- 2 days ago
Category
📺
TVTranscript
00:00:00KONIEC
00:00:30Że ona jest na końcu świata
00:00:38Każdy policjant o tym wie
00:00:41Czarna jak płyta gramofonowa
00:00:44Z tą samą piosnką
00:00:46Od nowa, od nowa
00:00:49Ulica Sark
00:00:51Ulica Sark
00:00:53Katastrofalna ulica
00:00:56Miłość, rozplon
00:00:59Czesz jak węzeł
00:01:01Laur przyjdzie
00:01:03Później czy prędzej
00:01:05Lecz gdy Cię człowiecze
00:01:07Ulica urzecza
00:01:09Jak szmaragd
00:01:11Upadniesz na dno
00:01:13Ulica Sark
00:01:15Ulica Sark
00:01:18Rozpaczliwa panowie ulica
00:01:21Na Sark pod niebem i muzyką
00:01:25Mieszkały muzy nieparzyste
00:01:27I Ty mieszkałaś
00:01:29Eurydyko
00:01:31Lecz wiatr Cię porwał
00:01:33Z wielkim świstem
00:01:35Więc
00:01:37Katarynkę ustawiłem
00:01:39Krew czarna mi zalała
00:01:42Grdyka
00:01:42I grać zacząłem
00:01:44Nudny refren
00:01:45Oddaj Cię moją
00:01:47Eurydyka
00:01:48Kochaną korbą
00:01:51Kochaną korbą jak najprościej
00:01:52Kichać mi w bratku
00:01:54Że przeklinasz
00:01:55Jedno ma prawo do miłości
00:01:58Orfeusz
00:01:59Czy też Kataryniarz
00:02:00Ulica Sark
00:02:03Ulica Sark
00:02:04Ulica Sark
00:02:05Ulica w deszcz
00:02:07Ulica w skos
00:02:09Ulica Sark
00:02:12Ulica Sark
00:02:16Ja Wam pokażę
00:02:20Jaka ulica
00:02:21Ulica Sark
00:02:22Ulica Sark
00:02:24Zdrowadź się, a ty tu nie...
00:02:30Ja do ciebie stanowicie będę harować?
00:02:32Najmij sobie posługaczkę. Widzicie ją, hrabina?
00:02:34A ty se weź panę służącą, baronowa.
00:02:37Będziesz zamietać, czy nie?
00:02:38A kto wczoraj zamietał mnie, ja?
00:02:47Widzisz tę nietle?
00:02:48A co ty mnie nietlem?
00:02:50Mietła!
00:02:51A czy? Może welonem?
00:02:52Zdrowadź!
00:02:54Zdrowadź!
00:02:55Zdrowadź!
00:02:56Zdrowadź!
00:02:57Zdrowadź!
00:02:58Zdrowadź!
00:02:59Zdrowadź!
00:03:00Zdrowadź!
00:03:01Zdrowadź!
00:03:02Zdrowadź!
00:03:03Zdrowadź!
00:03:04Zdrowadź!
00:03:05Zdrowadź!
00:03:06Zdrowadź!
00:03:07Zdrowadź!
00:03:08Zdrowadź!
00:03:09Zdrowadź!
00:03:10Zdrowadź!
00:03:11Zdrowadź!
00:03:12Zdrowadź!
00:03:13Zdrowadź!
00:03:14Zdrowadź!
00:03:15Muzyka
00:03:44Salis, jak się masz? Cieszę się. Siadaj. Opaliłeś się.
00:03:51No, co tam? Ze zdrowiem już w porządku?
00:03:58Mówiłem z matką, możesz tu mieszkać. Nie jest byt u nas luksusowo, ale jakoś się tu żyje.
00:04:03Z moim zdrowiem też nie jest luksusowo. Wiesz co, Zygmunt, strasznie mi się chce pisać.
00:04:08Czuję, że mam światu coś do powiedzenia. Coś przyjaznego.
00:04:12No, są pokoje jak ten, jeszcze gorsze. W nich ludzie tarmoszą się ze swoim smutnym życiem.
00:04:19Ale za oknami jest rozległe niebo. Słońce rzuca promienie.
00:04:25I nie ma takiego okna, przez które choć raz kiedyś promień słońca by nie padł.
00:04:30Choć był odbity. Trzeba, trzeba czepiać się słonecznych promieni.
00:04:37Na pijesz się kawy?
00:04:39Kawy nie, dziękuję.
00:04:41Widziałeś mój tomik? Ten leży na biurku.
00:04:44Skąd tutaj tyle tych buteleczek i tego papieru?
00:04:47Dawniej mieszkali tu kreślarze. Ten nowy też coś wkreśli.
00:04:49Czas przemija. Czas nie stoi zegar. Czasu też się boi.
00:04:59Co to takiego?
00:05:01Wyobraź sobie, nie chcę ruszyć, dopóki nie powiem już się tego wierszyta.
00:05:04Może to pobudza jego ambicja, ale po prostu jest dziecinny.
00:05:09Ośpiewa.
00:05:10Kuśniesz.
00:05:11I to zawsze rano, kiedy jest pogoda.
00:05:15Podoba ci się?
00:05:16Podoba mi się, że śpiewa, kiedy jest pogoda.
00:05:19Takie podwórko, taka uliczka, takie niebo, taki głos.
00:05:25Zygmunt, czy ta uliczka nie robi na tobie wrażenia uliczki jakiegoś wschodniego miasta?
00:05:32Jak się ma trochę fantazji, to może to być uliczka wschodniego miasta, albo Champs-Elysees,
00:05:38albo leśna dróżka, albo co chcesz.
00:05:41Nie ma większego oszuste niż fantazja.
00:05:44Wiesz, sprzydło już mi to wszystko.
00:05:46A fantazja najbardziej.
00:05:48Idź otwórz, to się dobija.
00:05:49Dzień dobry.
00:05:58Dzień dobry.
00:06:00Poznaj moją mamę.
00:06:02Stanis.
00:06:04Chciałem z panią porozmawiać o finansach.
00:06:07Ile ja mam płacić?
00:06:08No sama nie wiem.
00:06:10No ile pan może?
00:06:11No niech pani wymieni sumę, razem ze śniadaniem.
00:06:13No to mieszkanie dwadzieścia pięć, śniadanie piętnaście i pięć złotych za światło.
00:06:22Proszę, to niech pan tu położy.
00:06:25Tu na stole kładło.
00:06:26Tak, tak, dobrze, dobrze.
00:06:28Będziemy mieszkać razem, to się wygadamy.
00:06:41Zobacz, jaka pogoda.
00:06:42Chodź, pójdziemy się przejść.
00:06:44Wiesz, albo tam za rogiem jest taka mała żydowska knajpa.
00:06:46Zapewne będzie otwarta o tej górze.
00:07:05Czysta z balsamem rozjaśnia umysł.
00:07:08A czysta z bermutem pomaga myśleć?
00:07:10W takim razie jedna z balsamem, jedna z bermutem.
00:07:13Fenomenalnie.
00:07:14Podoba już mi się sens.
00:07:15Proszę, nasyp pan.
00:07:20Gid, Nathan, gedenk, mu hat gebrnkt.
00:07:24Vier fertelach, ein ganz fessel in acht kessler.
00:07:27Gedenk, proszę, proszę.
00:07:30Twoje zdrowie, pierwszorzędna na żołądek.
00:07:34Może usiądziemy?
00:07:35Można, tylko najprz to jest z bermucikiem pod wątróbkę.
00:07:38Ty sobie wątróbkę, ja sobie rybkę.
00:07:40Ty sobie, ja sobie.
00:07:42Szkoda, że nie ma dziadzi.
00:07:43Szkoda.
00:07:44Dwie z bermutem.
00:07:45Wyjechał zaraz po tobie.
00:07:47Niespodziewanie i dajnicze.
00:07:48Ja życzę.
00:07:51Proszę.
00:07:52Wiesz co, Zygmusiu, tak na kieliszki to drożej wyniesie.
00:07:55Może wy tak całą butelkę?
00:07:56Owszem, czemu nie?
00:07:58Całą butelkę.
00:07:59Natan.
00:08:00Pobiecę, jadąc fleszki.
00:08:01Pobiecę, jadąc fleszki.
00:08:01Pobiecę.
00:08:02Pobiecę.
00:08:02Pobiecę.
00:08:03Pobiecę, pobiecę.
00:08:04Pobiecę, ptąc fleszki.
00:08:05Pobiecę.
00:08:06Pobiecę.
00:08:06Pobiecę.
00:08:06Pobiecę.
00:08:07Pobiecę.
00:08:07Świetnie się czujemy.
00:08:10Czujemy się świetnie, co?
00:08:12Trzeba czepiać się słonecznych promieni.
00:08:15Ale dużo łatwiej czepiać się ćwiartki.
00:08:17Zakropiony.
00:08:19Ja nie chcę się tak wszystkiemu poddać.
00:08:21O co chodzi?
00:08:22Wszystko ciągnie nas na dno.
00:08:25Wojna, tragiczne pokolenia itd., itd.
00:08:29A może my po prostu nie mamy talentu i tworzymy mity o sobie?
00:08:33Ja mam coś do powiedzenia.
00:08:35Muszę coś powiedzieć.
00:08:36No to wal, nie krępuj się.
00:08:38Cała Europa na ciebie patrzy.
00:08:40Nie, kwij.
00:08:40Tkwimy po uszy w bagnie i dlatego staramy się wszystkim dowieźć, że cały świat jest bagnem.
00:08:45To nonsense.
00:08:47Trzeba się z tego wydobyć.
00:08:48Ale jak?
00:08:50Jak?
00:08:52Trzeba czepiać się słonecznych promieni.
00:08:57Każdy z nas marzył o wielkiej, pięknej miłości, a potem sprzeniewierzył to swoje marzenie z pierwszą, lepszą dziwką.
00:09:04Tak jest nie tylko z miłością.
00:09:07Trzeba czepiać się słonecznych promieni.
00:09:10Za długie na tytuł.
00:09:11Tu nie o tytuł chodzi.
00:09:13Wypijmy lepiej.
00:09:16Co tam pisze?
00:09:17Listy o ciebie.
00:09:18Co z nami będzie?
00:09:24Jesteśmy ciężarkami u nóg Pana Boga.
00:09:27Panie, płacimy.
00:09:32Na.
00:09:32I w Janko pójdziemy wprost do domu.
00:09:34Muszę napisać recenzję.
00:09:36Ludzie, słyszycie?
00:09:37Muszę napisać recenzję.
00:09:40Do domu.
00:09:41Bordelu kędy zacne nasze leże.
00:09:47A może by ta król mu przed odejściem?
00:09:49Panie, kota z długą szyją, krajowego.
00:09:53Co?
00:09:54Dwanaście złotych?
00:09:57Dwanaście złotych.
00:09:59Dziękuję.
00:10:00Chodź, kocie.
00:10:00Dziękuję.
00:10:00Spiliście się.
00:10:21Tylko, że pan ma mocniejszą głowę niż mój Zygmunt.
00:10:26E, tam mocniejszą.
00:10:27Po prostu nabrałem trochę energii w górach.
00:10:29A, Bednarczyk wrócił.
00:10:32Patrzcie Państwo.
00:10:37No i co, będzie się pan uczył dalej?
00:10:40Tak, będę.
00:10:43Macie nowych lokatorów?
00:10:45Przypuszczam, że moje towarzystwo nie będzie panu przeszkadzało w tym lokalu.
00:10:50No i nie zwracaj na niego uwagi.
00:10:53To jest absolutny głupiec.
00:10:59Co to za facet?
00:11:21Pożądny chłop, student prawa.
00:11:25Teraz był w wojsku.
00:11:28Dawniej miał takiego zajoba.
00:11:29Mierzył ciągle gorączkę i litami pił herbatę.
00:11:33No i przeszło mu?
00:11:33Kto się tam śmieje?
00:11:39Kobieta w majtkach, o ile to można uogólnić.
00:11:42Jestem śpiący.
00:11:54Ale jutro będzie kac?
00:11:58No, jak tam było, panie Bednarczyk?
00:12:00Nieźle.
00:12:16Miałem rangę kaprala.
00:12:20Potem pracowałem w kancelarii.
00:12:24Było mi bardzo dobrze.
00:12:24Wojskowy tryb życia wypędził bakcylę z mojego organizmu.
00:12:32Zdaje się, że jestem wyleczony.
00:12:35Koszary.
00:12:36Gimnastyka.
00:12:37Innowaferd animus, mutatas dice reformas.
00:12:42Corpora diceptis, nam vos mutastis et illas.
00:12:47At spirate meis prim aquap origine mundi.
00:12:52At mea perpetuum, deducite tempora karmen.
00:13:07Potem bırakajmy.
00:13:08Dit 마 Hardy.
00:13:09Tak.
00:13:09Stop.
00:13:16Tak.
00:13:18Tak.
00:13:20Tak.
00:13:26Tak.
00:13:27Dzień dobry.
00:13:57Znowu całą noc rozlepiał bibulę.
00:14:00A niech pan patrzy, jakie on ma ręce wysmarowane farbą.
00:14:05Niechże mama na spokój, on spać nie można.
00:14:08Mieciek, wstawaj, czas na śniadanie.
00:14:11Uch, zobaczysz, zakują cię w kajdany.
00:14:15Zobaczy pan, że go zakują.
00:14:21Panie Józik, załumi pan wyjadł wszyscy krzmalec.
00:14:27Panie student, zostaw pan ten grzebień.
00:14:32Czym się pan czesał, jak mnie tu nie było?
00:14:37O, głupi grzebień, taka awantura.
00:14:42Pani Sukonisowa, co dzisiaj będzie na śniadanie?
00:14:47A, mokka i turt hiszpański.
00:14:51Pani Sukonisowa, co dzisiaj będzie na śniadanie?
00:14:54Mamokka i turt hiszpański.
00:15:00Znowu to samo. Od samego rana będzie pan w garki wlaził.
00:15:04No niech pani octami na chwilę, no.
00:15:06Tylko jajka usmażę.
00:15:08No przecież pan widzi, że się śpiesze.
00:15:10No potem pan to zrobi.
00:15:12Aje, dobra, dobra.
00:15:14Śniadanie!
00:15:20Śniadanie!
00:15:22Słyszy pan?
00:15:36Ja za kilka dni mam egzamin, a on sobie gwizdze.
00:15:39I to międzynarodówka.
00:15:41Niech pan przestanie, bo ja się muszę uczyć.
00:15:45Ucz się pan, ucz się pani, tak z tego nic nie będzie.
00:15:49Pani Sukonisowa?
00:15:50Aha.
00:15:53Studenta obrażają pod pani dachem.
00:15:55Ech.
00:15:56Mieciek, mieciek, bo jak nie będziesz delikatny, to ci pokażę.
00:16:00Co ty tam robisz?
00:16:02Pewnie znowu idziesz na jaki wiec.
00:16:05Uch.
00:16:06Żeby cię raz zabili, to byś już więcej nie chodził.
00:16:09Mamo, ja dzisiaj nie mam nastroju do dyskusji ideologicznych.
00:16:14Zygmunt.
00:16:15Kawa stygnie.
00:16:17Odejdź!
00:16:21Pani Juszku, znowu mnie szczypi.
00:16:23Będę miała siniaki.
00:16:27Jak tylko zacznę zarabiać, zaraz się stąd wyprowadzę.
00:16:32Fajna dziewczyna.
00:16:39To Dozia?
00:16:42Mhm.
00:16:43Przekomarza się z tym mietkiem, a potem lata na skargę.
00:16:49Tego mietaska, to ja bym dzisiaj usadził.
00:16:52Tylko mam egzamin.
00:16:54Nie chcę się denerwować.
00:16:57Nie wie pani, gdzie są szklanki?
00:17:09Na piecu.
00:17:10Niech pan zostawi.
00:17:14Sama panu naleje kawę.
00:17:16Dziękuję.
00:17:26Co pan tak na mnie patrzy?
00:17:31Tak sobie patrzę.
00:17:32No!
00:17:33Jak się czujesz, ty stary pijak?
00:17:34O!
00:17:35Fatalnie.
00:17:36A ja świetnie.
00:17:37Panu no to odził.
00:17:38Pani woli brunetów czy blondynów?
00:17:39Ani jednych, ani drugich.
00:17:40Może blondynów.
00:17:42A jak brunet nałoży blond perukę i w łóżku i ozdemię?
00:17:54On to sprawi pojęli różnicę?
00:17:56Niby poeta, a jak co powie?
00:17:58A jak brunet nałoży blond perukę i w łóżku i ozdemię?
00:18:02To sprawi pojęli różnicę?
00:18:04Niby poeta, a jak co powie?
00:18:06Bardzo panią przepraszam, zapomniałem się.
00:18:08Nie w łóżku, tylko na kanapie.
00:18:10Chyba pójdziemy do małej, co?
00:18:12Trochę za wcześnie.
00:18:13Przepraszam.
00:18:14Proszę.
00:18:15Proszę.
00:18:16Co to za dziewczyny?
00:18:18Teodoszja, tak?
00:18:19Teodoszja, tak?
00:18:20To nie jest.
00:18:21To nie jest.
00:18:22To nie jest.
00:18:23To nie jest.
00:18:24To nie jest.
00:18:25To nie jest.
00:18:26To nie jest.
00:18:27To nie jest.
00:18:28To nie jest.
00:18:29To nie jest.
00:18:30To nie jest.
00:18:31To nie jest.
00:18:32To nie jest.
00:18:33To nie jest.
00:18:34To już znasz.
00:18:35Uczy się.
00:18:36A ta druga, Felicja, kocha się w panu Józefie.
00:18:41Pan Józef się zarumienił.
00:18:45Na plecach.
00:18:47Kino wcipny.
00:18:49Co do Felicji, to pracuję w sklepie z wędlinami.
00:18:51W ogóle towarzystwo masz tu wykwintne.
00:18:53Dziwne prowadzimy życie.
00:19:06Kobiety i poeci lubią stawać późno.
00:19:10I nic nie robić.
00:19:11Cała twoja inteligencja i wszystkie wysiłki zmierzają od samego zarania ku zdobyciu paru złotych.
00:19:19Za parę lat wypłyniesz albo pójdziesz do piachu.
00:19:25Jedno z dwojga.
00:19:27Gadasz głupstwa.
00:19:28Chodź, pójdziemy do małej.
00:19:30Nie mam ochoty.
00:19:32Mam zamiar trochę pisać.
00:19:34Kiedy wrócisz?
00:19:36Tak, gdzieś koło czwartej.
00:19:38Bywaj zdrów.
00:19:43Salis!
00:19:44Jak się namyślisz, to przyjdź!
00:19:46Tak, jak mogę zabić.
00:19:49Jóra!
00:19:51Jóra!
00:19:52Jóra!
00:19:53Jóra!
00:19:54Jóra!
00:19:55Jóra!
00:19:56Jóra!
00:19:57Jóra!
00:19:58Jóra!
00:19:59Jóra!
00:20:00Jóra!
00:20:01Jóra!
00:20:02Jóra!
00:20:03Jóra!
00:20:04Jóra!
00:20:05Jóra!
00:20:06Jóra!
00:20:07Jóra!
00:20:08Jóra!
00:20:09Jóra!
00:20:10Proszę.
00:20:16Skąd się pan tu wziął?
00:20:18Jestem syn chłopa z okolic Grodna, poza tym student czwartego roku medycyny.
00:20:24Dziękuję panu za te cenne informacje, ale w tym wypadku nie chodzi o to, skąd się pan wziął za moimi plecami.
00:20:30Tak sobie stanąłem. Pomyślałem sobie, będziemy razem mieszkać.
00:20:33I tak jakoś stanąłem sobie za panem.
00:20:35Tak.
00:20:38Nazywam się Lucian Salis.
00:20:42Pan jest intelektualistą, nieprawdaż?
00:20:45Bo nie wszyscy literaci są intelektualistami.
00:20:51A, siedzi pan, rozumie. Obmyśla się. Pozwoli pan, prawda?
00:20:55Proszę.
00:20:56Opowiem panu pewną historię, dość zabawną, erotyczną sobie opowieść, z której niewątpliwie skorzysta pan w którymś ze swoich utworów.
00:21:04Jakiś rok temu…
00:21:05Przepraszam bardzo. Dlaczego pan teraz przyjechał, skoro wakacje są niedługo?
00:21:10Głowsko zda się tylko egzamin, ale posłuchaj pan mojej opowieści.
00:21:13Otóż jakiś rok temu pewna panna z naszej wsi nawiązała stosunek par excellence erotyczny z synem młynarza.
00:21:22Była panną, to znaczy niewinną i pozostała nią mimo tych stosunków. Co pan na to?
00:21:28No niechże pan przestanie. Opowiedział pan idiotyczną historię i jeszcze sam pan się z niej śmieje.
00:21:35Jaka jest pańska specjalność?
00:21:38Psychiatria.
00:21:40Aha. Może mi pan w takim razie powie, czy to prawda, że głupiego poznać pośmiechu jego?
00:21:46Wynoś się stąd, tu nie twoje miejsce!
00:21:49Dlaczego pan na nią krzyczy?
00:21:51To moja siostra. Opiekuje się nią.
00:21:54Przepraszam. Nie wiedziałem.
00:21:57Ale jeżeli kimś się opiekujemy, czy musimy zaraz na niego krzyczeć?
00:22:00Po prostu zajrzała i uśmiechnęła się.
00:22:04Tamta też tylko zaglądała i uśmiechała się.
00:22:07Bardzo pana przepraszam, ale ja już muszę iść.
00:22:09Zaczekaj pan, to później ten syn młynarza...
00:22:13Przepraszam.
00:22:15Ochyda. Wszystko ochyda.
00:22:24Czy to prawda, że znowu się ktoś dla niej truł?
00:22:36Tak. Ciągle ktoś się dla niej truje, tylko że nigdy go potem nie można zidentyfikować.
00:22:42Miałoby swoje dobre strony, gdyby się istotnie dla niej truli.
00:22:47Kilka wierszy powstałoby bez myśli o honorarium, a poza tym świat uwolniłby się od paru grafomanów.
00:22:53Nie masz wolniej złotówki?
00:22:55Nie mam. Skąd wiesz?
00:22:57Dziadzia, skądże się tu wziął?
00:23:02Opowiedz coś o swojej podróży.
00:23:07No cóż, moi mili, trudno właściwie coś tak opowiedzieć. Dobrze było.
00:23:13Przez te pół roku przeżyłem więcej niż przez całe życie.
00:23:17Wierzcie mi, tam jest lepiej i inaczej.
00:23:22Woda i niebo. Daj wam słowo honoru. Cardiff, Casablanca, Barcelona, no i Neapol.
00:23:36Inni ludzie, inne twarze, moc wrażeń, obce te języki.
00:23:42A podobno widzieli cię w Radomiu.
00:23:50Wszystkie drogi do wielkiego świata prowadzą przez Radom.
00:23:54Wermut piło się z beczek przez rurki gumowe.
00:23:59Casablanca. Zresztą wszędzie się tak piło.
00:24:02Jedno wielkie wrażenie to morze.
00:24:05Wódki.
00:24:07Jezu, wy wszyscy jesteście nudni.
00:24:09Klejecie kawę, która wam nie smakuje i udajecie dojrzanych.
00:24:12Dlaczegoś się tak rozwalił?
00:24:14Czy ty wiesz, że ten twój tomik, wierszy to w gruncie rzeczy kupy bzdur?
00:24:17Powinieneś się nauczyć nie tylko trzeźwego rozumowania,
00:24:19ale również siedzenia przy stole.
00:24:22O tobie nie mówię, bo ty jesteś ten dobrze zapowiadający się.
00:24:25Tylko żebyś się nie zapowiadał tak długo jak oni.
00:24:28Cześć panowie.
00:24:31Jeszcze jedna.
00:24:36Odmiana pozarstwa.
00:24:38To pozarstwo wyjątkowo przykre.
00:24:40Albo facetowi zdaje się, że ma wielkie posłanismo.
00:24:43Za takie rzeczy bije się po gębie.
00:24:45Otóż to.
00:24:46Salis, jak się czujesz?
00:24:48Tak.
00:24:49Jako tako.
00:24:50I znakomicie wyglądasz.
00:24:52Zygmuncie, powiedz jak żyjesz.
00:24:56Ohydnie.
00:24:58Staram się o posadę sekretarza wojewody.
00:25:02Na prowincji.
00:25:04No cóż.
00:25:05Zapijamy się tutaj albo nudzi nas bezczynność umysłów, których wyjałowienie jest przerażające.
00:25:11Posiedzisz tutaj trochę to się sam przekonasz.
00:25:14Patrzę na ciebie bez przerwy.
00:25:17Kto?
00:25:25Znowu się cholera zatkałam.
00:25:27Ta syryna czuje w tobie zapach morza.
00:25:29Leopard przypomina pogody.
00:25:31Mówi się o niej, kiedy brak innego tematu.
00:25:34Słuchaj, zabierz mnie stąd na miłość boską.
00:25:37Ja nie chcę z nią gadać.
00:25:39Co to za komedie?
00:25:41Nawet nie pytaj.
00:25:45No, co tam u ciebie nowego?
00:25:47Jakoś się tam żyje.
00:25:48Robię spacery, chodzę do parku, patrzę na staw.
00:25:52Lubię wodę wieczorem.
00:25:54Bardzo cię przepraszam, ale ja już muszę iść. Proszę za kawa.
00:26:04Proszę pani.
00:26:07Słucham pana.
00:26:10Pani idzie sama.
00:26:11Ja idę sam.
00:26:13Pomyślałem sobie...
00:26:15No.
00:26:16Pomyślałem sobie, dlaczego nie moglibyśmy iść razem.
00:26:20Bardzo oryginalna myśl.
00:26:22Jest pan zapewne poetą?
00:26:23Nie, nie, nie zupełnie. Raczej prozaikiem.
00:26:26Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę z panią mówić.
00:26:29Dawno o tym marzyłem.
00:26:30Mógłbym chyba nawet zakochać się w pani.
00:26:35O, jak na prozaika wyznanie to dosyć poetyckie.
00:26:39Jak ma pan na imię?
00:26:40Lucjan.
00:26:42Ładne imię.
00:26:44Cieszę się, że taki młody, śliczny chłopiec mógłby się we mnie zakochać.
00:26:49Ale ja się spieszę, więc muszę już pana pożegnać.
00:26:53Aha, jeżeli będzie pan pamiętał, to proszę powiedzieć dziadzi, żeby do mnie zadzwonił.
00:26:58Żegnamy.
00:27:00Żegnamy.
00:27:28Dlaczego ja jej to powiedziałem?
00:27:42Przecież ona mi się właściwie nawet nie powoła.
00:27:45Przepraszam.
00:28:15Spała pani?
00:28:36Pozwoli pani, że usiądę tutaj.
00:28:42Deszcz pada?
00:28:43Nie, nie pada.
00:28:46Chyba pada.
00:28:47Nie.
00:28:53Nie.
00:29:13Nie gniewaj się.
00:29:15Ja się nie gniewam.
00:29:17Idź otwórz.
00:29:19Ktoś puka.
00:29:25Nie gniewaj się.
00:29:29Ja się nie gniewam.
00:29:32Idź otwórz.
00:29:37Ktoś puka.
00:29:38Tak.
00:29:52Przecież tam pomeldunek.
00:29:53Nie lubię być nudząco, ale musiałam przyjść po metrukę.
00:29:56Tu ciągle nowe lokatory, a kazali mi uważać.
00:29:58Tak.
00:29:59O pieśmie panny i nigdy się nie wydamy.
00:30:01Zawsześmy się modlili i Pan Bóg o nas pamięta.
00:30:02Mamy izbę.
00:30:0360 złotych na miesiąc.
00:30:05I kościół jest blisko.
00:30:06Pan już spisał?
00:30:07No to niech pan da jeszcze metryczkę.
00:30:08O, pan student.
00:30:09Wyjeżdżam.
00:30:10Salić słyszysz?
00:30:11Wyjeżdżam dzisiaj w Lacy.
00:30:12Sekretarz, czy nie?
00:30:13Salić.
00:30:14O pieśmie panny i nigdy się nie wydamy.
00:30:16Zawsześmy się modlili i Pan Bóg o nas pamięta.
00:30:19Mamy izbę.
00:30:2060 złotych na miesiąc.
00:30:22I kościół jest blisko.
00:30:24Pan już spisał?
00:30:26No to niech pan da jeszcze metryczkę.
00:30:29O, pan student.
00:30:31Wyjeżdżam.
00:30:33Salić słyszysz?
00:30:35Wyjeżdżam dzisiaj w Lacy.
00:30:36Sekretarz Pana Wojewody.
00:30:41Jestem zadowolony, ale nie bardzo.
00:30:44Zrobimy pożegnalny wieczór.
00:30:46Wybacz mi, ale nie mam chęci.
00:30:48Będziecie pili, a ja dzisiaj spasuję.
00:30:50Naprawdę nie mogę.
00:30:52Jak to?
00:30:53Nie chcesz spędzić ostatniego wieczoru z przyjacielem?
00:30:56Nie, to nie.
00:30:59Zaczekaj, dziadzia.
00:31:00Zaraz będę go.
00:31:06Panna Leopard prosiła, żebyś do niej zadzwonił.
00:31:17Po co?
00:31:18Skąd ja mogę wiedzieć po co?
00:31:20Lucjanie, Salis, coś ci powiem.
00:31:30Parę lat temu oszalałem dla niej, a ona zlekceważyła mnie.
00:31:39Lubiła sławę popularności.
00:31:43Przyczepiła się do pierwszego zbrzegu, o którym się trochę mówiło, a ja zgłupiałem do tego stopnia, że się jej oświadczyłem.
00:31:49Owszem, zgodziła się, ale pod warunkiem, że nie będzie między nami żadnej fizjologii, albowiem ona kocha mnie jedynie w sensie metafizycznym.
00:32:00W sensie metafizycznym.
00:32:03W sensie metafizycznym.
00:32:06A no dobrze.
00:32:07Za trzy tygodnie miał się ślub odbyć, kiedy któregoś wieczoru poszliśmy do takiego poety.
00:32:17Nie żyję już.
00:32:19Było kilka osób, popiliśmy straszliwie i koło drugiej w nocy poszedłem do kuchni, żeby zagrzać wodę na grog.
00:32:29I tam zastałem moją ukochaną i tego poetę.
00:32:35Tak byli zajęci sobą, że nawet nie zauważyli mnie.
00:32:40Poszedłem do domu, potem wyjechałem, potem wróciłem.
00:32:46No i kochałem się dalej.
00:32:52Kiedyś, mniej więcej jak teraz, leżałem u siebie na tapczanie.
00:33:03W pewnej chwili przyszła ona, położyła się obok mnie.
00:33:16Nie mówiliśmy bardzo długo ani słowa.
00:33:19A potem, potem włożyłem jej dwadzieścia złotych do torebki i powiedziałem, żeby sobie poszła.
00:33:30Ona wzięła pieniądze, poszła i tu kończy się cała historia.
00:33:36Opowiedziałem ci to ze względów dydaktycznych.
00:33:48Chodź, pójdziemy na wódkę.
00:33:50To niezłe wyjście sytuacji, prawda Zygmuncie? Od pół roku chyba nie piliśmy razem.
00:33:55No szaliz!
00:33:57Tak.
00:33:58Czy wiesz, że kwitnie jaśmin?
00:34:13I stare czeka winą.
00:34:17I tak jak dawniej w kawiarniach pary, szepczą wyznania zaklęcia swe.
00:34:26Po niebie chmury czerwone płyną, czerwone chmury.
00:34:32Miłość, jak twoje listy klamią.
00:34:38Tysiąc było w nich.
00:34:40Pięknych słów.
00:34:42Drogi mój, czemu czytam dziś je znów?
00:34:46Przecież już przejrzałam uczuć twoich grę.
00:34:50Wiem, wiem, wiem, że trzeba tak.
00:34:54Znać trzeba rozstania smak.
00:34:58Czemu zawsze tak jest, że czyjś list?
00:35:03Dzisiaj smutny kiedyś był tak drogi, tak miły.
00:35:08I zawsze tak jest, że wciąż lzy.
00:35:11Czemu sny się nasze skończyły?
00:35:16Co ci jest, Luciu?
00:35:32Przypomniało mi się, jak odszedłeś ode mnie.
00:35:36Ależ, Luciu, co ty?
00:35:38Już rok minął od tego czasu, a w ogóle to nieprawda.
00:35:41Napij się wina.
00:35:43Tak, proszę panów, uciekł ode mnie w biały dzień.
00:35:46I trzy dni go nie było.
00:35:48Przepraszam, tylko dwa.
00:35:50A zresztą co ich obchodzą nasze sprawy?
00:35:52No daj spoko.
00:35:53Chola, niech nam przyniosą jeszcze tego wina.
00:35:57Hej, Sarza, sam...
00:36:00Bóg cię wysowić, jeśli przyniesiesz nam jeszcze wina.
00:36:04Kotusz, są dla mnie flaki.
00:36:06Nie ma flaków?
00:36:08Jak to nie ma flaków?
00:36:12W domu jestem przyzwyczajona jeść w sobotę flaki.
00:36:15Dom domem.
00:36:19Dom domem?
00:36:21Co pan przez to rozumie?
00:36:23Ależ, Luciu, zostaw.
00:36:25Niech pan przyjedzie to wino.
00:36:27Ależ wybrałeś lokal.
00:36:29Nie ma co.
00:36:30Bardzo dobrze, żeście tutaj przyszli.
00:36:33Nudziliśmy się śmiertelnie.
00:36:35Tylko ten, taki jakiś niejaki, napisał książczynę o morzu.
00:36:42Jakieś glupawe nowelki.
00:36:44Czytałeś?
00:36:45Nie, ale łatwo się domyślić.
00:36:47Książka jest znakomita.
00:36:49Tak, ale on nie jest znakomity.
00:36:51Skrzyżowanie rozpustnika za scetą.
00:36:55Czy te brudkę zapuścił pan w celach erotycznych?
00:37:04Ale skądż?
00:37:06To moja tylko taka niewinna słabostka.
00:37:09Co?
00:37:10Brudka czy cele erotyczne?
00:37:14Słuchaj, skąd ty ich znasz?
00:37:17On jest jeszcze znośny, ale ona nie do przyjęcia.
00:37:19Przepraszam cię, dziadzia bardzo.
00:37:21Napijmy się.
00:37:22Lucia, no i co te raczo?
00:37:33O, mój adorator.
00:37:44Pocałuj.
00:37:46No.
00:37:47Stawia mnie pani w głupiej sytuacji.
00:37:54Oto młodzieniec, o którym wam opowiadałam.
00:38:01To chodź.
00:38:14Muzyka
00:38:40Bardzo mi przykro, że on jest taki nieobyty, ale popatrzcie, twarz ma jednak inteligentną.
00:38:50Idiotka. Idiotka i nic więcej.
00:39:10Po dwórek to ballada, spisał ją pewien stróż, a słyszał on ją od swego dziada, skąd dziad ją znowu, nie pomnę już.
00:39:23Raz ją krabina słuchała rada, płakała potem w nocy, słuchaj ciebie uważnie, żył kiedyś bogaty pan, inny był świat.
00:39:38Co ty tam majstrujesz?
00:39:40Usiłuję nakręcić zegar. Odkąd Zygmunt wyjechał, nie chcę chodzić. Zygmunt mówił jakiś wierszyk i on wtedy ruszał.
00:39:48Wierszyk?
00:39:49Tak, taki jakiś, jakiś głupi, dziecinny wierszyk. Nie mogę sobie przypomnieć.
00:39:54A może to symbol? Odkąd Zygmunt wyjechał, czas przystanął.
00:39:58Czekaj, czekaj, czas? Czas, czas nie stoi. Aha, czas przemija, czas nie stoi, zegar czasu też się boi.
00:40:08Dzieją się rzeczy na ziemi, nie wiem, o których nie śniło się naszym filozofom.
00:40:13Jak się tu żyje? Jako tako. Ale tu straszna hołota, co?
00:40:29Tak, chyba straszna. Znalazłem się tutaj niespodzianie i jestem oszołomiony. Ciągle czekam na coś nowego. Co będzie dalej?
00:40:39Co do mnie chyba wyjadę znowu.
00:40:41Zazdroszczę ci, dziadzia. Człowiek musi tkwić w tym ponurym mieście bez nadziei.
00:40:48Tak, to prawda. Piszesz coś? Co komu przyjdzie z tych bazgrot? U nas na wsi w gminie jeden pisarz napisał książkę.
00:40:56Nie mógł się potem nigdzie pokazać, bo go ludzie wyśmiali.
00:41:03Powiedz mi, po jakiego diabła ten kretyn się wtrąca?
00:41:06Różne rzeczy zdarzają się na tym świecie.
00:41:08O, masz. Pomieszkasz tutaj dłużej, to usłyszysz więcej takich złotych myśli.
00:41:13Czas nie mija, czas nie stoi. Co robić, powiedz? Dzisiaj niedziela.
00:41:23Trzeba by było gdzieś pójść. Może do małej?
00:41:32Nie chce mi się.
00:41:34Wiesz, jest nowy wernisaż.
00:41:40Panie, czy to jest rzecz kosztowna?
00:41:43Nie, to nie jest rzecz kosztowna.
00:41:46Chodź, zafunduję ci.
00:41:49Chciałbym posiąść taką oryginalną, absolutnie oryginalną arystokratkę.
00:42:19Dzień dobry.
00:42:31Mam, że ktoś martw jest już na module jesteśmy.
00:42:35D Clover.
00:42:42Dziękuję.
00:42:46Dziękuję.
00:43:16Niech jeden przeprosi.
00:43:18Zaszło małe nieporozumienie.
00:43:20Niech pani zapomnie o tym, co powiedziałem tam w kawiarni.
00:43:23Ja tylko tak z nudów.
00:43:25Moi biedny chłopcze.
00:43:27Nie mówisz tego, co myślisz.
00:43:29To wielkie szczęście, że mnie ktoś naprawdę kocha.
00:43:37Moje dziecko, ty jesteś ogromnie nieopanowany.
00:43:40Znam całą tamtą historię.
00:43:42Te pieniądze? Ależ to głupstwo.
00:43:44Jakie pieniądze?
00:43:45Te, które jest mi winien, będzie miał, to odda.
00:43:47Głupstwo.
00:43:48Pieniądze odda? A narzeczeństwo?
00:43:51Co pan wygaduje?
00:43:53Co między wami właściwie było?
00:43:55To, co bywa między...
00:43:58...lekkomyślną kobietą a niedopitym pisarzem.
00:44:01Pożyczył ode mnie 500 złotych, nie oddał.
00:44:03Nie warto o tym mówić.
00:44:05Aha.
00:44:07Przepraszam panie, ale ja już muszę iść.
00:44:10Czy pani...
00:44:13...chciałaby się ze mną jeszcze spotkać?
00:44:17Oczywiście.
00:44:19A...
00:44:20...gdzie pani mieszka?
00:44:23Tu jest mój adres.
00:44:29Do widzenia.
00:44:31...dobrym się ze mną.
00:44:33Do widzenia.
00:44:34Co?
00:44:35To jest mną, że jest mną.
00:44:37To jest mną, że jest mną, że jest mną, że jest mną, że jest mną.
00:44:40Słowo daje, ty chyba zgłupiałeś.
00:45:04Kłamałeś mnie.
00:45:06Panna Leopard?
00:45:08To co ona ci powiedziała?
00:45:09Dlaczego kłamałeś?
00:45:10Dlaczego?
00:45:11Nie wrzesz.
00:45:13Wariowałeś.
00:45:16Improwizowałem trochę.
00:45:17Musiałeś od razu uwierzyć.
00:45:20Podobasz się jej bardzo.
00:45:23No chodź.
00:45:23Dlaczego?
00:45:30Dlaczego?
00:45:32Dlaczego?
00:45:33Dlaczego?
00:45:34KONIEC
00:46:04Niech pan wejdzie.
00:46:34Niechże pan usiądzie, gdziekolwiek.
00:46:52Będziemy sobie mówili ty.
00:46:57Zgoda?
00:46:59Zgoda, oczywiście.
00:47:01Niech popatrzę na ciebie.
00:47:04Widzę miłość w twoich oczach.
00:47:09Pamiętam, powiedziałeś wtedy, wydaje mi się, że mógłbym się w pani zakochać.
00:47:16Te słowa powiedziały wszystko.
00:47:19Teraz możesz trochę milczeć.
00:47:23Tak, to było bardzo piękne.
00:47:28Byłam wtedy pewna, że mówisz prawdę.
00:47:30Kochasz mnie?
00:47:31Tak, tak.
00:47:32Pragnę nam cię spotkać.
00:47:34Moje dziecko, to bardzo dobrze, że wreszcie jesteśmy razem.
00:47:40Powiedz mi coś o sobie.
00:47:45Miałem gorzkie dzieciństwo.
00:47:49Brak mi cierpliwości.
00:47:52Wydaje mi się...
00:47:55Wydaje mi się, że nigdy nic nie zrobię.
00:48:02Ale teraz dużo zależy od ciebie.
00:48:07Ten walc nazywa się na moście.
00:48:20Pięknie się nazywa.
00:48:25Czy...
00:48:26Czy będziesz mój?
00:48:31Tak fizycznie?
00:48:34Nie mogłabym, nie potrafię.
00:48:36Z tobą mogę tylko mówić o miłości.
00:48:40Rozkoszować się tkwiłymi słowami, które będziesz dla mnie tworzył.
00:48:44Tak, kochanie.
00:48:45Tamte sprawy są tak wstrętne.
00:48:47My jesteśmy na to zaczyści.
00:48:50Jak to?
00:48:51Czemu poddajesz się bezrozumnej złości?
00:48:54Czy zdajesz sobie sprawę z tego, co...
00:48:55Nie unoś się.
00:48:57Czy zdajesz sobie sprawę z tego, co mówisz?
00:48:59Przecież to jest...
00:49:01To jest cynizm.
00:49:02To jest po prostu...
00:49:03Dość!
00:49:04Jesteś nudny i źle wychowany smarkacz.
00:49:07Poza tym nie potrafisz się bawić.
00:49:10Oddać mu się.
00:49:12On do dziwki przyszedł.
00:49:13Tak prosto z mostu.
00:49:15Tam na krześle leży pański płaszcz.
00:49:17Rada bym zostać sama.
00:49:42Co chcesz zrobić w życiu?
00:49:45Napisać kilka wierszy.
00:49:47Jakich?
00:49:48Wszystko jedno.
00:49:50Kilka dobrych wierszy.
00:49:52To mało.
00:49:53Może i mało.
00:49:54A ty co chcesz pisać?
00:49:56Prozę.
00:49:57Prozę realistyczną.
00:49:59Powieść, nowele.
00:50:01Poezja może się obyć bez idei, ale proza nie.
00:50:04Prócz talentu trzeba jeszcze wiedzieć, co się chce pisać.
00:50:07Chcesz być pisarzem?
00:50:09Tak.
00:50:10Pisarzem powszechnym.
00:50:12Jak to?
00:50:13Nie chcę, żeby mnie cytowali sami rodacy,
00:50:15którzy będą mówili, że mam serce płonące miłością dla ojczyzny.
00:50:19Najsmutniejsze z tej całej rozmowy jest to, że obaj nie mamy żadnej idei.
00:50:31Jak powiodła się wizyta?
00:50:33Pomówimy o tym przy okazji.
00:50:37Zygmunt wrócił.
00:50:39Stracił posadę.
00:50:41Wojewoda także.
00:50:43Miał jakieś osobliwe zapatrywania, usunięto więc na wszelki wypadek jej sekretarza.
00:50:49Ale za kto będzie miał co opowiadać?
00:50:51Koktajle, patefony, polityka, no i samochód.
00:50:55A, patrzcie, jak to przyjemnie.
00:50:58Inni załatwiają sprawy życia, a my pijemy wino.
00:51:02Czy to nie zabawne?
00:51:04Szalenie zabawne.
00:51:06Co porabia twoja żona?
00:51:07Co?
00:51:08A, wyobraź sobie, żona chce, żebym ja napisał o niej dramat.
00:51:13O niej i o sobie.
00:51:14Tak, codziennie awanturuje się z tego powodu.
00:51:17Co?
00:51:18Idzie.
00:51:19O, Żygmunt!
00:51:27No, jak ci poszło?
00:51:28Daj, spoko.
00:51:30Mam bezrobotną setkę, która domaga się zatrudnienia.
00:51:34No, panowie.
00:51:35Pijemy!
00:51:36Pijemy!
00:51:37Pijemy!
00:51:42Lepsze się tam pijało.
00:51:44Poznałem, co to obowiązek, poczucie odpowiedzialności.
00:51:47To nie wiersze.
00:51:48Życie.
00:51:49Żywe życie.
00:51:50Żywe życie.
00:51:51Źle z tobą, mój drogi, skoro te kilka miesięcy tak cię wytrąciły z równowagi.
00:51:55Wszystko bzdura.
00:51:56Tylko zgoda współczesnością może dać odrobinę zadowolenia.
00:51:58Kompletny upadek.
00:52:00Napijmy się lepiej wina.
00:52:02A ty, dziadzia, jesteś fałszywy.
00:52:05Fałszywy jak pies.
00:52:07A być może.
00:52:09A w tym wypadku o co chodzi?
00:52:11Już ja wiem.
00:52:12No to powiedz.
00:52:14A kto mojej żonie szeptał na ucho sprośne kawały?
00:52:19Ja? Twojej żonie?
00:52:21Tak.
00:52:22A kiedy?
00:52:23Na wiosnę.
00:52:24Na wiosnę nigdy nie opowiadam kobietom sprośnych kawałów.
00:52:27Zostawiam to na długie, zimowe wieczory, mój drogi.
00:52:32Opowiadaleś niej, a ona nie jest do tego przyzwyczajona.
00:52:36A co takiego opowiadałem?
00:52:38Nie mogę ci tego powtórzyć. Takie świństwo.
00:52:41Nie wyssalej sobie z palca.
00:52:45Proszę bardzo.
00:52:47A kto jej powiedział?
00:52:55Obrzydliwość.
00:52:56No, kto jej to powiedział? No kto?
00:52:59Jakaś świnia.
00:53:01Aha, a właśnie.
00:53:03A wiesz co?
00:53:05Chodźmy najlepiej do ciebie.
00:53:08Czemu?
00:53:09Tej żony, zrobimy wizję lokalną.
00:53:11Tjena miejsca byłaby pożądana.
00:53:13A skoro uważacie, że to jest konieczne, proszę bardzo.
00:53:15Proszę pana, płacę.
00:53:17Słusznie, spadamy rzecz na miejscu.
00:53:19Nie, to wszystko cośmy tu wypili należy do mnie.
00:53:23O nie.
00:53:24Ja pokryję, proszę mi to pozostawić.
00:53:26Garson, proszę płacić.
00:53:30Dziękuję.
00:53:31Czas.
00:53:32Słuchaj, no.
00:53:33Może byśmy zabrali jedną butelkę koniaku, co?
00:53:37To wzmacniaj.
00:53:38Myśl czyń jaśniejszą.
00:53:41Zgaście światło panowie i ciszej.
00:53:53Pozwolicie panowie, że ja mojej żonie całą rzecz przedstawię.
00:54:05Może uda się załatwić sprawę polubownie.
00:54:07Przepraszam panu, proszę.
00:54:14Pozwolicie panowie, że ja mojej żonie całą rzecz przedstawię.
00:54:17Może uda się załatwić sprawę polubownie.
00:54:19Przepraszam panu, proszę.
00:54:28Co? Zwariowałeś?
00:54:30Kiedy ty pijaku ochydny?
00:54:33On mnie byś miał coś podobnego powiedzieć?
00:54:36Ja ci to mówiłam?
00:54:38Na wiosnę?
00:54:39Wyroś się tak, bo cholików.
00:54:45Moja żona zaparła się wszystkiego.
00:54:47No cóż, chyba puścimy w niepamięć ten niesmaczny incydent.
00:54:50Czy poleciły, żeby otwarto choniak?
00:54:53W tej chwili sam to załatwię.
00:54:55No widzieliście coś podobnego.
00:54:56No przecież sama mi mówiła.
00:54:58Sama mi mówiła.
00:55:00O, jakże się cieszę, że panowie mnie podwiedzili.
00:55:04Dobry wieczór, witam panów.
00:55:06Michał, otwierasz butelkę?
00:55:09Tak.
00:55:11Pan Stanisławie, przecież pan mi nic nie mówił, prawda?
00:55:18Ano właśnie.
00:55:19Takie maleńkie kwi pro quo.
00:55:21Zapewniam pana, że to tylko fantazja mojego męża.
00:55:25Miał pan jakoby powiedzieć, że...
00:55:28O, panie Lucjanie, to moja bielizna.
00:55:33Niech, że się pan zostawi w spokoju.
00:55:35Dziękuję bardzo.
00:55:42Dziękuję bardzo.
00:55:47Wyratowałam pana z przykrej sytuacji.
00:55:50Ale na przyszłość nie będzie mi pan już mówił podobnych świnisterek, prawda?
00:55:55Więc on ci to jednak powiedział.
00:56:01Ależ nic podobnego.
00:56:03Pani tak się zasugerowała...
00:56:04Dlaczego podsłuchujesz, ty Szelmo?
00:56:06Zaraz, zaraz, zaraz, zaraz.
00:56:07Ja pamiętam.
00:56:08Teraz widzą to plastycznie.
00:56:10Powiedziałaś mi o tym wieczorem w lóżku, a potem się zaparlaś.
00:56:14Chodźcie panowie z tego domu, który już nie jest moim domem.
00:56:18Proszę szybciej panowie, proszę do palc.
00:56:21Proszę bardzo.
00:56:22A ty, dziadzia, powiedzialeś i miałeś rację.
00:56:24Wiedzialeś, do kogo mówisz.
00:56:27Proszę panu bardzo.
00:56:44Ona nazywa się Pinokio, wiesz?
00:56:52Czy bardzo kochasz Pinokio?
00:56:55Kocham wszystko, co włoskie.
00:56:58A ty, dziadzia, nauczysz się włoskiego?
00:57:01Nigdy.
00:57:02Dlaczego?
00:57:03Bo jestem uparty.
00:57:05Napiejmy się, to może zmiękniesz.
00:57:09Co ci jest?
00:57:11Ani kwiat, ani owad w słoneczny dzień letni.
00:57:17Nie powstrzymały mnie od potwornego nałogu.
00:57:20Czy sądzisz, że ja jestem inny?
00:57:22Już od dziecka miałem ten haniebny pociąg do klamstwa i do obludy.
00:57:27Wyrywałem przy tym skrzydelka muszką.
00:57:31Przywiązywałem je do nici.
00:57:33Proszę, że uczuć teraz muszki wspominacie, a w życiu co dziecko...
00:57:38... ......
00:57:48Gł Tarna...
00:57:56...
00:58:03Ciekawy ma pan strój.
00:58:15Nie, taki sobie prosty.
00:58:18Czy nie uważa pan, że będą się ludzie za panem oglądać na ulicy?
00:58:21Przecież to rzecz domowa.
00:58:23Założy pan co innego?
00:58:25Tak, ubranie, w którym wczoraj tutaj przyszedłem.
00:58:28Mój panie.
00:58:30Nie śpisz już?
00:58:32Jak się czujesz?
00:58:33Ciężko mi oddychać.
00:58:35Mam chyba gorączkę.
00:58:37Niczego nie dowodzi.
00:58:38Może być z gardła albo z papierosów.
00:58:41Słowem ranka zrobiła się i to wszystko.
00:58:44Trzeba, żeby doktor przyszł.
00:58:46A no trzeba, tylko musiałby to ktoś załatwić.
00:58:49Moglibyście który skoczyć po doktora.
00:58:51Je, to jeszcze nic strasznego.
00:58:53Znałem gościa, co miał piętnaście krwotoków i żyje do dziś dnia.
00:58:56Koledzy, sam raz do kieliszka.
00:58:59Może zjesz coś?
00:59:00Jest trochę mleka.
00:59:01Możesz przynieść.
00:59:02Bądź taka dobra.
00:59:04Otwórz trochę okno strasznie tu duszno.
00:59:06Tylko zakryj się dobrze.
00:59:09Fatalnie się czuję.
00:59:11Chyba mam po prostu kaca.
00:59:13Może mi to mleko dobrze zrobi.
00:59:14Chcesz już iść?
00:59:24Jeszcze ranek nie tak bliski.
00:59:27Widzisz te zazdrosne smugi,
00:59:29co tam na wschodzie złocą chmur krawędzie?
00:59:32Pochodnie nocy już się wypaliły
00:59:34i dzień się spina raźnie na gór szczyty.
00:59:36Chcąc żyć iść muszę lub zostając umrzeć.
00:59:41Usiądź już trochę koło mnie.
00:59:48Lepiej, że chorujesz.
00:59:49Przynajmniej się nie włóczysz.
00:59:51Może na ciebie popatrzeć.
00:59:53A ty chcesz na mnie patrzeć?
00:59:54Tak, lubię na ciebie patrzeć.
00:59:57Szkoda.
00:59:59Żałujesz, że lubię na ciebie patrzeć?
01:00:01Dlaczego?
01:00:02Żałuję, że jest już za późno.
01:00:04Za późno na to, żebyśmy my mogli na siebie patrzeć.
01:00:08W twoich oczach widzę siebie.
01:00:12Widzę siebie takim,
01:00:14jakim chciałem być i nie potrafiłem.
01:00:18Szukałem siebie wszędzie,
01:00:19tylko nie tam, gdzie naprawdę byłem.
01:00:22Siedzi ptaszek na drzewie i ludziom się dziwuję.
01:00:24Że najmądrzejszy z nich nie wie,
01:00:26gdzie się szczęście zmajuje.
01:00:29Zobacz, że wszystko będzie dobrze.
01:00:31Będziemy zbiegać, trzymając się za ręce.
01:00:34I niebo będzie błękitne,
01:00:36i będą przelatywały ptaki,
01:00:37i będzie szumiała trawa.
01:00:39I wszystko będzie prawdą.
01:00:40Niebo, ptaki, trawa i łąka.
01:00:42Ale najprawdziwszą prawdą
01:00:44będziemy my dwoje.
01:00:48Zaśni.
01:00:52A jak oczy otworzysz,
01:00:56zobaczysz mnie znowu.
01:01:02Gdzie idziesz?
01:01:07Mówiłem panu, żeby pan nie brał mi pióra.
01:01:09Zje mnie, czy co?
01:01:10Tylko swoje widzi.
01:01:11A jak stale używa mój proszek do zębów,
01:01:13to o tym nie pamięta.
01:01:14Akurat pański proszek potrzebny mi jest do szczęścia.
01:01:17Wstać sobie pan go.
01:01:18I o co chodzi?
01:01:18Naczych wstać sobie proszek, a pan pióra i wszystko będzie podobno.
01:01:21Mnie się pan nie wtrąca do spraw studenckich.
01:01:23Iż pan dalej swoje wiersze.
01:01:24Ucieszycie się, czy nie dajcie spać do diabła.
01:01:31Kiepsko pan wygląda.
01:01:32Tak.
01:01:34Właśnie czekam na lekarza.
01:01:35Po co lekarz?
01:01:36Wiadomo, co powie.
01:01:37Chciałem się panu z czegoś zwierzyć.
01:01:39Mam do pana zaufanie.
01:01:41Co pan tak śie ten palec?
01:01:42Skaleczyłem się sam.
01:01:43Nie wiem gdzie i kiedy.
01:01:44Trzeba to zajedynować.
01:01:45Głupstwo.
01:01:46Posłuchaj pan.
01:01:47Byłem wczoraj w prosektorium.
01:01:49Mieliśmy robić sekcję z wok pewnej młodej dziewczyny.
01:01:53Ujrzałem ją.
01:01:55Leżała na marmurowej płycie.
01:01:57Powiadam panu, czegoś tak pięknego nie widziałem w życiu.
01:02:00Wynoś się pan.
01:02:02Potem żeśmy ją krajali.
01:02:04Odtruła się sublimatem.
01:02:05Wynoś się pan.
01:02:06Słusznie, należałoby coś przekąsić.
01:02:08No, daj pan boczek i chleb, jadam jajka i zrobimy sobie śniadanie.
01:02:12Na ile jajek?
01:02:13No po trzy.
01:02:14Sześć.
01:02:15Zaraz, czy to mi się opłaci?
01:02:16A, opłaci.
01:02:18Dobra, po trzy jajka.
01:02:21Powinien pan jeść więcej tluszczów.
01:02:23Tak, chyba powinienem.
01:02:29Myślisz pan, że ja nie mam suchoc?
01:02:32A jak męczy się po schodach?
01:02:34Albo w nocy?
01:02:36Mnie wojsko trochę podleczyło.
01:02:38A teraz zobacz pan.
01:02:48Zaczyna się.
01:02:49Męczy się pan głównie z powodu duszy.
01:02:50Nie jestem klusty, tylko nalany.
01:02:53Mam bardzo delikatną budowę.
01:02:56W ogóle jestem jakiś wrażliwy.
01:02:58Mój ojciec umarł na nerwy.
01:03:00Tak, zdenerwował się, że mu jałówka zdechła.
01:03:02No dawaj pan te jajeczka.
01:03:04O, świetnie.
01:03:05Koniec bij pan z jednego.
01:03:07Brak panu orientacji.
01:03:08Wszystkie będą zbite.
01:03:10Czego pan szukasz?
01:03:17Cholera, gdzieś mi się dwuzłotówka zabudziło.
01:03:21Pluj na te dwa złota.
01:03:23Widocznie wpadły do jakiejś szpary.
01:03:25Jest.
01:03:27Znalazłem się w kręgu perfidii rzeczy martwych.
01:03:31Ja się męczą, one leżą jak byk.
01:03:33Nieraz zginęła szczoteczka do zębów.
01:03:34Przewróciłem całe mieszkanie do góry nogami i nie znalazłem.
01:03:40Wreszcie wiecie panowie, gdzie była?
01:03:43W szklance.
01:03:45Tam, gdzie zawsze.
01:03:46Tylko ja myślałem, że to cudza
01:03:47i dlatego nie brale mi pod uwagę.
01:03:49O, to już nie perfidia rzeczy martwych.
01:03:51Tylko pan jesteś idiota.
01:04:02Lepiej by było rozdzielić to na talerze,
01:04:03bo wyłapujesz pan co większe kawałki boczków.
01:04:06Ja panu?
01:04:06Przeze mnie jesz pan to śniadanie, tak?
01:04:08No to po co, żeś mnie pan zaproponował?
01:04:10Z litości.
01:04:14A jedz pan sam.
01:04:15Niech pana cholera ciśnie z pańskimi jajkami.
01:04:18Właśnie, żeś pan zdrów.
01:04:20Ja potrzebuję tłuszczów, bo jestem chory na płuca.
01:04:23Już mi środy chciało jeść.
01:04:25Jutro mózg mój przestanie działać.
01:04:31Nawet teraz nie jestem pewny, czy jasno się wypowiadam.
01:04:35Kiedy leżałem, przez cały czas wydawało mi się,
01:04:38że dokoła mnie biegają czerwone psy,
01:04:40a ty stoisz nade mną, jak nad cię trzewiem.
01:04:44Czy dobrze mnie rozumiesz?
01:04:46Pan ma chyba gorączkę.
01:04:47To nie ja, to Bazarow.
01:04:51Jaki Bazarow? Co pan wywiaduje?
01:04:52Ojcowie i dzieci, Turgieniew.
01:04:55Pan jeszcze nie rozumie?
01:04:57Piemia, czyli po prostu zakażenie wywołane jadem trupim.
01:05:02Trzymają się pana idiotyczne kawały.
01:05:07Lepiej ci?
01:05:08Lepiej.
01:05:09Chyba gorączka spadła.
01:05:10Wszystko będzie dobrze.
01:05:12Jestem pewien, że pojutrze pójdziemy na wódkę.
01:05:17No, gotowe.
01:05:23Idę zdawać.
01:05:40Jak zdam ten egzamin,
01:05:42to pójdę do burdelu, ale takiego porządnego
01:05:45za 10 zł.
01:05:47Panie Mietku, gość do pana.
01:06:13Siadaj.
01:06:15A, już po 10.
01:06:17Łazarewiczowa siedzi drugi miesiąc.
01:06:21Tak.
01:06:23Zamknęli ostatni numer.
01:06:26Trzeba będzie znowu z miesiąc posiedzieć cicho,
01:06:28a potem wyda się coś nowego.
01:06:31U was dawno nie było w Sypy?
01:06:34Oni tam nie są ważni.
01:06:36Całą noc jechałeś.
01:06:38Calutko.
01:06:39Nie zmrożyłem oka.
01:06:40Chciałem ci to prędko oddać.
01:06:41Nie spokojnie.
01:06:42Dobra, schowaj to pod dziadka.
01:06:52A jechałeś spokojnie?
01:06:54Tak, spokojnie.
01:06:56Nic nie było.
01:06:56Dobra, chę.
01:06:58Tak.
01:06:58Tak.
01:06:59Tak.
01:06:59Tak.
01:06:59Tak.
01:06:59Tak.
01:07:02Zdrażnijmy.
01:07:21Tam.
01:07:22Panowie będą łaskawie, nie denerwować się bez potrzeby.
01:07:33Dla odprężenia proponuję podnieście rączki do góry.
01:07:37No już.
01:07:43No, no, no, no, spokojnie, spokojnie.
01:07:47A panowie czego sobie życzą?
01:07:48Rozbratelek z cebulką i jasne piwko.
01:07:53Tak trudno się domyśleć.
01:07:57Niech pan się kładzie z powrotem.
01:07:59Czułbym się niepocieszony, gdyby pan z mojego powodu zakłócił sobie spoczynek.
01:08:04To do mnie należy, czy mam się kłaść, czy nie?
01:08:05Jak pan sobie życzy.
01:08:15No, aleś coś tam znalazł przy tym kawalerze, co?
01:08:18Niech się pan tak nie śpieszy.
01:08:28Zapewniam pana, że zdąży się pan jeszcze ubrać.
01:08:36Kto pan jest?
01:08:40Archanioł Gabriel.
01:08:41Witamy.
01:08:45Co pan tu robi?
01:08:48Ubieram marynarkę.
01:08:50Niczego tak nie cenię, jak poczucia humoru.
01:08:53Mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze wiele okazji do podowcipkowania.
01:08:57Dlaczego pan się nie ubiera?
01:08:59Ja proszę pana, nie mogę wstać.
01:09:01No to ewentualnie moglibyśmy panu pomóc.
01:09:04Jestem chory.
01:09:04Wczoraj miałem krwotok płucny.
01:09:09A co pana łączy z tym uroczym zakątkiem?
01:09:12Jestem sublokatorem.
01:09:13No to poczekamy, aż pan wyzdrowieje.
01:09:18Mam nadzieję, że nie odmówi nam pan wtedy kilku chwil rozmowy.
01:09:21No co panowie, przejdziemy się chyba trochę.
01:09:23Co się tak patrzysz?
01:09:35Za samą brudkę mogli cię wpakować do więzienia.
01:09:38Jako anarchistę.
01:09:39W Szanghaju siedziałem pół roku za przemytnictwo.
01:09:44To ci się chwali, ale powiedz, co będzie dalej mi drogi.
01:09:48Nic nie będzie.
01:09:50On umrze, ja się powieszę.
01:09:52A ty zostaniesz ministrem.
01:09:56I dalej wszystko pójdzie tak jak z płatka.
01:09:59No jak?
01:10:01Nieźle.
01:10:02Dziadzia, czy oddałeś pieniądze panie Leopard?
01:10:07Jakie?
01:10:08Ale oczywiście, mój drogi.
01:10:10Co do grosza.
01:10:12O!
01:10:13Umówiłem się o pierwszej w małej.
01:10:15Mamy pójść na jakieś mininy.
01:10:17Czego oni chcą od Miećka?
01:10:22Chcą, żeby im coś nieco się opowiedział.
01:10:24Mój Boże, mój Boże.
01:10:26Zawsze przepowiadałam, że się w końcu doigra.
01:10:28Co on zrobił?
01:10:29Nic nie zrobił.
01:10:30Człowiek całe życie pracuje, żeby dziecko wychować, a potem go ci dranie po więzieniach ciągnął.
01:10:38Ojciec też.
01:10:39Ciągle do jakiejś partii należał.
01:10:42Ciągali go po cyrkułach.
01:10:44Człowiek żył w wiecznym strachu.
01:10:46A teraz ten.
01:10:49O, żeby to już nareszcie skonać, nie patrzyć na to wszystko.
01:10:54A może panu co potrzeba?
01:10:57Pomarańczy?
01:10:58Albo co?
01:10:59No niech się pan nie wstydzi.
01:11:01Będzie pan zdrów.
01:11:02To się policzymy.
01:11:03Niech mi pani przygotuje tylko coś do picia.
01:11:07A nie wiem, jak się pani odwdzięcza za to, że pani trzyma mnie tak bez grosza.
01:11:12No, głupstwo.
01:11:16Wychodzisz, Zygmuncie?
01:11:18Ja nigdzie nie pójdę, może coś napiszę.
01:11:22Pemmosfera tego domu wpływa kojąco na moje nerwę.
01:11:27Zastanawiałam się, że od pewnego czasu wszystko idzie na marne.
01:11:30Pasa czy przeznaczenie?
01:11:32Jak nie wiedzą?
01:11:34Strasznie marne życie wiedzimy.
01:11:36Nikt nie wie, co go czeka.
01:11:38To nie jest normalne.
01:11:39Ja nie potrafię ci tego w tej chwili określić, ale to nie jest takie proste.
01:11:44Zygmun.
01:11:46Proszę.
01:11:53No i czego pani stuka?
01:11:55Wiecznie tylko pani denerwuje tym pukaniem.
01:11:58Tak wcześnie?
01:11:59Idę dzisiaj do kina ze znajomą.
01:12:03A jaki obraz, pan Nofelu?
01:12:07Zaraz.
01:12:10Blom, blom.
01:12:12Nie pamiętam, jaki był tytuł.
01:12:13To pani go już widziała.
01:12:15O tak, kilka razy.
01:12:16Śliczny obraz.
01:12:17Pewna arabka zakohała się w kowboju,
01:12:19a oni chcieli ci Arabi wydać ją za szejka.
01:12:22I dlatego tego kowboja przywiązali do konia i też puścili.
01:12:25No dobrze.
01:12:26I ten kowboj się odwiązał.
01:12:27Kupia ta arabka, tak się zakochać.
01:12:30Przystojny był mężczyzna.
01:12:32I orkiestra gra bardzo pięknie pod dyrekcją Furmańskiego.
01:12:38A też już pójdę.
01:12:39Postaram ci się przynieść jakieś książki.
01:12:40Ściąłem się.
01:12:52Na czym?
01:12:53Ekonomia.
01:12:56Co pana pytał?
01:12:58No nie nuć mnie, pan.
01:12:59No nie zdałem i już.
01:13:00Chyba się wam teraz powiesisz.
01:13:02Co by pan zrobił na moim miejscu?
01:13:04Gdyby panu tak we wszystkim nie szlo, co?
01:13:06Pan się weźmie za jakieś rzemiosło.
01:13:08Rzemiosło?
01:13:08Co pan wygaduje?
01:13:09Wiesz, gdyś jest dorosłym człowiekiem i tyle pieniędzy poszło na marne?
01:13:13Chyba uczyć się dalej, co?
01:13:14Uczyć się?
01:13:15Teraz kiedyś się pan przekonał, że jest pan do tego niezdolny?
01:13:18Pan się dobrze zastanowi nad swoim losem.
01:13:21Mój los jest taki, że się nie ma nad Niemcoza.
01:13:25Zastanawiać.
01:13:39Panie Juśku!
01:13:40Znałem kiedyś dziewczynę.
01:13:47Spotykaliśmy się co wieczór i szliśmy na mały skwer nad rzeką.
01:13:51Tam w cieniu drzew całowaliśmy się do późnej nocy.
01:13:55Po rzece płynęły jasno oświetlone statki z orkiestrami na pokładzie.
01:13:59To były piękne wieczory, pachnieły na śmień.
01:14:03Potem spotkałem tę dziewczynę.
01:14:05Widziałem ją z daleka.
01:14:07Jej ubior składał się ze stuja skrawych kolorów.
01:14:10Kolesała się w biodrach, wywijała torebką
01:14:12i chodziła w tę i z powrotem.
01:14:17W tę i z powrotem.
01:14:19W tę i z powrotem.
01:14:26Pan spał?
01:14:28Nie, nie spałem i słyszałem wszystko.
01:14:31Pan mógłby się liczyć trochę z moim spokojem.
01:14:33Co też pan mówi?
01:14:35Nic podobnego.
01:14:41Zazdrość panu, co?
01:14:49Zazdrość panu, co tu, co?
01:15:17Zdjęcia.
01:15:48Kiszka! Kiszka!
01:15:55Tędy, tędy, panie doktorze, tędy!
01:16:17Tu się już nic nie da zrobić. Nie żyję.
01:16:47Idź, pan, do łóżka, bo się pan przeziębi.
01:16:53Idź, pan, do łóżka, bo się pan przeziębi.
01:17:17Dzień dobry.
01:17:37Można?
01:17:43Zupełnie jak umiór żera.
01:17:47Proszę mi powiedzieć, co panu właściwie dolega, moi chłopcze?
01:17:53Po co pani tu przyszła?
01:17:59Wiem, że jestem bardzo winna,
01:18:01ale nie ma sensu wspominać dawnych historii.
01:18:03Najlepiej, żeby sobie poszła.
01:18:05Żeby sobie poszła.
01:18:07Niechże mnie pan zrozumie.
01:18:09Nie chce mi się pani zrozumieć.
01:18:11Najlepiej, żeby pani sobie stąd poszła.
01:18:13Taki chory.
01:18:15Taki chory.
01:18:17Taki bardzo kochany.
01:18:19I taki bardzo nerwowy.
01:18:21No?
01:18:25Będziemy przyjaciółmi?
01:18:27Jak tak można?
01:18:29Trzeba nawet.
01:18:31Musi pan jak najprędzej wyzdrowieć.
01:18:33Będziesz do mnie przychodził.
01:18:35Gruncie rzeczy mam dla ciebie wiele tkliwości.
01:18:37Mój mały.
01:18:39Niech pani sobie już idzie.
01:18:41Tak jesteś uroczy w tej przekorze.
01:18:43Wynoś się stąd w tej chwili.
01:18:45Więc to na serio?
01:18:47Coś takiego przytrafiło mi się pierwszy raz w życiu.
01:18:49Wariat!
01:18:51Czego ona tutaj chciała?
01:18:53Nie wiem.
01:18:55Wszyscy wyszli?
01:18:57To ty nic nie wiesz?
01:18:59Co?
01:19:01Badnarczyk się powiesił.
01:19:03Co ty mówisz?
01:19:05Myślałem, że ci struszki powiedziały o tym na dole.
01:19:07Dlaczego on to zrobił?
01:19:09Nie zdał egzaminu.
01:19:11Wariat!
01:19:13Czego ona tutaj chciała?
01:19:15Nie wiem.
01:19:17Wszyscy wyszli?
01:19:19To ty nic nie wiesz?
01:19:21Co?
01:19:23Badnarczyk się powiesił.
01:19:25Co ty mówisz?
01:19:27Myślałem, że ci struszki powiedziały o tym na dole.
01:19:31Dlaczego on to zrobił?
01:19:33Nie zdał egzaminu.
01:19:35Czułam na to wszystko i dobrze wiedziałam, że tu się coś z lego święci.
01:19:41Chciał zostać wielkim panem.
01:19:45No więc, jak tam było?
01:19:49Dowiedziałem się o tym jakieś trzy lata temu.
01:19:55Ostatnio czułem się fatalnie.
01:19:57Ale myślałem, że to nie dysponowało.
01:20:01Dyspozycje psychiczne.
01:20:03I wczoraj, po wypiciu większej ilości alkoholu, dostałem krwotoku.
01:20:13Mhm. Dużo tego było?
01:20:15Dość dużo.
01:20:17Pan będzie łaskaw się rozpiąć.
01:20:25Zakaslać, proszę.
01:20:29Oddychać.
01:20:31Wstrzymać.
01:20:33Wypuścić.
01:20:35Dziękuję.
01:20:37Co mamy robić?
01:20:43Bój się pan przede wszystkim poleżeć.
01:20:47Zapiszcie panu trochę tiokolu.
01:20:51Kodyiny.
01:20:53Kłapa trochę.
01:21:00Tuż no tu.
01:21:01Trzeba częściej okna otwierać.
01:21:16Dziękuję pani.
01:21:23Za kilka godzin umrze.
01:21:27Za kilka godzin umrze.
01:21:49Śpisz?
01:21:51Tak sobie leżę i myślę.
01:22:21Za wszystkie paliiny.
01:22:31Zwołać.
01:22:38Spolni parcekowo wypuść.
01:22:44Zwołać z tylu.
01:22:47Co on tak jakoś dziwnie wygląda?
01:22:55Pogorszyło mu się?
01:22:57Był doktor.
01:22:59Powiedział, że zostało mu zaledwie kilka godzin.
01:23:02Właśnie wydaje mi się, że jakoś tak nienaturalnie wygląda.
01:23:11Nie płacz, bo go to może drażnić.
01:23:17No, jak się czujesz?
01:23:38Jest pocztówka do ciebie.
01:23:41Przeczytaj mi.
01:23:42Serdecznie pozdrawiam. Za kilka dni będę z wami.
01:23:50Więcej nic nie ma.
01:23:54Powiedz, może ci co potrzeba?
01:23:56Nic mi nie trzeba.
01:23:58Przestańcie się mną interesować.
01:24:04Idę.
01:24:06Jak będziesz czegoś potrzebował, to zawołaj mnie.
01:24:08A może pójść jeszcze raz po doktora?
01:24:19Po co?
01:24:21Był i powiedział, że nic nie może zrobić.
01:24:23Zatrzę.
01:24:23Zatrzę.
01:24:26Zatrzę.
01:24:30Zatrzę.
01:24:35ơn.
01:24:53Dzień dobry.
01:25:17Proszę dla ciebie.
01:25:19Nie chcę.
01:25:21Zawierz to.
01:25:23Z powrotem.
01:25:25Specjalnie dla ciebie zabiłam kurę.
01:25:27Nie chcę.
01:25:41Męczycie pewnie mówienie.
01:25:43Bardzo.
01:25:45Myślę, że warto by na ostatek pogadać trochę.
01:25:53Nie, nie tylko tobie źle się tu działa.
01:25:57Już taka atmosfera.
01:25:59Myślę, że nie tylko u nas.
01:26:03Nam jest bardzo ciężko.
01:26:07Jednak pomagaliśmy ci jak tylko można było.
01:26:11Chcę ci wyjaśnić, że stosunkowo było ci nie najgorzej u nas.
01:26:19Trudno mi mówić.
01:26:23Tam nie mówię.
01:26:25Nie mówię.
01:26:30Będzie mi tebie brakoło.
01:26:55Dzień dobry.
01:26:57Dzień dobry.
01:26:59Dzień dobry.
01:27:01Dzień dobry.
01:27:03Dzień dobry.
01:27:05Dzień dobry.
01:27:07Dzień dobry.
01:27:37Dzień dobry.
01:27:39Dzień dobry.
01:27:40Dzień dobry.
01:27:41Dzień dobry.
01:27:42Dzień dobry.
01:27:43Dzień dobry.
01:27:44Dzień dobry.
01:27:45Dzień dobry.
01:27:46Dzień dobry.
01:27:47Dzień dobry.
01:27:48Dzień dobry.
01:27:49Dzień dobry.
01:27:50Dzień dobry.
01:27:51Dzień dobry.
01:27:52Dzień dobry.
01:27:53Dzień dobry.
01:27:54Dzień dobry.
01:27:55Dzień dobry.
01:27:56Dzień dobry.
01:27:57Dzień dobry.
01:27:58Dzień dobry.
01:27:59Dzień dobry.
01:28:00Dzień dobry.
01:28:01Dzień dobry.
01:28:02Dzień dobry.
01:28:03Dzień dobry.
01:28:04Dzień dobry.
01:28:06Chciałem ci coś powiedzieć.
01:28:12Pan na Leopard zostanie moją żoną.
01:28:17Myślisz, że to nie ma sensu, co?
01:28:22Nic nie ma sensu.
01:28:26Trzeba tworzyć mity.
01:28:29Pomagają nam nie brać rzeczywistości zbyt serio.
01:28:33Małżeństwo z panną Leopard to mój nowy mit.
01:28:41Może ostatni?
01:28:49Co się stało?
01:28:51Stało się.
01:28:53Umarł.
01:29:04Umarł.
01:29:12I to wszystko...
01:29:14Wszystko.
Be the first to comment