- 2 days ago
Category
😹
FunTranscript
00:00Z jednej tkani my wszyscy jesteśmy, co się wyciera, strzępi przez lata.
00:12Lecz jeśli chcemy te wszystkie dziury, miłością da się załatać.
00:23Lecz jeśli chcemy te wszystkie dziury, miłością da się załatać.
00:35Ludka, a czemu nie jesz?
00:51Bo myślę.
00:53A to przeszkadza jedno drugiemu?
00:57Oczywiście, że przeszkadza.
00:59Jak się człowiek naje, to organizm skupia się na trawieniu i mózg o wiele gorzej działa.
01:06Aha, wiesz, ja na przykład...
01:09Ale ja mówię o takim twórczym myśleniu.
01:12Ty nie jesteś dobrym przykładem.
01:15Jędrula, znasz jakiegoś przeciętnego człowieka?
01:27No wiesz...
01:29Wokoło jest pełno przeciętnych ludzi.
01:32Tak się wydaje, tak się wydaje.
01:36Ale jak się tak dokładnie przyjrzeć, to każdy z tych przeciętnych ma w sobie jakąś niezwykłą cechę.
01:44Przynajmniej jedną.
01:45Co?
01:46No...
01:48No...
01:49Weźmy na przykład taki pan Jacek.
01:51Niby zwykły inżynier.
01:54A jednak ojciec rodziny zastępczej i to go wyróżnia, no.
01:58I to licznej rodziny.
02:00Hmm...
02:01Albo...
02:02Albo Kuba.
02:03Prowadzi kawiarenkę internetową.
02:06A jednak filozof.
02:09A...
02:10No...
02:11No a...
02:12A ja?
02:14No a ilu jest w Polsce producentów telewizyjnych?
02:19100, 200?
02:20No...
02:21No coś koło tego.
02:22No właśnie, odpada.
02:24Za rzadki zawód wykonujesz.
02:26Ja...
02:28Ja potrzebuję kogoś takiego...
02:31Takiego pod każdym względem typowego.
02:34No dobrze, a...
02:36Po co?
02:37Bo chcę napisać poemat katastroficzny o szarym człowieku.
02:44Katastroficzny?
02:46Tak, Endurla, bo ja uważam, że bycie takim...
02:50Takim zwykłym, przeciętnym, szarym, statystycznym obywatelem...
02:55To jest największa tragedia, jaka może człowiekowi się przydarzyć.
03:04No i co, Jaśka? Co z tym zrobisz? Powiesz starym?
03:07No co, to oni nie zrozumieją.
03:09No, fakt.
03:10Może jednak coś zrozumieją.
03:12Dziewczyny, nie skreślajcie tych rodziców tak od razu.
03:16Chyba szartujesz.
03:18Czemu?
03:19No bo są starzy.
03:20Chyba, raptem 20 lat starsi od was, no.
03:22No ale rodzicami są, nie?
03:24Jak się zostaje rodzicem, to taki dęk się w głowie przestawia, że się zupełnie inaczej kuma.
03:29Tak?
03:30Ale pewnie, póki nie masz dzieci, to kumasz jak wolny człowiek.
03:34Jak masz dziecko, to kumasz jak rodzic.
03:36Dlatego nie można się dogadać.
03:38Cześć Matka Polka.
03:43Cześć Uleczko.
03:45Cześć.
03:46Tak wpadłam tutaj, wiesz.
03:48Coś raz, dwa ugotować.
03:50Bo ta Anka, ciągle rozumiesz w tych delegacjach.
03:53A dzieci muszą jednak coś porządnego w ciągu dnia zjeść.
03:56W ogóle, jak sobie ta kula pomyślę, jak oni tutaj żyją, to się martwię.
03:59No naprawdę, no.
04:00Proszę cię, ty się ciągle martwisz.
04:03A jak już musisz, to rób to po cichu.
04:05Nie znoszę marudzenia.
04:07Jak to?
04:08Ja kiedykolwiek marudzę?
04:11Wyłącznie i bez przerwy.
04:13Ale okej, pomogę ci zrobić obiad.
04:15Jest surówka?
04:17W Łodziu zaraz przewiezie jarzyny.
04:19Ale słuchaj, nie musisz mi pomagać.
04:20Ja sama, wiesz.
04:21Co sama?
04:22Ty myślisz, że ja nie umiem gotować, tak?
04:24Nie no, ja nie w tym sensie.
04:26No bez właśnie.
04:27Proszę bardzo, obieraj tutaj kartofelki.
04:29Ja to doprawię, bo to tak, jak dla niemowlaków.
04:32Jak to jak dla niemowlaków?
04:35No normalnie wszystko bez smaku.
04:38A bez smaku.
04:41Dzień dobry.
04:42Dzień dobry.
04:43Dzień dobry.
04:44Dzień dobry.
04:45Dzień dobry.
04:46Dzień dobry.
04:47Dzień dobry.
04:48Dzień dobry.
04:49Dzień dobry.
04:50Dzień dobry.
04:51Dzień dobry.
04:52Dzień dobry.
04:53Dzień dobry.
04:54Dzień dobry.
04:55Dzień dobry.
04:56Dzień dobry.
05:02Dzień dobry.
05:08Pomysł mojej żony.
05:12Pan.
05:15Oczywiście, że pan.
05:19Pan jest idealny.
05:25Słucham?
05:26Muszę z panem natychmiast porozmawiać.
05:30Koniecznie.
05:31A o czym?
05:32Mam taki ogromny problem.
05:35Twórczy.
05:37I bez pana go nie rozwiążę.
05:39A.
05:40No ale ja z polskiego trójkę miałem.
05:44Znaczy, faktem jest, że nauczycielka była do mnie uprzedzona.
05:48No, no oczywiście, oczywiście.
05:50Oczywiście.
05:51Czy ja mógłbym zaprosić pana na kawę?
05:56Do siebie błagam.
06:00Niech mi pana nie odmawia.
06:01Znaczy, te jarzyny muszę zanieść.
06:05Oczywiście.
06:06Niech pan zaniesie.
06:08Jak najprędzej.
06:11Jak najprędzej niech pan zaniesie te jarzyny.
06:14A ja czekam na pana u siebie.
06:18Kawę pójdę zrobić, co?
06:23No.
06:24To pa!
06:25Pa!
06:32Wodę poproszę.
06:33Słuchaj.
06:35Ty też uważasz, że jak ktoś zostaje rodzicem, to już nie można się z nim dogadać?
06:40No jasne.
06:41A czemu?
06:42Bo przestaje kumać, a zaczyna się martwić.
06:45Aha.
06:45No ale jedno drugiego nie wyklucza, nie?
06:48Jak jesteś ojciec, to jesteś z gre.
06:50Dasz mi tą wodę?
06:53Nie tą, tylko tę wodę.
06:56Tywoły z gre.
07:03Cześć.
07:05Cześć.
07:07Co się tak martwisz?
07:09Ja?
07:10Nie wiem.
07:11Dlaczego?
07:13No Kuba, przecież widzę.
07:15Zdaje ci się.
07:18No i najbardziej się martwię, że nie wiem, czy on się uczyć nie przestał.
07:23No bo w domu to zawsze wiedziałam, dopilnowałam.
07:25Jakie kolokwium miał, z czego?
07:27Jakie egzaminy?
07:27Teraz nic.
07:29No co?
07:29Co ty pilnowałaś dorosłego faceta z kolokwiami?
07:33To w ogóle cud, że on się z tą Elizą ożenił.
07:35Właśnie.
07:37Pojechał.
07:38Ten obóz na trzy tygodnie mi z oczu zniknął.
07:40Nieszczęście gotowe.
07:42Znaczy, nieszczęście nie w sensie, że Eliza, tylko że ten ślub.
07:48Nagle.
07:48Jakby nie mogli kilka lat poczekać.
07:51A to akurat masz rację z tym ślubem.
07:53Przecież mogli jeszcze nacieszyć się tym życiem studenckim.
07:57Właśnie.
07:58Nauka przecież spokoju wymaga.
08:00Średnia Michałkowi spadnie.
08:01No ale proszę, no przecież ja nie o tym mówię.
08:05Ja mówię o balankach w akademikach.
08:08A potem już nigdy nie było tak pięknie.
08:10Ja w czasie studiów w domu mieszkałam.
08:13Z rodzicami.
08:14O Jezu, z rodzicami.
08:16No i co z tego?
08:17Ja też mieszkałam z rodzicami.
08:19A co to był za problem powiedzieć w domu, że się jedzie na jakieś seminarium naukowe na trzy dni i trzy doby zabawa.
08:27A teraz co?
08:28Praca, dom, obowiązki, dno.
08:32Co?
08:33Jakieś problemy w pracy?
08:35Nie no, jak to w pracy, wiesz.
08:38Szef się wyżywa.
08:39Podwładni podgryzają.
08:41Budżetówka normalnie.
08:42Słuchaj, mam jakąś świetną wiółkę na uspokojenie, jak chcesz.
08:48Ja to jestem spokojna.
08:50Wiesz, jestem doświadczonym urzędnikiem.
08:52Ale szefowi to by się przydały.
08:54No wiesz, może by się jakieś nawazły.
08:56Ale ja nie myślę o tym, żeby go tak na amen.
09:00Bo wiesz, otruję dyrektora departamentu, a będą mnie sądzić jak za człowieka.
09:05No nie, skąd?
09:08Jak ci takie zmieszam, co odwrotnie działają.
09:11Napiję się i świata nie będzie poza tobą widział.
09:17No nie mógł.
09:18A co ty myślisz?
09:20Że jak ja swojego Włodzia tyle lat przy sobie utrzymałam.
09:25No teraz już na niego nie działa.
09:28Już organizm u odpornił.
09:30No ale kiedyś.
09:33No no ludzie, kto by pomyślał.
09:36Taka cicha, marudna krysia.
09:38No, a takie numery.
09:39No wiesz, każdy ma swoje sposoby.
09:42To co?
09:43Przynieść ci?
09:44Dawaj.
09:45Dawaj.
09:48I tak pan wraca do domu codziennie o tej samej porze?
09:53No tak.
09:56Chyba, że jest jakieś posiedzenie.
09:58Aha, aha.
10:00A jak pan tak już wróci, to...
10:03To co pan potem robi?
10:05No...
10:07Obiad jem.
10:13Telewizję pooglądam.
10:15Żodę czasami zawiozę na zakupy.
10:18Aha.
10:18A potem to co, to tak spać?
10:24No tak, bo rano do pracy.
10:27Fascynujące, no.
10:29A...
10:30A nie ma pan żadnej pasji?
10:33Albo jakiegoś hobby?
10:36Znaczy...
10:38Dawniej...
10:39Zbierałem znaczki.
10:43Ale jakoś tak przeszło mi.
10:45No i samo widzę, no.
10:46A jak pan tak już wróci, zje, położy się potem na kanapie, no.
10:56To o czym pan myśli?
10:58No...
10:59Znaczy ja wiem...
11:03Różnie.
11:04Z tym, że jak tak się położę, to czasami od razu zasypiam, bo człowiek zmęczony jest.
11:12I... i... i tak żadnych marzeń?
11:16Żadnych tęsknot palących rozpaczy czarnej, żadnej?
11:21A przepraszam, czemu rozpaczy?
11:23No jak to czemu, no?
11:25Jak to czemu?
11:26Z powodu tak...
11:27Tak... tak straszliwego losu, no.
11:29Jak straszliwego?
11:31No jak straszliwego, no.
11:34A może być coś bardziej przerażającego niż takie życie bez...
11:38Bez aspiracji, bez...
11:40Bez żadnych uczuć wyższych, bez...
11:42Bez żadnego pory w uszaleństwo.
11:45Ale kiedy ja raczej wolę...
11:48Stabilizację.
11:50Ale to nie jest stabilizacja.
11:52To nie jest stabilizacja.
11:53To jest przecież...
11:54To zabetonowanie jakieś jest, no.
11:59Pan... pan w biekle żyje i w ogóle sobie z tego nie zdaje sprawy.
12:04To znaczy...
12:06No jeżeli chodzi o moją żonę, to istotnie...
12:10Ale to nie ma nic wspólnego z pańską żoną, no.
12:12Przecież ta... ta pustka...
12:15Ta... ta ogromna pustka...
12:18Jest... jest w panu.
12:21W środku.
12:22No, Dager, ja czasami czuję tę taką pustkę.
12:26No, ja widzi pan, no.
12:28I taki jakby...
12:29Niedosyt.
12:33Oczywiście, że niedosyt, no.
12:35No.
12:36Straszliwy niedosyt.
12:37Tak, straszliwy.
12:38I tak o czczość.
12:42Czczość?
12:43Z tym, że ta czczość to raczej tak o żołądka, bo ja mam nadkwasotę.
12:46Mhm.
12:47Ale jak pan tak...
12:48Tak leży w łóżku, tak...
12:50Tak przed snem.
12:53No to...
12:54To o czym pan tak marzy?
12:57Znaczy...
12:58No...
12:59Myślę o tym, co powinienem załatwić drugiego dnia.
13:05Czy napisać jakąś notatkę służbową, czy co?
13:08Hm.
13:09Masku, kochana, biedaku.
13:12No, przecież pan jest...
13:13Pan jest jak...
13:14Jak ameba, jak...
13:16Jak emocjonalna ameba jakaś, no.
13:19Ameba.
13:19No.
13:20Moje życie jest bardzo smutne bardzo.
13:23Nie, nie, nie.
13:23A niech pan tak się nie rozwija w tym bólu, no.
13:27Ale...
13:27Nie, nie.
13:29Ale teraz to już niech pan sobie idzie, no.
13:31Teraz dlaczego?
13:32No...
13:33No bo teraz to ja już wszystko o panu wiem.
13:36I będę pisać, tworzyć.
13:37No to chyba oczywiste jest, prawda?
13:40Przepraszam.
13:43Pa, pa.
13:44Cześć.
13:54Cześć!
13:56O, matko.
13:56Nie.
13:58No te dziadka wojskowe żarty to naprawdę...
14:01Przynajmniej wreszcie usłyszałeś.
14:03No co tak siedzisz, jakby cię kto okradł, co?
14:06Dziadku.
14:08A jak dziadek został ojcem,
14:10to czy coś się w dziadku zmieniło?
14:14W jakim sensie?
14:15No, jakby taką smugę cienia się przechodziło
14:19i wtedy człowiek nieodwracalnie staje się...
14:24Przepraszam za wyrażenie, zgrenem?
14:26Ba, ma się rozumieć.
14:29Jak zostajesz ojcem,
14:30to znaczy, że bierzesz za kogoś odpowiedzialność
14:33przez 24 godziny na dobę, rozumiesz?
14:36A przynajmniej na 18 lat.
14:39To koniec beztroski i wolności.
14:40Nie, nie, nie.
14:42Odpowiedzialność nie musi być sprzeczna z wolnością.
14:45Oczywiście, że jest sprzeczna.
14:48Ale jak chcesz się oszukiwać, to się oszukuj.
14:52Wolność to jest uświadomiona konieczność.
14:55Może w filozofii.
14:57A w życiu, jak coś musisz,
14:59to znaczy, że nie jesteś wolny.
15:01Aha.
15:02No, to mnie dziadek pocieszył.
15:04Dzięki.
15:04Ja nie jestem od pocieszenia, tylko od mówienia, jak jestem.
15:07A najgorsze, co facet może zrobić,
15:09to się oszukiwać.
15:12Prawdziwy facet nie powinien sobie na to pozwolić, no.
15:15No i taka jest prawda.
15:16O, Filip!
15:29Jak ojciec wróci, to powiedz mu,
15:30że na jutro cały obiad w lodówce macie.
15:32Powiem, dziękujemy bardzo.
15:34Proszę bardzo.
15:34O, wasza mama uważa, że delegacje są ważniejsze od rodziny.
15:39To ktoś musi pomóc.
15:40Akurat wydaje mi się, że nasza mama nie uważa,
15:43że delegacje są ważniejsze od rodziny.
15:45Tak?
15:46To gdzie jest?
15:47No, w delegacji.
15:50Sam widzisz.
15:53O, Włodzie, dobrze, że jesteś akurat skończyłą.
15:56Co, że tak dziwnie wyglądasz?
15:59Co?
16:01Czemu?
16:01Nie.
16:03A to, że matki bronisz, to bardzo ładnie.
16:05Bardzo ładnie.
16:06Matkę należy bronić.
16:09Jaka by nie była.
16:11Pa, dziecko.
16:12Włodek.
16:13Co, tak jakoś dziwnie wyglądasz?
16:16Piłeś coś?
16:18Skąd? Przecież prowadzę.
16:20To już nie wiem, o co chodzi.
16:22Nic.
16:23W domu.
16:25Porozmawiamy.
16:31Ojciec.
16:39Ha, ha, ha.
16:42Stary.
16:47Zgret.
16:49Dlaczego się nie uczysz?
16:52O.
16:53A.
16:54Tylko wróć o dziewiątej.
16:57Słuchaj.
16:59Jutro wywiadówka.
17:03Masz mi coś do powiedzenia?
17:05Hmm?
17:06Nie.
17:08Nie, nie.
17:08Ja mam mówić takie teksty.
17:10Nie.
17:10To jest kompletny obciach.
17:11Kubuś?
17:14Mówisz do siebie?
17:16Nie.
17:18Do lustra.
17:20No to faktycznie mnie uspokoiłeś.
17:22Majeczko, próbuję wejść w rolę ojca i kompletnie nie mogę.
17:27No i Kubuś, no to dlatego, że dziecko się jeszcze nie urodziło.
17:31A jak się urodzi, to zobaczysz, wszystko dalej samo pójdzie.
17:35No właśnie.
17:36Samo.
17:37Nieodwracalnie i nieodwołalnie.
17:41Pamiętaj.
17:43Zawsze zimną, przygotowaną wodą trzeba przelać na malutki ogień, pod przykrywkę.
17:49I a, pamiętaj.
17:50Nie doprowadzaj do przynienia.
17:52I mieszasz, mieszasz, dużo mieszasz.
17:54Ale ile tego mam mu dać?
17:57No nie dajesz parę łyczków, no.
17:59A, tylko musisz przy tym być, że patrzę na ciebie.
18:02Dzień dobry.
18:05Co?
18:07O, matko święta.
18:08Ja się nigdy nie przyzwyczaję, że tak policjant sobie do domu wchodził, no.
18:13Boże, muszę przyjść w Łodziowi obiad zrobić.
18:16Do widzenia uleczka.
18:18Pa.
18:21Pa.
18:21Pa, tylko pamiętać.
18:22Patrzył.
18:23Patrzył.
18:24Patrzył, tak.
18:26A co pani naczelnik dolega, że zioło sobie parzy?
18:30Guzik, to pan odchodzi.
18:31Siadaj, pan. Jak już pan jest, też nie przeszkadzaj.
18:34Okej, okej. No tak tylko zapytałem, nie?
18:38Sz, cholera jasna.
18:40Nie mówi kiedy.
18:41Mieszaj, pan. Mieszaj mi tu, pan.
18:44Halo?
18:45Tak, panie dyrektorze?
18:47No, oczywiście jestem w Ministerstwie Finansów.
18:50No, w tych naszych sprawach międzyresortowych.
18:53Nie, pan.
18:57No szkurczę, nadal pięć minut spokoi człowiek nie ma.
19:00Ale widział pan.
19:03Jaka śliczna.
19:05Co?
19:06No pani śliczna, no.
19:09Ja wiem, no przecież oczy jak dwa chabry.
19:11Usteczka takie jak, no, takie malinki.
19:15No, że aż...
19:15Panie, coś panu na łeb spadło?
19:18Nie, nic mi nie spadło.
19:20Gdzie oczy wcześniej miałem?
19:22Matko kochana.
19:23No, przecież pani jest jak łania normalnie.
19:25Te, te, te modelki, te aktorki, wszystkie to buty powinny pani naczelnik czyścić.
19:31Oszalał.
19:31Ale ja oszalałem, oszalałem, że ja wcześniej tego nie widziałem.
19:37A, dzióbka się umoczyło, tak?
19:40A, tak, troszeczkę tak skosztowałem z ciekawości.
19:43Pani naczelnik, ja ma pensję, wczoraj wziąłem.
19:47Czy, czy pójdzie pani ze mną na kolację?
19:51Panie posterunkowy, z pana pensyjką, ze mną na kolację.
19:58Ale wie pan co?
19:59Jak już pan będzie generałem w tej pana policji, to niech się pan do mnie zgłosi, dobrze?
20:05A, dobrze.
20:06Dobrze.
20:07Ale co to znaczy, że pan akurat przechodził?
20:15Co to w tej pracy?
20:17Spacery panu zalecieli, czy co?
20:20No dobrze.
20:22Pani Alutko.
20:26Skłamałem.
20:33Po prostu pomyślałem o pani i nie mogłem usiedzieć za biurkiem.
20:37Ani notatki napisać, ani zarządzenia przeczytać, ani danych do raportu zebrać.
20:43Nic, nic.
20:45I kiedy pomyślałem, że zamiast tego mogę pić z panią czerwone wino, natychmiast powiedziałem, że wychodzę do lekarza i wyszedłem.
20:52Aha, aha.
20:53Znaczy, że pan tutaj przyjechał o 10 rano, żeby ze mną wino pić?
20:59Tak.
21:01Szalone, co?
21:01No, no.
21:03Takie bardziej szalone nawet można powiedzieć.
21:07Sach.
21:08Bo widzi pan, po pierwsze, ja o tej porze nigdy wina nie piję.
21:14A po drugie, takiego wina, jakie pan przyniósł, to ja chyba o żadnej, Boże, nie piję.
21:23Nieważne.
21:23Kiedy rozmawiam z panią, od samych pani słów, jestem na rałszu.
21:35Wino niepotrzebne.
21:38Panią się upajam.
21:39O matko, o matko, co za stylistyka.
21:45Taka, taka bardziej młodopolska.
21:53Aha, aha, aha, więc panie Władku.
21:59Władku.
22:00Oczywiście, Władku.
22:02Jest mi naprawdę niezwykle miło, ale widzi pan, ja zajęta jestem.
22:11Znaczy, poemat piszę, pracuję i w tej sytuacji to pyszne wino będzie pan chyba też musiał zabrać ze sobą.
22:22Ach, tak, rozumiem, rozumiem, pani jest artystką, ma pani natchnienie, rozumiem, świetnie, dorozumiem i ustępuję.
22:43Mogę być drugi po sztuce.
22:45Po sztuce, tak?
22:57Tak.
22:57Sztuka rozumiem, natchnienie rozumiem.
23:16Mogę być drugi po sztuce.
23:18Nie, nie, nie.
23:28Swoją drogą,
23:30Jędrula nigdy tak do mnie nie powiedział.
23:33To, to, toczuczkę chociaż poniosę, co? Pomogę.
23:36Gdzie mi tu? Przecież to służbowy na cesar.
23:39Dobrze, ja za pani naczelnik kochany, tutaj normalnie wszystko, no, po prostu, wszystko z największą przyjemnością.
23:43O, furteczka, proszę, najuprzejmiej. Proszę.
23:47Ale, a może ja, a może ja bym panią naczelnik kochaną do pracy zawiózł, co?
23:52Ależ to byłaby dla mnie przyjemność. No zawiozę, co?
23:55Zawiozę, zawiozę, zawiozę, zawiozę strasznie, proszę, pani Ulu, kochana, no.
23:58Dobra, tylko mi się nie odzywać po drodze, dobrze?
24:01Tak jest, jak dla pani naczelnika kochany, to, to wszystko normalnie, o.
24:06Uprzymie, posprzątam tylko, przecież ja, ja milczeć będę jako grób.
24:10Proszę, proszę, proszę, proszę. Jako grób, co tam jako grób, jak cmentarz cały będę milczał, bo
24:14Tak pomilczyć, proszę pani naczelnik, to jest zaszczyt, nie wypowiedziany zaszczyt.
24:17Cicho!
24:18To nie jest, cicho.
24:20Cicho!
24:21Cicho!
24:29Jedziemy!
24:40Cześć, biznesmen.
24:41Cicho!
24:42O!
24:43Witam teścia drogiego.
24:45Kawy?
24:46A, może sobie naleję troszeczkę.
24:48Majka zaraz zejdzie na dół, obiecałem ją podwieźć na badania.
24:52Ale przecież przychodnia jeden przystanek stąd jest.
24:56No ja wiem o tym, ale po co ma się tłoczyć w autobusie?
24:59No tak, no fajnie.
25:03O!
25:04A może tato mi powie, bo przy tej ilości dzieci można powiedzieć tato to taki, no, zawodowy ojciec jest, no.
25:11Czy, czy jak się Majka urodziła, to nie poczuł się tato staro?
25:18A, a przynajmniej, że młodość minęła tak bezpowrotnie.
25:21Kubuś, ja, Politechnika kończyłam, a nie filozofię.
25:24Aha.
25:25No i co z tego?
25:27No to z tego, że inżynierowie raczej rzadziej takie pytania sobie zadają.
25:33Aha.
25:35I nie miał tato cienia wątpliwości?
25:38Jak to stary, no.
25:39Same wątpliwości miałem, ale one dotyczyły tego, czy ja w ogóle zdołam tę rodzinę utrzymać, wiesz.
25:44No, blady strach na mnie padł.
25:47Mhm.
25:48A dziecko, czy to nie jest koniec, nie wiem, no, wolności, młodości, beztroski?
25:57Kolego, ja ci powiedziałem, że na tych filozoficznych pytaniach się nie znam, ale jedno ci mogę zagwarantować.
26:06Jak zobaczysz takie małe, rozwrzeszczane, w beciku, bezbronne, jak ono otworzy ślepia i spojrzy na ciebie, to przestaniesz sobie zadawać takie idiotyczne pytania.
26:14Oszalejesz z miłości i tyle.
26:16Aha, to tak po darwinowsku trochę brzmi. Przedłużenie gatunku najwyższym dobrem.
26:25Po darwinowsku, w każdym razie działa i na ciebie też zadziała, bądź spokojny.
26:29Cześć.
26:30Cześć.
26:31O, cześć dziecko.
26:33Tak, no, po co przyjeżdżałeś? Bez sensu czas tracisz.
26:37To bez sensu, no, dla mnie to jest przyjemność. Wiedzisz, do tej pory mi nie przeszło.
26:42A co? O czym rozmawialiście?
26:44Yyy...
26:46O darwinie głównie. Chodź, idziemy.
26:49Chodź, chodź.
26:52O darwinie, tak.
26:53O darwinie, tak.
26:58Odczep się pan, cholera jasna.
27:01Przed całym resortem zrobiłeś pan ze mnie kretynkę. Mało panu?
27:05No ale to ja, to ja przyjemność chciałem pani sprawić, no.
27:07Przyjemność, tak? I dlatego pan się wydzierałeś pod oknami ministerstwa, tak?
27:10I śpiewałeś pan na cały głos. Pani Naczelnik, ja panią kocham.
27:14No, no.
27:15Panie, zejdź mi pan z uczu, ale to już. Po prostu nie ręczę za siebie.
27:19Ale pani piękna jest, jak się pani złości pani Naczelnik, normalnie oczu nie może...
27:22Poszedź stąd, już!
27:24A jak ja chcę Kwiatkowskich odwiedzić, co? Nie mogę?
27:29Kwiatkowskich? Pomóż mi pan tutaj.
27:32Ale pokażę Kwiatkowskich. Otóż pan nie może się...
27:36Yyy, nie, nie, nie, nie odważy się pani, nie strzeli pani do mnie.
27:40To się teraz okaże, czy się odważę, no.
27:42A może jednak i pani strzeli.
27:44To ja lepiej jednak pójdę, nie?
27:50Bardzo pięknie pani wygląda z tym pistoletem do twarzy pani.
27:53Ostatnie ostrzeżenie.
27:55Okej, okej, okej, to ja pojadę i za rogiem poczekam.
28:06Cześć.
28:07Zięciu, daj mi telefon do twojej mamy.
28:10A co się stało?
28:11Zioła potrzebuję natychmiast, na gwałt.
28:14No ale przecież ostatnio cię ci dawał, a co, niedobre?
28:16No właśnie, za dobre?
28:17I potrzebuję teraz odtrutkę.
28:19No młody, no co jest?
28:21Telefon?
28:22No numer mogę dać.
28:23No co numer, co ja mam z palca zadzwonić?
28:26A to ciocianie z komórki?
28:28Słuchaj, moja komórka jest komórką służbową.
28:32Jeszcze tego brakowało, żeby twoja matka wyszła mi w bilingach.
28:35Z tymi ziołami swoimi.
28:37No już, hopku.
28:39O Jezu, smarniał.
28:41Ale się przestażyłeś młodzi w cześć.
28:42Jacku.
29:02O Jezu, smarniał.
29:04Ale się przestażyłeś młodzi w cześć.
29:09Jacku.
29:12Czy ty nie sądzisz, że małżeństwo, które odchowało już dzieci,
29:16wypełniło swoją misję?
29:18I w zasadzie traci rację bytu?
29:22Impreza była w biurze i boisz się Krysi na oczu pokazać?
29:26Skąd u nas się nie robi imprez?
29:27Zaraz by donieśli.
29:29Ja pytam poważnie.
29:33Ale ja mam serię, bracie.
29:36Kubuś się martwi o początek, ty o koniec.
29:39Nie rozumiem.
29:40Nic, nic nieważne.
29:41Chodź, usiądziemy na chwilę.
29:42No to jest niełatwa sprawa, no bo jeżeli, nie wiem, ludzie są ze sobą na przykład po to, żeby urodzić dzieci i je wychować, no to masz rację, jak dzieci są odchowane, wszystko jest w porządku, no to można powiedzieć, że misja skończona i cześć.
30:06Ale jeżeli ludzi łączy coś więcej, no to wydaje mi się, że małżeństwo nie traci racji bytu.
30:13Ale co łączy?
30:14W Łodzi, no co ty chcesz, żeby dwóch dorosłych w końcu facetów na murku rozprawiało o uczuciach?
30:22A, to tobie o uczucia chodziło. No tak. Skąd ja mam wiedzieć, czy to jest jeszcze miłość, czy przyzwyczajenie?
30:37No to jest trudny zestaw pytań. Nie wiem, no, trudno jest tak, wiesz, no to odróżnić, ale chyba można, no to się czuję, co?
30:47A już nie wiem, co ja czuję. W jednej chwili to, w drugiej chwili tamto. Czy ty sobie zdajesz sprawę, że moje życie to jest piekło stagnacji?
30:55To nie za dramatycznie?
30:57Absolutnie nie. Ktoś mi to niedawno uświadomił i miał rację.
31:01Nie wiem, może trzeba wyjechać na chwilę gdzieś, jakieś hobby sobie znaleźć albo coś takiego.
31:07Hobby? Hobby tu nic nie pomoże. To piekło jest we mnie, rozumiesz?
31:12Włodek, ja się nie chcę w... mieszać i... ale no... są jakieś kłopoty, tak? Masz kłopoty?
31:21Raczej dylematy. Wielkie dylematy.
31:27O, Kubuś, pod wyjście?
31:33Dziękuję, po gazety tylko wyskoczyłem.
31:37Z majką w porządku?
31:38Odpukać, tak, tak, dziękuję.
31:40No to co ty, takim arkotem jesteś?
31:42Wie pan, no, tak rozmyślam trochę o tym swoim przyszłym ojcostwie.
31:46Ale chłopie, co tu myśleć? Ty się ciesz, bracie.
31:49Tak pan myśli?
31:50Chłopie, ty nawet nie masz pojęcia, jak ja cię zazdroszczę.
31:53Naprawdę?
31:54Co ty tak się dziwisz, no? Przecież to jest jedyna rzecz, której nie można mieć za pieniądze.
31:59I ja właśnie nigdy jej nie będę miał, no.
32:01Dobra, skapku, powiodę cię.
32:03A?
32:04To skapku, skapku.
32:11Co ci?
32:12Tam koło Kwiatkowskich zakręcej.
32:13No, przepraszam.
32:25Przepraszam, nie zauważyłem.
32:28Ładnie to tak?
32:29W cudze okna gapić się i podglądać?
32:32Ja się nie gapię, ja to tak tylko patrzyłem, czy panią Uli nie zobaczę.
32:35Aha.
32:41Panie Krysiu, panie Krysiu!
32:43Jak pani zobaczy panią Ulę, to pani ją pozdrowie ode mnie, co serdecznie?
32:47Pozdrowie, pozdrowie.
32:49I pani coś miłego jej o mnie powie?
32:52A co miłego?
32:53No nie wiem, no...
32:56On...
32:57Najlepiej, że ładnie razem wyglądamy.
32:59Jako para znaczy.
33:00Że dobrze by było jej ze mną, że dbałbym o nią,
33:03że śniadanie do łóżka bym przynosił,
33:06na zakupy woził do pracy,
33:08nie piłbym, nie palił.
33:09Dobrze, dobrze, dobrze.
33:10Całą litanię mam wygłosić dziś, tak?
33:12Nie, no to może być mniej, dużo mniej.
33:16Tylko tak, żeby tak ciepło od serca.
33:20Dobrze, dobrze.
33:21Dobrze, dziękuję.
33:24A i pani powie, że ja tutaj jestem,
33:26że jakby chciała mnie zawalać,
33:28to wystarczy, że przez okno wyjrzy.
33:31Dobra.
33:51Coś się stało, że tata tak siedzi?
34:10Nic, nic.
34:13Mama Krysia chyba właśnie przyszła, może tata by chciał...
34:16Nie chciałbym.
34:18No to przepraszam, ale my idziemy do kina.
34:21Bardzo dobrze idźcie, idźcie.
34:27Tato, coś się stało?
34:29Tato tak się normalnie nie zachowuje.
34:31Synu, w życiu każdego mężczyzny przychodzi taki moment, że musi sobie przemyśleć całe swoje życie.
34:47Czy tata jest chory?
34:48Jestem całkowicie zdrowy.
34:54Nie licząc oczywiście chorób, które wmawia we mnie matka Michała.
34:59A możemy ci jakoś pomóc?
35:01Nie.
35:04Nie.
35:08Idźcie do kina, ja po prostu chcę
35:11posiedzieć
35:13i pomyśleć
35:17sam.
35:22No idźcie, idźcie.
35:31Myślisz, że to zadziała?
35:39No pewnie.
35:41A ty mu swojemu dyrektorowi dałaś?
35:43Nie wiem, słuchaj, na szczęście nie było okazji.
35:45Ty sobie wyobrażasz, jakby tak we dwóch ryczyli pod ministerstwem.
35:48Ja bym się musiała z okna rzucić chyba.
35:50Cicho.
35:52Przepraszam.
35:54Ja już idę, chciałem go pani dać, piwonie.
35:57Bo pani dla mnie jest
35:59jak kwiat jakiś
36:01najpiękniejszy.
36:03Ale kąsięło.
36:04Dobrze, że pan jest właściwie
36:06panio posterunkowy.
36:07Może pan spróbuje?
36:10Trzymaj.
36:12Proszę bardzo.
36:14Z pani lączek kochanych pani naczelnik to
36:16choćby i truciznę.
36:18Choćby i truciznę.
36:19Pij pan, nie gadaj.
36:20Co?
36:22Co mi pani tutaj daje, no?
36:25Te świństwa jakieś tam?
36:27Z tych rączek świństwo?
36:29Obrzydlistwo. Obrzydlistwo po prostu, no.
36:32C... to...
36:34Człowiek...
36:35Człowiek zajrzy zmęczony po służbie,
36:36i myśli, że kawy się napije,
36:37a tu mu jakiś wywar z siana do góry.
36:38A tu mu jakiś wywar z siana dają, no.
36:39A pani co się tak śmieje?
36:40To nie ma się co chichrać.
36:42Sami sobie to siano picie.
36:44No widzisz, był adorator, nie ma adoratora.
36:46Dawaj, wezmę tych ziółek trochę do resortu.
36:47A który chcesz?
36:48No.
36:49Wszystkie.
36:50Wszystkie.
36:51Wszystkie.
36:52Wszystkie.
36:53Wszystkie.
36:54Wszystkie.
36:55Wszystkie.
36:56Wszystkie.
36:57Wszystkie.
36:58Wszystkie.
36:59Wszystkie.
37:00Wszystkie.
37:01Wszystkie.
37:02Wszystkie.
37:03Wszystkie.
37:04Wszystkie.
37:05Wszystkie.
37:06Wszystkie.
37:07Wszystkie.
37:08Wszystkie.
37:09Wszystkie.
37:10Wszystkie.
37:11Przecież człowiek nigdy nie wie co się wydarzy, nie?
37:12Aha.
37:13I piwonie.
37:14Aha.
37:23Cześć.
37:24O, smacznego.
37:26O, wróciłeś.
37:27O i wreszcie wesoły.
37:29No właśnie, bo ostatnio byłeś taki smutny i zamyślony.
37:32To prawda, byłem, ale już nie jestem.
37:35Już nie jestem.
37:36A co, skarbówka się czepiała i nie chciałeś mnie denerwować?
37:39Nie.
37:40Musiałem się pogodzić z nieuchronnym, jak to mówi dziadek.
37:43Ja to mówię?
37:45A może też to powiedział.
37:47Wszystko jedno.
37:48Ważne, że istotnie facet nie może się oszukiwać.
37:51To.
37:52To to ja mówiłem.
37:53Bardzo dobrze, dziadku.
37:54I w związku z tym trzeba się pogodzić, że razem z ojcostwem człowiek wkracza w wiek dojrzały.
38:01Kuba, sam sobie wkraczaj w wiek dojrzały.
38:04Ja czuję się młoda.
38:05Nie, nie.
38:07Oczywiście, bo to dotyczy tylko, wiesz, ojców.
38:10A co jest symbolem ojca?
38:14Kwintesencją można powiedzieć, a przy okazji jaskrawym zaprzeczeniem młodości?
38:18Ale się rozgadał, no proszę, proszę.
38:21I proszę, humor powrócił.
38:23Po prostu fontanna słów.
38:26No przepraszam, no co jest?
38:28No nie wiem co, no.
38:30Pasek?
38:31Ciepło dziadku, ciepło.
38:33Ale pasek stracił rację bytu.
38:35No nie bijemy już dzieci ani paskiem, ani niczym innym, no.
38:38No to co zostało?
38:39Kuba, no nie wiem, no bo cię walmy zaraz, no.
38:42Tak.
38:43Zostało to.
38:47Kapcie.
38:50Po tym poznaje się prawdziwego zgreda.
38:53Siedzi w kapciach przed telewizorem i ma pretensje do dziecka.
38:57Archetyp mieszczańskiego ojca.
38:59Kuba, czy ty ostatnio nie uderzyłeś się w głowę czasami, co?
39:04No właśnie.
39:05Przecież ty, Kuba, nigdy nie nosiłeś kapci.
39:07Bo nie byłem ojcem.
39:09A teraz będę chodził.
39:11Bo to jest symbol mojego pogodzenia się z nową rolą społeczną.
39:19To do czego prowadzi nauczanie dzieci na filozofii?
39:26A co?
39:27Zagryzałeś się przez dwa dni?
39:29Chodziłeś ponury jak noc listopadowa?
39:31A do tego wszystkiego musiałeś sobie jeszcze ułożyć teorię?
39:34Tylko po to, żeby sobie kupić kapcie.
39:38Nie.
39:39Ja was, humanistów, nigdy nie zrozumiem.
39:44Fascynujące, naprawdę.
39:49O tak.
39:50Panie Włodku, przepraszam, ale co to ma być?
39:53Nikt mnie nie rozumie.
39:55Tak jak pani.
39:57Pani Alutko.
39:59No oczywiście, bo ja jestem poetką.
40:02Pani Alutko.
40:03I mam wyjątkowo rozwiniętą empatię.
40:08No ale gdyby każdy, kogo rozumiem, zaczął mnie tutaj nachodzić, no to niech pan sam pomyśli.
40:20Tutaj byłby, panie Włodku, tłum po prostu, prawda?
40:24Nie wątpię.
40:26Musi pan zrozumieć, że ja się zainteresowałam panem jako postacią literacką, a nie panem jako panem. Rozumie pan?
40:37Tak, pani Alutko.
40:40No właśnie, i w związku z tym, w tym naszym kontakcie nie ma nic osobistego. Można powiedzieć, że to jest kontakt czysto zawodowy.
40:54To już nieważne, pani Alutko.
40:58Niech to nieważne.
41:02Widzę, jak chce panią szukać samą siebie, samej sobie oczy zamydlić, ale niepotrzebnie.
41:13Aha.
41:14Rozumiemy się i pasujemy do siebie jak nikt na świecie. Pani Alutko.
41:22Taka jest prawda.
41:25Matko.
41:26Ale niestety spotkaliśmy się zbyt późno.
41:31Przemyślałem to bardzo poważnie. Mam pewne zobowiązania, wie pani, których nie mogę zlekceważyć w żaden sposób.
41:46Aha. No i co?
41:49I niestety nie będzie z nas pary. Bardzo mi przykro.
41:56Wiem, będzie pani cierpieć, ja też. Ale proszę mi wierzyć, tak będzie lepiej.
42:04Żegnam.
42:05Pani Alutko.
42:06To fascynujące, nie?
42:07Nieprawdopodobnie fascynujące.
42:08Nieprawdopodobnie fascynujące.
42:23On mi dał kosza.
42:38O, jakiś ty kochany Włodzio, żeś po mnie przyjechał. A czemu żeś nie wszedł do domu, tylko tak na dworze?
42:53Tak. Odetchnąć chciałem.
42:56Zmęczony po całym dniu pracy. Zamiast się położyć, odpocząć, to ty po mnie. Bardzo mam dobrego męża. Bardzo.
43:12Z jednej tkaniny wszyscy jesteśmy, co się wyciera, strzępi przez lata. Lecz jeśli chcemy te wszystkie dziury miłością da się załatać.
43:40Muzyka
43:58Muzyka
Be the first to comment