Category
🎥
Short filmTranscript
00:00:00KONIEC
00:00:30KONIEC
00:01:00KONIEC
00:01:30KONIEC
00:02:00KONIEC
00:02:02KONIEC
00:02:04KONIEC
00:02:06KONIEC
00:02:08KONIEC
00:02:10KONIEC
00:02:12KONIEC
00:02:14KONIEC
00:02:16A tutaj są adresy.
00:02:18Adresy czterech ludzi.
00:02:22Po nawiązaniu kontaktów, da nam pan znać, otrzyma pan wtedy konkretne polecenia.
00:02:29W kraju złapie pan oddech.
00:02:33Tak, ta robota ma perspektywę. Można panu pozazdrościć.
00:02:40Tutaj dusimy się w tym partykularzu rang, podstawiania nóg, bezczynności.
00:02:46Mógłbym być pana ojcem, więc powiem panu szczerze.
00:02:51To droga do kariery, dużej kariery.
00:02:55W kraju ludzi werbuje się bez żadnych trudności.
00:02:58Tamtych czterech zaangażowaliśmy jeszcze w czterdziestym szóstym roku.
00:03:03Do tej pory nic dla nas nie robili.
00:03:05Dojrzewali jak jabłka, które pan teraz złożył się w zery.
00:03:09Do tej pory nic.
00:03:10Do tej pory nic.
00:03:11Do tej pory nic.
00:03:12Do tej pory nic.
00:03:13do tej pory nic.
00:03:14Do tej pory nic.
00:03:15Do tej pory nic.
00:03:18Dokuments, proszę.
00:03:32Ok, sierp.
00:03:42The road is yours.
00:03:44You can go.
00:04:14You can go.
00:04:21You can go.
00:04:36You can go.
00:04:51You can go.
00:05:06You can go.
00:05:21You can go.
00:05:36You can go.
00:05:51You can go.
00:06:06You can go.
00:06:21KONIEC
00:06:51KONIEC
00:07:21KONIEC
00:07:22– Dzień dobry. – Dzień dobry.
00:07:25Do kliniki tata.
00:07:26Właśnie żona w nocy tego.
00:07:29Mam córkę.
00:07:33Niew Career.
00:07:51KONIEC
00:08:21KONIEC
00:08:28MAZ管
00:08:35Czego stoicie jak cierę na odpuście?
00:08:38Nie widzicie, że tu budowa?
00:08:41Chłopat zabija, za człowieka będą wpowiadać.
00:08:44Ale Was przetasowała, co?
00:08:51Szefowo, sportyka.
00:09:02No i co? Przejechaliś wreszcie?
00:09:04Dwadzieścia.
00:09:05W Hołbrzychu serce mi nawaliło.
00:09:07Delegowali mnie tu do maszyn.
00:09:08No i jestem znowu.
00:09:09W czasowe.
00:09:11No to słuchaj, wpadnij do mnie, pogadamy.
00:09:13Proszę w czasowe.
00:09:15Czasowe i gazetę, proszę.
00:09:21Dzień dobry.
00:09:51Zdjęcia z damem.
00:09:53Zdjęcia z namem.
00:09:54Zdjęcia z damem.
00:09:56manipulatecznejаниjska
00:10:13Spokojnie.
00:10:16Tutaj kiedyś mieszkali państwo Rosiakowie. Nie wie pan przypadkiem, dokąd się wyprowadzili?
00:10:38Nigdzie się nie wyprowadzili. Mieszkają teraz tam, od frontu. Pierwsze piętro.
00:10:44Dziękuję.
00:11:14Pan do kogo?
00:11:30Jak to, nie poznajemy panu?
00:11:32Nie. Nie przypominam sobie.
00:11:36No a kto panu suchary wykradał?
00:11:38Pan Stanisław mnie poznał. Przepraszam. Proszę bardzo.
00:11:42Proszę panu.
00:11:44Muszę już iść.
00:11:46Teresa.
00:11:48Do jutra.
00:11:58Co pan ma?
00:12:00Tak, tak, panie. Co to przez te wojny ludzie ucierpieli?
00:12:04Mamo, Romka nie widziałaś?
00:12:10Pewnie się gdzieś Wałęsa.
00:12:12Mamo, kto to przyszedł?
00:12:14Atur, Karwowski. Syn tego pułkownika, co to kiedyś przed wojną dał ojcu pracę.
00:12:21Aha.
00:12:23Pan rozumie.
00:12:24Główny księgowy.
00:12:25Ale panie, jakie to dziś zarągi.
00:12:28A pan tu u nas służbowo?
00:12:31No i tak i nie.
00:12:33Pracowałem w Wałbrzychu.
00:12:36W fabryce maszyn rolniczych.
00:12:39Ale tam ciśnienie nieodpowiednie.
00:12:41Wie pan serce.
00:12:43Teraz tu mam napiętą pracę.
00:12:46Właśnie chciałbym się gdzieś zatrzymać.
00:12:49Na kilka dni dosłownie, zanim się urządzę.
00:12:52Czy pan może z magistratu?
00:12:55Mamo, proszę nie przeszkadzać.
00:12:57Słuch nie funkcjonuje. Pan wypatrzy.
00:13:00No chętnie byśmy pana...
00:13:06No ale u nas ciasno.
00:13:13Jasiu, pan Stanisław na razie nie ma się gdzie zatrzymać.
00:13:18No u nas to chyba będzie trudno.
00:13:20Jasiu, a może by tu?
00:13:24Przecież Romek tam sypiał.
00:13:27Byłbym państwu bardzo objęcie.
00:13:29Nie wiem czy panu będzie tam wygodnie.
00:13:32Nie jest tam wymagający.
00:13:33Proszę. Proszę bardzo, niech pan zobaczy.
00:13:40Znowu ten małorolny byczak kręci się koło mu.
00:13:43Reski wygląda.
00:13:45Romek, jak ty się odzywasz?
00:13:48A co, może mam mówić po chacinie?
00:13:52Zabierz stąd swoje rzeczy.
00:13:54Niech się pan poczuje jak u siebie w domu.
00:14:05A gdzie ja będę spał?
00:14:07Zabierz stąd w stolowym na kozetce.
00:14:09Przepraszam.
00:14:12Przepraszam.
00:14:28Aha.
00:14:29A może byś łaskawco zgłosił się wreszcie do warsztatu?
00:14:33Wszystko załatwione.
00:14:41Jak kolega uważa?
00:14:46Panie narzeczony, oczko w skarpetce puściło.
00:14:49Zabierz.
00:15:19KONIEC
00:15:49Nie zabezpieczył zaworów. No i masz awarię.
00:15:52I zatopił kotłownię, ale kotły wydostał.
00:15:55No nie?
00:15:56Tak, pobrali. Zanim znowu wodę z tego grata wypompujemy,
00:15:59dziś ich dobrych dni nie byli wezwało.
00:16:01I premia pękła w tym miesiącu.
00:16:03No, wy tylko o premii myślicie, obi boki.
00:16:06Bronicie go jeszcze?
00:16:07A bo co? Dla siebie chłopak kotle wyciągał z tego druba?
00:16:10No ja rozumiem, no. Racjonalizacja, nowa huta, to, o, o, no.
00:16:14No wiem, czego chcesz.
00:16:15No właśnie.
00:16:16Czego chcesz? Co to za człowiek, ten krupa?
00:16:21Nikogo nie posłucha. Sam wszędzie w chacie, sam.
00:16:24Każdego innego ma zaglupca.
00:16:26A mówiłem psiakrę, że kotłownię zatopi.
00:16:29A teraz jak wyglądamy?
00:16:31O, może ja za tego syfona będę odpowiadał.
00:16:35Poczekaj. Ja ci zaraz sam odpowiem.
00:16:40Patrzcie go! Do starszego z pięściami.
00:16:43Racjonalizator na cudzej kierzeni.
00:16:46Łobuz!
00:16:47Przepędzisz krupa!
00:16:48Te, te, wolnego!
00:16:50Uważaj lepiej, żeby tam nie wyleciał.
00:16:52Sitwą go nie obronicie, szcieniaki!
00:16:54Łobuz!
00:16:55Można mnie nazwać łobuzem.
00:17:01Tak mnie Bida wychowała.
00:17:03O braku mów!
00:17:04A i o braku też powiem!
00:17:08Prawda.
00:17:10Potłownia pod wodą.
00:17:12Ale trzeba było ryzykować!
00:17:14Teraz ci przytrze wy nosa!
00:17:16A wy Kubicki znajdziecie lepiej do, do swojej maszynowni!
00:17:18Bo wam maszyny rdzewieją bez opieki!
00:17:20Łobuz!
00:17:21Jak Boga kogam, łobuz!
00:17:23To łobuz!
00:17:24Aha, aha, aha, aha, aha, aha!
00:17:38Technik po tři wiecznych kursach!
00:17:41A co?
00:17:42Wyt یہ w oczu, kone,
00:17:43że nie terminowajem u wasi 15 lat!
00:17:47Jak cię teraz mevalusz przed przymiorstwa,
00:17:50nejeżdżę pójdzie do terminu!
00:17:52O, to ten.
00:18:01Przepraszam, pan Krupa?
00:18:03Krupa, a po co?
00:18:05Mam do pana interes.
00:18:07Nie teraz.
00:18:08To krótka, ale ważna dla pana sprawa.
00:18:12No.
00:18:14No, ale może nie tu.
00:18:22O co idzie?
00:18:33Przywożę pozdrowienia od Haneczki.
00:18:41Pan chyba pamięta, kto pana wydostał z amerykańskiego więzienia w 1946 roku.
00:18:48I za jaką cenę?
00:18:52Powtarzam jeszcze raz.
00:18:56Przywożę pozdrowienia od Haneczki.
00:19:22Koło niego koło, gdzie ja się obrócę, święcie mi wesoło.
00:19:28Ha, ha, he, he, ho, ho, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi.
00:19:31Świeci mi, świeci, koło niego gwiazdy, gdzie ja się obrócę, uśmiecha się każdy.
00:19:38Ha, ha, he, he, ho, ho, hi, hi, hi, hi, hi, hi, hi.
00:19:41A na stańskim rynku, lektur wąci wodę,
00:19:44Kto się mnie uśmiecha, że straci urodę.
00:20:11No to i nie już.
00:20:22Dobaj, Teresa.
00:20:23Nie, Teresa. Nie chcę, żebyś miała przykrości.
00:20:27No w ogóle...
00:20:31Nie chcę.
00:20:41Nie chcę.
00:20:47No w ogóle.
00:20:53– Bierzesz. – Skarbowski.
00:21:01– Nie przeszkadzam? – O!
00:21:21– Nie przeszkadzam? – O!
00:21:31– Pan pomyśli, że ja chciałem coś wziąć.
00:21:38A ja tylko szukałem...
00:21:40– Czego?
00:21:46Czego pan szukał?
00:21:48– Cyrkli. Tak, cyrkli szukałem.
00:21:52Gdzieś mi się zapodziały. Matkę pytałem.
00:21:55Ja naprawdę, proszę pana, ja nigdy...
00:22:02– Może pan sobie to wziąć? – Nie, nie.
00:22:04– Na pamiątkę. – Ja nigdy...
00:22:07– Niechże pan nie będzie dzieckiem.
00:22:18– Amerykańskie? – Mhm.
00:22:20– Proszę tylko ojcu nic nie mówić.
00:22:23– A co, nie żyje pan w zgodzie do rodzicami?
00:22:25– No jak to z nimi żyć w zgodzie? Ja mam inną naturę.
00:22:29Nie mogę w takiej ciasnoci.
00:22:30Zresztą nie urodziłem się na misjonarza.
00:22:34Ojciec Sknera...
00:22:36Pożyczę panu trochę pieniędzy.
00:22:40– No. Ile panu potrzeba? – Przecież pan sam nie ma.
00:22:45– No ile?
00:22:46– Jeśli pan może, to tylko do pierwszego.
00:22:48Pierwszego natychmiast oddam. Ze dwa blaty.
00:22:55No to setkę.
00:22:57A?
00:23:02No ma pan tu.
00:23:06Trzy blaty, jak pan powiada.
00:23:09– Dziękuję. – Luch bezterminowy.
00:23:12– Bardzo dziękuję.
00:23:16Chociaż mi przykro.
00:23:19– Ale tylko do pierwszego.
00:23:20– Tak. – Dobrze, ale tylko do pierwszego.
00:23:22KONIEC
00:23:52KONIEC
00:24:22KONIEC
00:24:24O, pan Stanisław. Dzień dobry.
00:24:28Dzień dobry.
00:24:29Jak tam próba?
00:24:30Dzień dobry, bardzo dobrze.
00:24:31A może ma pan wyniki?
00:24:32Mam.
00:24:33Niech to pan pokaże.
00:24:37Proszę.
00:24:39Tak, tak. Doskonale.
00:24:43Za wysoki punkt stopliwości.
00:24:46Musicie pilnować termometru w czasie syntezy i obserwujcie barwę.
00:24:51Niech pan będzie naprawdę spokojny, panie inżynierze. Sam jestem przy aparaturze.
00:24:54Wieczorem wpadnę do was.
00:24:55Dobrze, do widzenia.
00:24:56No idę już, idę.
00:25:02Aleśmy się zwyczyli. Wszystkie mieści mnie bolą.
00:25:05Ale zobacz, jakie mamuskuluję.
00:25:07Mamo, jeść! Umieram z głodu.
00:25:09Jerzy w pokoju siedzi i czeka na ciebie jakiś pan.
00:25:13Idę.
00:25:13Kto to taki?
00:25:15Nie wiem.
00:25:16Kolega z obozu.
00:25:18Wiesz, że badaniami Jerzego zainteresowało się ministerstwo?
00:25:21Tak? O, no to świetnie.
00:25:24Wyszedł pan z obozu jenieckiego z postanowieniem walki o wolną ojczyznę.
00:25:32Po flagu związał się pan organizacyjnie.
00:25:36Ależ to była grupa przyjaciół.
00:25:39Obozowych przyjaciół.
00:25:40Tego nie można traktować...
00:25:41Nie będziemy tego badać pod względem prawdy.
00:25:45Organizacja jednak zdecydowała o pańskim przyjeździe do kraju.
00:25:53A pan się tu, widzę, zadomowił.
00:25:59Obrazki, piraneczki, kwiaty.
00:26:02Myśmy nie zapomnieli o walce.
00:26:07Ja pracuję.
00:26:09Czy pan tego nie rozumie?
00:26:10Pracuję!
00:26:11Za kogo?
00:26:14Dał pan w sobie uśpić sumienie.
00:26:17To nieprawda.
00:26:18Wy nic nie rozumiecie.
00:26:21Ja mam oczy otwarte.
00:26:22W naszych czasach raz się tylko podejmuje decyzje.
00:26:26Tu nie ma neutralnych.
00:26:28To jest walka dwóch światów.
00:26:31Ktoś musi zginąć, ktoś musi zwyciężyć.
00:26:36My w żadnym razie z uczciwego Polaka nie zrezygnujemy.
00:26:49Przypleczem.
00:26:52Tu nie miejsce na dalszą dyskusję.
00:27:00Niech pan to przemyśli.
00:27:01Niech pan rozważy we własnym sumieniu.
00:27:05Spotkamy się w sobotę.
00:27:09Pod zegarem na ulicy Wesołej.
00:27:11O dziewiątej wieczorem.
00:27:13Będę czeką.
00:27:22Na kiedy będą?
00:27:26Za dwa dni.
00:27:30Nie, nie, nie.
00:27:31Nie trzeba.
00:27:32A to pan przepraszam.
00:27:33Nie poznałem.
00:27:35Nie szkodzi.
00:27:37Ja by pan jak fryzjer.
00:27:39Najwięcej gole w sobotę i niedzielę.
00:27:40Pan zesie teraz mieszka u Rosiaków?
00:27:46Tak, chwilowo.
00:27:48Co to?
00:27:50Wojna?
00:27:51Tak.
00:27:52W 39. zarobiłem podkupnem samolotu.
00:27:55W którym pułku pan służył?
00:27:57W 116 zapasowym.
00:27:59A kompania?
00:28:00W 116 zapasowym.
00:28:01W 116 zapasowym.
00:28:02No nie będę panu więcej czasu zajmował.
00:28:07Do widzenia panu.
00:28:23Słyszysz?
00:28:25Aha.
00:28:30Po egzaminie pojadę do domu.
00:28:42Pojadę, tak pojadę.
00:28:44Pociągiem, okrętem, tak wiele jest przestrzeni na morzu i ziemi.
00:28:49Tam wszędzie źle bez ciebie.
00:28:53Ale przecież na wakacje miałeś zostać w mieście.
00:29:00W Warszawie na Żeraniu
00:29:12powstaje wielka, nowoczesna elektrociechłownia.
00:29:15Późnij.
00:29:16Jest to jedna z naszych najpowadniejszych inwestycji.
00:29:18Poczekaj jeszcze.
00:29:19Obecnie trwają intensywne prace w przyznoszeniu podróżu.
00:29:24To stało tu po raz pierwszy w Polsce zastosowane.
00:29:30Fabryki budują, a nawet proszku do prania nie ma.
00:29:33W języku to wszyscy mocni.
00:29:35Po gazetach tylko pisać umieją.
00:29:38Inni za to tylko narzekać potrafią.
00:29:41Jak się komu nie podoba, to proszę bardzo.
00:29:43Mam.
00:29:44Teresa, daj spokój.
00:29:45Zostaj.
00:29:46Nie, nie, nie.
00:29:48Trochę mi jest wstyd za panią.
00:29:50No, no, no.
00:29:51Do widzenia.
00:29:56Czego stoisz?
00:29:58Nakrywaj do stołu.
00:29:59Sama mam wszystko robić.
00:30:06Fiuch.
00:30:14Po co to chłopacie z kotu przychodzi?
00:30:23Do mnie przychodzi, nie do mamy.
00:30:25Do mnie.
00:30:26Patrzcie, jaka mądra.
00:30:29Pewnie w tym zetempedach uczą szalować rodziców.
00:30:32Ciii.
00:30:33Nie wtrącajcie się w moje sprawy.
00:30:34Ciii.
00:30:35No przecież to parowek.
00:30:36Zachować się nawet nie umie.
00:30:38Nie podoba się mamie, że nie z chlebieskiego domu.
00:30:40Przestań.
00:30:41Co, omawiacie tego pozytywnego bohatera?
00:30:44Pili z tego dostaną.
00:30:45Żeby mi się więcej nie pokazywał tutaj, rozumiesz?
00:30:47Ja też się mogę tutaj więcej nie pokazywać.
00:30:49Tereniu.
00:30:50Płatrzcie, jaka się to rewolucjonistka zrobiła.
00:30:53A ty co nam do gadania?
00:30:55Leniu jeden.
00:30:55No, no, no.
00:30:57Teresa, poproś pana Karwowskiego.
00:31:00Nie pójdę.
00:31:01Ja pójdę.
00:31:02Idź, idź, Romeczku.
00:31:09Proszę.
00:31:11Prosimy pana na kolację.
00:31:16No, nie chciałbym przeszkadzać.
00:31:17Eee.
00:31:19Co?
00:31:21Co się stało?
00:31:22Eee.
00:31:22Zwykła codzienna kłótnię.
00:31:24Przywykłem już do tego.
00:31:25Co robić?
00:31:32Marnuje się pan tutaj, drogi przyjacielu.
00:31:35A co ja mam robić?
00:31:37Żyć, walczyć.
00:31:38Jak to?
00:31:43Wielu ludzi zginęło w czasie wojny.
00:31:46Co ich pchnęło pod kule?
00:31:47Jak pan myśli?
00:31:48Bo ja wiem.
00:31:49Rozkaz.
00:31:49Nie, przyjacielu.
00:31:51Można to nazwać jednym słowem.
00:31:54Ojczyzna.
00:31:55Ładna ta nasza ojczyzna.
00:31:57Ma pan poczucie humoru?
00:32:00Ojczyznę można naprawić.
00:32:02Od nas wszystko zależy.
00:32:03Ode mnie?
00:32:05A cóż ja mogę?
00:32:07Każdy z nas wiele może.
00:32:10Nie?
00:32:10Teraz dobrze.
00:32:11Ojczyznę.
00:32:27Odech.
00:32:28To gdzieś tu.
00:32:51W tym rejonie.
00:32:55Wejść.
00:32:58Towarzyszu Majorze, Porąży Wiśniewski melduje. DPS-a rozszyfrowa.
00:33:03Dziękuję. Możecie odejść.
00:33:06Zaraz zobaczymy, co też takiego nadawał ten nasz amator kwaśnych jabłek.
00:33:13Pierwsze kontakty nie udały się. Może inżynier będzie pracował. Bardzo trudne warunki.
00:33:25Patrzcie go. Na warunki narzeka, co?
00:33:30Podać dane sierżant, kłótno 39, kompania 6.
00:33:35Sierżant, kłótno 39, kompania...
00:33:386.
00:33:41Przyślijcie nowe instrukcje.
00:33:45No tak.
00:33:47Nie udał się widać werbunek.
00:33:50Uf! Uf! Uf! Uf!
00:33:55Pan, spokojnie.
00:33:57Uf! Uf!
00:33:58To pan?
00:34:00Chyba coś zarobię.
00:34:02Nie, przyszedłem tak porozmawiać.
00:34:05Niewielu tu mam znajomych.
00:34:14Kiepski ze mnie kompan.
00:34:20Przywykłem do samotności.
00:34:25A ja, wie pan, do niedawna byłem na Zachodzie.
00:34:28Przedostał się tam do nas polski major Derkacz.
00:34:35Mój dawny kolega.
00:34:38Opowiadał mi zabawną historię.
00:34:40W 1948 roku otoczony z resztkami oddział przez komunistów
00:34:48przedzierał się przez pierścień obławy w lasach tucholskich.
00:34:55Sytuacja była ciężka, ale nie beznadziejna.
00:34:59Gdyby nie ucieczka pewnego sierżanta, zaufanego sierżanta.
00:35:05No?
00:35:08Nic.
00:35:10Sierżant w czasie ucieczki dostał kulą w policzek.
00:35:15Chcesz mi głównie pomyśleć, że to ja.
00:35:18Nie.
00:35:20Skądże? Pan przecież został ranny w 39.
00:35:24Pod Kutnem.
00:35:26Zgadza się?
00:35:28Niezupełnie.
00:35:29No.
00:35:35Dość tego.
00:35:38Żywcy mnie nie weźmiecie.
00:35:45Przyszedłem bez broń.
00:35:51Niech pan obejrzy ten aparat.
00:35:54Nie wiem jak założyć błonę.
00:35:59Oderkacz mówił o broni zakopanej pod Smolarną.
00:36:18Chce pan podjąć broń?
00:36:20No to będzie jeszcze czas.
00:36:22Więc co?
00:36:23Walka zbrojna nie ma sensu.
00:36:26To po co pan przyjechał?
00:36:28Trzeba organizować siatki.
00:36:32Szpiegostwo?
00:36:36Nie dla mnie.
00:36:37Trzeba rozumieć co się dzieje na świecie.
00:36:47Co mam rozumieć?
00:36:52Żyję tu jak borsuk.
00:36:57Ciągle czekam, że przyjdę.
00:36:59Ale nie boję się.
00:37:01Nie.
00:37:05Przestałem się bać.
00:37:09Nienawidzę ludzi.
00:37:11Ale ludzie są nam potrzebni.
00:37:31Zobacz.
00:37:35Zaraz.
00:37:37Tak.
00:37:39Nie.
00:37:41Do zobaczenia.
00:37:43Trzeba.
00:37:45...
00:37:47...
00:37:49...
00:37:51...
00:37:52KONIEC
00:38:22KONIEC
00:38:33Proszę.
00:38:38Bardzo przepraszam, że tak późno.
00:38:41A nic nie szkodzi.
00:38:43Przepraszam.
00:38:45Przykro mi strasznie. Jeszcze nie mogę oddać całego długo.
00:38:48Przyniosłem z tego...
00:38:50Złobstwo. A może pan więcej potrzebuje?
00:38:52Ale gdzie tam? Pan chyba żartuje.
00:38:54Pięknie panu pomogę w kłopotach.
00:38:56Nie, to niemożliwe. To to było naciąganie.
00:38:58No ile panu potrzeba?
00:39:00Dwieście, trzysta?
00:39:02Strasznie mi głupio.
00:39:04Jeśli pan może, to trzy.
00:39:06Nie lubię pożyczek.
00:39:08Ale skąd wziąć?
00:39:10Rodzice schnery, a wkuwać tyle lat, żeby człowieka wyslali gdzieś do koziej wólki?
00:39:16Ha! A przecież mam prawo do życia.
00:39:20No a czy dla tego lepszego życia zaryzykowałby pan swoje życie?
00:39:26Jak to?
00:39:28No, na przykład na wojnie.
00:39:32Przecież teraz nie ma wojny.
00:39:34A słyszał pan o organizacjach podziemnych?
00:39:37No...
00:39:38Mógłbym panu ułatwić kontakt.
00:39:42Jak to?
00:39:44Pan?
00:39:46Nie...
00:39:47To nie dla mnie.
00:39:48Ja nie mam nerwów.
00:39:49No, no, no.
00:39:50Cicho, spokojnie.
00:39:51Dlaczego pan właśnie do mnie?
00:39:53Wszyscy delikatni.
00:39:55A ktoś musi walczyć za ojczyznę.
00:39:58Ja nie...
00:40:00Ja nie...
00:40:01Boże...
00:40:02Po co pan mi to mówi?
00:40:03Możemy o tym więcej nie mówić.
00:40:05Wydawało mi się, że pan jest dorosłym mężczyzną.
00:40:12A myśli pan, że się boję?
00:40:15Wiem, że można ci ufać.
00:40:19Daję ci wielką szansę w życiu.
00:40:22Pożyjesz mocniej i wyrwiesz się z tego letarni.
00:40:25Za sześć miesięcy, może za rok, przerzucę cię na zachód.
00:40:30Poznasz inny świat, inny wymiar.
00:40:34Czy ja potrafię...
00:40:36Wystarczy mieć oczy otwarte.
00:40:38Wszystko powinno nas interesować.
00:40:41I rozkład jazdy pociągów.
00:40:43I co sprzedają w sklepach.
00:40:45I kto z kim śpi.
00:40:47To wszystko jest ważne.
00:40:48No dobrze, ale...
00:40:49Nie, to nie są sprawy trudne.
00:40:54Weźmiesz na przykład ten list.
00:40:56I oddasz pod wskazanym adresem.
00:41:00No i to wszystko.
00:41:30Masz dużą przewagę nade mnie.
00:41:51Jesteś starszy.
00:41:53Więcej wiesz, więcej umiesz.
00:41:55Tak bardzo ci ufałam.
00:41:58A teraz?
00:42:01Co teraz?
00:42:03Irko, o czym ty mówisz?
00:42:09To nic nieznacząca kartka.
00:42:12Nie ma żadnej haneczki.
00:42:15Teraz wiem, że kłamiesz.
00:42:18Nigdy cię nie oszukiwałem.
00:42:21Daj ci na to słowo honoru uczciwego człowieka.
00:42:24Na to.
00:42:25To zwykłe głupstwo, o którym ci powiem przy okazji.
00:42:31Jeżeli to głupstwo, to powiedz teraz.
00:42:34Nie mogę.
00:42:35Teraz naprawdę nie mogę.
00:42:40Nie mogę.
00:42:43Nie mogę.
00:42:44Nie mogę.
00:43:10Nie mogę.
00:43:11Nie mogę.
00:43:12Nie mogę.
00:43:13Nie mogę.
00:43:14Uważę.
00:43:15Może klient.
00:43:16Czy pan mętrze nam złą?
00:43:17Już jest dwoj.
00:43:18Nie mogę.
00:43:19Można.
00:43:20Proszę.
00:43:21Proszę.
00:43:22Proszę.
00:43:23Proszę.
00:43:24Proszę.
00:43:25Proszę.
00:43:26Proszę.
00:43:27Proszę.
00:43:28Czy pan mętrze nam złą?
00:43:30Już jest dwoj.
00:43:31Nie mogę.
00:43:32Można.
00:43:33Proszę.
00:43:34Proszę.
00:43:35Proszę.
00:43:36Proszę.
00:43:37Proszę.
00:43:38Proszę.
00:43:39Proszę.
00:43:40Niech pan siada.
00:43:41Tak nie rozumie.
00:43:42A cóż, młodość, miłość, awanturka?
00:43:44Nie.
00:43:45To sprawa raczej natury politycznej, panie mecenasie.
00:43:48Polityką się nie zajmuję.
00:43:50Pan sam rozumie, w jakich dziś czasach żyjemy.
00:43:53Źle się pan czuje w tych czasach.
00:43:55Widzę.
00:43:56Cóż, młodość, miłość, awanturka?
00:43:58Nie.
00:43:59To sprawa raczej natury politycznej, panie mecenasie.
00:44:03Polityką się nie zajmuję.
00:44:04Pan sam rozumie, w jakich dziś czasach żyjemy.
00:44:09Źle się pan czuje w tych czasach?
00:44:11Sen.
00:44:12Jest już nowo.
00:44:17Przywożę pozdrowienia…
00:44:19od haneczki.
00:44:20Dziękuję. Otrzymałem od niej list.
00:44:28Przepraszam.
00:44:30Przepraszam.
00:44:46Więc proszę pana, nadchodzi pora działania. Zgodnie z pańskim zobowiązaniem.
00:44:53Panie, ale co za zobowiązaniem? W 46 roku otrzymałem 500 dolarów jako pomoc w walce politycznej, którą wtedy prowadziłem. Tak to potraktowałem. Tyle lat minęło. Dawno o wszystkim już zapomniałem.
00:45:09Ale pieniądze pan otrzymał. A nawet działał pan jakiś czas naszego polecenia.
00:45:16Ależ...
00:45:17Panie, to co innego. To inne czasy, inne warunki. Dziś, panie, co innego. Ja, ja mam rodzinę. Dzieci studiują.
00:45:27Otrzymał pan pieniądze i nie ma o czym mówić.
00:45:31Niech się panie...
00:45:32Przejdźmy do sprawy.
00:45:33Nie chcę poznać się z bezpieką.
00:45:35Pan ma żonę i dzieci. A my każemy zbrajców. Każemy bardzo surowo.
00:45:41Proszę. Strzelaj pan. Zabije pan niewinnego człowieka. Ja w nic się mieszać nie będę.
00:45:48Zabij. Zabij. Dobrze ludzie zaopiekują się dziećmi. Bóg nie da im krzywdy zrobić.
00:45:56Ty stary błaźń.
00:46:01Jeżeli słowo wspomnisz komu o tym, że tu byłem...
00:46:04Zabij.
00:46:05Zabij.
00:46:34Zabij.
00:46:38Gdzie leziesz? Gdzie leziesz, coś tu budowa?
00:46:42Pan Podchorąży, jak Boga kocham.
00:46:46A nam mówili, że sztab i pana Niemcy otoczyli.
00:46:49Że żywa dusza, jak Boga kocham.
00:46:52Pan się pomylił. Pan mnie bierze za kogo innego.
00:46:55A jakże?
00:46:56Pod Kutnem w jednym robie przez dwa dni żeśmy leżeli.
00:46:59Szukał pan wtedy 116. pułku.
00:47:02Chbartosik z Kompanii Mojdzierzy.
00:47:06Ten są.
00:47:07Poznaję.
00:47:09Tak, no więc...
00:47:11No jak panu leci?
00:47:12A to nie najgorzej.
00:47:13Buduje się tę Polskę Ludową nie najgorzej.
00:47:16Z Warszawy przyjeżdżam ją oglądać.
00:47:18O, niech pan spojrzy na tę chałupę.
00:47:21Tak, no więc...
00:47:23Więc pan zadowolony.
00:47:24No a jak?
00:47:26Przed wojną ścieżkę w bruku do pośredniaka wydeptalem.
00:47:30A teraz mucha nie siada.
00:47:32Tak, dużo się teraz buduje.
00:47:36No ale jak...
00:47:38Jak nowa wojna?
00:47:40Hehe, panie podchoroży.
00:47:42Człowiek się odkarmił.
00:47:43Teraz to nam tak łatwo kota nie popędzą.
00:47:47No więc wszystkiego najlepszego.
00:47:49Jak to? Nie wstąpimy gdzie pogadać, panie podchoroży.
00:47:51Bardzo się spieszę.
00:47:54Panie podchoroży!
00:48:12Niech pan popatrzy.
00:48:13Dydlą uznania.
00:48:19Wolałbym premię większą.
00:48:21Na takie pidrygałki to pieniędzy nie żałują.
00:48:25Papierami łatwo się kupuje ludzi.
00:48:30O!
00:48:32Jaki on dzisiaj zdenerwowany.
00:48:34Zdenerwowany?
00:48:35Co?
00:48:36Dźwięk się.
00:48:39Dźwięk się.
00:48:40Bardzo Pana przepraszam, że niepokoję.
00:49:07Słucham.
00:49:08Widzi Pan tego, mógłbym Panu ułatwić posadę u nas.
00:49:15Dziękuję Panu.
00:49:16Ale widzi Pan, trzeba Pana zameldować.
00:49:19Teraz inaczej nie można.
00:49:21Zaczekamy z tym jeszcze parę dni.
00:49:23Właśnie mam napiętą pracę.
00:49:25O tak.
00:49:27No to bardzo przepraszam.
00:49:29Dziękuję.
00:49:31Dziękuję.
00:49:33Dziękuję.
00:49:35Dziękuję.
00:49:37Dziękuję.
00:49:38Dziękuję.
00:49:40Dziękuję.
00:49:42Dziękuję.
00:49:43Dziękuję.
00:49:44Dziękuję.
00:49:45Dziękuję.
00:49:47Dziękuję.
00:49:57Dziękuję.
00:49:58Słońce z piekło, to na słońce dmuchał,
00:50:27a za topór chwytał, gdy go gryzła mucha,
00:50:30a tatusia pytał, czy mu księżyc głupi taki był ten gabryś.
00:50:34A jaki? Głupi.
00:50:36Jak się skończona? Do widzenia dzieci.
00:50:57Pan do mnie? Tak. Proszę Pana.
00:51:04Ostrożnie dzieci, bo nas poprzewracacie. Przepraszam Pani.
00:51:06Proszę Pani, robimy zawody. Przyjdzie Pani popatrzeć?
00:51:09No oczywiście, że przyjdę. No idźcie. Proszę Pana.
00:51:13Proszę Pana. Tylko beze mnie nie zaczynajcie. Dobrze.
00:51:19Słucham Pana. Chciałbym się widzieć z Pani bratem.
00:51:22Z bratem?
00:51:23Jestem jego przyjacielem. Nie widzieliśmy się dawno. Czy nie mogłaby Pani...
00:51:33To Pan nic nie wie? Brat jest w więzieniu. Już trzy lata.
00:51:48Tak. Jak to się skadło?
00:51:52Brat jest w więzieniu. Już trzy lata.
00:52:02Tak. Jak to się skadło?
00:52:06Słapano go w lesie.
00:52:08Przywożę pozdrowienia od Haneczki.
00:52:17Od kogo?
00:52:22Przysyła mnie organizacja.
00:52:28Po co pan tu przyszedł?
00:52:30Jak to po co?
00:52:33Pani jest na wolności.
00:52:35Nie chce mu pani pomóc?
00:52:38Takiej pomocy mu nie potrzeba.
00:52:40To wyście go wepchnęli do lasu.
00:52:43Okłamaliście nas.
00:52:44Niech pani nie podnosi głosu.
00:52:45Będę krzyczała, bo jesteście oszustami.
00:52:47Słyszy pan?
00:52:48Oszustami.
00:52:49Nienawidzę was.
00:52:50Nienawidzę.
00:52:52Stać.
00:52:58Zygosłowa bandyta.
00:52:59Proszę pani, proszę pani, czekamy.
00:53:05Proszę pani, proszę pani, czekamy.
00:53:19Już idę.
00:53:25Wyszliśmy z oflagu całą grupą.
00:53:30Wiesz, ja wtedy wiedzieliśmy o Polsce.
00:53:34Tamci zostali za granicą.
00:53:35Mnie polecono wrócić do kraju, żeby tu rozpocząć robotę.
00:53:44Wróciłem, pobraliśmy się, pracuję.
00:53:48Zapomniałem o wszystkim.
00:53:51I wtedy, jak przyszliśmy z plaży, czekał ich agent.
00:53:55A teraz boję się każdego następnego dnia.
00:54:02Dłużej tego nie można ciągnąć.
00:54:06Pójdź, opowiedz wszystko.
00:54:09Nie potrafię, Irko.
00:54:12Nie potrafię.
00:54:14Panie inżynierze!
00:54:16Panie inżynierze!
00:54:18Warto było zaczekać.
00:54:20Niech pan zobaczy.
00:54:25Panie inżynierze!
00:54:35Psiakle!
00:54:37U!
00:54:38Trzy tygodnie w kraju i nic nie zrobiłem.
00:54:41Wszyscy tu zarażeni.
00:54:46Wypalić ogniem.
00:54:51A tego Hulewicza trzeba uspokoić.
00:54:55Dalsze spotkania z nim śmierdzą.
00:54:59Tak.
00:55:01Nie no, mam pieniądze, pieniądze wszystko mogą.
00:55:05Tutaj obawiam się, że nie.
00:55:09Kamieniec nikt nie kupuje.
00:55:14Na iwierę nikt nie wyjeżdża.
00:55:18Pieniądz nie ma tu wymiaru.
00:55:21Nie ma jakby to powiedzieć.
00:55:23Ideologii.
00:55:25Pojutrze przyjeżdża kurier. Co mu powie?
00:55:29Kariera zachowiona.
00:55:31Pojutrze przyjeżdża kurier.
00:55:33Tak.
00:55:35Może pan im na razie zatkać gębę.
00:55:55Uwzględniłem, potroszę wszystko.
00:55:58I politykę, procesję bożego ciała,
00:56:00i przemysł, i architekturę naszego grodu.
00:56:06Pewne gmachy.
00:56:10Kiedyś po wybuchu bomby atomowej będą miały archiwalną wartość.
00:56:17Zadać.
00:56:22Proszę głowy trochę wyżej.
00:56:25Co to? Pamiątkowe zgięcie?
00:56:28Po co tu przychodzisz?
00:56:30Ja się tam niczego nie boję.
00:56:37Ja... umówiłem się na wieczór.
00:56:41Bardzo mi przykro.
00:56:43W ogóle głupio się czuję.
00:56:46Cykorie dostaleś, synku?
00:56:48Po prostu. Chcesz pieniędzy.
00:56:49Nie, właściwie to.
00:56:57Dziękuję.
00:57:08Interesuje mnie jeszcze jedna sprawa.
00:57:11Dlaczego dopiero teraz przyszliście do nas?
00:57:15Bałem się.
00:57:17Jego?
00:57:20Nas.
00:57:24No cóż, nas rzeczywiście czasami trzeba się bać.
00:57:27A jednak żona radziła wam przyjść do nas.
00:57:30Dzielno macie żonę. Powtórzcie je do ode mnie.
00:57:34Powtórzę.
00:57:36Poruczniku podpiszcie proszę przepustkę inżynierowi Hulewiczowi.
00:57:39A na to spotkanie z Haneczką iść nie musicie.
00:57:41Sześćdziesiąt siedem.
00:57:43Tysiąc...
00:57:45Osepset pięćdziesiąt...
00:57:47Tysiąc...
00:57:49Osepset pięćdziesiąt...
00:57:51Plus Kapitanik Rady Zakładowej.
00:57:58Haśmierz, jeszcze nie zjadłeś?
00:58:00Jasie, setki ludzi czeka na to.
00:58:02Wszystko wystygło.
00:58:04Dwa tysiące...
00:58:06Sto...
00:58:07Cztery...
00:58:08Siedemnaście...
00:58:09Już trzy tygodnie siedzi bez pracy. Skąd to on ma pieniądze?
00:58:34Niech babcia nie zagląda do cudzych kieszeni.
00:58:38Mówi, że chory na serce.
00:58:41Taki byłk.
00:58:45Wszystkich mierzyjcie swoją miarką.
00:58:48Skąd on ma pieniądze, jeśli nie pracuje?
00:58:51Ciszej, na litość boską. Ciszej.
00:58:55On nie myśli tylko o brzuchu.
00:58:57Nie wszyscy jeszcze zbyt lęcieli.
00:59:02Co przez to rozumiesz?
00:59:03Zainteresowałaś się?
00:59:08Lecz na skarż.
00:59:10Drugie stypendium dostaniesz.
00:59:12O!
00:59:13Znalazłeś wreszcie mistrza.
00:59:15Czymże ci tak zaimponował?
00:59:17To jedyny człowiek w tym domu bo myśli.
00:59:20O czym?
00:59:21Za dużo chcesz wiedzieć.
00:59:29Gdzież to się piękność wynosi?
00:59:32Mówiłam ci, że nigdzie nie pójdziesz.
00:59:34A właśnie, że pójdę.
00:59:35Mówiłam ci.
00:59:39No proszę.
00:59:40Dajże spokój dziecku.
00:59:42Jakieś pieszność.
00:59:43Jeszcze sobie coś wylapa.
00:59:45Stanic!
00:59:47A ty dokąd znowu?
00:59:48Teraz się wolna mnie, nie?
00:59:50Romek, uważaj na siebie.
00:59:54Łatwo się można potknąć.
00:59:57Porzaję.
00:59:58Jasne?
00:59:59Nie ma!
01:00:00FAŁ
01:00:04A
01:00:05A
01:00:07nie.
01:00:08Nie ma!
01:00:09Nie ma!
01:00:23Nie ma!
01:00:25Pięć razy piwko.
01:00:48Zdrowie bankiera.
01:00:55Uwaga! Uwaga!
01:01:03Tu wydział niespodzianek.
01:01:07Uwaga! Uwaga!
01:01:09A teraz piosenka w wykonaniu koleżanki zespołu studenckiego.
01:01:25Jesienią na Mierzei, gdzie Bałtyk z lasem gwarzy,
01:01:40nad morze schodzi Anna, w bursztyny zbiera z plaży.
01:01:46Z przystani trzej żeglarze wolają do dziewczyny.
01:01:53O, Anno, twoje włosy piękniejsze niż bursztyny.
01:02:00Twe włosy, Anno, heja, hej!
01:02:06Piękniejsze niż bursztyny...
01:02:08Pierwsza czwarta.
01:02:09Bak...
01:02:19...leżysz.
01:02:21Z bursztynem jesień kroczy,
01:02:25złocistą fajkę Anna
01:02:29dla marynarza toczy,
01:02:33A wiatr na planie śpiewa, z Chin żeglarz cię ominie.
01:02:42Dziewczętom rozdal jedwab, gdy szedł przez ludną Gdynię.
01:02:50Już rozdal jedwab, hej, a hej, gdy szedł przez ludną Gdynię.
01:03:03Jesienią, gdzie Bałtyk z lasem gwarzy, nad morze schodzi Anna.
01:03:15Bursztyny zbiera z plaży, z przystani trzej żeglarze.
01:03:22Wolają do dziewczyny, o, Anno, swoje włosy.
01:03:27Piękniejše niż bursztyny, twej włosy, Anno, hej, a hej.
01:03:37Piękniejše niż bursztyny, hej.
01:03:41Peresa, doskonale.
01:03:57Wspaniale śpiewałaś.
01:04:00Ojej, nie dziękuję.
01:04:05Słuchaj, Witek, chcę ci coś powiedzieć.
01:04:10Chodź.
01:04:11No więc, co teraz?
01:04:33Wiesz, ten karwowski, który u nas mieszka...
01:04:39Ach, tak.
01:04:44No więc, co znowu?
01:04:48Nie podoba mi się.
01:04:50To bardzo ładnie.
01:04:51Witek, ja nie żartuję.
01:04:52Ja też nie.
01:04:53Witek.
01:04:54On nie wiadomo, co robi.
01:04:56Ma dużo pieniędzy.
01:04:58Zbalamucił Romka.
01:05:00Jego braciszka nie trudno zbalamucić.
01:05:03No jej nie mów tak.
01:05:04On jeszcze bardzo młody.
01:05:06Nadrzeje.
01:05:07Długo na to poczekam.
01:05:11No ale cóż ten karwowski, co?
01:05:14Ja się boję żonu.
01:05:17No śmiało Teresa.
01:05:23No cóż on co?
01:05:25Kradnie?
01:05:26Gorzej.
01:05:27Zamyka się w swoim pokoju.
01:05:30To chyba głupie, co ja myślę, ale...
01:05:34Wydaje mi się, że on jest...
01:05:37No co?
01:05:38Wywersal?
01:05:39Co?
01:05:40Mhm.
01:05:41Poważnie?
01:05:43Ty naprawdę tak myślisz?
01:05:45Tak.
01:05:46Nie mówię to dlatego, że się boję o Romka.
01:05:55Towarzyszu Majorze, jest przychwycona depesza.
01:06:00Rozszyfrowana?
01:06:02Tak jest.
01:06:03Dziękuję.
01:06:08Oho.
01:06:09Nowe instrukcje.
01:06:10Ogresują kuriera na tę niedzielę, drugiego lipca.
01:06:17I to gdzie?
01:06:19Na stadionie.
01:06:21No cóż...
01:06:26Trzeba będzie zaczekać na tego kuriera.
01:06:40Romek.
01:06:43Romek.
01:06:44Gdzieś ty był?
01:06:45Ludzi szukam.
01:06:46Prawdziwych ludzi.
01:06:48Jadę.
01:06:49Jadę.
01:06:50Do Madrytu, Londynu jadę.
01:06:51Słyszysz?
01:06:52Dostać mam tego letarbu.
01:06:54Oh Boże, upiłeś się.
01:06:56Kopniaki!
01:06:57Obudzimy sobie narodu.
01:07:02Jezus Maria.
01:07:05Romek.
01:07:06Coś ty zrobił?
01:07:08Coś ty zrobił, Romek!
01:07:10Tylko...
01:07:14Panie Karkowski!
01:07:19Zostawczasz się mi powiedzieć, prank?
01:07:30Romek!
01:07:31Rucie!
01:07:32Rucie!
01:07:33Rosek!
01:07:38Rącik!
01:07:39Do announcement!
01:07:40Rot!
01:07:41дня!
01:07:42Do różnych planets!
01:07:43A! A! A! A! A! A!
01:07:54Panie Karwowski! Panie Karwowski!
01:07:59Panie Karwowski! Cicho!
01:08:03Czego ty durnie? Wracaj.
01:08:08A moje ci wracaj. Panie Karwowski, ja wszystko wyklumaczę.
01:08:11Puść. Nie puść. Pan mnie obiekał. Ja nie mogę tu zostać. Muszę się stąd wyrwać. Muszę.
01:08:18Uspokój się.
01:08:22Uspokój się.
01:08:24Pojedziesz.
01:08:27Sam pojedziesz.
01:08:42Czy my idziemy do smolarni? A?
01:08:45Przecież tam nikogo nie ma. Tam nikt nie mieszka.
01:08:48A co ty tam wiesz?
01:08:50Idziemy gdzie trzeba.
01:08:52Do miasta nie możemy teraz wracać.
01:08:54Pojedziemy. Pojedziemy.
01:08:55Pojedziemy.
01:08:56Pojedziemy.
01:09:24Pojedziemy.
01:09:27Pojedziemy.
01:09:30Pojedziemy.
01:09:31KONIEC
01:10:01KONIEC
01:10:31KONIEC
01:11:01KONIEC
01:11:03KONIEC
01:11:07KONIEC
01:11:15KONIEC
01:11:17Gospodarze pozdrawiają.
01:11:19Dziękuję, miałem od nich listy.
01:11:21Jestem kompletnie spalony.
01:11:32Za chwilę mogą mnie aresztować.
01:11:34Jak to? Przywożę panu instrukcję, pieniądze...
01:11:36Ale koniec, rozumie pan, koniec.
01:11:37Spokojnie, kolego, bez histerii.
01:11:43Musi mi pan pomóc.
01:11:44To nie jest mój obowiązek. Sam nie wiem, jak wrócę.
01:11:47No trzeba uciekać.
01:11:48Bo pana też mogą zaraz sięgnąć.
01:11:51Ładny gips.
01:11:54A co? Nie ma już żadnej drogi?
01:11:58Idziemy stąd.
01:11:59Ja się muszę stąd wyrwać.
01:12:00A ja co? Mam przez ciebie wysiąść, ty tchórzu.
01:12:03Jeżeli spróbujesz wiać beze mnie, zastrzelę jak psa.
01:12:06Durej.
01:12:06Będziemy stąd.
01:12:17Skąd?
01:12:19Tak, ta robota ma perspektywę.
01:12:41Tutaj dusimy się w tej atmosferze bezczynności.
01:12:45To dziwne, panie pułkowniku, więc już pojutrze będę w kraju.
01:12:48Tam złapie pan order. Daję słowo, można panu pozazdrościć.
01:12:52Ludzie werbuje się tam bez żadnych trudności.
01:12:56Tak, to droga do kariery, dużej kariery.