- 4 days ago
Category
📺
TVTranscript
00:00:00Muzyka
00:00:30Muzyka
00:01:00Muzyka
00:01:07Muzyka
00:01:14Muzyka
00:01:23Muzyka
00:01:32Muzyka
00:01:41Muzyka
00:01:50Muzyka
00:01:59Muzyka
00:02:08Paryż północy, Klondajk poludnia, Moskwa zachodu i Genewa wschodu. Warszawa.
00:02:35Muzyka
00:02:36Milion mieszkańców, milion twórczych pomysłów.
00:02:39Jak wsiąść do tramwaju, jak wygrać w totolotka, jak zdobyć mieszkanie.
00:02:43Jak zostać ambasadorem, jak sprzedać kolumnę Zygmunta, jak zdobyć mieszkanie.
00:02:48Jak zamienić kanarka na lodówkę, jak kupić okazyjnie auto, jak zdobyć mieszkanie.
00:02:53Nawet w takim domu.
00:02:54Muzyka
00:02:55Ale nie, proszę mnie nie zazdrościć.
00:02:56Ja tu także nie mieszkam.
00:02:58Po prostu jestem chwilowo dokwaterowany do zegarmistrze.
00:03:03O tu, Antoni Grabczyk, dzwonić trzy razy.
00:03:07Ale do mnie nikt nigdy nie dzwoni.
00:03:09Nawet jeden raz.
00:03:10Mam lat czterdzieści.
00:03:13Ta fotografia jest trochę wcześniejsza, ale to jedyna rzecz, którą udało mi się ocalić z powstania.
00:03:18Toteż przechowuję ją starannie w moim zacisznym końciku.
00:03:26Tu właśnie mieszkam.
00:03:28Od siódmej wieczorem do siódmej rano.
00:03:30Może trochę niewygodnie, ale za to jakaż gwarancja punktualnego trybu życia.
00:03:36Odkąd pracuję nigdy jeszcze nie spóźniałem się do biura.
00:03:38Po prostu nie mógłbym, bo to pada hasło do porannej gimnastyki pod czujnym okiem zegarmistrza i jego klientów.
00:03:44Raz, dwa, przysiad, wyrzuty ramion, marsz na czworakach.
00:03:49Dziwni ludzie, którzy teraz tak gwałtownie cisną się do zegarmistrzowskiej lady, aby potem móc precyzyjnie mierzyć marnowany czas.
00:03:57Kiedy ubieram się pośpiesznie za parawanem, patrzą na mnie tak podejrzliwie, jak gdybym ukradł te parę minut z ich popsutych zegarów.
00:04:05Ale nie przejmuję się tym.
00:04:06Po prostu wychodzę do pracy.
00:04:08O tej godzinie wszystkich nas ogarnia szał pracowitości.
00:04:12Biegniemy, pędzimy, jedziemy.
00:04:15O, to właśnie ja.
00:04:16Nie widzą mnie państwo?
00:04:18Straszna szkoda.
00:04:19Trzecie od lewej.
00:04:20No trudno.
00:04:21Zresztą i tak wysiadam na następnym przystanku.
00:04:25Wszyscy w tramwaju myślimy tylko o jednym.
00:04:27Zdążyć na czas do pracy.
00:04:29I ta myśl jednoczy nas tak bez reszty, że nie wiem nawet, czy to moja własna, czy też cudza ręka sięga w tej chwili do mojej kieszeni.
00:04:37Zresztą dziurawej.
00:04:39Przykro mi, że państwo czekają.
00:04:41Ale ja tu już jestem.
00:04:43Ten w kapeluszu to właśnie ja.
00:04:45Antoni Grabczyk, lat czterdzieści, kawaler.
00:04:48Może rzeczywiście nie wyglądam na bohatera, ale za to wszyscy na ogół uważają, że mam dobry charakter.
00:04:54Lubię, kiedy to mówią, nawet jeśli kończą na prośbie o pożyczkę.
00:04:58W pogodnym nastroju śpieszę do mojej pracy.
00:05:03Jak co dzień zmieniam ubranie na strój roboczny.
00:05:06Zresztą bardzo twarzowy, co pozwala mi choć przez chwilę pozachwycać się sobą.
00:05:11I kiedy staję przy moim warsztacie pracy, mam tę rozkoszną świadomość, że dziś znowu uszczęśliwie wielu ludzi.
00:05:22Możecie mi wierzyć, uszczęśliwi.
00:05:24Naprzeciwko mnie, o tam, te wielkie drzwi.
00:05:30Za chwilę zaczną przez nie wchodzić interesanci.
00:05:32Trochę niepewni, trochę zdenerwowani.
00:05:36Jak to do urzędu?
00:05:38A ja czekam i uśmiecham się dyskretnie, serdecznie.
00:05:44Powiedziałbym po ojcowsku.
00:05:47Klamka u drzwi porusza się.
00:05:49Ja wstaję.
00:05:50To zawsze lepiej wygląda.
00:05:52A więc dzień ofiarny i wytężonej pracy dla dobra ludzkości rozpoczęty.
00:05:59Mecenas Saturnin Potapowicz, mój staly klient.
00:06:03Już trzy razy udzielałem mu ślubu, ale tak mnie polubił, że oto zjawia się po raz czwarty.
00:06:10I po raz czwarty podaje ze skrupulatnością prawnika, że liczy sobie te same czterdzieści pięć lat życia.
00:06:19No cóż, ożenię go jeszcze raz.
00:06:24Małżeństwo, moi mili, jest to kuźnia.
00:06:33Kuźnia, w której wykuwa się szczęśliwa przyszłość.
00:06:37Moje przemówienia znał na pamięć.
00:06:41Zresztą było mu za każdym razem do twarzy z nową żoną.
00:06:45Dzieciusie, jacy my będziemy szczęśliwi.
00:06:50Kandydatów do szczęścia jest wielu. Bardzo wielu.
00:06:54Wszyscy pragną tego szczęścia i dopominają się o nie żywiołowo.
00:06:58Tak.
00:06:59Tak.
00:07:00Tak.
00:07:02Tak.
00:07:04Tak.
00:07:09Tak.
00:07:10Tak.
00:07:11Tak.
00:07:13Tak.
00:07:14I wychodzą szczęśliwi.
00:07:16Wychodzą widząc dokola słońce.
00:07:19Chociaż dla innych nieraz wtedy właśnie pada deszcz.
00:07:22A ja zostaję sam i rozmyślam, jak ciche i miłe, spokojne i ulegle są oblubienice, jak pełne są przekonania o swym szczęściu, kiedy miękko mówią tak.
00:07:39Nie. Nie. Nie.
00:07:44I dlatego moim idealem stała się nie blondynka czy brunetka, ale oblubienica.
00:07:50Nie. Niestety te ciche i piękne istoty przychodzą tu zawsze w towarzystwie i wychodzą w towarzystwie, bo tu się zawsze przychodzi we dwoje.
00:08:00A jeśli już napotkam wzrokiem kobietę samotną, to odwagi brak.
00:08:08Wszelkie uroki domowego ogniska zastępuje mi na razie ukradkiem zagospodarowana szuflada.
00:08:15To było zupełne zaskoczenie.
00:08:18Po raz pierwszy przyszła tu oblubienica bez oblubieńca.
00:08:25Wpatrywałem się w nią jak urzeczony.
00:08:27Choć zdawałem sobie sprawę, że za chwilę czar prysznie, że przy jej boku stanie ktoś, kogo nie umiałem sobie nawet wyobrazić.
00:08:36Oczywiście jakiś duryń.
00:08:39Szkoda, że kobiety nie potrafią wybrać sobie prawdziwie wartościowego człowieka.
00:08:42Na przykład mnie.
00:08:46Lajdak! Nie przyszedł w ogóle!
00:08:49Wstanąłem oko w oko z ludzkim nieszczęściem.
00:08:52O, zresztą nieszczęście przedstawiało się bardzo ponętnie dla maleńka, skrzywdzona i bezbronna, a ja męski i opiekuńczy.
00:09:02Ta kobieta na pewno nie wymagałaby luksusu.
00:09:06Z nią można by znaleźć szczęście nawet w malej chatce.
00:09:11Tak maleńkiej, jak ona sama.
00:09:13Po raz pierwszy odkąd pracuję zastąpił mnie kolega.
00:09:29Po raz pierwszy ja wystąpiłem w roli oblubieńca.
00:09:32Muszę przyznać, że z tamtej strony biurka sprawa wydawała mi się o wiele prostsza.
00:09:36Pierwszy raz na moją korzyść padło to czarujące słowo.
00:09:41Tak.
00:09:42W dniu tak dla nas uroczystym...
00:09:58Potem zaczęło dziać się dużo dziwnych rzeczy.
00:10:00Najpierw poplenęły kwieciste przemówienia.
00:10:02Słuchalem ich z cichą satysfakcją.
00:10:04Były chyba jeszcze gorsze od moich.
00:10:07Poza tym z żadnego z nich nie mogłem ani rusz wywnioskować.
00:10:10Gdzie my się teraz podziejemy?
00:10:12Ja i Julia.
00:10:14Bo ona jest Julia.
00:10:16Jutro rozpocznę starania o mieszkanie.
00:10:18Optymiści twierdzą, że to nie potrwa dłużej jak parę lat.
00:10:22Na razie zaś można by u zegarmistrza.
00:10:26Nie, nie można.
00:10:29Nie myślmy o tym.
00:10:31Powinienem robić dobrą minę.
00:10:33Ciekawe kto to jest.
00:10:35Jakiś nieznajomy jego mość.
00:10:37I czemu on tak macha tym kluczem?
00:10:39Klucz.
00:10:40Taka prosta rzecz.
00:10:42A ja nie mam klucza.
00:10:43Zegarmistrz otwiera mi zawsze sam.
00:10:46I dlatego właśnie, proszę obywateli,
00:10:49nasza spółdzielnia domków jednorodzinnych
00:10:52na zebraniu plenarnym zarządu w dniu 25 bieżącego miesiąca
00:10:57postanowiła obdarować stu tysięczną parę małżeńską
00:11:02jednorodzinnym domkiem pod Warszawą.
00:11:07Bardzo ładnie.
00:11:08Dojazd kolejką.
00:11:0910 minut.
00:11:10Domek jednorodzinny gwarancją szczęścia.
00:11:13Oto nasza dewiza Panie Święty.
00:11:16A to klucze do waszego szczęścia i domku.
00:11:19Bierzcie i otwierajcie.
00:11:21Gdyby nie pasowali, w godzinach urzędowych u mnie w biurze.
00:11:26Sto lat, sto lat, nie żyją, żyją nam.
00:11:36Sto lat, sto lat, nie żyją, żyją nam.
00:11:44Jeszcze raz, jeszcze raz, nie żyją, żyją nam.
00:11:53Nie.
00:11:56Na przyszłe szczęście.
00:12:01Dzisiaj, teraz, natychmiast.
00:12:03Nie będziemy czekać ani chwil.
00:12:05Myślisz, że tam jest ogródek?
00:12:14Ależ na pewno ogródek pełen kwiatów.
00:12:17Szumiące drzewa w alejkach.
00:12:19Tarzna, słoneczne dni.
00:12:22I co jeszcze?
00:12:24I my.
00:12:25My razem.
00:12:26Jakiż ze mnie szczęściarz.
00:12:28Gdyby się stlukno, byłaby to...
00:12:32Zła próżba dla nas.
00:12:34Jesteś przesądny?
00:12:36Nie, skądże.
00:12:38Przecież się nie stłukł.
00:12:52Ulica Encyklopedyczna.
00:12:54To chyba tu.
00:12:56Jula.
00:12:57Jula, proszę cię, idź pierwsza.
00:13:00Pięć pierwsza.
00:13:01Pięć.
00:13:03Pięć.
00:13:04Pięć.
00:13:05Pięć.
00:13:06Pięć.
00:13:07Pięć.
00:13:08Pięć.
00:13:09Pięć.
00:13:10Pięć.
00:13:11Pięć.
00:13:12Pięć.
00:13:13Pięć.
00:13:14Pięć.
00:13:15Pięć.
00:13:16Pięć.
00:13:17Pięć.
00:13:18Pięć.
00:13:19Pięć.
00:13:20Pięć.
00:13:21Pięć.
00:13:22Pięć.
00:13:23Pięć.
00:13:24Pięć.
00:13:25Pięć.
00:13:26Pięć.
00:13:27Pięć.
00:13:28Pięć.
00:13:29Pięć.
00:13:30Pięć.
00:13:31Pięć.
00:13:32Pięć.
00:13:33Pięć.
00:13:34Pięć.
00:13:35Pięć.
00:13:36Pięć.
00:13:37Pięć.
00:13:38KONIEC
00:14:08A pan tu czego?
00:14:23Ja do domu proszę pana.
00:14:26Numer 7. Ja dostałem tu przydział.
00:14:28No to co?
00:14:30A może to nie tu?
00:14:31Zdziwisz się pana, ale to tu.
00:14:34Dom? Domek?
00:14:36Gdzie domek?
00:14:37Jak będzie gotów, to się pana zawiadomi.
00:14:39I po co się było tarabanić z całym Majdanem bez sprawdzenia?
00:14:43Pośpieszyłeś się pan o parę tygodni.
00:14:45Tu nie piekarnia panie.
00:14:47Ale dla dlaczego?
00:14:47A co ja będę panu tłumaczył?
00:14:49Kto inny niech panu wytłumaczy?
00:14:51Panie inżynierze!
00:14:53Pan nie wolał?
00:14:54Ci państwo przyszli.
00:14:57Moje uszanowanie pani.
00:15:00Moje uszanowanie.
00:15:03Doprawdniek pan przeprosi małżonkę.
00:15:05Widzi pan prezes spółdzielni to poważny człowiek.
00:15:09Ma inne rzeczy na głowie.
00:15:11Może nie przypuszczał, że państwo tak od razu.
00:15:14A tu przeszkoda.
00:15:15Glupi pagórek.
00:15:16Na około 50 kubików ziemi.
00:15:19Ale ludzi brak.
00:15:20Nie ma komu.
00:15:21Jak nie dostaniemy osobnego zlecenia na niwelację terenu, nie robimy.
00:15:25Tego nie było w umowie.
00:15:26Ale za tydzień, dwa najdalej będzie się tu państwu dobrze mieszkać we własnym domku, powietrze.
00:15:37Domek, powietrze.
00:15:39Tak, tak, powietrze.
00:15:40Przepraszam, że jestem natarczywy.
00:15:42Ja przecież dostanem klucz.
00:15:44Drzwi stoją tam.
00:15:45Pod ściarą.
00:15:50Pasuje.
00:15:50Jula, pasuje.
00:15:57Proszę pani, po coż pani to robi?
00:15:59Chyba pani nie będzie tu mieszkać.
00:16:01Dlaczego?
00:16:02Noce są teraz ciepłe.
00:16:05Pan jest przecież mężczyzną.
00:16:07Niech pan wytłumaczy żonie.
00:16:09Czy nikt z panów mi nie pomoże?
00:16:10A, pani jest bardzo energiczna.
00:16:22Z zawodu przedszkolanka.
00:16:24Dotychczas praktykowałam jedynie na małych dzieciach.
00:16:27Aha.
00:16:27Powietrze.
00:16:41Powietrze.
00:16:57Lepiej niech się śpieszy dziesięć minut.
00:17:14Dlaczego?
00:17:16Zawsze wolę, jak się zegar śpieszy.
00:17:18Wtedy się nie spóźniam.
00:17:20Ciekawe, ja nie spóźniam się również wtedy, kiedy...
00:17:23Przepraszam, możesz mi już oddać świecę?
00:17:27A, co robisz?
00:17:33Być może kolację, ale po ciemku sama nie widzę.
00:17:38A jednak zaryzykuję z tą lampą.
00:17:43Nie boisz się?
00:17:44Czego?
00:17:45Może być spięcie.
00:17:48Nie.
00:17:51Gospodarczy kabel.
00:17:54Prąd w nim chyba jest?
00:17:56W każdym drucie jest jakiś prąd.
00:17:58Jak to jakiś?
00:18:01No...
00:18:03Mocny?
00:18:04Albo słaby?
00:18:07Mocny?
00:18:08Słaby.
00:18:13Gotowy.
00:18:14No wiesz, zaimpolowałeś mi.
00:18:20Tu jest naprawdę bardzo ładnie.
00:18:23Nawet nie myślałam.
00:18:24Czuję się tak, jakby nas bardzo oszukano.
00:18:30Przecież nie powinni byli.
00:18:33To teraz nieważne.
00:18:34Nasza weselna uczta.
00:18:44Przygotowałam, jaką miałam.
00:18:48I dwa nakryć.
00:18:50No.
00:18:51Dwie.
00:18:52Kakao.
00:18:57Lubisz?
00:18:58Oczywiście tak.
00:18:59Kakao.
00:19:02Ja zawsze tylko...
00:19:04Kakao.
00:19:06Będę ci robić codziennie.
00:19:10To dzisiaj nasz...
00:19:12...pierwszy wspólny wieczór.
00:19:14Antoni.
00:19:15Przecież ty nie myłeś rąk.
00:19:17O.
00:19:19Przepraszam.
00:19:20Zapomniałem, że mamy...
00:19:25...lazienkę.
00:19:26Na ręcznikach przyszyłam znaczki.
00:19:29Ten z żabką będzie dla mnie.
00:19:31A ten z krasnoludkiem to twój.
00:19:32Mhm.
00:19:35Z krasnoludkiem.
00:19:38Dlaczego z krasnoludkiem?
00:19:41Jeżeli wolisz z żabką.
00:19:43Przedszkole musi być bardzo zabawne.
00:19:45Chodziłeś?
00:19:47Utęszkałem.
00:19:48Właściwie to trochę komiczne, ale...
00:19:52...ale my się przecież wcale nie znamy.
00:19:55Ty i ja, czyli my?
00:19:57Mhm.
00:19:58Od kilku godzin...
00:20:00...państwo grabczykowie.
00:20:03Antoni.
00:20:05Kiedy oni go rozkopią?
00:20:07Co rozkopią?
00:20:08Pagórek.
00:20:09Mhm.
00:20:10Sami rozkopiemy.
00:20:11Od jutra zabieram się...
00:20:13...do roboty.
00:20:14Lopaty zostawię.
00:20:15Oczywiście.
00:20:17Tak będzie najlepiej.
00:20:18Już późno.
00:20:25Państwo grabczykowie powinni by udać się...
00:20:27...na spoczynać.
00:20:29A...
00:20:30...możesz jeszcze kaka?
00:20:31No, no, kurczę.
00:20:33Tak się miło rozmawia.
00:20:36Możemy przecież gadać przez całą noc, aż do rana.
00:20:39Merytron wolny.
00:20:40Tak, mam już.
00:20:45Dwa dni wolne.
00:20:47Ale skoro uważasz, że jeszcze za wcześnie...
00:21:10...to może ja teraz pozmywam?
00:21:22Antoni.
00:21:23Kto tam do cholery znowu majstruje?
00:21:43Niech go wszyscy wiatr wezmą.
00:21:45Dzień dobry.
00:21:46Dzień dobry.
00:21:47KONIEC
00:22:17Dzień dobry, panu.
00:22:47Moje uszanowanie, pani.
00:22:49Zaraz przyjmę ci pomóc.
00:22:50Znakomicie.
00:23:17Dzień dobry, panu.
00:23:47Dzień dobry, panu.
00:24:17Dzień dobry, panu.
00:24:47Dzień dobry, panu.
00:25:17Dzień dobry, panu.
00:25:47Dzień dobry, panu.
00:26:17Czy to też jakiś dar dla jubileuszowej pary?
00:26:19Nie, to myśmy go wykopali.
00:26:21Oni go wykopali.
00:26:22A to nie bywały.
00:26:24Prawda?
00:26:24Aha, smakowity kąsek dla pracy, co?
00:26:26A to jest ten domek?
00:26:28Nie, nie, nie.
00:26:29Niech pan patrzy na czołg.
00:26:31Cóż to za kolos, prawda?
00:26:33Tak, tak.
00:26:34Trzeba koniecznie sfotografować, koniecznie.
00:26:36Panie Grabczyk, bardziej po bohatersku, swobodnie.
00:26:40Co to?
00:26:41Co to?
00:26:41Nie ma jeszcze tego domku?
00:26:43Sam pan widzi?
00:26:45No to dlaczego nie daliście znać?
00:26:47Przywożę redaktora z Warszawy, a domku ani śladu.
00:26:50Nieładnie.
00:26:51Pan jest prezesem spółdzielni i nie wie pan, że nie ma domku?
00:26:54Jak mogę wiedzieć o czymś, czego nie ma?
00:26:57Takich domków, których jeszcze nie ma, są tysiące, panie święte.
00:27:00Nieładnie.
00:27:01Nieładnie państwo ze mną postąpili.
00:27:02Przecież to nie nasza wina.
00:27:03Ba.
00:27:04Ale co ja teraz powiem temu głupiemu redaktorowi?
00:27:07No, no, no.
00:27:09O, dziękuję.
00:27:10Bardzo państwu dziękuję.
00:27:12No prezesie, musimy dalej.
00:27:14Dziękuję.
00:27:15Życzę dużo szczęścia.
00:27:17Dwadzieścia trzy.
00:27:25Przepraszam.
00:27:28Kipi.
00:27:39Na szczęście nie wszystko wykipiało.
00:27:41Tak.
00:27:44Masz resztki biszkoptów.
00:27:47Z krasnoludkiem.
00:27:52I co teraz będzie?
00:27:55A bo ja wiem.
00:27:57Dopiero pierwszy raz w życiu znalazłem czołg.
00:28:01Nie mam praktyki.
00:28:03Prezes był w ścieku i to na nas.
00:28:05Na nas?
00:28:07A czego my się mamy wstydzić?
00:28:10On jest zupełnie ładny, ten czołg.
00:28:13Słuchaj.
00:28:14To jest prawdziwe, historyczne odkrycie.
00:28:17W gazetach o nas napiszą.
00:28:23Proszę pana, proszę pana, a co tam jest w środku?
00:28:28Puste, puste pudełko.
00:28:30Ale nie, tam w czołgu w środku.
00:28:33Nic, też pusty.
00:28:35Puste, puste, puste.
00:28:37Dzięki za oglądanie!
00:29:07Dzięki za oglądanie!
00:29:37Dzięki za oglądanie!
00:30:07Dzięki za oglądanie!
00:30:37Dzięki za oglądanie!
00:31:07Dzięki za oglądanie!
00:31:37Dzięki za oglądanie!
00:31:39Dzięki za oglądanie!
00:31:41Dzięki za oglądanie!
00:31:43Dzięki za oglądanie!
00:31:45Dzięki za oglądanie!
00:31:47Dzięki za oglądanie!
00:31:49Dzięki za oglądanie!
00:31:51Dzięki za oglądanie!
00:31:53Dzięki za oglądanie!
00:31:55Dzięki za oglądanie!
00:31:57Dzięki za oglądanie!
00:31:59Dzięki za oglądanie!
00:32:01Dzięki za oglądanie!
00:32:03Dzięki za oglądanie!
00:32:05Dzięki za oglądanie!
00:32:07Dzięki za oglądanie!
00:32:09Dzięki za oglądanie!
00:32:17Dzięki za oglądanie!
00:32:19Życie Warszawy!
00:32:21Proszę!
00:32:22Jeszcze dziesięć egzemplarzy.
00:32:31Pan będzie coś pakować?
00:32:33Pakować? Proszę, niech pani spojrzy.
00:32:44To no ładnie tam mieszka.
00:32:48Własna willa w ogrodzie.
00:32:51Urocza żoneczka.
00:32:52Czegoś mu jeszcze brak.
00:32:58Drabczyka, dzień dobry, jeszcze nie ma?
00:33:04Czołg nie zajechał.
00:33:06Nie rozumiem.
00:33:07Czemu.
00:33:10Drobię.
00:33:10Czemu.
00:33:12Echem, echem.
00:33:37Cytaliście?
00:33:39No, oczywiście, tak. Gratuluję, gratuluję.
00:33:43Słuchaj, naczelnik pytał o ciebie.
00:33:47Tak, na pewno awans dostaniesz na czołgistę.
00:33:56To dobrze ci się śmiać.
00:34:00Nic się z pana nie śmieje. Rozumiemy, że sytuacja jest poważna.
00:34:04Ależ naturalnie i wymaga niesłychanej zdręczności.
00:34:08Ale ja na twoim miejscu napisałbym do muzeum wojska.
00:34:12To już napisałem.
00:34:13A to świetnie.
00:34:14Trzeba im wyjaśnić, że dalsze używanie czołgu jako sypialnie małżeńskie jest nie do zniesienia.
00:34:20W takiej ciasnocie człowiek nie może rozwinąć skrzydeł.
00:34:26He, he, he, he, he.
00:34:28He, he, he, he.
00:34:30Zdjęcia
00:34:34Zdjęcia
00:34:36Zdjęcia
00:34:38Zdjęcia
00:34:40Zdjęcia
00:34:42Zdjęcia
00:34:44Zdjęcia
00:34:45Zdjęcia
00:34:46Zdjęcia
00:34:48Zdjęcia
00:34:50Zdjęcia
00:34:51Zdjęcia
00:34:52Zdjęcia
00:34:53Zdjęcia
00:34:54Zdjęcia
00:34:55Zdjęcia
00:34:56Zdjęcia
00:35:02Jaki
00:35:04Zdjęcia
00:35:05Zdjęcia
00:35:06Zbiorowy, 42.
00:35:28Tam jest reszta, tam.
00:35:32Nie wychylaj się.
00:35:36Dzień dobry.
00:36:06o panu czytają.
00:36:08Pan inżynier do nas?
00:36:09Nie, nie. Rozpoczynam nową budowę
00:36:11w okolicy. A czołg?
00:36:15Czołg?
00:36:15Teraz, kiedy gazety o panu piszą,
00:36:18na pewno ktoś
00:36:20się po niego zgłosi. Ktoś?
00:36:22Dlaczego ktoś?
00:36:24Myśleliśmy, że to pan.
00:36:25Ja? Nie ja go
00:36:27znalazłem i to nie mój słabot.
00:36:30Proszę mi darować moją śmialość,
00:36:32ale panowie przydzielili mi domek,
00:36:34którego w ogóle nie ma.
00:36:35To nie ja go przydzielałem.
00:36:38Moja umowa ze spółdzielniem właściwie już wygasła.
00:36:41A, te drobne zaległości.
00:36:43To dla pana drobne zaległości.
00:36:45Pan jest rozsądnym człowiekiem
00:36:47i zrozumie pan, że w skali
00:36:48mojego działania to doprawy drogowskiej.
00:36:51Ja buduję całe osiedla.
00:36:53Ale ja pana bardzo proszę, niech pan zabierze
00:36:55ten czołg. Będziemy panu
00:36:57stokrotnie wdzięczni.
00:36:59Ja z wdzięczności nie żyję.
00:37:03Ile?
00:37:03No, zobaczymy.
00:37:06Tak, zobaczymy.
00:37:08Może da się coś zrobić.
00:37:10Policzymy się jakoś.
00:37:12Życzę powodzenia.
00:37:14Dzieci, jaki ptaszek się odezwał.
00:37:33Kół, kół, kół, kół!
00:37:36Hej!
00:37:37Piwo jasne, proszę.
00:37:39Nie, małe.
00:37:41Na razie.
00:37:44Dzieci, słuchajcie tylko.
00:37:55Ta potężna machina
00:37:57nazywa się czołg.
00:37:59Jak się nazywa?
00:38:02Powiedzcie, no.
00:38:05Służba w czołgu jest bardzo ciężka.
00:38:10Czołg tak hałasuje,
00:38:12że czołgista nie słyszy własnego głosu.
00:38:15No, widzi pani, widzi pani,
00:38:19jakie to nieusłuchane.
00:38:20Przyprowadziła mi specjalnie,
00:38:22aby im pokazać.
00:38:25Wojtus, Wojtusiu!
00:38:29Dzieci, no dzieci!
00:38:30Dzieci, no dzieci!
00:38:37Masz?
00:38:38Pokaż wszystkim i uciekaj.
00:38:40Chłopaki!
00:38:42Chłopaki!
00:38:47Dzieci!
00:38:49Dzieci!
00:38:51Dzieci!
00:39:00Pomożesz mi?
00:39:20A co robisz?
00:39:22Biorę wszystko i suszę po wczorajszym deszczu.
00:39:29Przebiorę się.
00:39:30Milutkie dziadeczki.
00:39:43Słychać było, jak stąd do księżyca.
00:39:46Nie lubisz dzieci?
00:39:47Po prostu przepadam.
00:39:50Nie przywitasz się ze mną?
00:39:55I czemu jesteś zły?
00:39:57Bo to dzieci.
00:39:58Ty wiedz nie o dzieciach.
00:40:00Dopiero pierwszy raz.
00:40:01Nie pierwszy, bo mnie już od dawna traktujesz jak dziecko.
00:40:03Od dawna? Od kiedy?
00:40:07Kakałko na śniadanie.
00:40:09Kaszka na obiad.
00:40:10I mycie rączek do spółki z krasnoludkiem.
00:40:15Jesteś trochę niegrzeczny?
00:40:16Przepraszam cię, Julio.
00:40:17Oboje dziś płaciliśmy koszta naszej slawy.
00:40:21Przepraszam.
00:40:22Powiedz choć, co cię dziś ugryzło?
00:40:24Koledzy w biurze ugryźli mnie w serce.
00:40:26A inżynier w kieszeń.
00:40:28On chce osobno w lapę za wywiezienie czołgu.
00:40:30To mu nie dawaj.
00:40:31I czołg zostanie.
00:40:34Zostanie?
00:40:35Nie, ja za chwilę zwariuję.
00:40:37Zaletą ludzi dojrzałych jest umiejętność opanowywania swoich nerwów.
00:40:40Jakich nerwów?
00:40:41Jestem zupełnie spokojny.
00:40:42Wydaje mi się, że mnie dzisiaj nie lubisz.
00:40:44Wydaje mi się, że nie lubię morałów.
00:40:46Sam je prawisz.
00:40:47Każdej młodej parze.
00:40:47Gdzie to wieszać?
00:40:49Na lufie.
00:40:50My tak właściwie to już się znamy.
00:41:06Pan pozwoli, że się przedstawię.
00:41:09Opaliński.
00:41:10Grabczyk.
00:41:12Bardzo mi miło poznać pana.
00:41:14Jesteśmy sąsiadami, a do tej pory...
00:41:16Rzeczywiście.
00:41:18Pan Żonaty.
00:41:19Żonaty.
00:41:21Tak.
00:41:21Od razu to zauważyłem.
00:41:23Bo widzi pan, ja po śmierci mojej świętej pamięci żony...
00:41:28Wdowiec.
00:41:29A tak.
00:41:29Gat pan.
00:41:30Od dwunastu lat.
00:41:32Wdowiec.
00:41:33Tak.
00:41:34No to tego...
00:41:36To ja już przepraszam.
00:41:38Panie Grabczyk!
00:41:40Ja stanowczo proszę, żebyś pan opuścił tę lufę.
00:41:44Dzień dobry panu.
00:41:47Bo co?
00:41:47Moje uszanowanie panu.
00:41:50Bo nie lubię, jak mi taka rura mierzy prosto w okno.
00:41:54Nie życzę sobie zostać ofiarą nieszczęśliwego wypadku.
00:41:57Przecież my tylko suszymy bieliznę.
00:41:59Nie suszy się bielizny na wojennym szmelcu.
00:42:01A jeżeli to szmelc, to czego się pan boi?
00:42:04Pan mnie będzie szuczył, czego mam się bać.
00:42:07Wolny obywatel ma prawo bać się wszystkiego, co mu się podoba.
00:42:10Rozumiesz pan?
00:42:15Opuść pan lufę.
00:42:16Pan nam utrudnia życie.
00:42:19A pan zagrażasz mojemu życiu.
00:42:21No to...
00:42:22No to co?
00:42:23Antoni, proszę cię, policz do dziesięciu.
00:42:26Przejdzie ci.
00:42:27Raz.
00:42:28Dwa, trzy.
00:42:29Cztery.
00:42:30Pięć.
00:42:31Sześć.
00:42:31Siedem.
00:42:32Osiem.
00:42:34Dziewięć.
00:42:35Dziesięć.
00:42:37Już.
00:42:38Uuu!
00:42:39Kryminały pan zgnijesz!
00:42:41Ale pan tego nie doczeka!
00:42:44Szrank pana trafi!
00:42:47Panie sąsiedzie, nie powinien pan do prawdy.
00:42:51Pan jest kulturalnym człowiekiem.
00:42:53Przepraszam, że się wtrącam.
00:42:55Ale pan, dobrze wychowany człowiek,
00:42:58pan powinien przeprosić pana Piałkowskiego.
00:43:00Przepraszam pana.
00:43:03Panie Fiałkowski.
00:43:06Nasz klient, nasz pan.
00:43:18Obywatelu, gdzie to numer siódmy?
00:43:20O, tam.
00:43:30Nie mogę inaczej, bo muszę opalikować
00:43:38i będę trzymać warte.
00:43:41Tak.
00:43:42Nie, nie.
00:43:42Nie można skończyć.
00:43:44Tak.
00:43:47Julea, co on tu robi?
00:43:49Będzie pilnował zabytku.
00:43:51Ale kto go...
00:43:53Kto go...
00:43:54Prezydium Rady Narodowej.
00:43:56Ma otoczyć czołg opieką.
00:44:05Już.
00:44:07Otacza.
00:44:07Julea, nie wypadł.
00:44:26DŻBIkiem przejechać.
00:44:27Ar детей.
00:44:29Ta gada.
00:44:31O, tam, nieателя.
00:44:34Do zobaczenia.
00:44:43Na odczyna od dźwięku
00:44:44Widziałaś?
00:45:07Nie, swądże.
00:45:12W porządku.
00:45:14Czemu żartujesz?
00:45:20A przecież oni nie mają prawa.
00:45:23Ja ich...
00:45:25Do sądu.
00:45:32Dzień dobry pani.
00:45:33Dzień dobry.
00:45:34Ja do pana mecenasa.
00:45:35Proszę, niech pan wejdzie.
00:45:42To dobrze, że pan przyszedł.
00:45:43Pójdziemy razem, będzie weselej, prawda?
00:45:46Bardzo nie lubię sam chodzić.
00:45:47Ale wrócisz niedługo?
00:45:49Oczywiście, kochanie.
00:45:49To bardzo krótko potrowa, prawda przyjacielu?
00:45:51To króciutko, panie mecenasie.
00:45:53No widzisz, taki męski brydżyk, wiesz?
00:45:55Przecież nie zostawiałbym mego ptaszka samego na tak długo.
00:45:59Tu, tuś.
00:45:59No co, ptaszku?
00:46:01Czy ty mnie jeszcze kochasz?
00:46:02O, nie wypada pytać przy panu o takie rzeczy.
00:46:05Ale to jest dla mnie strasznie ważne.
00:46:07Pa, kochanie.
00:46:08Połóż się wcześniej spać.
00:46:10Proszę.
00:46:11I nie czytaj zbyt długo.
00:46:17Pan mecenas pewnie mnie nie poznał.
00:46:19Co znowu?
00:46:20Oczywiście, że poznałem.
00:46:20Ja do pana mecenasa o pomoc.
00:46:22Zawsze może pan liczyć na moją pomoc?
00:46:24Zawsze.
00:46:24Chciałbym wlaźć tego.
00:46:25Tylko nie dziś, przyjacielu.
00:46:26Tylko nie dziś ogromnie się śpieszę.
00:46:28Mam bardzo ważne sprawy do załatwienia.
00:46:29Ale to także bardzo ważna sprawa.
00:46:31A, skoro ważna, to proszę koniecznie wpaść najpóźniej w przyszłym tygodniu.
00:46:36Nie później.
00:46:37Upoważniam pana do tego.
00:46:38Najlepiej w przyszłym tygodniu.
00:46:40Proszę się niczym nie krępować.
00:46:42To ładnie, że pan sobie o mnie przypomniał.
00:46:43Bardzo panu dziękuję.
00:46:45To było do prawdy bardzo pięknie z pańskiej strony.
00:46:49Do widzenia.
00:47:01Antoni!
00:47:05Antoni!
00:47:07Popatrz, Muzeum Wojska przysłało list, że to nie żaden zabytek.
00:47:10Że nie chcą tego czołgu, a pan strażnik nie pozwala go ruszyć.
00:47:13Nie było rozkazu.
00:47:15Zrozum pan, że ja drugi raz tu nie przyjadę.
00:47:18Nie zabytek, rozumie pan.
00:47:21Szmelc!
00:47:23Nie.
00:47:27A może tak skoczymy na piwko?
00:47:31Zostaw Bóg!
00:47:36Bo co?
00:47:37Sami państwo widzicie, że zrobiłem co mogłem.
00:47:40Drugi raz mi ciągnika nie wypożyczą.
00:47:42Jest mi państwa bardzo serdecznie żal.
00:47:46Niech ich wszyscy diabli.
00:47:47No więc zabytek, czy nie zabytek?
00:48:05A co powiedział adwokat?
00:48:06Powiedział do widzenia mój ptaszku.
00:48:09Poróż się wcześnie spać.
00:48:10Co tam znowu?
00:48:15Już jest rozkaz, że nie zabytek.
00:48:18Zwijam wartę.
00:48:19Tak, tak.
00:48:20Panie, niech was...
00:48:21Niech...
00:48:22To goń pan teraz ten ciągnik.
00:48:24No goń pan!
00:48:25Do prawdy nie wiem, co mógłbym dla państwa uczynić.
00:48:48Jestem na moim stanowisku bezsilny.
00:48:51Ależ panie dyrektorze...
00:48:53Departamentu!
00:48:54Ej, szczęściarze, szczęściarze.
00:48:57Zepsuło was łatwe życie.
00:49:00Zanim zdążyliście na dobre założyć rodzinę,
00:49:03już spada wam z nieba własny domek.
00:49:07Nic też dziwnego,
00:49:09że dla ludzi tak zepsutych powodzeniem
00:49:12lada przeciwność urasta do niebywałych rozmiarów.
00:49:18Panie dyrektorze...
00:49:19Departamentu!
00:49:21Mamy prawo liczyć na pańską pomoc.
00:49:23Nie przeczę.
00:49:25Taki czołg to niewątpliwie realna przeszkoda.
00:49:30Tak, niewątpliwie.
00:49:34No ale jesteście przecież młodzi, energiczni.
00:49:37Powinniście wykazać więcej własnej inicjatywy.
00:49:40Rezultaty przyjdą same.
00:49:44A ja...
00:49:46Doprawdy jestem zupełnie bezsilny.
00:49:50Antoni, teraz ty tu, a ja tam.
00:49:55Pod warunkiem, że klient sam dostarczy towar do magazynu.
00:49:58Ależ panie kierowniku, to jest czołg.
00:50:00No to co, że czołg?
00:50:02Jeden facet w ciągu kilku lat przyniósł mi w teczce
00:50:05po kawałku most trzeciej klasy z rzeki Biebrzy.
00:50:08Ale co za stal?
00:50:11Dźwięczy?
00:50:14Nie dźwięczy.
00:50:17No to ja?
00:50:18Własnym środkiem transportu.
00:50:20Już panu mówiłem.
00:50:21No ale ja nie mam środka.
00:50:23Jeżeli to jest prawdziwy czołg,
00:50:25to zapuść pan motor i przyjeżdżaj pan.
00:50:27Wtedy pogadamy.
00:50:27Co pan się uważa?
00:50:37Nie podoba się paniu Siaczce?
00:50:39Amerykański już się nie podoba.
00:50:42Nie.
00:50:42Ja w innej sprawie.
00:50:44Hm.
00:50:53A może ma pani coś do sprzedania?
00:50:56Właśnie.
00:50:58Pani idzie niedaleko.
00:50:59Tak.
00:51:00Widzicie?
00:51:01Klientkę mi zawiera.
00:51:02Przestań pani.
00:51:03Jak Boga kocham.
00:51:05Nie można o interesach pomówić.
00:51:07Ma pani przy sobie?
00:51:08Jak to przy sobie?
00:51:11A.
00:51:12Nie przy sobie.
00:51:14Oczywiście, że nie.
00:51:15Bo to jest proszę pana czołg.
00:51:16Ogromny czołg.
00:51:20Czołg.
00:51:23A nie helikopter z załogą?
00:51:26Szkoda.
00:51:27Zresztą branża żelazna to nie ja.
00:51:29Wie pani czołgi, lokomotywy, krążowniki to u tego gościa.
00:51:42Uwaga facetka z milicji.
00:51:45Przyszła kapować.
00:51:46Dziękuję.
00:51:46Poproszę o podręcznik prowadzenia czołgu.
00:51:49A, pan samochodziarz, co?
00:51:50Tak.
00:51:52Mamy podręcznik kierowcy samochodu osobowego.
00:51:56Instrukcję obsługi silników dwutaktowych.
00:51:59Zbiór przepisów drogowych.
00:52:01A jeżeli pan nie jest zaawansowany, to polecam samoucze kierowcy amatora.
00:52:05Nie, nie.
00:52:06Dziękuję.
00:52:07Potrzebna mi jest instrukcja obsługi czołgu.
00:52:10Ha, ha, traktor.
00:52:11Czołg.
00:52:12Wie pan co to czołg?
00:52:14Nie mamy.
00:52:17Może w przyszłym tygodniu.
00:52:18O, to państwo już wrócili?
00:52:47Ej.
00:52:48Bardzo pana przepraszamy, że tak późno.
00:52:51Nic nie szkodzi.
00:52:53Dobrze mi się pilnowało.
00:52:55Gazetkę sobie przeczytałem.
00:52:57Z tym szefcem fijałkowskim pogawędziłem przez płot.
00:53:01Bardzo panu dziękuję.
00:53:03Nikt się nie włamywał.
00:53:04No to ja już pójdę.
00:53:08Dobranoc.
00:53:09Dobranoc.
00:53:15Dobranoc.
00:53:15Bo czymże jest małżeństwo wspólnym zwalczaniem przeciwności życiowych, które stają na waszej drodze, jak czołg.
00:53:28I ani w lewo, ani w prawo.
00:53:32Jeżeli nie będziecie mieli dość sił, aby go zepchnąć, to lepiej wprost z tego przybytku udajcie się do sądu i wnieście sprawę o rozwód.
00:53:45Po co macie narażać się na drwiny fijałkowskiego?
00:53:51To jest... czego?
00:53:54Chciałem powiedzieć, chciałem życzyć wam, moi mili, wszystkiego najlepszego.
00:54:02Na nowej drodze.
00:54:06Bez czołgów.
00:54:10Bez.
00:54:12Kolego Grabczyk, zmuszony jestem przypomnieć panu, że tu jest Urząd Stanu Cywilnego, a nie Ministerstwo Obrony Narodowej.
00:54:22Pesak?
00:54:23Co jeszcze?
00:54:27Rozbiorę drania na śrubki. Co jeszcze?
00:54:42Trzeba.
00:54:43Tawę drania na śrubki.
00:54:44Kolego Grabczyk, powinniś pomóc.
00:54:57Kolego, skryptka, niezłośnie imagem.
00:54:59Złowę drania na śrubki.
00:55:00Złowę drania na śrubki.
00:55:02Słowę drania na śrubki.
00:55:04Po mój remy.
00:55:05Złowę drania na śrubki.
00:55:07Po mój pre
00:55:08p p execute.
00:55:09Złowę drania na śrubki.
00:55:10KONIEC
00:55:40KONIEC
00:56:10Należy odkręcić korki zaworków
00:56:13umieszczone po obu stronach każdego amortyzatora.
00:56:18Następnie wyjąć zaworki
00:56:21i poruszyć kilkakrotnie ramienie.
00:56:27Kto by to pomyślał?
00:56:28Człowiek tyle lat żyje na świecie.
00:56:34Jula zlitł się.
00:56:36O Jula, nie pacz.
00:56:40Ja wiem, że to wszystko przeze mnie.
00:56:44Ale co ci do głowy strzelił?
00:56:49Ty przecież wiesz, że ja ciebie.
00:56:51Bardzo.
00:56:54Bardzo.
00:57:10KONIEC
00:57:14KONIEC
00:57:16KONIEC
00:57:18KONIEC
00:57:22KONIEC
00:57:24KONIEC
00:57:26KONIEC
00:57:28KONIEC
00:57:30KONIEC
00:57:32KONIEC
00:57:34KONIEC
00:57:36KONIEC
00:57:38KONIEC
00:57:40KONIEC
00:57:42KONIEC
00:57:44KONIEC
00:57:46KONIEC
00:57:48KONIEC
00:57:50KONIEC
00:57:52KONIEC
00:57:54KONIEC
00:58:24KONIEC
00:58:54KONIEC
00:59:19KONIEC
00:59:20KONIEC
00:59:21KONIEC
00:59:21KONIEC
00:59:24KONIEC
00:59:54KONIEC
01:00:04Uch ty
01:00:24KONIEC
01:00:54KONIEC
01:01:24KONIEC
01:01:54KONIEC
01:01:58KONIEC
01:02:02KONIEC
01:02:12KONIEC
01:02:14KONIEC
01:02:18Panie wojskowy, jak się zatrzymuje czołg?
01:02:21Nie?
01:02:25Jest orkiestry!
01:02:29To niech jedzie, cholera, sam.
01:02:51Uwaka! Uwaka!
01:03:21Ile!
01:03:23Ile!
01:03:29Ile!
01:03:33Ile!
01:03:39Ile!
01:03:43Ile!
01:03:45Jak jedziesz, kretynie, żebyś ty nigdy z tego pudla nie wylazł, żebyś sam zdechł, łajdaku, żebyś ty sobie sam z blaki wysuł z tej drumnie.
01:04:15KONIEC
01:04:45KONIEC
01:05:15KONIEC
01:05:45KONIEC
01:05:47KONIEC
01:05:49KONIEC
01:05:51KONIEC
01:05:53KONIEC
01:05:55KONIEC
01:05:57KONIEC
01:05:59KONIEC
01:06:01KONIEC
01:06:03KONIEC
01:06:05KONIEC
01:06:07KONIEC
01:06:09KONIEC
01:06:11KONIEC
01:06:13Zatrzymać!
01:06:43Zatrzymać!
01:06:53Antoni? Antoni?
01:07:04Mamy dzisiaj ładny poranek.
01:07:06Ale...
01:07:09Gdzie on się podział?
01:07:11Wyjechał do miasta.
01:07:13Widział pan?
01:07:14Nie, nie widziałem, ale słyszałem.
01:07:16Wie pani, szyby w oknach tak zadźwięczali, że aż się obudziłem.
01:07:20Ale nie popękali.
01:07:21Nie?
01:07:22Nie, nie popękali.
01:07:23Grube szkło, masywne.
01:07:41Panie poruczniku!
01:07:51Nie pan mnie przewiezie!
01:07:54A cioto?
01:08:07A cioto?
01:08:09Ale jak jemu się to udało?
01:08:15Mężczyznom się czasem takie rzeczy mu dają?
01:08:21Możliwe, ale co teraz będzie?
01:08:24Dwa pokoje z kuchnią.
01:08:26Gdzie?
01:08:27A tam.
01:08:28Tam będzie pokój tak jak u mnie.
01:08:30A tam dalej kuchnia.
01:08:32To nieważne.
01:08:34A tak.
01:08:35Tak.
01:08:44Uciekasz, uciekasz!
01:08:46Uciekasz, uciekasz!
01:09:02Uciekasz!
01:09:04Prędkozie.
01:09:09Prędkość!
01:09:22Prędkość!
01:09:26Uciekasz.
01:09:27Prędkość.
01:09:32Czego? Czego do cholery? Czego panu chcesz?
01:09:38Jazda stąd!
01:09:39Ale pan kazał przyjechać!
01:09:43Jestem!
01:09:44Czyś pan z pyka spadnacz, a tak się pan nie znasz?
01:09:47Ja muszę tu wjechać!
01:09:48Tu?
01:09:50Widzi pan ja, ja nie umiem go zatrzymać!
01:09:53No to idź pan dalej!
01:09:55Wariant!
01:10:02walking
01:10:11miasta
01:10:13Zobacić
01:10:15Na to pierdzi
01:10:17W ten
01:10:19Spreng
01:10:20Jego
01:10:22O
01:10:22Jego
01:10:25I
01:10:27KONIEC
01:10:57Nie można
01:11:00KONIEC
01:11:13MŻa楚 śwdu
01:11:27Wysoki sądzie, z głębokim żalem, ale nie bez osobistej satysfakcji
01:11:51pozwolę sobie zakwestionować trafność sformułowań
01:11:54mego znakomitego kolegi, pana prokuratora.
01:12:00O cóż bowiem oskarża on mego klienta?
01:12:05O nielegalne posiadanie broni.
01:12:08Broni!
01:12:10Oto korpus delicti.
01:12:14Oto amunicja do owej broni.
01:12:19I teraz pytam, wysoki sąd.
01:12:21Jak można taką broń przechowywać nielegalnie?
01:12:27Nielegalnie.
01:12:29A więc w ukryciu.
01:12:31Czy można ją ukryć przed światem?
01:12:35Czy można ją schować do kieszeni?
01:12:39Wysoko cenię pana prokuratora.
01:12:41Ale nie sądzę, żebym miał aż takie kieszenie.
01:12:47Wysoki sąd reprezentujący sprawiedliwość i piękno naszego nowego życia.
01:12:57Dobrze to zrozumie.
01:12:58Czy to wszystko, co obrona ma do powiedzenia?
01:13:05O nie!
01:13:08Sprawa wydawałaby się dziecinnie włacha, gdyby nie drugi punkt oskarżenia.
01:13:14Zarzuca on memu klientowi, że nie mając tak zwanego prawa jazdy,
01:13:19poprowadził ulicami wielkiego miasta pojazd mechaniczny,
01:13:22zagrażając bezpieczeństwu i porządkowi publicznemu.
01:13:27Przyjmijmy na chwilę,
01:13:29że teza pana prokuratora o nielegalnym posiadaniu broni jest słuszna
01:13:33i że broń tę należało zwrócić.
01:13:37Co według ducha naszych praw jest większym przestępstwem?
01:13:40Nielegalne posiadanie broni
01:13:42czy prowadzenie pojazdu mechanicznego bez pozwolenia?
01:13:46Jak powinien postąpić obywatel postawiony wobec takiego konfliktu?
01:13:49Musi wybrać zło mniejsze.
01:13:53I mój klient wybrał zło mniejsze.
01:13:58Pośród szumu drzew i śpiewu slovików
01:14:01czołg tkwi obecnie dokładnie w tym samym miejscu, z którego wyruszył.
01:14:07A mój klient zasiada na ławie oskarżonych.
01:14:11Za co?
01:14:13Czy za to, że w podarku ślubnym zamiast owego maleńkiego domku otrzymał...
01:14:17Co?
01:14:19Czołg!
01:14:24Śmieszne, co?
01:14:27I tak właśnie reagowali wszyscy, do których się zwracał.
01:14:30Czołg!
01:14:34Czołg zamiast uroczego domku!
01:14:39Czołg zamiast rodzinnego szczęścia!
01:14:42Isny trójkąt z fantastycznego romansu!
01:14:47On, ona i czołg!
01:14:50Wysoki sądzie!
01:14:54Brak mi...
01:14:56Brak mi po prostu słów.
01:14:59To nie mój klient jest oskarżony!
01:15:03To on oskarża!
01:15:06To on!
01:15:07Proszę wysoki sąd o udzielenie mu głosu
01:15:12Niech mówi
01:15:13Czy oskarżony chce zabrać głos?
01:15:223
01:15:235
01:15:266
01:15:277
01:15:298
01:15:309
01:15:3210
01:15:3311
01:15:3610
01:15:56Pani piękne rączki oddaje naszego bohatera
01:16:06Jakże jestem panu wdzięczny.
01:16:07Głupstwo. Odrobina rutyny i odrobina wiary.
01:16:10Sprawiedliwość.
01:16:14A może odwieść państwa samochodem?
01:16:21Myślę, że mąż będzie wolał piechotą.
01:16:24Jeszcze przez jakiś czas.
01:16:26A więc nie pozostaje mi nic innego, jak tylko pożegnacie z państwem?
01:16:29Bylem mu wdzięczny za wspanialą obronę.
01:16:32Nie wziął za nią ani grosza, co nasuwa mi przypuszczenie, że znów ma zamiar się ożenić.
01:16:39Cóż, jestem gotów do rewanżu.
01:16:41Ożeni go jeszcze raz.
01:16:43Zresztą do wszystkiego jestem gotów, byle nie wracać na parcele.
01:16:50Wracamy?
01:16:51Dokąd?
01:16:54Przecież nie mamy.
01:16:54A tymczasem, pewnego dnia nasza drobna sprawa przestała istnieć.
01:17:04Nie dostrzegają państwo żadnej zmiany?
01:17:07Mamy domek.
01:17:08Ulica Encyklopedyczna numer 7.
01:17:10Wlasny, cichy domek.
01:17:13Ogródek pełen kwiatów, szumiące drzewa w alejkach.
01:17:16I my, my razem.
01:17:18Nic nie jest w stanie zakłócić naszego spokoju.
01:17:21Nawet głosy ptaków.
01:17:23Proszę pani, proszę pani, ja z Ministerstwa Kultury.
01:17:30To gdzie ten czołg?
01:17:32Tu nie ma żadnego czołgu.
01:17:35Co pani głowę zawraca?
01:17:37Pisała pani dwa miesiące temu do Pałacu Młodzieży, żeby zabrać czołg?
01:17:40Czekaj pan, ja byłem przed panem i ten z Automobilklubu też był pierwszy.
01:17:44No więc jak z tym czołgiem?
01:17:45Za pani?
01:17:46Nie ma.
01:17:49Antoni?
01:17:49Nie ma.
01:17:53Cholery można dostać.
01:17:59Nie ma.
01:18:01Nie ma.
01:18:05Nie ma.
01:18:06Nie ma.
01:18:23Gdybyśmy wcześniej na to wpadli, już od dawna bylibyśmy szczęśliwi tak, jak jesteśmy szczęśliwi teraz.
01:18:36Możecie mi wierzyć.
01:18:38Szczęśliwi.
01:18:39Szczęśliwi.
01:18:41KONIEC
Be the first to comment