Skip to playerSkip to main content
  • 2 days ago

Category

😹
Fun
Transcript
00:00Muzyka
00:30Muzyka
01:00Dzień dobry, panie profesorze. Dzień dobry.
01:05Dzień dobry, kochany profesorze. Dzień dobry.
01:09Dzień dobry, panie profesorze. Witam. Gratuluję. Brawo.
01:15Dzień dobry, profesorze. Dzień dobry.
01:18Jest! Ały Hero! Cześć!
01:22Jesteś zdrowy? Dzwoniłam do ciebie, nie odbierałeś?
01:26Wyłączyłem telefon.
01:27Aha. No, ja ciebie kongratuluję.
01:31Tak?
01:32No, ta gazeta to bardzo mocna rzecz jest.
01:36Tu w Wilkowiejach mówił, że takiej prawdy to jeszcze nie było.
01:41Prawdziwy żurnalist.
01:43Mnie się zdaje, że jak mnie wójt spotka, to ja będę martwy żurnalist.
01:47No coś ty, to teraz każdy cię poprze.
01:50No, może i każdy poprze, ale ciekawe, kto mnie będzie bronił, jak mnie wójt dopadnie, albo jakieś typy od mnie do...
01:55Lucy, ten twój pies to umie bronić?
02:03Tak, nie, zawsze, ale jak się wystraszy, to tak.
02:05To pan jesteś ten redaktor, nie?
02:08Nie, ja tylko w szkole polskiego uczę.
02:10Redaktor, redaktor, tylko taki skromny.
02:13Masz pan jaja. Szufla!
02:19Nie jest już z niego kozak.
02:21Chodź.
02:46Obiad będzie za chwilę, wracaj do łóżka.
02:48Głodny jestem.
02:51Apetyt ci wraca, to znaczy, że choroba przechodzi.
02:55Amerykanka już wyzdrowiała.
02:57Witebski też.
02:59Jeszcze nie wiadomo.
03:01Mogą być powikłania.
03:03Już wezł ich lecz i nie.
03:04Na to mi nie wygląda.
03:06Chodzi sobie z Witebskim
03:08i z psem na smyczy.
03:11Coś mi się zdaje, że oni jeszcze się zajdą ze sobą.
03:14Amerykanka? Witebski?
03:15A czemu nie?
03:16Przystojny.
03:19Szkoły ma.
03:21Od kiedy obsmarował cię w gazecie, ludzie go zaczęli szanować.
03:24Nie przypominaj mi tego.
03:25No e, nie, nie przypominaj, nie przypominaj.
03:28Leżysz sobie w łóżku,
03:29to nie ciebie palcami wytykają na ulicy
03:31i śmiechy, chichy za plecami urządzają.
03:33Mi się nie boję,
03:35że ja mu za te śmiechy, chichy zapłacę.
03:37Rakiet ci budować nie wolno.
03:40To nic już nie mogę budować.
03:41Statki?
03:43Statki sobie buduj.
03:45Na rzece puszczę.
03:46A co mnie tam statki?
03:48Mnie się podoba jak lata tylko.
03:50Jak lata tylko.
03:55Co my z tobą mamy, Mariany?
03:57Co my wszyscy z tobą mamy?
04:00Lata.
04:00Masz.
04:09A co mnie on, jak budować mi wolno?
04:14Zakaz na samoloty uchylony został.
04:17Jeśli dasz słowo,
04:18że nad polami będziesz latał,
04:20a nie nad wsią.
04:22Dobra.
04:24Tylko pamiętaj.
04:25A da się wyremontować?
04:32Wszystko się da.
04:33Taki zrobię, że sto na godzinę będzie latał.
04:35O, sto na godzinę.
04:38A chce się pan władza założyć?
04:42No dobra.
04:44Piątka?
04:44Piątka.
04:52I ukryzaj palców.
04:54Zupę masz.
04:55Myślę.
04:57Ty myślisz, myślisz.
04:58A z tego myślenia tylko coraz większe kłopoty są.
05:00Nie szesz, babo.
05:03Ty.
05:05A tego psa, skąd ona właściwie ma?
05:08Przyplątał się pewnie.
05:12Przyplątał się i przygarnęła, co?
05:15Jakie to dobre serce ma.
05:18A ty co?
05:20Pomnik jej stawiać będziesz?
05:23Nie wiem, może należy się.
05:24Już jaj to dobre serce rozsła.
05:40Przygniadająca większość mieszkańców wsi uważa, że wójt jest pozbawiony kompetencji do sprawowania swojego stanowiska.
05:47No i widzi Michałwa?
05:49Tak Michałwa opowiadała, że tyle nieszczęścia będzie z tej gazetki, a tu proszę szczerą prawdę o wójcie napisane.
05:55Ksiądz też przeciwny był.
05:57Byłem, ale dałem się przekonać.
05:59Trzeba być otwartym na nowe poglądy.
06:03Chwalcie łąki
06:05umając.
06:08O, proszę bardzo.
06:10I do parafii wszystko jak trzeba.
06:12Tylko literówek dużo.
06:14Tytuł nie najlepszy.
06:16No nic, ale teraz pory był.
06:17W każdym razie na przyszłość koniecznie musi mi pokazywać przed wydrukowaniem.
06:22Akurat będzie ta przyszłość.
06:26Jak wójt o sobie przeczytał, to na pewno pozwoli drukować dalej.
06:31Jak nie pozwoli,
06:34to się upominę.
06:37Głośno.
06:38Zambony.
06:39Nie damy wolnego słowa płomyć.
06:45Nie damy.
06:48Jest tego trochę.
06:52Ale dlaczego pan wójt pyta?
06:56Psów bez pańskich ma nie być.
06:59Panie wójcie,
07:00ja jestem bezrobotny, ale swój honor mam.
07:03Chyclem nie będę.
07:04Przepraszam, że tak mówię,
07:05ale mnie zwierzęcie ciężej skrzywdzić niż człowieka.
07:08Kto tu mówi o krzywdzie?
07:11Przecież ty ich dla ich dobra będziesz łapał.
07:13No i dla swojego.
07:14Ja tobie zapłacę.
07:16Bez zabijania?
07:17A na co tam zabijać?
07:21Dostaniesz po...
07:25No po piętnaście złotych od sztuki.
07:29Piętnaście?
07:35Ale panie wójcie,
07:36jak się ludzie dowiedzą,
07:38że ja psy łapię.
07:39Mi się nie boi.
07:40Mnie też zależy,
07:41żeby nikt się nie dowiedział.
07:42Wieczorem ty ich łap.
07:44Jak ciemno.
07:46Dostaniesz teraz zaliczkę.
07:53Trzydzieści.
07:57No i jeszcze dychę.
08:00Żebyś miał czym zanęcić.
08:00Przepraszam, że nachodzę,
08:10ale z tych nerwów nie wiem,
08:12co ze sobą zrobić.
08:13Zajęta jesteś, Lucy?
08:16Zajęta.
08:16Co pan kusy za mnie mówi?
08:20Pan Tomasz,
08:20jeśli nam pomoże,
08:21to skończymy wcześniej.
08:23Ja będę szybciej wolna.
08:26I tak nie wiem,
08:26co z rękami zrobić.
08:27Zajmę się czymś przynajmniej.
08:30O matko boska.
08:34Dobry.
08:36Czy dobry,
08:36to się jeszcze okaże.
08:38Wojt was chce widzieć pilnie.
08:39No,
08:43to już pan redaktor ma zajęcie.
08:46W urzędzie?
08:48Zdrowo.
08:49Chory jeszcze.
08:55Kto przyszedł?
08:58To ja.
08:58Ja.
08:58Proszę.
09:13I jak się pan czuje?
09:16Redaktor?
09:18Proszę, proszę.
09:23Jak ja mam się czuć?
09:26Przy takiej grypie.
09:28Jak umierający.
09:34Jeszcze żyje.
09:36Trochę.
09:37Na pewno pan.
09:39Nie zdrowieje.
09:40I serdecznie panu tego życzę.
09:43Pan mi życzy...
09:44Pan mi życzy zdrowia?
09:50Po tym, co pan mi zrobił?
09:54Dobrze, mi się pięć razy pogorszyło.
09:57Panie wójcie,
09:58ale przecież ja
09:58miałem czterdzieści jeden stopni gorączki.
10:01Ja kompletnie nie wiedziałem, co ja piszę.
10:03A, panie, co.
10:06Wiedział pan, czy pan nie wiedział?
10:10Wszystkie to szczerstwo na mnie spadło.
10:12Nawet pan nie wie.
10:13Tak mi jest przykro.
10:15Ja się to postaram jakoś
10:16naprawić.
10:18Jak panu skrzywdzić człowieka łatwo.
10:20A naprawić trudno.
10:28I co pan sobie o mnie myśli, redaktorze?
10:32Wójt jest gat mściwy, pan sobie myśli, co?
10:41Bywali mnie ze szkoły.
10:44Bywali mnie ze służbowego mieszkania.
10:48Tak pan myśli?
10:49No, ja bym sobie tak pomyślał
10:52na pana miejscu.
10:55Pan jest inteligentny człowiek.
10:58Ja powiem panu tak.
11:00Ja nawet rozważałem,
11:02że pana wyrzucę.
11:05Od tak.
11:09Zemsty.
11:11Bo mnie poniosło, redaktorze.
11:13A ja jestem człowiek porywczy.
11:17Pan mnie znał, prawda?
11:19Poniosło mnie.
11:22Ale potem opadł.
11:27Ja sobie pomyślałem.
11:30Jak ty już się tak zemścisz
11:32na tym redaktorze,
11:34to co ty będziesz z tego miał?
11:36I ja sobie odpowiedziałem.
11:39Nic.
11:41No.
11:41Przecież ty masz takiego redaktora,
11:46że lepszy ci się już tutaj nie trafi.
11:50No to szanuj go.
11:53Daj mu szansę.
11:56I odpuść mojego winy.
12:00No.
12:01Jako i my odpuszczamy
12:02naszym winowajcom.
12:04Pan to porządny człowiek jest,
12:06panie wójcie.
12:08Siadaj pan.
12:09Nie, no daj pan spokój.
12:11Ja panu...
12:12Powiem redaktorze tak.
12:16Dobrze, że to mnie ta krzywda
12:17i niesprawiedliwość dotknęła.
12:19Dlaczego?
12:21Bo ludzie uwierzyli,
12:23że my w naszym piśmie
12:24prawdę przedstawiamy.
12:27To, co pan napisał, to oszczersko są.
12:29Ale ludzie myślą, że prawda.
12:31A...
12:32No.
12:34Dlatego
12:34zostaje pan na swoim stanowisku.
12:38Ja powiem pan nawet więcej.
12:41Niech pan dalej krytykuje,
12:43co panu tam w oko wpadnie.
12:44Nawet i o mnie.
12:46Nie, nie.
12:46O panu to ja już...
12:47Nie, ty panie w...
12:48A nie słusznie.
12:50Właścić trzeba.
12:53Człowiek jestem taki sam jak inny.
12:55I wady mam.
12:56No może nie tyle, co inni,
12:57ale trochę mam.
12:59Tylko...
13:00Teraz, jak pan napisze,
13:03to obowiązkowo
13:04najpierw tym do mnie.
13:06Rozumiem się?
13:09Obowiązkowo.
13:11Niespodzielanek
13:11to już mam dosyć.
13:13Znaczy...
13:15Oczywiście.
13:17A pan wójt
13:19ingerować chce?
13:21Ja?
13:22Skąd?
13:23Czy pan wie,
13:23że ja za niezależnością jestem?
13:25No cie...
13:26Ale wie pan,
13:27jakby jakieś błędy były,
13:29albo jakaś nieprawda.
13:31Lepiej za wczasu poprawić.
13:32Krzywdy więcej nikomu nie robić.
13:34Nie, nie, no ja nie chcę
13:35nikomu robić krzywdy.
13:38O, odjedzie panu.
13:39No właśnie.
13:43Uuu...
13:44Z pana to porządny chłopak jest.
13:47Naprawdę.
13:49No ucałowałbym pana jak syna,
13:51ale...
13:52No nie chcę zarażać.
13:54Po prostu.
14:00Nie wyrzucił!
14:26W ogóle!
14:29Nie wyrzucił!
14:31Ani z mieszkania,
14:33ani ze szkoły,
14:34ani z gazety nawet.
14:36Dalej wydawać chce.
14:37A to ciekawe.
14:39Jaki on interes tym widzi?
14:41Nie wiem.
14:42Twierdzi, że krytyka go wzmacnia.
14:44To on chory jakiś jest?
14:46Jest.
14:47Ale od tego wyjdzie.
14:49I wyjdzie kolejny numer wieści gminnej.
14:53Niesamowite.
14:54On powiedział, że ja
14:55jak syn dla niego jestem.
14:58No proszę.
14:59Chodź, porozmawiamy do środka.
15:02I czekaj.
15:04Kusy!
15:05Nasz rady sam?
15:06No co mam nie dać?
15:09Niech pani idzie
15:10fetować tego swojego bohatera.
15:13Pierwszy raz w życiu
15:13prawdę powiedział
15:14i jeszcze się cieszy,
15:15że wójt go nie skrzyczał.
15:20Tomasz!
15:20Kusy!
15:50DZIĘKI ZA OBSERWACIE
16:02Drewno.
16:05Drewno.
16:11Na zimę.
16:14Na zimę.
16:20A pani Lucy jest?
16:22Oczywiście.
16:34Bardzo zajęta?
16:36Skąd?
16:38Rozmawia z Witebskiem.
16:40Jej.
16:42Niech pan nic nie robi, ale jego.
16:45Mógłby pan zwinąć.
16:50Żart.
16:56Żart.
16:58Żart.
17:00No.
17:02Nawet dobry.
17:10To co ja mam tam.
17:12Jeszcze nigdy nie słyszałam taki komplement od męściezny.
17:22To nie komplement Lucy.
17:24To szczera prawda.
17:26Muszę się nie ruszać, to tylko policja.
17:34To taki żart.
17:36Policyjny.
17:38Dzień dobry.
17:40Dzień dobry.
17:42Jeżeli pan ma zamiar mnie znowu przymknąć, to uprzedzam, że wójt mi wszystko wybaczył.
17:46Nie, nie, nie. Tym razem nie.
17:48Ale wie pan co?
17:50Niech pan poleci, bo tam Czerepach po całej wsi pana szuka.
17:54Czerepach.
17:56Czerepach.
17:58Może chcieć ode mnie jak ja wszystko z wójtem.
18:02No nic.
18:04To ja już pójdę.
18:08Wpadnę jutro.
18:10Dziękuję za wszystko.
18:12Ma pan do mnie jakąś sprawę?
18:22Może mam.
18:24Ale...
18:26Ale prywatnie.
18:28Znaczy co?
18:30No...
18:32Samotna kobieta myślę.
18:34Wpadnę.
18:36Zajrzę.
18:37Zobaczę.
18:38Co się dzieje myślę.
18:40Dużo pan myśli bardzo.
18:42No...
18:44A kiedy?
18:46Tak.
18:48Niech pan powie prawdę.
18:50Pan Czerepach naprawdę szuka pan Tomek?
18:52Nie, nie, nie.
18:54Tak powiedziałem, żeby nie przeszkadzał.
18:56Niech sobie Czerepacha po wsi pogania, nie?
19:00Strasznie sprytne.
19:02No.
19:04Nie...
19:06Wie pan...
19:08Ja sobie tak pomyślałem.
19:12Tak pomyślałem.
19:14Czy pani się tutaj...
19:16Czy pani się tutaj czuje bezpiecznie?
19:18Jak by pani chciała to...
19:20To można jakieś dodatkowe patrole.
19:22W pobliżu domu na ten przykład.
19:24Ale pan Kusy tu jest.
19:26Kusy.
19:28Co to za ochrona Kusy?
19:30Jak cały ten Witebski cały.
19:32Tak.
19:34No ale...
19:36Samotna kobieta...
19:38Ma swoje potrzeby.
19:40Nie, nie, nie.
19:42Ja tylko...
19:44Chciałem powiedzieć, że porozmawiać.
19:46Porozmawiać.
19:48Tak dalej.
19:50A ja...
19:52Mogę...
19:54Po służbie.
19:56Aha.
19:58Aha.
20:00Aha.
20:01Aha.
20:02Wie pan lepiej nie.
20:04Ja nie mam tak dużo potrzeb.
20:06Nie, nie, niech pani pomyśli.
20:08Niech pani pomyśli.
20:10Tutaj w okolicy nie ma tak dużo kawalerów w moim wieku.
20:16Proszę pana, ja już myślałam.
20:18Pan naprawdę nie jest w moim typie.
20:20Sorry.
20:24A jak na drugi raz gościa mi pan będzie chciał wygonić, to niech się pan mnie spyta, czy ja mam na to ochotę, dobrze?
20:29Dobrze.
20:30Dobrze.
20:31No to jak...
20:36Jak tak?
20:38To to tak.
20:43Jak pani chce?
20:45Pani strata.
20:50Widzicie? Jak się nadął? Jak prezydent jakiś.
21:06Sers vous plaît.
21:07Ooo, no co to za święto.
21:14Robotę dostałem.
21:15Stało?
21:16Państwowo?
21:17Państwowo, ale na zlecone.
21:19Co na zlecone?
21:21Malowanie?
21:22Nie mogę gadać.
21:24To ty może pies teraz będziesz?
21:28Co pies? A co pies tu ma do rzeczy?
21:31Ale nie denerwuj się synku.
21:33Mówisz, że tajemnica państwowa, to ty może teraz ubecia jakaś.
21:37Albo szpiegostwo. Przemysłowe dajmy na to.
21:40A u nas w Wilkowiejach szpiegostwo rolnicze najwyżej.
21:43Tak jest.
21:45Co ty zaczyna orać? Dajmy na to.
21:47A Pietrek doda mi ostacji i nadaje.
21:50Albo twoja stara doi, a on do u niej ty ty ty ty ty ty.
21:54Bo one się boją, że mleko swoje obory i mrynek żaleje.
22:02Znaczy panom nie smakuje, a?
22:05O młody jesteś nieboś taki obrażalski.
22:07Pożarkować nie można.
22:09Napij się poza kolejką, nie denerwuj się.
22:11Szpieg to żelazne nerwy musi mieć.
22:21Czekaj.
22:31Jak idzie?
22:32Mam trzy.
22:33Chce pan wójt obejrzeć?
22:34Nie, no co ja w sumie widziałem.
22:36Najważniejsze, a nie dwa?
22:38Trzy.
22:39Ten trzeci troszku mniejszy, ale dwa to jak Schwarzeneggery.
22:42Trzymam w komórce ze soliokami, ale się boisz, żeby się nie zagryźli.
22:45Po piętnaście się umawialiśmy, nie?
22:48Piętnaście.
22:50Czterdzieści dostajesz zaliczki.
22:52A dziesięć w łonażarcie.
22:54Tak?
22:57Ja tak powiedziałem?
22:58No.
23:00Wy rozrzutny jestem, zobacz.
23:02Dobra, masz.
23:04A, zaraz.
23:06Jeszcze jedną rzecz musisz zrobić.
23:08Za te same pieniędzy?
23:10Po piętnaście ci płacę.
23:12To jest więcej niż za nowego.
23:15Policz sobie ile to wychodzi na godzinę.
23:18Sam bym chciał tyle zarabiać.
23:20To się tylko tak spytałem.
23:22No.
23:24Resztę dostaniesz, jak się psów pozbędziesz.
23:28Cała delegacja kobiet do gazety przyszła.
23:31Na wójta naskarżyły.
23:33Na księdza nawet.
23:34Na księdza?
23:35No.
23:36Plastik w piecu spala podobno.
23:38O god, to przecież nie wolno.
23:40No nie wolno.
23:41Ale czy ja jestem od tego, żeby księdzu zwracać uwagę?
23:46I to w gazecie?
23:48No wiesz, jak źle robi, to może trzeba.
23:50No trzeba.
23:51Trzeba.
23:52Ja już raz życie ryzykowałem, jak pisałem o wójcie.
23:56W co, jak kamikadze jakiś jestem?
23:59Taka lora pracy jest.
24:01Ale to jest nasz proboszcz.
24:04A o wójcie też chcą, żebym napisał.
24:07Na obie strony, żebym się podłożył.
24:10No ciężka sprawa.
24:12I to jak?
24:13Taka normalna gazeta, co ma dużo dziennikarzy, to może sobie pisać na kogo chce.
24:18A tutaj wszystko na mnie jednego.
24:21Wiesz co?
24:23A może przyszedłbyś do mnie na kolację dzisiaj?
24:26Rozmawiamy na spokojnie.
24:30Może być ósma?
24:32Kolacja bym bardzo chętnie.
24:38O ósmej.
24:39Przychodzi tu i przychodzi.
24:49Ciągle.
24:50Jeszcze raz przyjdzie.
24:51Zaprosiłam go na kolację.
24:53A on na potem na kolację.
24:55Panu kusy na nic, bo pana nie zaprosiłam.
24:58To będzie kolacja we dwójkę.
25:00A nie wciążkąd.
25:15Niech sobie ksiądz nie przeszkadza.
25:18Coś panu pokaże.
25:26Najnowszy nabytek.
25:27Wie pan co to jest?
25:29Ta roślina żywi się muchami.
25:33Muchy i komary będą znikały w sposób ekologiczny.
25:37Można powiedzieć, natura ja pochłonie.
25:44Ale co?
25:45A chce mi pan pokazać tekst, tak?
25:48Jeszcze nie napisałem.
25:53Chodzi właściwie o to, o ekologię.
25:56Chodzi o to...
26:02Śmiało. Śmiało.
26:04Dziennikarz powinien być odważny.
26:11Otóż zjawiła się w redakcji...
26:14Delegacja można powiedzieć.
26:17I skarżą się, że...
26:19Ksiądz pali w piecu plastik.
26:23Ksiądz pali w piecu plastik.
26:31Michałowo!
26:32Michałowo!
26:33Ja nie...
26:34Ja nie chciałem...
26:35Michałowo!
26:36Michałowo!
26:37Michałowo!
26:40Michałowo!
26:42Michałowo!
26:44Co to za wniebogłosy?
26:45No bo ataku nie dostałam.
26:46Ja zaraz ataku dostanę.
26:48Czy mało to razy mówiłem Michałowej, że nie wolno w piecu palić plastikiem?
26:52Że to grzech jest?
26:54Ostatnio jak pytałam, to ksiądz mówił, żeby palić.
26:58Ja coś takiego powiedziałem?
27:00Niech Michałowa nie grzeszy.
27:02Niby kiedy coś takiego powiedziałem?
27:04Przedwczoraj, po śniadaniu.
27:06Zachodzę, ksiądz czyta, pytam, czy te butelki po wodzie mineralnej palić,
27:10a ksiądz mówi tak, tak, oczywiście.
27:14Pan rozumie, co?
27:15Ja byłem pogrążony w lekturze!
27:17Przecież...
27:19Ja zawsze mówiłem Michałowej, że nie wolno!
27:23A ja zawsze wolę spytać.
27:25Człowiek może zdanie zmienić, a na drugi raz niech ksiądz słucha, co do niego mówię,
27:29to nie będzie potem miał pretensji.
27:34Boże...
27:36No.
27:47Co pan taki margodny?
27:49Nie...
27:53Nie podoba mi się...
27:55Amerykance.
27:57Pokazałeś.
27:58A skąd pan?
27:59Bo mi o tym powiedziała.
28:01Na tej podstawie?
28:11Większość mężczyzn nie się nie podoba.
28:13Ale jakoś nie rada po ulicach i nie...
28:15Pan mi się nie podoba.
28:17Pan mi się nie podoba?
28:21No...
28:22No nie.
28:25A pan mu akurat powiedziała.
28:27Ciekawe, co?
28:30Myśli pan, że ma mu u niej szansę?
28:33No.
28:34Tylko, żeby pan cię nie zagapił,
28:35bo ten Witebski strasznie się koło niej kręci.
28:38Właśnie kolację jedzą.
28:40Skubany.
28:41Ja nie pamiętam nic.
28:45Źle co czyniłem.
28:48Pieśni o mnie śpiewają.
28:50Nie znam nic, nie pomnę.
28:51Jestem u brzegów moich.
28:53Brzegi mam przytomne.
28:55Ojczyste moje skały, mój kraj.
28:57Kto się skarży?
29:01Kto się skarży i czego chce?
29:03Ja sprawdzę.
29:04Przeklęta skargo, zmilknij.
29:07Stanisław Wyspiański.
29:09Powrót Odysa, akt trzeci.
29:13Nie iść tam.
29:14Jak nie iść, jak mi lebo dwórku strzelają?
29:20Co pan mi tu strzela?
29:22Panie Lucie, psy mnie opadły.
29:27Ruszarwać mnie chciały chyba.
29:29Jak pan mojemu pies zrobił ksiew?
29:30Nie, nie, nie, nie.
29:31W powietrze strzelałem, w powietrze.
29:33W powietrze strzelałem.
29:35A swoją drogą, jak się ma tyle niebezpiecznych psów,
29:39to trzeba tabliczkę wywiesić.
29:41Złe psy.
29:42Zaraz, zaraz, skąd to tyle piesów jest?
29:44Przecież ja mam jednego psa.
29:46Tak, to chyba pani źle policzyła, bo ja cztery widzę jak byk.
29:51Co źle policzyła?
29:52Oszalał pan.
29:53Ja mam jednego psa.
29:55Ciekawe.
29:56Ciekawe.
29:57Aha, wiesz pani mówi, że psy się pojawiły po przyjściu pana profesora, tak?
30:04No tak, ale ja nie mam pojęcia skąd.
30:06Ciekawe.
30:07Bardzo ciekawe.
30:10A chyba wejdziemy sobie i porozmawiamy.
30:14Kto tu ma pojęcie?
30:17I o czym?
30:19A co ty tam marzysz?
30:29Nie marzę kobieta, tylko redaguję.
30:33No co ty, polonistę poprawiasz?
30:39Jak ty z polskiego poprawkę miałeś?
30:41Się nie boję.
30:42No akurat mi ortografia niepotrzebna.
30:44Ja tu mu ważniejsze błędy poprawię.
30:48Spać idę.
30:50No idź, idź, idź.
30:52Ach, ja tu jeszcze muszę popracować.
30:56Nie, no ta też wyklucz.
30:59No, ale panie wójcie, przecież nie chodziło o to, że to dobrze jest, że angielski jest na parafii, a jak kiedyś zaistnieją warunki, żeby był w szkole, to będzie jeszcze lepiej, bo nie będzie klerykalizacji społeczeństwa.
31:24Ale zupełnie co innego te kobiety mówiły, co do mnie przyszły do redakcji.
31:30Znaczy, że lepiej, żeby angielskiego w ogóle nie było, czy żeby był na parafii?
31:34Nie no, oczywiście, że lepiej, żeby był na parafii.
31:37No, czyli jak jest napisane, że dobrze, że jest, no to to jest prawda, prawda?
31:41No, a jak angielski jest na parafii, a tam na ścianach, no takie różne symbole religijne wiszą, to to nie jest klerykalizacja?
31:51No tak, ale nie, nie dlatego, że...
31:53Panie profesorze, panie jesteś wykształcony człowiek, no tak czy nie?
31:57I pan doskonale wie, że...
32:01No, w takiej na przykład Francji, to w ogóle symbole religijne są zakazane.
32:09A u nas też jest rozdział kościoła od państwa.
32:13I tak po prawdzie, na czas angielskiego ksiądz powinien te symbole pozdejmować.
32:18No, ale przecież to ksiądz mi nieuprzejmość robi, że salę udostępnia, bo dzieci nie mają się gdzie uczyć angielskiego.
32:25Uprzejmość nieduża, bo jak religia w szkole jest, to salka katechetyczna całkiem odłogiem stoi.
32:31No, ale dobrze, ja już, nie jestem drobiazgowy.
32:36Ale, jakby w szkole angielskiej był, czyli w świeckim otoczeniu, to by było lepiej?
32:42No, no właśnie, o tym miał być artykuł, że powinien być w szkole.
32:46No, no i tam jest napisane, że jak tylko będą warunki,
32:54to będzie w szkole i wszyscy będą zadowoleni.
33:01Będą zadowoleni, bo nie będzie klerykalizacji, tak pan wójt napisał.
33:06No, bo wtedy nie będzie.
33:14Nie, no ale...
33:15Tak?
33:16Pan wójt tak wszystko pozmieniał, że całkiem na odwrót wyszło.
33:20No, gdzie?
33:22Nic więcej nie pozmieniałem.
33:25No i jak nie?
33:27A o tym paleniu plastiku na parafii.
33:31Napisałem, że to gospodyni księdza nie miała świadomości ekologicznej
33:34i że ksiądz jej tego stanowczo zakazał i więcej już palić nie będzie.
33:38Tak napisałem?
33:39No tak.
33:40No to dlaczego pan wójt skreślił wszystko o gospodyni?
33:43I wyszło na to, że to ksiądz świadomości nie miał?
33:46A...
33:49No to dłużyzna była taka.
33:51No jak dłużyzna?
33:53Przecież to sens zmienia.
33:55Całkiem.
33:56Tak?
33:57A dlaczego?
33:59A profesorze.
34:00Ja tam...
34:01Ja tam jeszcze taki mały materialik dałem.
34:03O!
34:04Tutaj.
34:05Że podobnie, że Amerykanka zakłada schronisko dla psów.
34:08To jak jest znów schronisko?
34:10A nie wiem, nie wiem, nie wiem.
34:12Ale ludzie tak gadają.
34:14To trzeba napisać.
34:15No nawet pochwalić można, bo akurat schronisko potrzebne.
34:18Zachęcić mi z sobą ludność, że jak który tam psa znajdzie, to może oddawać.
34:22Ale przecież ona nie chce zakładać żadnego schroniska.
34:27Nie, to nie jest mój materiał, ja tego nie podpiszę.
34:30A to mi słusznie.
34:31Słusznie, bo to ja podpiszę.
34:32W!
34:33W podpiszę, żeby każdy wiedział, że to wójt.
34:37W?
34:38Mhm.
34:39W.
34:40No to przecież wszyscy pomyślą, że to Witebski, czyli ja.
34:45No, to już wam soduwa profesorze do głowy strzeliła.
34:50No pewnie.
34:52Wszystko z wami się ludziom będzie kojarzyć.
34:54No Gwiazdor po prostu.
34:56Nie Gwiazdor, tylko to jest pierwsza litera mojego nazwiska.
34:59A wszyscy wiedzą, że ja gazetę wydaję.
35:01No to ze mną będą kojarzyć.
35:03Ale nawet jak się komu tam skojarzy.
35:05No to co strasznego?
35:07To mnie przed całą wsią od czci i wiary odsądzać to dobrze było?
35:12A jak o niego chodzi, to się boi, że się skojarzy?
35:15A kto mnie skamlał i obiecywał, że wszystko jakoś odkręci?
35:19Kto przysięgał, że nie chciał?
35:21No ja, ale wójt mi wypatrzył i sam mówił, że chce, żeby pismo niezależne było.
35:26Jest niezależne!
35:29A m raptem parę słów zmieniłem, ale resztę wszystko niezależne.
35:36Jak ja raz wybaczyłem, to wcale nie znaczy, że ja całe życie będę wybaczał.
35:40Geodeta mi ze sto razy mówił, że żona w szkole polskiego może uczyć.
35:46Papiery ma!
35:48Panie wódzie, no co pan?
35:50Żona geodety papiery na nauczanie początkowe tylko ma.
35:55No i dobrze, jak na początkowe ma, to później sobie poradzi.
35:57A pan idź i pomyśl, skąd pan masz na chleb?
36:01I dach nad głową, od kogo?
36:03I czy pan mi winien czegoś nie jesteś?
36:07Za te wszystkie brudy, co się na mnie wylały.
36:09Panie wódzie, strasznie pana proszę, niech mi pan tego nie robi.
36:18Profesorze, ma pan do mnie zaufanie czy nie?
36:22No.
36:23No, no niech mi pan zaufa.
36:27Profesorze, ja nic z panu nie zrobię, a zobaczy pan, jeszcze pan mi podziękuje.
36:33No, nie pan panie Tomeczku.
36:37Taka jest na dzień dzisiejszy racja gminy.
37:03Co się dzieje z tymi piesami? Mnożą się czy co?
37:06No, podrzucają nam.
37:08Ktoś nam podkłada świnę.
37:09Dlaczego?
37:10Nie wiem, ale się dowiem.
37:14Zobacz, pan.
37:16Drugi gat trzeba do jedzenia zrobić.
37:19Pójdziemy z torbami.
37:21Jest tu pani?
37:23Gazeta? Nie.
37:24O niego mi chodzi.
37:25Faryzeusz i kłamca.
37:26Nigdzie go nie ma, zresztą wcale się mnie nie dziwię.
37:28Niech mu pan Bóg wybaczy, bo ode mnie się tego nie doczeka.
37:31Nogi mu powyrywam z...
37:35Przepraszam.
37:36Proszę.
37:37Oboje się doczekaliśmy.
37:38Tam o pani też jest napisane, proszę sobie przeczytać.
37:41Napisał, że bez porozumienia z władzami gminy zakłada pani nielegalne schronisko dla psów.
37:45Ale myślę, że przynajmniej w pani przypadku napisał prawdę.
37:48Ja schronisko?
37:49Tak.
37:50Tak.
37:51No, ze mnie zrobił podpalacza i truciciela.
37:53What the hell?
37:55Już ja go dopadnę.
37:56Już on zobaczy, co znaczy zadrzeć z kościołem matką naszą.
38:04Trzynaście nałapał?
38:06No.
38:07I przesadza?
38:08No, może pan wójt przeliczyć.
38:13A te mniejsze to nie ulgowo?
38:15Dla mnie te mają najgorsze. Mało mnie nie pogryźli.
38:17Ale nie pogryzły chyba.
38:18No, nie.
38:19A nie dałbyś się tak, Pietrek.
38:24Co?
38:25Pietrek masz na imię, prawda?
38:27Siadaj.
38:28Pietrek mam na nazwisko, na imię mam Patryk.
38:31No, wszystko jedno.
38:32Siadaj.
38:33A co ty na to, Patryk?
38:35Jakby cię te psy tak troszkę pogryzły?
38:38Jak to?
38:39To płacę.
38:41Na to nie idę.
38:43Ale już nie o to chodzi, żeby cię poszarpały.
38:45Troszeczkę.
38:47Ode mnie dostaniesz.
38:49Jeszcze odszkodowanie w dolarach.
38:51Od amerykanki.
38:53A one szczepione, te psy?
38:55No, szkoda mam wiedzieć.
38:56To skąd mnie wiedzieć, czy który aby nie wściekły, a?
38:59Nic ci nie będzie, Patryk.
39:02Aby cię tam który trochę dziabnął.
39:04Dobrze zarobisz.
39:06Jak wściekliznę dostanę, to jej najlepszy zarobek na nic.
39:10Sam niech się pan wójt nadstawia, jak chce.
39:17Zdjęcia.
39:19Pozör.
39:20Pozör.
39:21Pozör.
39:22KONIEC
39:52Ha! Cholera jasna! Sto dziesięć!
39:55Brawo!
39:56Co? Mówiłem?
39:58Mówiłeś! Stama!
40:04Słuchaj, a ten twój Messerschmitt?
40:08Gdzie?
40:11Kurda! Znowu mnie uciekł!
40:14Tak! Wójt przy telefonie!
40:24Nastąpiło pokąsanie przez psy!
40:26Kogo? Mnie!
40:28Co? Psy czyje?
40:30A cholera ich wie!
40:32Bezpańskie!
40:34Na terenie Amerykanki!
40:36Gdzie ma miejsce nielegalne schronisko!
40:38Nie jestem, że czekam!
40:40Pośpieszcie!
40:44KONIEC
40:48KONIEC
40:50KONIEC
40:52KONIEC
40:54TEĺsystem
40:55up Alliance
40:57KONIEC
40:58KONIEC
41:00KONIEC
41:02BAŽ
41:03Zapy
41:05KONIEC
41:08KOŚ
41:10KONIEC
41:11Ondannie
41:13Chodź! Chodź! Chodź, chodź, gdzie jesteś?
41:18No gdzie jesteś? Chodź!
41:43No chodźcie tu!
41:48Ale wieszy mnie jakoś!
41:52No chodźcie tu!
42:13Pan widzisz to, co ja?
42:15No, wariował czy jak?
42:17Najgorsze, że wójt nieszczepiony jest, żeby jaką Francą nam tych piesków nie zaraził.
42:22Która robotna?
42:27No wieszy mnie!
42:29No wieszy, tu jestem!
42:33Nie tu no!
42:43Chodźcie tu!
42:45Chodźcie tu!
42:47Chodźcie tu!
42:57Zaczno!
42:59Co się stało, panie wójcie?
43:01Ja tu patrzyłem, czy nie ma zagrożenia od tych psów.
43:05Znaczy... dla otoczenia.
43:09A meldunek był, że pan wójt został pogryziony.
43:13Gdzie?
43:14Na podwórku.
43:15To prędzej psyby złożyły meldunek, że wójt je pokąsał.
43:18Nie, nie, zaraz, zaraz, zaraz, zaraz, zaraz.
43:20Po kolei.
43:23Niech pan wójt pokaże obrażenia.
43:31Nie widać?
43:33Znaczy...
43:36Tył nie widać?
43:37No jakoś nie wiem.
43:39No nie widać, nie.
43:40A co pan jest tak grubo ubrany?
43:43Policja chyba zadaje pytanie, prawda?
43:46A co pan wójt jest tak grubo ubrany?
43:49Po chorobie jestem.
43:50Prawda?
43:51Dopiero co z łóżka wstałem.
43:52To trzeba się ciepło ubierać, nie?
43:55O, zresztą to mnie uratowało.
43:56To inaczej to by była tutaj masakra.
43:57To wygląda na prowokację.
43:58No on sam chciał, żeby te psy go pogryzły, tylko mu się nie udało.
43:59No ale w takim razie skoro pokosania nie było, to...
44:01Ja odpuszczam.
44:03No już niech będzie tam moja krzywda.
44:04Zaraz, zaraz, zaraz, zaraz.
44:05Zaraz.
44:06Zaraz.
44:07Zaraz.
44:08Wójt na posesję wtargnął.
44:11Bez zaproszenia.
44:12A świadkowie są.
44:13Znaczy ja i pan posterunkowy...
44:14No tak.
44:15Znaczy ja i pan posterunkowy, no tak?
44:16Znaczy, że to mnie uratowało.
44:17Znaczy, że to mnie uratowało, inaczej to by była tutaj masakra.
44:18To wygląda na prowokację.
44:19No, on sam chciał, żeby te psy go pogryzły, tylko mu się nie udało.
44:24No ale w takim razie skoro pokosania nie było, to...
44:28Ja odpuszczam.
44:29No, już niech będzie tam moja krzywda.
44:31Zaraz, zaraz, zaraz, zaraz.
44:33Wójt na posesję wtargnął.
44:36Bez zaproszenia.
44:38A świadkowie są.
44:39Znaczy ja i pan posterunkowy, no tak?
44:41No tak?
44:42No fakt, fakt, no, że fakt.
44:45Pan wójt po posesji latał jak po swoim, niestety.
44:51No to trzeba pisać protokół, bo pani Lucy może będzie chciała w niej skargę.
44:54Tak? O co?
44:57A nie wiem, że o kradzie, że o napad.
45:01Przecież trzeba sprawdzić, czy coś nie zginęło.
45:03To ty mnie bez, o kradzisz, o skarżał?
45:05Kuteryno go jeden?
45:06Panie, panie, panie, panie, panie, panie, panie, panie.
45:07Panie wójcie, bez rękoczynów.
45:09Dość ma wójt i bez tego kłopotów.
45:14Pójdziemy na posterunek.
45:15Co ty robisz?
45:16Pójdziemy na posterunek.
45:19Napisze się protokół, wszystko mnie nie ma.
45:20Jaki protokół? Zdurniał te czytki.
45:22Urzędowy protokół się napisze.
45:24Co ty robisz?
45:24Niech pan wójt nic nie mówi, tylko...
45:26Co ty robisz?
45:27Tylko wsiada do auta.
45:31Z życzliwości, proszę, razy z życzliwości.
45:35Głady.
45:38No już.
45:39Wiem, wiem, sam wiem.
45:45Zawiodłem księdza, zawiodłem ciebie, Lucy, wszystkich zawiodłem, ale ja nie miałem wyboru.
45:49Jak nie miałeś wyboru?
45:50Co ci pistolet do głowy przystawiali?
45:52No właśnie.
45:53Gorzej jeszcze miałem.
45:54Bo się na to powołał, że jak poprzedni numer był przeciwko niemu, to ten ma być po jego myśli, jako zadośćuczynienie.
45:59A ciekawe za co?
46:01Jak w poprzednim sama prawda była.
46:02No, wójt inaczej myśli.
46:05Jeszcze mi przypomniał, że w gminnym mieszkaniu mieszkam, a na moją posadę w szkole też są chętni.
46:09To co miałem robić?
46:11To łajdak.
46:11A jak nie, a nie mogłeś odmówić całego tego pisania?
46:15I co to za pomysł, żeby scholnisko u mnie było?
46:17To nie ja napisałem.
46:19Jak nie?
46:19W. stoi jak byk pod spodem.
46:21W. jak wójt.
46:22I specjalnie sobie taki inicjał wybrał, żeby na mnie padło.
46:27No i co teraz będzie?
46:30To znaczy, że co?
46:31W każdym numerze będzie pisał coś innego?
46:34Od razu wiedziałam, czy z tego tylko nieszczęście będzie.
46:38Ale mnie oczywiście nikt nie słucha.
46:40Michałowa, niech Michałowa da spokój.
46:42Proszę.
46:44Ale wiem co zrobić, żeby się zemścić na wójcie.
46:46O nie, nie, nie.
46:47Mnie tu o zemstę nie idzie.
46:49Ksiądz nie może się mścić.
46:50A sprawiedliwość musi być po naszej stronie.
46:54Właśnie.
46:56Żeby była sprawiedliwość, ksiądz powinien swoją gazetę wydawać.
47:01Ja?
47:03O nie, jeszcze nie oszalałem.
47:05Ja bym to wszystko napisał i zredagował.
47:07Ma się rozumieć w tajemnicy przed wójtem, bo on mnie zabił, jakby się dowiedział.
47:10Ale on wieść gminną, a tu ksiądz buch.
47:14Wieść parafialną, a w niej cała prawda.
47:17A.
47:17A?
47:18To by dużo nie kosztowało.
47:19Zresztą, co by się dało?
47:20Oto ja bym w budżet gazety wójta wrzucił.
47:23Tylko ksiądz pomyśli.
47:25Szczerą prawdę byśmy pisali i wójt by jeszcze za to płacił.
47:28Nie, nie.
47:29To jakaś paranoja, żeby dwie gazety w tak małe wieś było.
47:33Nie, nie.
47:33Nie.
47:33No tak.
47:34Nie, to szczerze paranoja.
47:36Nie, nie.
47:39Ale wójta, to by szlak trafił.
47:41Jedna gazeta jedno nieszczęście, dwie gazety dwa nieszczęście.
47:49A już niech Michałowa nie kracze, dobrze?
47:51No, ale...
47:52Musimy się jakoś bronić.
47:58A mnie się tam pomysł pana profesora bardzo podoba.
48:01A ja by tak z bóźnym się dogadać, nie wiem, żeby od Tomasza się odczepił, żeby powstało jedne niezależne pismo.
48:07Pani Lucy, dziecko, niezależność pracy to jest mit.
48:13Każda gazeta jest od kogoś zależna.
48:15Tylko ważne jest, żeby każda była zależna od kogoś innego.
48:18Rozumie pani?
48:19Nie.
48:21Ach, widzi pani, bo to taki kraj jest.
48:24Pomieszka pani trochę, to pani wszystko zrozumie.
48:26Czas utrzyma.
48:28Jak pan mówił?
48:31Wieść parafialna.
48:34Dobre.
48:34To tylko sny, szalone sny, są tutaj jak wszędzie.
48:44I tylko ja, i tylko ty, modlimy się o szczęście.
48:54Pomiędzy wójtem na plebanem, stara wojna wieczna trwa.
48:59Sam na budze się nad ranem, serce nie śpi, trzeba wstać.
49:04Bo tylko sny, szalone sny, są tutaj jak wszędzie.
49:12I tylko ja, i tylko ty, modlimy się o szczęście.
49:18Znów po drogach na kraj świata, może dalej, czy nie tu.
49:26A tutaj żyjcie, sam wariat, a wreszcie życie jak ze snu.
49:33Bo tylko sny, szalone sny, są tutaj jak wszędzie.
49:39I tylko ja, i tylko ty, modlimy się o szczęście.
49:47I tylko sny, szalone sny, są tutaj jak wszędzie.
49:54I tylko ja, i tylko ty, modlimy się o szczęście.
50:03I tylko ty, modlimy się o szczęście.
50:05I tylko ty, modlimy się o szczęście.
50:07I tylko ty, modlimy się o szczęście.
Be the first to comment
Add your comment

Recommended