.
32:35Napad.
32:36Napad na jubilera.
32:37Tego za rogiem.
32:38Jest nam cholera.
32:39Nawet kawy nie zdążyłem wypić.
32:41Może lepiej niech posiłki pan wezwie?
32:43No czterech weszło.
32:44Z giwerami.
32:45Starszy powtarunkowy to na posiłki.
32:47Może ruski miesiąc czeka.
32:49Co mu się stało?
32:50Nie wiem, nie mam pojęcia.
32:52Nie, nie, nie iść nigdzie młody.
32:53Nie, nie.
32:55Ty też lepiej zostań.
32:56Nie, praca musi być wszędzie.
33:03Co to ma być?
33:05Kanapki.
33:07A co nie widać?
33:08To w okopach pod obstrzałem bagneta można zrobić lepsze.
33:13Co racja to racja Ulka.
33:15Jak pani panu Jędruli robi takie kanapki to on święty człowiek jest.
33:19To nie Ulka?
33:20No.
33:21Małżeństwo nie polega na robieniu kanapek.
33:24Ale jak pani wszystko robi tak jak te kanapki?
33:27Ja w ogóle kanapek nie robię, bo od robienia kanapek jest u nas jadzia.
33:31A pani miała zająć się gotowaniem.
33:33I wypraszam sobie wszelkie pretensje, bo ranna jestem.
33:36Pani się tak mnie denerwuje.
33:37My się tylko z Ulką dziwimy, co nie Ulka?
33:39O matko.
33:43Ale mnie coś zabolało.
33:46Muszę się iść położyć.
33:48Pani się wkładzie.
33:49No.
33:50Przecież pani u siebie jest Ulka.
33:52O.
33:53Pani się wyszło z tym śniadaniem.
33:55To może wczesny obiad zrobimy, co?
33:56No.
33:57No.
33:58O matko.
33:59To nieprawdopodobne.
34:00No nieźle.
34:01Co nieprawdopodobne?
34:02Napad jak napad.
34:03Na lich jest czterech, a pan jest jeden i pan ich obezwładnił?
34:04No.
34:05Taka praca.
34:06Niewdzięczna.
34:07Miał pan szczęście, że nie mieli broni.
34:08Nie mieli broni.
34:09Nie mieli.
34:10Wow.
34:11A skąd pan wziął cztery pary kajdanek?
34:12Na jedne słańce.
34:13Na jedne słańce.
34:14Na jedne słańce.
34:15Na jedne słańce.
34:16Na jedne słańce.
34:17Na jedne słańce.
34:18To nieprawdopodobne.
34:19No nieźle.
34:20Co nieprawdopodobne?
34:21Napad jak napad.
34:22Na lich jest czterech, a pan jest jeden i pan ich obezwładnił?
34:25No.
34:26Taka praca.
34:27Niewdzięczna.
34:28Miał pan szczęście, że nie mieli broni.
34:30Tak.
34:31Nie mieli.
34:32Wow.
34:34A skąd pan wziął cztery pary kajdanek?
34:37No jedne słańce, a resztę im zabrała, nie?
34:40Matko, to jest super gorący temat.
34:42I ja jestem pierwsza.
34:44No, no, no, ale...
34:45Majka, nie po oczach, dobra?
34:47Ale panie posarunkowie...
34:48Przestań!
34:49Jestem super gwiazdą.
34:50Super bohaterem.
34:51Proszę ci.
34:52No pięknie jest.
34:54Oła!
34:56Coraz bardziej mnie boli.
34:59Ty, zrobiła parę kanapek.
35:01Chce nas wpędzić w poczucie winy.
35:04Z mężem to może przechodzą takie numery, ale nie z nami.
35:07Za stare wróble na to jesteśmy.
35:09Ceniłka?
35:10O, chyba wrony.
35:12Co?
35:13Nic, nic, strasznie mnie boli.
35:15Coraz bardziej.
35:17Może od tych kanapek?
35:18Każdego by brzuch rozbożał.
35:20O, chyba...
35:22O, chyba...
35:23Wiesz...
35:24Kryśka, weź, proszę cię,
35:26zadzwoń do tego pułkownika.
35:28I da coś na uspokojenie, a zwariuję.
35:30O, matko!
35:32Ale słuchaj, jak ona tak histeryzuje
35:34przy niestrowności zwykłe,
35:35to ja sobie tego porodu w ogóle nie wyobrażam.
35:37Nie, nie, nie, no...
35:40Idę, idę już, no.
35:42A Jubiler mówił, że posterunkowie, jak do niego strzelali,
35:49to się nawet nie chował.
35:51Wyciągnął pistolet i powiedział, że jak nie rzucą broni,
35:54to ich wszystkich powystrzela.
35:55Ha!
35:56No i chyba ta determinacja najbardziej ich przeraziła.
35:58Coś takiego. Taki tchórz czterech sam.
36:00Ale mógł się przełamać, chłop.
36:02A on zwariował.
36:03A on zwariował.
36:06Panie posterunkowie, co się stało?
36:10I chyba siada.
36:12Zobacz, szok minął i dopiero do niego dociera,
36:15jak mu się narazić.
36:17A to może wyjść.
36:18To jak trauma wojenna i przychodzi dopiero później.
36:21Wszystko będzie dobrze.
36:22No, spokojnie, spokojnie, spokojnie, no...
36:24Ale jest to dobrze.
36:25Ja...
36:26Ja ze szczęścia płaczę.
36:28Ale czemu ze szczęścia?
36:34A co to jest?
36:35No, jak to, co...
36:37Pagody sierżanta komendant mi dał,
36:39żeby sobie założył, a on już wniosek pisze?
36:42To grabula, panie posterunkowy, no!
36:45To grabula!
36:46No naprawdę należało się panu.
36:48A po tej akcji pewnie panu dali.
36:50Po jakiej akcji?
36:51No ja pan aresztował tych czterech bandziodów.
36:53A to nie, to komendant jeszcze nawet o tym nic nie wie.
36:56No to za co?
36:57Nie za co, tylko dzięki komu.
36:59Dzięki temu wujowi Koreckiego.
37:01Kocham normalnie tego faceta!
37:03Kocham normalnie tego faceta!
37:05Kocham!
37:06Ura!
37:07Co?
37:08No nie wiem.
37:09Co?
37:10Co jest?
37:11A jak nam jest rawność, to ona jakoś tak strasznie grzeczy.
37:26Poetka.
37:28Nadwrażliwa, no to może ona tak mają.
37:31Może trzeba coś zrobić.
37:34A dzwoniłaś do pułkownika?
37:37Dzwoniłam.
37:38Powiedział, że będzie za dwie godziny dopiero gdzieś poszedł.
37:40No to powiedz jej, że lekarz będzie za dwie godziny.
37:43I się uspokaj.
37:44Dobra.
37:52A tak się struje?
37:54Jakie struje?
37:55Ula!
37:56Ula!
37:57Ona, ona rodzi!
37:58Jak to rodzi?
37:59No, no, no, no, no, no, tak to no, no.
38:01Głupkę już widać.
38:02Ula, nie wnaj!
38:04Nie wnaj!
38:05Nie ma czasu!
38:06Tak jest!
38:07Wodę przygotować!
38:08Ręczniki!
38:09Na pogodowie dzwonić!
38:10Kryszka Jędrula nas zabije!
38:12Naśle prokurę!
38:14I życznika prawdziecka!
38:16Wólka!
38:18Tak jest!
38:19Wodę dzwonić!
38:20Dzwoni!
38:22Jak się okazało, że Korecki ma wujka, który chodził z komendantem do jednej klasy,
38:27to ja już myślałem, że po mnie.
38:28Normalnie myślałem, że po mnie, nie?
38:30No, no, ale wujek zadzwonił do komendanta i komendant go skojarzył.
38:35No i co?
38:36No i to, że ten wujek to był jakiś prymus, jakiś, jakiś lizus, skarżypyta
38:41i tam parę razy doniósł na komendanta, że ten ściąga czy coś takiego, nie?
38:45Komendant tak się wkurzył, że natychmiast kazał mnie awansować,
38:48a Korecki to najbliższy awans będzie miał chyba za sto lat.
38:51Należało się panu! Gratuluję!
38:54Dziękuję bardzo, dziękuję!
39:03Słucham?
39:05Ale...
39:07Ja nic nie rozumiem, pani Ulu!
39:10Zaczęło się?
39:11Nie!
39:12Dobrze, no to ja...
39:15Ja już do szpitala ją, tak?
39:17Dobra, no...
39:19Zaczęło się...
39:20Zaczęło się!
39:21Nie wiem, mam iść za nią.
39:24No lepiej iść, no przecież tak mu się ręce strzęstą, że nie da rady prowadzić samochodu.
39:28Tak, to jest...
39:30Idziemy?
39:31Pani Ingrula, kochana, ja bardzo przepraszam, to wstęp straszny.
39:34Ona to ma słabym głowach, ale ja taki bega frontowy.
39:37Pani Ingrula, ja sobie tego w życiu nie wybaczę, no żeby dwie dorosłe kobiety...
39:41Ale co ci idzie, wiarutka? Rozi w końcu czy nie? No...
39:44Już nie.
39:45To znaczy fałszywy alarm, tak?
39:46Nie, Ingrula, już urodziłam!
39:47A jak to urodziłam?
39:48Piętnaście minut pani Ingrula urodziła. Ma pan córkę. Gratuluję.
39:49Córkę?
39:50Gratulujemy.
39:51Gratulujemy.
39:52Gratulujemy.
39:53Widzenia.
39:54Widzenia.
39:55Widzenia.
39:56Widzenia.
39:57Widzenia.
39:58Widzenia.
39:59Ale co ci idzie, wiarutka, rodzi w końcu czy nie?
40:01Już nie wiem.
40:02To znaczy fałszywy alarm, tak?
40:03Nie, Ingrula, już urodziłam!
40:05A jak to urodziłam?
40:07Piętnaście minut pani Alutka urodziła. Ma pan córkę. Gratuluję.
40:11Córkę?
40:15Gratulujemy.
40:16Widzenia.
40:18Widzenia.
40:22To jest tak, że ja po prostu naprawdę, kochanie, malutka, to jest najpiękniejsze dziecko na świecie.
40:46Okazało się, że tak szybko rodzę, że możemy już pomyśleć o następnym.
40:52Podobno dwójka lepiej się chowa.
41:01Takie teraz będę wasił.
41:03No, zobacz, kurczę.
41:05No, wydaje mi się, że naprawdę pora uczcić nową sąsiadkę i nowego sierżanta w policji.
41:13Nie, nie, nie, ja dziękuję bardzo.
41:15Ja też, ja ślubowałam, że przez rok nie wezmę do ust.
41:18A ja poproszę, z przyjemnością.
41:20Ale słyszałem, że spisałyście się na medaj, no.
41:23Ale jak Jędrula się dowie o dalutki, jak było naprawdę, to nam tylko emigracja została.
41:28Ale sam słyszałem, jak lekarz mówił do pana Jędruli, że poszło piorunem.
41:32I że całe szczęście, że takie przytomne kobiety były na miejscu i lepiej, że w domu, a nie w samochodzie.
41:38No, no bo jak ten Jędrula nam mówił, że Ula, ja sobie tego w życiu nie daruję.
41:43Rynek się spogój, no matka zdrowa, dziecko zdrowe, no to jest najważniejsze.
41:46No tak.
41:46No to co?
41:47No to ja od jutra przed rok.
41:50A ty?
41:50No to ja też tam.
41:53Za zdrowie córeczki państwa Jędrulów i za awans pana Posterunkowego.
41:57Panie Posterunkowy, panie sierżancie, nie mogę się nadziwić, no że pan tym czterem dał radę, no nie bał się panu?
42:10Szczerze?
42:10No, jeśli można prosić.
42:12No panie Jacku, ukochany, to jak ja myślałem, że już ten awans mnie ominął kompletnie, to nagle przyszło mi do głowy, że a co tam, kurczę, niech się dzieje co chce, kurka siwa.
42:24A najwyżej mi pośmiertnie może jakiś medal dadzą, nie?
42:28No bo raz jeden, jedyny w życiu chciałem zrobić coś, coś wie pan, coś raz jeden, tak, tak żeby wszystkim kopary opadły, no.
42:35Panie, pan teraz będzie zupełnie innym policjantem.
42:38Dlaczego?
42:38No jak to dlaczego?
42:39Proszę pana, jak człowiek raz w życiu zrobi coś przyzwoitego, coś porządnego, pomimo, że grozi mu niebezpieczeństwo, to później już jest innym człowiekiem.
42:47Tak?
42:47O, dobrze.
42:48U nas to się nazywa chrzest bojowy.
42:50No widzi pan, nawet szwagierka idzie ze mną zgadzać, a to się nie zdarza w życiu.
42:55Wszystkiego najlepszego, drodzy państwo.
42:58Najlepszego.
42:58Z jednej tkaniny wszyscy jesteśmy, co się wyciera w strzępi przez lata, lecz jeśli chcemy te wszystkie dziury miłością da się załatać.
43:28Lecz jeśli chcemy te wszystkie dziury miłością da się załatać.
43:49Wszystkie prawa zastrzeżone.
Be the first to comment
Add your comment

Recommended