Skip to playerSkip to main content
#dailymotion #youtube #facebook #twitter #twitch #motiongraphics #deezer #tv #dlive #instagram #stream #motion #twitchstreamer #fightingmentalillness #twitchclips #twitchretweet #twitchaffiliate #twitchshare #ant #scribaland #tiktok #grecja #spotify #gelio #gry #vimeo #google #motionmate #youtuber #greekquotes
Transcript
00:00KONIEC
00:30KONIEC
00:46Taśu! Obuć się!
00:50Taśu! Obuć się!
01:00KONIEC
01:30KONIEC
02:00KONIEC
02:30Czy pan dr Janusz Stocki?
02:55Do pani usług.
02:58Czy to pani do mnie pisała?
03:00Tak. Przepraszam, że wyznaczyłam na to spotkanie miejsce tak odludne, ale dyskrecja jest dla mnie najważniejsza.
03:11Nikt nie może się nawet domyślać, że zachorowałam psychicznie.
03:15Od pewnego czasu miewam po nocach okropną halucynację.
03:19Śni mi się, że do mojej sypialni wchodzi mężczyzna.
03:23Zarośnięty, śmierdzący wódką.
03:25Pochyla się nade mną.
03:27Dotyka mnie, całuje.
03:30Krzyczę ze strachu i obrzydzenia, a on znika w ciemności.
03:34Ale najokropniejsze jest to, że ten ochydny typ ma twarz mojego męża.
03:41Dlaczego zwróciła się pani z tym do mnie?
03:44Wielu lekarzy uważa moje metody leczenia za podejrzane.
03:49Wiem, że stosując hipnozę wyleczył pan wielu ludzi.
03:53Nawet beznadziejnie chorych.
03:54Pani mąż, profesor Czelawa ma również wybitne osiągnięcia w tej dziedzinie.
04:00Pan mnie poznał?
04:02Tak.
04:05Miałem kiedyś zaszczyt być pani przedstawionym na uniwersytecie.
04:09Nie mogę mu o tym powiedzieć.
04:14Dlaczego?
04:21Widzi pan, nasze życie intymne jest bardzo ubogie.
04:27Prawie nie istnieje.
04:28Mój mąż uważałby tę halucynację za przejaw moich ukrytych pragnień.
04:34Tak.
04:37Teraz rozumiem.
04:38Proszę skupić uwagę na tym przedmiocie.
04:57Wniknąć w głąb jego kształtu i konsystencji.
05:02Tam w środku czeka na panią moja siła i moja wiedza.
05:11Napotyka pani na opór.
05:14Męczy to panią.
05:16Chce pani spać.
05:19Powieki zaczynają ciążyć.
05:22Nadchodzi spokojny, głęboki sen.
05:25Będzie pani spała dotąd, aż nie użyję tego dzwoneczka.
05:40Proszę otworzyć oczy.
05:45Co pani teraz odczuwa?
05:49Śpię w środku tej kuli.
05:53Jestem pani jedno stoją.
05:56Powiernikiem, przyjacielem.
05:59Kimś, komu mówi się całą prawdę.
06:05Prawdę.
06:08Czy jest pani szczęśliwa ze swoim mężem?
06:11Uwielbiam go.
06:14Jest dobry, czuły.
06:18Ale przede wszystkim jest mi wierny.
06:20A to najważniejsze.
06:25A czy doznała pani kiedyś wstrząsu związanego z niewiernością?
06:31Tak.
06:33Moje pierwsze małżeństwo było gehenną upokorzeń.
06:37Mój mąż zdradza mnie, z kim popadło.
06:39Służące przyjaciółki, ladacznice.
06:42Zaraził mnie łajdak.
06:45Łajdak.
06:47Nienawidzę mężczyzn.
06:48Nienawidzę.
06:50To zwierzęta, bydło bez czucia.
06:51Tylko Staś jest inny.
06:58Dobry, delikatny.
07:01A brak stosunków intymnych?
07:05To nie jest najważniejsze.
07:07A teraz proszę dokładniej, ze szczegółami, opisać przebieg pani nocnych halucynacji.
07:19To nie są halucynacje.
07:22Jak to?
07:24On, ten mężczyzna podobny do Stasia, przychodzi naprawdę...
07:31Dlaczego pani tak sądzi?
07:32Przychodzi naprawdę...
07:35Przychodzi naprawdę...
07:38Przychodzi...
08:02Przychodzi...
08:05Uw.
08:06Pi
08:20Uw.
08:21Dr.
08:25...
08:27Dzięki za oglądanie!
08:57Dzięki za oglądanie!
09:27Dzięki za oglądanie!
09:57Dzięki za oglądanie!
10:27Dasz popalić, koteczku?
10:36Chcesz pofikać?
10:38Dobrze daję, a mało biorę.
10:42Zdrowa jestem!
10:44Ale ja jestem chory.
10:46Zębry mnie bolą.
10:47No to idź do dentysty, frajerze!
11:17No, gadaj, jak było?
11:24W życiu.
11:26Mów, bo cię uszkodzę.
11:27Nie.
11:28Ach, nie bij stachur!
11:32Mów!
11:33No dobrze.
11:36Tylko muszę się czegoś napić.
11:39Twoje szczęście, żeś zmądrzała tę szmato.
11:41Uberty chlapniemy i opowiesz mi dokładnie, jak to było z tymi trzema naraz.
11:52Dokąd?
12:02Gdzie się tak śpieszysz?
12:05To ten?
12:06Tak, to szpicel.
12:08Szedł za stachurem.
12:10Stój!
12:13Ach, ty!
12:20Zostaw go, ty szpicluty!
12:22Aaaa!
12:24Ludzie!
12:40To pan doktorze?
13:01Tak, to ja pani Wando.
13:05Czy może pani swobodnie rozmawiać?
13:07Tak. Czy pan też go widział?
13:10Pani potrzebny jest nie psychiatra, lecz detektyw.
13:16Sobow, który pani męża istnieje realnie. Ma na imię Stachur.
13:22Wszystko, co dzisiaj widziałem, wskazuje na to, że to człowiek brutalny i niebezpieczny.
13:30Proszę. Proszę do mnie przyjechać. Błagam.
13:36A jeżeli pani mąż się obudzi?
13:37To wykluczone.
13:40On śpi jak zabity.
13:42Mówiłam panu o tym.
13:44Zaraz tam będę.
13:45Proszę nie zamykać drzwi. Muszę mieć drogę odwrotu.
14:01Czego się pan dowiedział o tym człowieku?
14:03Opowiem pani jutro u mnie.
14:06Kim on jest?
14:07Teraz musimy się szybko naradzić i postanowić, co robić dalej.
14:11Czy jest tu jakieś okno z widokiem na ogród?
14:15Jego powrót nie może nas zaskoczyć.
14:19Tu jest gabinet męża.
14:20Do salonu tędy.
14:21Pani Wando, wszystko wskazuje na to, że ten stachur ukrywa się gdzieś w domu.
14:37I to niestety za wiedzą pani męża.
14:39To niemożliwe.
14:43Staś nie pozwoliłby na to, żeby to zwierzę mogło mi zagrozić.
14:49Może profesor był zmuszony.
14:52Tak czy owak, tamten ma klucze i dostęp do drzwi piwnicznych.
14:56Jak pani sądzi?
14:58Gdzie on się ukrywa?
14:59W gabinecie.
15:02To jedyne pomieszczenie, do którego mąż nikogo nie wpuszcza.
15:06Muszę tam dejść.
15:08To nie będzie łatwe.
15:09Mąż nigdy nie rozstaje się z kluczem.
15:11Nawet gdy śpi.
15:13Teraz też ma go w ręku.
15:15Tak.
15:16Mógłby się obudzić.
15:18Nie.
15:20Nie obudzi się na pewno.
15:22Chodzi o to, że podczas snu jest zupełnie sztywny
15:25i trudno będzie rozgiąć mu palce.
15:28Jak to sztywny?
15:29Tak.
15:31W ogóle mąż śpi bardzo dziwnie.
15:34Bardzo głęboko i bardzo długo.
15:38Od ósmej wieczór do ósmej rano.
15:40Równo dwanaście godzin.
15:43Tak, co do sekundy.
15:45Gdzie jest sypialnia państwa?
15:47Na piętrze.
15:59KONIEC!
16:00KONIEC!
16:00KONIEC!
16:01Tak.
16:01KONIEC!
16:02KONIEC!
16:03KONIEC
16:33KONIEC
17:03KONIEC
17:04To nie sen, to letarg.
17:08Letarg?
17:09Tak. Letarg. Stan zbliżony do śmierci.
17:14Idę do gabinetu, a pani niech wraca do okna.
17:33KONIEC
18:03KONIEC
18:30KONIEC
18:32Niestety, taka jest prawda.
18:38Tutaj pani mąż ukrywa tego człowieka.
18:50Co mam teraz robić? Co robić?
18:55Może porozmawia pani z mężem?
18:58Zażąda wyjaśnień?
19:00Nie. Mam przeczucie, że właśnie tego nie wolno mi uczynić.
19:05Za tym wszystkim kryje się jakaś straszna tajemnica, której ujawnienia Staś mógłby nie znieść.
19:10Jest bardzo dumny i wrażliwy.
19:13Ten Łotr na pewno go szantażuje i zna te tajemnice.
19:16Ja też tak sądzę.
19:19Mało.
19:21Domyślam się, co to za tajemnica.
19:25Ale zanim się upewnię, minie kilka dni.
19:30Na mnie pora. Muszę iść.
19:34Powinna pani wyjechać na jakiś czas. To człowiek brutalny, niebezpieczny degenerat.
19:40Właśnie dlatego nie wyjadę.
19:44On zawsze tam w sypialni patrzy na mego męża z nienawiścią.
19:48Nie, nie mogę zostawić Stasia samego.
19:50W takim razie...
19:54Proszę to wziąć.
19:56Mając rewolwer będzie się pani czuła bezpieczniej.
19:59Zdjęcia.
20:01Zdjęcia.
20:03Zdjęcia.
20:05Zdjęcia.
20:07Zdjęcia.
20:09Kawa do łóżka? A cóż to się stało?
20:11Czyżbyś zapomniał, że robię to zawsze w rocznicę naszego ślubu?
20:15Kawa do łóżka? A cóż to się stało?
20:21Kawa do łóżka? A cóż to się stało?
20:37Czyżbyś zapomniał, że robię to zawsze w rocznicę naszego ślubu?
20:41Jest jeszcze coś. Od pewnego czasu podejrzewałam, a teraz mam pewność.
20:53Będziemy mieli dziecko.
20:56Pandziu, to cudowne. To wspaniałe.
21:01Nawet nie wiesz jaką mi sprawiłaś radość tą wiadomością.
21:05Jak bardzo mi była ona potrzebna, kochanie.
21:13A teraz pierwsze i drugie portebra.
21:17Z prężpleckim.
21:21Czy nie mówicie to?
21:23Nie powiecie to?
21:25No tak.
21:27Bardzo dobrze.
21:29Witam, panie doktorze.
21:31Cieszę się, że mnie pan poznał.
21:33Nie zapomina się takich ludzi jak pan.
21:37No i co u pana słychać?
21:39Wszystko w porządku.
21:41Jasiu, pozwól.
21:43Przedstaw się.
21:45To jest pan doktor Stocki, któremu ty i ja dużo zawdzięczamy.
21:49Dzień dobry. Nazywam się Jasia Paliwoda.
21:51Dziękuję, że pan wyleczył mojego tatusia.
21:55Ładna dziewczynka.
21:57Tak. Jest dla mnie wszystkim.
21:59Chce pan z niej zrobić tancerkę?
22:01Nie, nie chcę siedzieć sama w domu, więc zabieram ją tutaj.
22:05A po knajpach już nie grał.
22:07Widzę, że daje pan sobie radę.
22:09Tak.
22:11A co się stało, że pan mnie tutaj znalazł?
22:13Sprawa nader delikatna.
22:15Liczę na pańską pomoc i dyskrecję.
22:17Czy mieszka pan jeszcze na Zamościu?
22:21Nie.
22:22Nie.
22:23Ale zna pan tam wszystkich.
22:24Tak, mieszkałem tam od dziecka.
22:26A o co panu chodzi?
22:28Wie pan, interesuje mnie pewien typ.
22:30Nazywają go Stachur.
22:34Tak, znam go, a co?
22:36Chciałbym wiedzieć co i owo o tym człowieku.
22:38To nie jest człowiek, panie doktorze.
22:42To sutener, zwyrodnialec.
22:44Gorzej jak bydle.
22:46I lepiej trzymać się od niego z daleka.
22:48Widzi pan, on zagraża pewnej osobie.
22:50A zwrócenie się do policji byłoby równoznaczne ze skandalem i kompromitacją.
22:56Chodzi o honor kobiety.
22:58Ten łotr, Stachur to temat na dłużej.
23:02Wpadnę do pana wieczorem, to pogadamy.
23:04Dobrze.
23:06Tylko niech pan nie bierze ze sobą Asi.
23:08Chciałbym nie tylko informacji o tym typie, ale muszę go poznać.
23:14Jeszcze raz powtórzymy.
23:16Pierwsze powtórę.
23:18I później będzie obrót.
23:20Spręż ciałko.
23:22Nie patrz pod doń.
23:24Nie patrz pod doń.
23:28Patrz na rękę.
23:48Co powiesz?
23:50A kolaneczka jest?
23:52To może dwa razy i dwa razy piwo.
23:54Dobra. Ile wódki?
23:56Bez wódki.
23:58Cześć, Jasiu.
24:10A, cześć, Kokos.
24:18O co chodzi?
24:19Potrzebne mi jest coś do grania tam z tyłu.
24:22Nie będę grał.
24:24Nie jestem sam.
24:26Co to za figura?
24:28Kolega.
24:30Wstawaj.
24:36Kokos.
24:40Zostaw go.
24:42Jasiu, bałem się, że cię już nie zobaczę.
24:44Cieszę się, że cię widzę. Zgódź się.
24:46Mam grać?
24:48Tak.
24:49No dobrze, ale nie jestem sam.
24:52Pan także jest moim gościem.
24:55Panie doktorze Stocki.
25:05Skąd pan mnie zna?
25:06Dużo o tobie słyszałem.
25:08Trochę dzisiaj, trochę jeszcze wcześniej.
25:11Po cholerę przylazłeś to wagno.
25:13Tylko bez bajek.
25:17Jako psychiatra chciałbym chociaż raz zobaczyć z bliska miejsce, tak jak to.
25:21Są się.
25:24Tak czułem.
25:26Stąd to przebranko i Jasie jako lokomotywka.
25:29Która nie ciągnie.
25:32No to pooglądamy razem.
25:38No, Romaszka.
25:40Chciałeś mieć warsza weselnego.
25:41Będziesz go miał.
25:42Jak ślub, to ślub.
25:44To nie ja chciałem.
25:45Królu, nie ja, to łona.
25:48Co to za jeden?
25:50A, to doktorek od czubków.
25:52Sam wygląda jak czubek.
25:55Przyszedł poobserwować upadek.
25:58Dlaczego pan mnie tutaj przyprowadził?
26:01Hipnotyzerku, sam się tutaj przyprowadziłeś.
26:04Jak się powiedziało A, trzeba powiedzieć B.
26:07Siadaj i patrz.
26:08Rozumieć nie musisz.
26:12No Jasiu, siadaj przy organach.
26:14Ty kogoś będziesz za ministranta.
26:16Wy za świadków.
26:18A ja będę wyrabiał za księdza.
26:21Miał być prawdziwy ksiądz.
26:23Miał być prawdziwy ksiądz.
26:25Leży w którymś spokoju, ale jest nie do użycia.
26:29Dziewczyno.
26:31Muzyka w życiu człowieka jest ważniejsza niż słowo.
26:35Nawet słowo Boże.
26:37No pewnie, że tak.
26:38Jasne.
26:39No dzieciaki, za rączki do ołtarza.
26:41Jasiu, siadaj i graj.
26:42Co mam grać?
26:44Co ma grać?
26:46Coś jak w kościele.
26:48Jak w kościele?
26:49Do cholery, mówiłem wyraźnie.
26:50Marsza weselnego.
26:53Kokos, wyłącz gramofon.
26:56I dawaj szampana.
26:57No, panna młoda do mnie.
26:58Graj.
26:59Graj.
27:01Muzyka
27:03Muzyka
27:04Muzyka
27:34Muzyka
27:38No, pan młody.
27:42Był ślub, teraz ślub.
27:46Rchnij, romaszka.
27:47Muzyka
28:01No, widzisz Jasiu jak to jest.
28:03Graj Jasiu, graj, graj.
28:06Ty o nas zapomniałeś.
28:07Wyprowadziłeś się do eleganckiej dzielnicy.
28:09Pewnie się nas wstydzisz.
28:12A my widzisz.
28:14Jak cię przyjmujemy?
28:16Napijmy się.
28:17Nie piję.
28:21Niech cię nie zmusza, Jasiu.
28:23Chcę tylko wypić zdrowie twojej córeczki, dla której się tak poświęcasz.
28:26Jak jej na imię?
28:27Asia.
28:29No, zdrowie i o Asi.
28:39Śmiało, Jasiu, śmiało. To nie trucizna.
28:42Pójdę już.
28:43Siadaj, graj.
28:44A ja myślałem, że się dowiem jak to jest tą hiptozą, która cię wyleczyła z gorzały.
28:59Może ja to lepiej wyjaśnię.
29:01Kokos, po litra.
29:02Jola.
29:03Jola.
29:04Jola.
29:05Jola.
29:06Białe tango.
29:07Jasiu.
29:08Tańczysz z Manią.
29:09To wesele nie pogrzeb.
29:10Wszyscy tańczą.
29:11No, więc jak to jest z tą hipnozą?
29:12Może najpierw napijmy się, a potem porozmawiamy.
29:13No.
29:14No, więc jak to jest z tą hipnozą?
29:15Może najpierw napijmy się, a potem porozmawiamy.
29:18Jola.
29:19Jola.
29:20Jola.
29:21Jola.
29:22Jola.
29:23Jola.
29:24To wesele nie pogrzeb.
29:25Wszyscy tańczą.
29:26No, więc jak to jest z tą hipnozą?
29:31Może najpierw napijmy się, a potem porozmawiamy.
29:34Jola.
29:35Ej, kokos, lej!
30:01Pani Anku, chodźmy stąd.
30:03Odprowadzę pana.
30:05Nigdzie nie idę.
30:06Człowieku, chcesz znowu wylądować u mnie w szpitalu?
30:09Wielkie pan! Co się pan tak do mnie przyczepił?
30:13Zostaw go.
30:14Przecież nie jestem dzieckiem, nie?
30:17Wiem, co robię.
30:18Kokos!
30:21Chcesz go uczyć?
30:22Tak.
30:24A wiesz dlaczego?
30:27Bo chcę ci udowodnić,
30:29że człowiek to jeszcze jedno bydle,
30:31które zamieszkuje tę planetę.
30:34Nie ma psychiatrii.
30:38Jest tylko weterynaria.
30:41Nasz pianista
30:42przez dwa lata nie pił.
30:46Przeprowadził się do innej dzielnicy miasta,
30:49by zerwać kontakty alkoholowe.
30:52Pracował
30:52i wzorowo wychowywał
30:54swoją małą córeczkę
30:56Joasię.
31:00Całą miłość do zmarłej żony
31:02przelał na to dziecko.
31:07Nie odstępował jej nawet na krok.
31:12Proszę bardzo.
31:12I od wczoraj, proszę Państwa,
31:20człowiek ten znowu pije.
31:25Wystarczyła lampka szampana,
31:27by sparaliżować ośrodki kontroli w mózgu
31:29i wyzwolić chęć upicia się do nieprzytomności.
31:34Powstaje pytanie.
31:36Jak wyjaśnić
31:38tak błyskawiczną przemianę
31:41odpowiedzialnego człowieka?
31:44Upity,
31:45zapłakany łachman ludzki.
31:47I tutaj dochodzimy do głównej tezy
31:49naszego dzisiejszego wykładu
31:51o sublimacji cierpienia
31:54w warunkach przemocy.
31:56Zawiniła sytuacja,
31:57w jakiej znalazł się ten człowiek.
31:59Sytuacja
32:00dla jednostki wrażliwej,
32:03nie do zniesienia.
32:06Pod groźbą życia siły
32:07zmuszono go do grania marsza weselnego
32:10podczas bandyckiej parodzie ślubu
32:13sutenera Romaszki
32:14z jego nową podopieczną.
32:18Być może widok
32:19brutalnie deflorowanej dziewczyny
32:21przywołał obraz ukochanej córeczki.
32:24Być może zatrwożył się o jej przyszłość.
32:27Jedno jest pewne.
32:30Poddane przemocy,
32:33zmuszony do działania
32:33wbrew własnej woli,
32:35uznał alkohol
32:36za sposób na ucieczkę.
32:39Za jedyny sposób
32:40na zapomnienie o tym,
32:42co się wokół niego dzieje.
32:46Tak jest z ludźmi,
32:46proszę Państwa.
32:48I tak jest ze społeczeństwami.
32:52Nienormalne reakcje
32:53są zawsze wynikiem
32:54nienormalnych warunków życia.
32:56Bo od tych właśnie warunków
32:59zależy, czy człowiek jest
33:00aż tym,
33:02kim chce być,
33:03czy tylko tym,
33:06kim być musi.
33:08Ale ja jestem optymistą,
33:09proszę Państwa.
33:11Wierzę głęboko,
33:13że niedaleki jest dzień,
33:16w którym zło i grzech
33:18znikną na zawsze z naszego życia.
33:20Dziękuję Państwu.
33:29Wykład był wspaniały,
33:30jak zwykle, Panie Profesorze.
33:31Dziękuję bardzo.
33:38Nie szkodzi.
33:42Przepraszam, Panie Profesorze.
33:44Chciałbym z Panem chwilę porozmawiać.
33:46Słucham.
33:48To sprawa osobista.
33:51Do widzenia.
34:04Czym mogę Panu służyć?
34:06Panie Profesorze,
34:09poprzez Stachura
34:10uderzył Pan w człowieka
34:13wyjątkowo wartościowego.
34:14Przepraszam Pana,
34:16ale nie za bardzo rozumiem.
34:17Człowiek,
34:18o którym Pan wspomniał
34:19w swoim wykładzie,
34:21znowu znajduje się w szpitalu.
34:24Po powrocie wczoraj do domu
34:25usiłował popełnić samobójstwo,
34:28a jego córkę
34:29umieściłem przed chwilą w sierocińcu.
34:31No dobrze,
34:31ale co ja mam z tym wszystkim wspólnego?
34:37Żądam,
34:39aby zaprzestał Pan żerowania
34:41na ludzkim nieszczęściu.
34:43O.
34:44Żądam,
34:45aby Pan zerwał
34:46wszelkie związki ze Stachurem
34:48i zmusił go do wyjazdu
34:50z tego miasta.
34:52Jeżeli Pan to uczyni,
34:54nikt nigdy nie dowie się ode mnie,
34:56w jaki sposób Pan zrobił
34:57karierę naukową.
34:59Czyżby.
35:01A jeżeli
35:02kiedykolwiek spotkam
35:05Stachura w tym mieście,
35:08wtedy nie obędzie się
35:09bez skandalu.
35:09zawiadomię policję,
35:12prasę,
35:13radę naukową
35:14Uniwersytetu
35:15i w ciągu kilku dni
35:17zniszczę cały dorobek
35:19Pańskiego życia.
35:20Ma Pan tylko jedno wyjście,
35:27profesorze.
35:29Żegnam.
35:29Czy Pani wróciła już z miasta?
35:53Nie, Panie profesorze.
35:55W takim razie
35:56obiad zjemy dzisiaj trochę później.
36:00Przez najbliższą godzinę
36:01nie ma mnie dla nikogo.
36:03A jak Pani wróci zaraz?
36:06Powiedziałem wyraźnie.
36:08Dla nikogo.
36:21I tak oto dobiega końca.
36:23Przerażający eksperyment,
36:28jaki przeprowadziła na mnie natura.
36:31Za chwilę położę kres
36:32niezwykłej dwoistości
36:33swojego istnienia.
36:36Tej dwoistości,
36:37która wymknęła mi się
36:37spod kontroli,
36:39zagrażając przyszłemu bytowi
36:41mojej rodziny
36:41i bezpieczeństwu wielu słabych,
36:45ale niewinnych ludzi.
36:48Kiedy po mojej śmierci
36:49zapis testamentu
36:50umożliwi publikację
36:52niniejszego dzieła,
36:53niech dla psychiatrii
36:56będzie ono przyczynkiem
36:57do badań
36:57nad rozdwojeniem jaźni.
37:01I wielkim dowodem na to,
37:03że człowiek może pokonać w sobie
37:05i uwięzić na zawsze
37:07całe własne zło.
37:09Kiedy byłem słuchaczem profesora
37:13na studiach,
37:15nieraz zastanawiałem się z kolegami,
37:17skąd pani mąż czerpał
37:19szczegółowe przykłady
37:21rozpasania zboczeń seksualnych,
37:25zaburzeń poalkoholowych.
37:27I oto byłaby odpowiedź.
37:30Znał je z relacji Stachura.
37:31Tak, tak.
37:34Przekonałem się o tym
37:35na wykładzie profesora
37:37wygłoszonym dzisiaj rano.
37:40Opisał to wszystko
37:42z detalami i szczegółami.
37:45Całe wydarzenie nocne w paradisie.
37:48No ależ to niemożliwe,
37:49panie Januszu.
37:50Mąż nie wchodził dzisiaj rano
37:51do swojego gabinetu,
37:52nie mogli się z sobą widzieć.
37:53Czy jest pani tego pewna?
37:57Oczywiście.
37:59Od chyli, gdy się obudził,
38:00byliśmy cały czas razem.
38:01Roztaliśmy się dopiero pod uniwersytetem.
38:05W takim razie,
38:06w jaki sposób się porozumieli?
38:23Dzięki za oglądanie.
38:53KONIEC
39:23KONIEC
39:53KONIEC
40:23KONIEC
40:53Nad czym się tak zamyśliłeś, kochania?
40:56Nad tym, że będzie mili dziecko i że chce zmienić specjalizację.
41:02Chciałbym się zająć psychiatrią rozwojową.
41:06Mam już dość tej całej brudnej erotyki.
41:10A czym zajmuje się ta psychiatria rozwojowa?
41:13Psychiką dziecka.
41:15Warto byłoby wykazać, które przeżycia dzieciństwa deformują duszę człowieka.
41:21Wskazują go na późniejsze tragedie, na szpital psychiatryczny, alkoholizm, więzienie.
41:34Więzienie.
41:51Wskazują.
42:21Wskazują.
42:51Wskazują.
43:21Wskazują.
43:51Szpital z doktorem Januszem Stockim.
44:21Wskazują.
44:51Zdechór, rzuć to.
45:18Rzuć nóż.
45:20Kładź się.
45:25Twarzą do poduszki.
45:33Czego chcesz?
45:35Chyba możemy się dogadać.
45:37Zaczekamy do ósmej.
45:38Profesor postanowi, co z tobą zrobić.
45:41On mnie zabije.
45:42Nie pozwolę na to.
45:44I nie pozwolę, żebyś ty zamordował jego.
45:46To nie byłoby morderstwo.
45:49Nie można zabić martwego człowieka.
45:51Człowiek w letargu nie jest martwy.
45:53On jest martwy. Chodźmy do niego. Udowodnię ci to.
45:55Szkoda fatygi.
45:57No to posłuchaj.
46:00Wierzę głęboko,
46:02że niedaleki jest dzień,
46:05w którym zło i grzech
46:06znikną raz na zawsze z naszego życia.
46:09Piękny wstęp
46:10do wykładu o sublimacji cierpienia
46:12w warunkach przemocy, co?
46:16Jak myślisz?
46:18Skąd to znam?
46:20Możesz to znać
46:21z notatek profesora.
46:24A ten student
46:25w czerwonym szaliku,
46:27który kaszlał przez cały wykład.
46:31Przecież byłeś tam.
46:33Widziałeś.
46:36A po wykładzie
46:37zażądałeś od profesora,
46:38żeby ze mną zerwał.
46:41Skąd to wiesz?
46:42Bo to ja
46:44wygłaszałem ten wykład.
46:48Więc
46:49jeżeli ty jesteś
46:51strzelawą,
46:53to kim jest tamten człowiek
46:54w letargu,
46:55którego przed chwilą ukryłem?
46:56To jest moje drugie ciało.
47:00Mam dwa ciała.
47:02Ożywione na przemian
47:03co to naście godzin.
47:05Tchnieniem
47:05jednej duszy,
47:08jednej świadomości,
47:09jednej jaźni
47:10pojmujesz.
47:13Nie.
47:17Powiem ci całą
47:18prawdę do końca.
47:21Ale wtedy musisz mi pozwolić
47:22na zabiecie tej
47:23profesorskiej kanali.
47:24Bo to w nimi jest
47:27całe moje zło.
47:30Mam mało czasu.
47:34Muszę ciebie przekonać.
47:36Muszę.
47:39Urodziłem się
47:39pod postacią bliźniąt.
47:41Zrośniętych potylicami.
47:45Moje dwa ciała żyły
47:46i rosły normalnie.
47:48Aż do operacji rozdzielenia.
47:52O ósmej wieczorem
47:52po zabiegu
47:53jedno z dwóch
47:54rozdzielonych ciał zmarło.
47:57Dwanaście godzin potem
47:58dokładnie o ósmej rano
47:59zmarło drugie ciało.
48:01Ale jednocześnie
48:01ożyło to pierwsze
48:02złożone w kostnicy.
48:05I tak to się wszystko zaczęło.
48:08Uczonek konsulium
48:09orzekło, iż
48:10bliźniętom w trakcie operacji
48:12uszkodzono
48:13mózgowy ośrodek snu.
48:16Żaden z tych nadętych kretynów
48:18nawet przez moment
48:18nie przypuszczał, że
48:19stoi wobec
48:20niebywałego fenomenu natury.
48:22Wobec dwóch ciał
48:23u jednego człowieka.
48:25Ale moje dwa ciała
48:26nie rozwijały się jednakowo.
48:30Dzienne było słabe,
48:31chorowite, delikatne.
48:34Nocne było silne,
48:35zdrowe, żywotne.
48:36I to przesądziło,
48:38że stałem się istotą
48:39o dwóch charakterach.
48:41Jako stachur
48:42stałem się człowiekiem nocy.
48:45Od dziecka
48:46hołubiony przez
48:47nocnych stróżów,
48:49pijaków i dziwki
48:50wszelkiego sortu.
48:53O ósmej rano
48:53opuszczałem ciało stachura
48:54i podnosiłem do życia
48:56swój dzienny organizmik.
48:58I zaczynali mnie obrabiać
49:00rodzice,
49:01wychowawcy,
49:01spowiednicy.
49:03I w ten sposób
49:04kształtował się
49:04mój drugi charakter.
49:06Zimny, cyniczny,
49:08opanowany.
49:11To ułatwiło mi studia,
49:13potem karierę naukową
49:14i sukcesy materialne.
49:17Aż wreszcie
49:18w tym dziennym ścierwie
49:19narodził się pomysł
49:21zeiste piekielny.
49:23Postanowił zostać psychiatrą,
49:26aby z moich nocnych przeżyć
49:28czerpać materiał
49:30do swoich prac naukowych.
49:34Rozpoczął się
49:35potworni okres dla mnie,
49:37a wspaniały eksperyment dla niego.
49:41Stał się wybitnym specjalistą
49:42w zakresie psychiatry
49:43sądowej i kryminalnej,
49:45autorem książek
49:46o psychozach
49:47i zboczeniach seksualnych.
49:50Aż wreszcie przecholował.
49:54Postanowił włączyć do eksperymentu
49:55swoją własną żonę.
49:59Dał mi klucz do sypialni.
50:02Obudził moją ciekawość.
50:05I zaczął obserwować,
50:08opisywać, analizować
50:09pożądanie.
50:12Moje pożądanie
50:13do tej wspaniałej kobiety.
50:16Ten impotent,
50:17niezdolny do najmniejszych uniesień
50:19postanowił zaznać rządz
50:20zmysłowych pieszczot z Wandą
50:23za moim pośrednictwem.
50:25Nie!
50:28Kłamiesz, ty potworze.
50:30Mój mąż jest przyzwoitym człowiekiem
50:32i nigdy nie pozwoliłby
50:34na coś podobnego.
50:35Wando, on
50:36nie tylko się zgodził,
50:38on to wymyślił
50:39i on tym kierował.
50:41Tam w biurku leży rękopis.
50:43Idź i przeczytaj,
50:44co napisał ten przyzwoity człowiek
50:45o moich wizytach przy twoim łóżku,
50:48o moim podnieceniu,
50:49o pieszczotach,
50:50którymi ciebie obsybywałem
50:51za jego przyzwoleniem.
50:52Mwando, przeczytaj to
50:55i sama zadecyduj,
50:58czy ma nadal istnieć ta kreatura,
51:01ten hadlarz twojej godności,
51:03ten Alfons w profesorskiej todze.
51:06Nic nie będę czytać.
51:08Ufam tylko mojemu mężowi.
51:10On mnie kocha.
51:11On nigdy by nie postąpił
51:13ze mną tak podle.
51:17Nie wiem, który z was dwóch
51:19jest większym łajdakiem.
51:22Niech pan nie wierzy
51:24w brednię tego szaleńca.
51:26Za kilka minut mąż się obudzi
51:27i postanowi, co robić dalej.
51:30Idę do niego.
51:36On mnie zabije.
51:39On mnie zabije.
51:40Wando!
51:47Nie pozwól, żeby zginął
51:49ojciec twojego dziecka!
51:51Nie!
51:52Nie!
51:52Nie!
51:53Nie!
51:54Nie!
51:55Nie!
51:55KONIEC
52:25KONIEC
52:55KONIEC
53:25KONIEC
53:27KONIEC
53:29KONIEC
53:31KONIEC
53:33KONIEC
53:35KONIEC
53:37KONIEC
53:39KONIEC
53:41KONIEC
53:43KONIEC
53:45KONIEC
53:47KONIEC
53:49KONIEC
53:51KONIEC
53:53...
54:21Andziu, kochanie...
54:23Wyjdź stąd.
54:25To nie jest widok dla ciebie.
54:27Dosyć się przeze mnie wycierpiałaś.
54:29Nie.
54:30Nie przez ciebie.
54:32Co?
54:33On był wszystkiemu winien.
54:35On cię szantażował, prawda?
54:39On kłamał.
54:43Powiedz coś.
54:45Powiedz, że kłamał.
54:46Tak, kochanie.
54:48To on był wszystkiemu winien.
54:52Musiał pan to zrobić?
55:06Tak.
55:11Bo zła nie wystarczy uwięzić.
55:15Dziękuję panie doktorze za pomoc i ratunek.
55:19Dzięki panu problemat mojego życia jest rozwiązany.
55:22Czyżby?
55:24Kilka tygodni później
55:43profesor Stanisław Czelawa
55:46stanął przed sądem.
55:48Ława przysięgłych,
55:49uwzględniwszy nadzwyczajne okoliczności sprawy
55:53i nieposzlakowaną przeszłość oskarżonego,
55:57skazała go na trzy lata więzienia
55:59z zawieszeniem na okres lat pięciu.
56:03Głównym świadkiem obrony
56:05była Wanda Czelawowa,
56:07która pół roku po zaszłych wypadkach
56:09urodziła swojemu mężowi
56:12zdrowe bliźnięta płci męskiej.
56:14KONIEC!
56:16KONIEC!
56:18KONIEC!
56:20KONIEC!
56:21KONIEC!
56:23KONIEC!
56:23KONIEC!
56:24KONIEC
56:54KONIEC
Be the first to comment
Add your comment

Recommended