Skip to playerSkip to main content
  • 2 days ago

Category

📺
TV
Transcript
00:00Dziękuje za oglądanie.
00:30Dziękuje za oglądanie.
01:00Dziękuje za oglądanie.
01:29Dziękuje za oglądanie.
01:31Dziękuje za oglądanie.
01:34Przykro mi, że zabieram panu czas. Myślę jednak, że wspólnie znajdziemy wyjście z tej sytuacji.
01:40Pan prezydent Niewiarowicz wyraził nadzieję, że kochany pan dr Murek potraktuje rzecz w ojcowsku,
01:47a Towarzystwo Asfaltowe ze swojej strony również nie zapomni o ludziach nam życzliwych.
01:53Oferta Towarzystwa Asfaltowego powinna być zgłoszona do przetargu.
01:57To jest jedyna droga do uzyskania zamówień miasta.
02:00Nie mamy budżetu takiego jak Kraków czy nawet jak Białystok.
02:05Jestem urzędnikiem magistratu i zechce pan zrozumieć, że posiadam określony zasięg kompetencji.
02:10No tak jednak, że pan prezydent.
02:14Jestem pewien, że pan prezydent zaakceptuje moją decyzję.
02:18No cóż, szkoda.
02:21Być może będziemy jeszcze kiedyś żałować niefortunnego wyniku naszej rozmowy.
02:27Poznałem pańską narzeczoną, doktorze.
02:32Gratuluję.
02:34Cóż, mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. Do widzenia panu.
02:38Do widzenia.
02:40Jak się udał bankiet, panie prezydencie?
03:09Tak sobie.
03:14Ale pana wojewody nie było.
03:18Było.
03:20Bo wydawało mi się, że miał wizytować Błotnicki Powiat.
03:23Pan miał może jakieś przyproście.
03:31Ja?
03:33A co panu przychodzi do głowy zadawać mi takie bezceremonialne pytania?
03:38Co?
03:38Panie prezydencie, zwracam panu uwagę, że coraz częściej wkrasza pan na teren, nie mając nic wspólnego z obowiązkami służbowymi.
03:49Niech pan uważa.
03:51Niech pan uważa.
03:52To niebezpieczne.
03:54Przepraszam, jeżeli nieświadomie uraziłem pana prezydenta.
04:04Panie prezydencie, czy uważa pan, że niesłusznie uczyniłem, kierując ofertę Towarzystwa Asfaltowego do przetargu?
04:14Żądania pana ją noszyca nie mieszczą się w możliwościach naszego budżetu?
04:19I dobrze pan zrobił.
04:22Ten ją noszyc to kawał różniak, nieciekawa figura.
04:28Nie, pod względem uczciwości nie mam panu nic do zarzucenia.
04:32A pod jakim?
04:34A nie, no dajże pan spójrz.
04:36Ja zarzucę spójrz.
04:38Chciałbym wiedzieć, doktorze, co pan o tej porze robi jeszcze w biurze?
04:43Przeglądam akta spraw do załatwienia w dniu jutrzejszym.
04:47No, otóż tak.
04:49Za dużo pan ma obowiązków, od razu to widać.
04:52Proszę od jutra oddać panu Laschetcie jego referaty,
04:57a panu Kubinowskiemu rzeźnie nie lech prownie.
05:02Panu wystarczą wodociągi, kanalizacja, druki.
05:04To jest niepodobieństwem, żeby jeden człowiek był całym magistratem.
05:09Po co wobec tego ja, po co inni?
05:12No, co pan tak na mnie patrzy?
05:16Zdejmuję z pana zbędny ciężar.
05:20To wszystko.
05:34Nie wolno ci tak.
05:36I bez twoich kaprysów mam dosyć zmartwień.
05:39Rozumiesz?
05:40Chcę natychmiast wracać do domu.
05:42Nie.
05:42Musisz mi przyrzec, że nie odwołasz zaręczę z murkiem.
05:45A więc wodo mnie tu przywiozłeś.
05:48Spójrz.
05:48Nie zerwiesz zaręczę z murkiem.
05:53Banki i wierzyciele za gardło mnie trzymają.
05:55Jeżeli miasto tego nie kupi, na budowlane parcele, to koniec z nami.
06:02Rozumiesz?
06:04Murek, tylko murek może to przeprowadzić w magistracie.
06:08To znam już tak źle.
06:10Musisz zrozumieć moje intencje.
06:24Chcesz zamienić swoje błoto na drugie place budowlane.
06:40Dobry wieczór, panie doktorze.
06:48Dobry wieczór, Franciszku.
06:55Państwo czekają w salonie.
06:57Dziękuję, Franciszku.
07:03A, pan Franciszek, prosimy.
07:07Dobry wieczór, panu.
07:08Proszę.
07:10Dobry wieczór, panu.
07:12Trzeba koniecznie nosić rękawiczki, kochany doktorze.
07:15Ma pan bardzo zimne ręce.
07:17A cóż w tym dziwnego?
07:19Wieczory są bardzo chłodne.
07:21Dobry wieczór.
07:21Dobry wieczór, panu.
07:22I co dalej z tym sznurem, panie mecenasie?
07:25Ten zwyczaj rozpowszechnił się w Turcji, łaskawa pani.
07:28Dostojnikom państwowym, którzy zasłużyli na karę śmierci,
07:31posyłano jedwawny sznur na znak, że mają popełnić samobójstwo.
07:35Straszne.
07:36Własnoręcznie musiał się powieścić.
07:38A co było, gdy nie miał odwagi tego zrobić?
07:42A dzięki tym nieśmiałym powstał zawód kata.
07:46Czyż nie tak, drogi kolego?
07:48Tak, tak.
07:50To prawda.
07:51Bawią pana dyktaryjki mecenasa?
08:05Mecenas posiada dar opowiadania.
08:09Miała pani jakieś zmartwienie?
08:11Panna nie robi?
08:11Nie, nie, nie, nie, nie, nie.
08:12W prostu przeciwnie.
08:15To bardzo się cieszę, bo myślałem...
08:18Pani jest taka blada.
08:20Bolała mnie głowa, Migrena.
08:23Radca z ministerstwa zakończy już kontrolę?
08:26Nareszcie.
08:27Radca Gąsowski zakończył inspekcję,
08:31nie znajdując potwierdzenia denuncjacji kliki pana starosty na prezydenta Niewiarowicza.
08:36Słyszałam, że pan Junoszyc miał odwieźć radcę swoim samochodem.
08:47Proszę o wyrozumiałość, panu Niro,
08:49ale nie mogłem przyjąć bez przetargu oferty pana Junoszyca.
08:55Oczywiście, ponieważ to ja prosiłam pana o życzliwość.
08:58Nie, nie, nie, nie, nie.
08:59Nie robię panu wymówek.
09:01Bo po prostu już nigdy więcej nie będę pana prosiła o pomoc.
09:04Panna Niro, ja...
09:05Ależ osobiście gotów jestem na największe poświęcenie, ale Junoszyc...
09:10Nie rozumiem niechęci pana do tego człowieka.
09:12Pozbył się go pan z miasta. Gratuluję, ale to nie jest fair.
09:16Zresztą jestem przekonana, że mężczyzna tego pokroju, co Junoszyc,
09:20nie potrzebuje niczyjej pomocy.
09:26Bardzo mi przykro.
09:28Powinien pan przemyśleć swoje postępowanie w stosunku do mnie i mojej rodziny.
09:37Panna Niro, błagam panią, ja panią kocham.
09:41O, pan tutaj, panie Franciszku.
09:52A mecenas Boczarski dopytuje się o pana.
09:54Ach, tak.
10:00Przepraszam.
10:07Od jak dawna zna pan radcę Gąsowskiego?
10:11Ja?
10:13Wcale go nie znam.
10:15Poza tym, co w magistracie.
10:23Szkoda, że nie było pana w klubie na pożegnalnym obiedzie.
10:27A...
10:28Kaczki były znakomite.
10:32A nie najgorszy burgun.
10:33Ale pańska nieobecność zwracała powszechną uwagę.
10:38Też coś.
10:39Po prostu nie lubię takich bankietów.
10:43A co prawda radca Gąsowski tak bardzo się temu nie zdziwił.
10:48Stwierdził nawet, że nie ma się czemu dziwić.
10:51Nie rozumiem.
10:52O, Boże.
10:53Nie słuchałem tego tak uważnie.
10:56Wdawał do zrozumienia,
10:58że go pan unika, ponieważ
11:00nie chce mu pan przypominać swoją osobą
11:03jakichś niezbyt pochlebnych dla pana historii.
11:07Ależ panie mecenasie,
11:08ja tego człowieka nigdy przedtem na oczy nie widziałem.
11:15Ciekawe.
11:16Wie pan, co to jest szkielet w szafie?
11:28Nie.
11:30A tak anglicy nazywają takie jakieś rzeczy,
11:34o których się zapomniało,
11:36a które po latach
11:38ktoś sobie przypomina
11:40i odnajduje.
11:44Zapewniam pana, panie mecenasie,
11:46że ja nie mam żadnych szkieletów w szafie
11:48i nikogo nie unikam.
11:50Tym lepiej.
11:53No chodźmy teraz na Bridger.
11:55Ostatnio ograł mnie pan okrutnie,
11:58ale ja się panu zrewanżyję.
12:00Zawsze służę panu mecenasowi.
12:01Pan prezydent mnie wzywał, tak?
12:21Muszę pana naczelnika zameldować.
12:23Mnie?
12:24Cóż ja poradzę.
12:26Taki jest rozkaz.
12:27Pan prezydent prosi zaczekać.
12:47Czy jest tam ktoś?
12:50Nie, panie doktorze.
12:57Proszę.
13:22Trzeba pana szukać po całym mieście.
13:24Byłem w Izbie Skarbowej, panie prezydencie.
13:29Wiem, ale nie musiał pan.
13:32Prosiłem, żeby pan sprawy podatkowe
13:34przekazał odpowiedniemu referentowi,
13:36by pan uprzejmie nie wykonać mojego polecenia.
13:39To jest przeciwne mojemu pojęcie o porządku.
13:41Bardzo przepraszam, panie prezydencie,
13:43ale nie sądziłem, że to jest aż tak pilne.
13:46Chciałem...
13:47Myślę, że załatwiłem pomyślnie.
13:50Wolno panu chcieć,
13:51wolno panu myśleć,
13:52ale nie wolno panu ignorować moich polecenia.
13:58No.
13:59A jeżeli to panu nie odpowiada?
14:04No cóż.
14:06Podobno Izba Skarbowa ciągnie pana do siebie.
14:17Proszę się zastanowić.
14:19Tam można zrobić karierę.
14:21Mogę porozmawiać o tym z prezesem Czachowskim.
14:24Ależ, panie prezydencie,
14:25ja wcale nie mam zamiaru.
14:27Ja naprawdę bardzo przepraszam.
14:29Radzę panu nie lekceważyć tej szansy.
14:39Tak będzie lepiej.
14:41Dla pana.
14:41Jeżeli dobrze rozumiem, panie prezydencie,
14:52mówiono mi, że na pożegnalnym bankiecie
14:55radca Gąsowski
14:56zgłosił w stosunku do mojej przeszłości
14:58jakieś podejrzenia.
15:00Otóż pragnę zapewnić pana prezydenta,
15:03że nigdy w życiu nie uczyniłem
15:04nic takiego, czego miałbym się wstydzić.
15:07Gotów jestem udowodnić.
15:08Pan zbiera plotki po mieście.
15:11Mnie nie obchodzi ryskie gadanie.
15:14My niewiarowicze Herbu Pomian
15:16nikogo się nie boimy.
15:18Mamy własny rozum.
15:20Pan nie ma dla mnie szacunku.
15:23Wypraszam w sobie podobne insynacje.
15:26Najmocniej przepraszam, panie prezydencie.
15:29Nie miałem najmniejszego zamiaru
15:30w czymkolwiek pana dotknąć.
15:33Natychmiast zgodnie z poleceniem pana prezydenta
15:36przekażę odpowiednie referaty
15:37panom Lasocie i Kubinowskim.
15:39Proszę to przekazać najpierw mnie.
15:42Tak jest, panie prezydencie.
15:43Panie doktorze!
15:58Panie doktorze!
16:00My, lądro, oszalę.
16:01Nie jest, lądro.
16:03Przepraszam, ale nie pójdę po zakupie.
16:05Złapał nas deszcz.
16:06Wada nam pan jak gniewa.
16:08Tylko to doroszki.
16:09Proszę, proszę bardzo.
16:11Proszę.
16:11Bardzo pan miły, dziękuję.
16:27Nie ucieszył się pan z naszego spotkania.
16:29Nie powiedział pan nawet dzień do tytułu.
16:31Przepraszam, nie zdążyłem.
16:32Do widzenia, do siódmej.
16:34Niech pan wstąpi do nas o siódmej,
16:35to pójdziemy do tytułu.
16:37Świetnie, będę punktualnie.
16:38Przepraszam.
16:44KONIEC
17:14KONIEC
17:44KONIEC
18:14KONIEC
18:44KONIEC
19:14KONIEC
19:16Cudowne. Niech mi pan powie, co to jest miłość.
19:23To pani nie wie.
19:28Jak się pani podobał obraz?
19:31Bardzo. Zostańmy. Chciałabym jeszcze raz zobaczyć początek.
19:36Proszę.
19:37To piękne ulegać tak szalonej miłości.
19:47I tak kochać.
19:49Nigdy pan nie kochał?
19:51No.
19:53Dojrzały mężczyzna musi mieć kilka romanów.
19:58Tak.
20:00Przyznaję, że kiedy byłem studentem, kochałem się w pełnej dentysty.
20:04Dentysty?
20:05Czy była chociaż ładna?
20:08O, to nie jest najważniejsze.
20:12Była uosobieniem fałszu.
20:15Miałem wtedy dziewiętnaście lat.
20:17Fanalnie ulogowałem swoje pierwsze uczucie.
20:20Ma pan pecha.
20:23Nie.
20:25Teraz jestem szczęśliwy.
20:35Dzień dobry.
20:39Gazetki dla pana prezydenta.
20:41Dzień dobry, dziękuję.
20:42Czytał pan sekretarz?
20:45Jeżeli pan Murek jest, proszę go poprosić.
20:48Pan naczelnik?
20:49Tak.
20:49Dzień dobry, panie Jorku. Jak się czujemy?
21:01Dziękuję.
21:02Pan prezydent, proszę.
21:03List do pana doktora.
21:05Proszę.
21:05A cóż to?
21:06Zechce pan pokwitować odbiór.
21:10Proszę.
21:11Tutaj.
21:12Tak.
21:12Dziękuję.
21:42Czy redukcja objęła dużo osób?
21:49Niestety nie umiem panu powiedzieć.
21:51W kasie będzie pan łaskaw odebrać pobory
21:53za okres trzymiesięcznego wymówienia.
21:57Tak szybko.
22:02Czy pan prezydent jest u siebie?
22:04Chodzi panu o świadectwo.
22:06Już jest gotowe i odesłane do kasy.
22:08Będzie pan mu...
22:08Po prostu rozmawiać z panem niewiaroliczem.
22:10Bardzo żałuję, ale pan prezydent zapowiedział,
22:13że nie będzie mógł pana przyjąć.
22:16No to może jutro.
22:19Ani jutro, ani pojutrze.
22:21Pan prezydent jest bardzo zajęty.
22:40Na dziwę.
22:41Nie przeczydent.
22:41Pan prezydent nie ma.
22:42Nie pacjenuj.
22:43A czegoś minimum, aby cenowy przyjąć do kół.
22:43Pan prezydent nie ma.
22:45Nie prozydent nie ma.
22:46Ważle, ב
22:50Pani gospodyni kazała powiedzieć, że wyjechała na cały tydzień.
23:20Pani doktorowi zmieniłam pościel, posłałam łóżko.
23:26Dziękuję, Karolce.
23:27Chyba za co. Ja dla pana doktora zawsze, jako gospodyni skąpi radło.
23:50Obiad pan jadł?
24:12Nie, nie jestem głodny.
24:17Bez obiadu niegłodny.
24:21Chłop, musisz mieć swoje zjeść?
24:32Nie jestem głodny.
24:34Nie jestem głodny.
24:46Nie jestem głodny.
25:06Kieliszki ta choroba pozamykała. Musi pan po chłopsku szklanką pić.
25:17Po co Karolka to przyniosła?
25:19To? To lekarstwo na zmartwienie.
25:31A wie pan doktor, stara mówi, że pan za przeproszeniem z chłopu.
25:37Prawdę mówi.
25:38Jakby pan był z chłopów, to by pan nie był doktor.
25:43Niech pan stary nie wierzy. Ona pana obgaduje na wszystkie strony.
25:47A co?
25:48No, że się panu zechciało z dziedziczką na czoł nagrzenić.
25:52Że pan na niby kręci.
25:54Cóż to może panią rzepicką obchodzić?
25:56No właśnie. Co ona nie gada?
26:00Mówi, że to panu całkiem niepotrzebne.
26:03Że z panem to każda urzędniczka z magistratu to tego.
26:08Kawalerskie prawo.
26:15Niech Karolka przestanie gadać głupstwo.
26:18Proszę iść do siebie.
26:48Niech Karolka zabali światło.
26:50Kiedy nie mogę.
26:52Bo się wstydzę.
26:54Ja już też rozebrane.
26:56Niech Karolka zabali światło.
26:58Kiedy nie mogę.
27:00Bo się wstydzę.
27:02Ja już też rozebrane.
27:04Ja już też rozebrane.
27:06Niech Karolka zabali światło.
27:08Ja już rozebrane.
27:10Niech Karolka.
27:12Niech Karolka.
27:13Niech Karolka.
27:14Niech Karolka.
27:16Niech Karolka.
27:18Niech Karolka.
27:20Niech Karolka.
27:22Niech Karolka.
27:24Niech Karolka.
27:25Niech Karolka.
27:26Niech Karolka.
27:27Niech Karolka.
27:29Niech Karolka.
27:31Niech Karolka.
27:53Niech Karolka.
27:54Niech Karolka.
27:55Dzień dobry, panie doktorze Karolka.
28:25Dzień dobry, panie doktorze Karolka.
28:55Dzień. To się musi zmienić.
29:01Gorąca to.
29:07Mogę się rozebrać?
29:11Po co?
29:11Przecież trzeba to uprać.
29:24Nie dziękuję, nie trzeba.
29:25Czemu?
29:43Nie, nie, nie dziś.
29:44Pan doktor gniewa się na mnie?
29:46Nie.
29:46Pan doktor Murek.
30:03Prosić.
30:08Proszę.
30:11Dzień dobry, panu.
30:13Dziękuję za przesłane życzenia.
30:17Słucham pana.
30:19Chciałbym panu wyjaśnić.
30:21Daj pan spokój.
30:21Co tu można wyjaśnić?
30:23Przegrał pan swoją życiową szansę.
30:25Jeszcze ma pan odwagę odwiedzać mój dom.
30:28A cóż ja zrobiłem?
30:29No wie pan.
30:31Zapewniam pana, że zostałem zwolniony bez żadnego powodu.
30:36Nie popełniłem najmniejszego nadużycia.
30:39Jestem przekonany, że w najbliższym czasie znajdę odpowiednią pracę.
30:43Córka szanownego pana, jako moja żona, będzie miała zagwarantowany byt.
30:48Chciałbym to widzieć.
30:51Nie myśli pan chyba, że po tym wszystkim
30:53ni razy chce wyjść za pana.
30:58Jej jest potrzebny mężczyzna.
31:02Mocny, znający życie.
31:05A pan co?
31:07Zwracam uwagę, że z panną Nirą jesteśmy posłowie.
31:11A tam.
31:11Słowo jak zająć, panie.
31:15Jedni zbierają słowa, drudzy fakty.
31:20Doktor prawa taki naiwny.
31:23Wolno panu być głupcem, ale na swoją odpowiedzialność.
31:27Odrzuca pan ofertę jonoszyca.
31:29Zwleka pan z zakupieniem przez miasto mojej fastówki.
31:32Oczywiście teraz za późno.
31:33Kto inny się obłowi?
31:37Jestem zrujnowany, rozumie pan.
31:40O mal tego życiem nie przepłaciłem.
31:41Zechciela się wywrotowej polityki.
31:48Gotów jeszcze pomyśleć, że ja mam z tym coś wspólnego.
31:51Ależ słowo honoru.
31:54Jestem uczciwym człowiekiem.
31:55Oczywiście, nawet poczcimy.
31:59Tylko co pan masz z tego?
32:01No co?
32:03Ani fastówki, ani posany.
32:06To niesprawiedliwe, co pan mówi.
32:08Pan przecież wie, że zostałem zwolniony w wyniku haniebnego oszczerstwa.
32:12To się tylko tak panu wydaje, naiwny człowieku.
32:16Tak się tylko panu wydaje.
32:17A, nareszcie się pan zjawia.
32:22Czy to ładnie zapominać o naszym domu?
32:26Jak nie ma Niry, to stara babcia się nie liczy.
32:32Ależ skąd, szanowna pani?
32:34Nira pisała do pana z Warszawy.
32:38Staszku, wiesz przecież, że nie uznaję negliżu przy gościach.
32:43Bądź tak dobry, włóż marynarkę.
32:46Mamo, pan Murek wpadł tylko na chwilę, właśnie się żegnał.
32:50Rzeczywiście, śpieszę się, szanowna pani.
32:53Szkoda.
32:54Chciałam się napić z panem herbaty.
32:56Z panem się tak miło rozmawia.
32:59Proszę nas odwiedzać.
33:00Do widzenia.
33:03Córka uprzedziła pana, że wyjeżdża.
33:07Nie, ale ja to rozumiem.
33:09Panna Nira mogła w pośpiechu zapomnieć.
33:12A może chciała zapomnieć.
33:18Do widzenia, pan.
33:26Pan mecenas będzie za chwilę wolny.
33:30Ani miesiąca dłużej.
33:34Nie będzie pan taka świnia, mecenacze.
33:37Oho, o Wilku mowa.
33:40Uszanowanie panu doktorowi.
33:41O mnie?
33:42A skąd w ten zaszczyt?
33:44Pan Stawski wspomniał właśnie, że
33:47obejmuje pan poważne stanowisko w naszej skarbowości.
33:50A niestety nie odpowiada to prawdzie.
33:52Co nie odpowiada dziś, może odpowiadać jutro.
33:57Uszanowanie panu doktorowi.
33:58Padam do nóżek pana mecenasa.
34:02Proszę.
34:10Strętny typ.
34:12Nie znoszę go organicznie.
34:14Taki jest los adwokata.
34:17Niestety.
34:20Proszę.
34:21Czymże mogę panu służyć, doktorze?
34:29Czy pamięta pan, panie mecenasie,
34:32naszą rozmowę w mieszkaniu państwa Chorzyńskich?
34:35Ostatnią?
34:36Ostatnią.
34:37Owszem, pamiętam.
34:39A czy wie pan, że zostałem zwolniony z magistratu?
34:41Tak, słyszałem o tym.
34:43To przykre.
34:49Wymówiono mi pracę pod pozorem redukcji,
34:52a naprawdę istotną przyczyną było oskarżenie,
34:55jakie rzucił na mnie radca Gąsowski na pożegnalnym bankiecie.
34:58Uprzedzalem pana.
34:59Oskarżenie radcy Gąsowskiego jest zwykłym oszczerstwem
35:03i nie zamierzam tego puścić płazem.
35:07Chcę dochodzić sprawiedliwości.
35:09Przyszedłem do pana z prośbą o radę.
35:12Jest pan pewien, że oskarżenie nie ma żadnych podstaw?
35:15Absolutnie.
35:16Nie znajdą nic a nic, nawet przy dokładnej rewizji?
35:20Ręczę za to słowem honoru.
35:23Jest pan u adwokata, więc tak jak u spowiednika.
35:27Tutaj ściany nie mają już.
35:29Już ja niczego nie ukrywam, powtarzam.
35:32Ja nie mam żadnej przeszłości politycznej,
35:36ani komunistycznej, ani żadnej innej.
35:39Tym lepiej.
35:41Ale wie pan, ja mam pewne wątpliwości,
35:44aby radca Gąsowski polecił prezydentowi usunąć pana.
35:50Wynika to raczej z jego gorliwości.
35:53Niemniej jednego zaskoczyła pańska dymisja.
35:56A przecież prezydent wyrażał się o panu
35:59z najwyższym uznaniem, a teraz
36:00wystraszył się.
36:01A gdzie leży prawda, nie wiadomo.
36:11Najgorszym jest dla pana doktorze fakt,
36:13że to nikogo nie obchodzi.
36:18Jak to?
36:18Proszę pana, czy pan był kiedyś na uniwersytecie szefem jacejki?
36:27Czy też myślał pan tylko o tym?
36:30To teraz nie ma najmniejszego znaczenia.
36:34Oni wcale nie musieli szukać powodu,
36:37aby pana usunąć.
36:38Jak znam życie, a znam je dobrze,
36:44to radzę panu dać spokój temu wszystkiemu
36:46i szukać nowej posady.
36:49Pan daruje, panie mecenasie,
36:50ale ja nie mogę się na to zgodzić.
36:53No cóż, w takim razie będzie pan musiał jakoś wydostać
36:56ten dokument,
36:58w którym są sprecyzowane
36:59zarzuty przeciwko panu.
37:02Pan wie, że go nie dostanę.
37:06A widzi pan?
37:09A bez niego nie będzie pan mógł złożyć skargi
37:11ani do sądu, ani do ministerstwa.
37:14A jest pan prawnikiem
37:15i wie pan o tym równie dobrze, jak i ja.
37:20Należy działać jak najprościej.
37:25Trzeba przede wszystkim zrezygnować
37:27z beznadziejnej drogi prawniczej.
37:30Następnie powinien pan zwrócić się
37:31do wojewody prywatnie.
37:35Całkiem prywatnie.
37:37Ale nie ze skargą wydalonego
37:38urzędnika magistratu,
37:40ale jako obywatel poszkodowany na honorze.
37:44Zwróci się pan do wojewody
37:46nie jako do dygnitarza,
37:48ale jako do
37:50moralnego autorytetu.
37:54Rozumie mnie pana?
37:57Dziękuję.
37:59Dziękuję, panie mecenasie.
38:01Wszystko teraz leży
38:04w rękach opatrzności,
38:06ale niestety w dzisiejszych czasach
38:08opatrzność ma przepełnione ręce.
38:12O, jeżeli pan pomyśli o prywatnej posadzie,
38:15no to może będę mógł
38:17coś dla pana zrobić.
38:18Dziękuję.
38:19Moje szanowanie, panie wojewodo.
38:33Dopraszam się, łaski,
38:49aby wielmożny pan,
38:51albo inny, jaki minister,
38:53trzymał do krztu trojaczki,
38:54co się mojej babie przytrafiły.
38:56Gratuluję.
38:57Dziękuję, dziękuję.
38:58Opiekę dla bezbronnej kobiety
39:02potrzebuję wielmożny,
39:03panie wojewodo.
39:04Komisarz ma
39:05czołgle przyczepianie się
39:07do mojej rodowitej żony.
39:09A ona, młoda kobieta,
39:11nie może na to spokojnie patrzeć.
39:13Ja nie mogę wyjechać z miasta.
39:15Jak ja za interesem,
39:17to on już u niej jest.
39:19A on wielki uwodziciel.
39:22A ja mam chory serce.
39:22Pociągnę do odpowiedzialności
39:24dyscyplinarnej.
39:25Dziękuję.
39:28Zwracam się do pana wojewody
39:30z prośbą o rozmowę na osobności.
39:33Nie widzę powodu,
39:34żebym robił wyjątek.
39:36O co panu chodzi?
39:38Sprawa osobista, panie wojewodo.
39:41Tu każdy o sprawie osobistej.
39:43Słucham.
39:44Tak, ale w moim przypadku
39:47chodzi o sprawy polityczne.
39:52Chodźmy.
39:58A państwa poproszę do papierosika.
40:20Dziękuję.
40:22To bardzo nieładne, panie mejer,
40:27mówić takie straszne rzeczy
40:29na swojego naczelnika.
40:30Jest odwrotnie niż pan mówił
40:32i my mamy na to dowody.
40:35Proszę.
40:37A wszystko to jest
40:39niecnym oszczerstwem,
40:40panie wojewodo.
40:42Jest próbą pozbawienia mnie
40:43nie tylko posady,
40:45ale i honoru.
40:46i dlatego odwołuję się do pana wojewody
40:51jako do najwyższego autorytetu moralnego.
40:55A tak, tak.
40:55Słyszałem o tych zarzutach.
40:58A czy może pan mi dać słowo,
41:00że oskarżają pana niesłusznie?
41:03Daję słowo honoru,
41:05panie wojewodo.
41:05No, wierzę panu.
41:08No, ale w kwestiach personalnych
41:10nie mogę rozkazywać prezydentowi miasta
41:12i nie mogę też prywatnie
41:13niczego narzucać,
41:15gdyż sam zwalczam protekcję.
41:18Obowiązek jednak nakazuje mi
41:20zbadać pańską sprawę.
41:22Zauważył pan słusznie,
41:26że prezydent Rzeczypospolitej,
41:29mianując mnie wojewodą,
41:30w imieniu narodu i państwa,
41:33złożył w moje ręce
41:34nie tylko władzę,
41:36ale i autorytet moralny.
41:39Zdolnych, uczciwych
41:41i przydatnych ludzi jest mało.
41:42A wie pan dlaczego?
41:44W dziedzinie materiału ludzkiego
41:46prowadzimy gospodarkę rabunkową.
41:50Ludzie odpowiednich wyrzuca się na bruk
41:52a w górze idą lizusy
41:54i pierdzistołki.
41:57Zrozumiano?
41:59Tak jest, panie wojewodo.
42:01Administracja, samorządy,
42:05organy władzy i ładu.
42:08Wszystko to jest obsadzone
42:09nie ludźmi męskiej inicjatywy,
42:11lecz emuluchami.
42:13Zamieniają oni państwo
42:15w rupie ciarnie paragrafów,
42:17gdzie pierdzistołki mucholapy
42:19bawia się w cieciu babkę.
42:22Zawsze tak mówię, będę powtarzał.
42:29To bo on właśnie nie czego chciał.
42:32Pracę.
42:33Zostawi pan sekretarzowi swój adres.
42:36Za tydzień wezmę pana.
42:38Zrozumiano?
42:39Tak jest, panie wojewodo.
42:42Dziękuję, panie wojewodo.
42:43Proszę przyjść innym razem, panie doktorze,
43:03bo teraz państwo chyba nie przyjmą.
43:05Otrzymałem pocztę od starszej pani.
43:07Proszę.
43:18Dzień dobry, panie Franku.
43:21Dzień dobry, pani.
43:22Otrzymał pan moją kartkę?
43:24Otrzymałem, łaskawa pani.
43:25Dziękuję bardzo.
43:26Mam dla pana niespodziankę.
43:28Mira przyjechała.
43:29Jest w ogrodzie.
43:30Pan?
43:34Dzień dobry, panie.
43:36Skąd pan się dowiedział, że wróciłam?
43:38To ja pana polinformowałam.
43:40Zostanie pan z nami na herbacie.
43:43Dziękuję bardzo, z przyjemnością.
43:46Jak się udał pobyt w stolicy, panna Niro?
43:49Dziękuję.
43:50A co u pana?
43:52Ale niewesoła, nie.
43:53Pana Murka wyrzucono z magistratu.
43:56Za co?
43:58To nieporozumienie.
44:00Niedługo wrócę do pracy.
44:01Sam pan wojewoda zajął się moją sprawą.
44:03Teraz to już nie ma znaczenia.
44:04Pracuję, nie pracuję.
44:06Ależ tatusiu, nie można.
44:07Pani starsza prosi na herbatę.
44:12Nie.
44:14Nie.
44:15Za tydzień wyjeżdżam do Warszawy.
44:23Co się stało, córeczka?
44:26Nic się nie stało.
44:28Mam otrzymać posadę w Warszawie.
44:30Jaką posadę?
44:32Nic nie mówiłaś o takim zamiarze.
44:35Nie miałam okazji.
44:37Chce pani pracować?
44:39Naprawdę?
44:41Jest czasem konieczność.
44:43Nie ma żadnej konieczności.
44:47Pana z dobrego domu nie powinna się wysługiwać u obcych.
44:49Ale to jest biuro, a nie prywatny dom.
44:51Zresztą jestem pełnoletnia i nie ma o czym mówić.
44:53Do pewnego stopnia, moja droga.
44:55Dziecko drogie, ja nie widzę nic złego w twoich zamiarach.
45:00I sądzę, że ojciec nie będzie ci stawiał przeszkód.
45:04Powiedz mi, kochanie, co to za posada?
45:09W biurze.
45:11Dokładnie jeszcze nie wiem,
45:12ale napiszę ci o wszystkim, babuniu.
45:14Wiesz, mogłabyś zamieszkać u cioci Stefci.
45:18Mika się ucieszy.
45:20Ja zaraz napiszę do niej, dobrze?
45:22Witam wszystkich.
45:28Dzień dobry.
45:29Pan doktor Murek.
45:39Nieprawdaż?
45:41Więc o co panu chodzi?
45:42Zbawna prezydenta.
45:44A, wiem, wiem, zbadałem pańską sprawę.
45:48Przykro mnie bardzo, ale pan mnie wprowadził głąd.
45:51Ja?
45:53Jak to, panie wojewoda?
45:55No pan zaprząta najwyższe instancje administracyjne
45:57swoją przeszłością polityczną.
46:00Ależ, panie wojewoda, ja nie mam żadnej przeszłości politycznej.
46:03No właśnie, gdyby pan ją miał, zostałby pan oddany pod sąd.
46:08A skoro pan jej nie ma,
46:09nikt pana z tego powodu usunąć z pracy nie może.
46:13Nie ma prawa.
46:15W Polsce jest prawo.
46:16Zrozumiano?
46:17A wie pan, co to jest prawo?
46:23Prawo to jest prawo rządności.
46:25Najwyższa wartość w państwie.
46:28Może pan uważa, że to nie jest słusza?
46:32Zarząd miejski stwierdził urzędowo,
46:34że zwolniono panu na skutek redukcji
46:36związku z administracyjnymi zmianami.
46:40Pan prezydent Niewiarowicz osobiście mi to powiedział.
46:44Czy panu się zdaje, że wojewoda nie ma nic lepszego do roboty
46:46niż zajmowanie się pańskimi wyrujeniami?
46:48Dziękuję.
47:16Dobry wieczór.
47:46Dawno pana doktora u nas nie było.
47:48Proszę bardzo.
47:52Proszę usiąść.
47:54Oczyszczę panu buciki.
47:55Ja dziękuję.
47:57Jest pan prezydent?
47:58Zaraz zamelduję.
48:00Proszę wejść do salonu.
48:06Dobry wieczór, panie Franciszku.
48:09Witam serdecznie.
48:12Mąż zaraz zejdzie.
48:13Proszę bardzo, nie chcesz pan siada.
48:21Co u pana słychać?
48:25Mam sprawę do pana prezydenta.
48:28No proszę bardzo, nie chcesz pan siada.
48:31Ponudzę pana trochę.
48:32Co pan porabia, panie Franciszku?
48:39Szlifuję bruki z łaski, panie męża.
48:41Tak.
48:47To bardzo przykra sprawa.
48:51Nie mogę darować mężowi pańskiej dymisji.
48:55Jest to wysoce niemoralne.
48:57Prześladowanie człowieka za dawno zapomniane i odpokutowane błędy.
49:02Mąż powinien był przeciwstawić się tej decyzji.
49:13No przecież można było żądać dowodów, czy ja wiem.
49:18Ale radca Gąsowski ma ogromne wpływy w Warszawie, a my niestety nie mamy żadnych stosunków.
49:26Już raz byliśmy na bruku.
49:31Pan rozumie.
49:38Więc pani wie, czym jest człowiek na bruku.
49:42Pan jest jeszcze młody, a on bez zawodu, bez wykształcenia.
49:51Przysięgam panu, że wolałabym osobiście znosić nędzę.
49:56Niech mu pan wybaczy.
50:12A, pan doktor Młodek.
50:15Czym mogę służyć?
50:16Czy pozostałe jeszcze sprawy nie zatwieram?
50:19Czym Möglichkeit, pan jest jakiś zmyślony?
50:23Czym UFO
50:23Czym mouse
50:36Czym jest pouca?
50:36Czym jest kwiat?
50:37Czym musi żyć?
50:40Czym razem będzie już?
50:42Czym shooting?
50:42Czym, czym?
50:44Czym, czym?
50:44Czym, czym.
50:45Czym coś będzie?
50:45Czym, czym?
50:45Czym, czym?
50:46Czym, czym?
50:47Przepraszam, czy pan doktor tu rzecz?
51:14To ja mam do pana interes. Jestem leży. Pan doktor już w magistracji nie pracuje?
51:25Nie.
51:26Dlaczego?
51:28Słucham?
51:29Ja pytam dlaczego?
51:31Zredukowali mnie.
51:33Taka osoba i bezrobotny. Kto to widział? Nie dziś, to jutro pan doktor znowu zostanie.
51:40To nie jest takie proste.
51:42Co pan powiedział? Dzisiaj nie jest łatwo o pracę.
51:49A ja panu powiem, panie Murek, że nic dzisiaj nie jest łatwo, a najtrudniej uczyłego człowieka.
51:55My z bratem mamy interes, co pan go zna, polskie dzieło.
51:59Tak, słyszałem.
52:00Właśnie. Mój brat, on nawet w żargonie źle mówi. To pan wie, wszystko jest na mojej głowie.
52:07Dużo. Cała góra.
52:09Podatki, ubezpieczenie, kasy chorych.
52:11Oni myślą, że człowiek ma przedsiębiorstwo, żeby do nich biegać.
52:16Pan się nie gniewa, że idę tak blisko jak znajomy przyjaciel, ale czemu ja nie mam być znajomy przyjaciel?
52:22Pan się na prawie, na urzędach, na podatkach, na przepisach. Pan by mógł być jak adwokat.
52:28Nie jestem adwokatem, nie mam aplikantury.
52:31Adwokata ja mam, ale jemu się nie chce myśleć, a pan pomyśle jak adwokat i pan zarobie.
52:37A jak pan zapyta, ile to ja powiem sam raz.
52:40Ja wiem, a do rabina nie będziemy chodzić.
52:46No, powiem panu, zrobimy próby, będzie pana sztymować, pomyślimy o stale umowie.
52:53A teraz dniówka 5 złotych.
52:56Wytarguje z panem żniżką dla firmy od jakiejś zaległości, procent dla pana.
53:03Pan tu mieszka?
53:05Co?
53:06Źle.
53:08Dobrze panie Murek, mówiłem panu dowiedzenia do jutra. Czekam na pana z samego rana.
53:26Zimno Picycle w ogóle jak-a z samego rana.
53:28Zimno Picycle w nieźmieckiej ma.
53:30Zimno Picycle z samego rano.
53:31Wytarguje w nieźmieckiej ma.
53:32Wytarguje tą stronę.
53:33Zimno Picycle w
53:34Murek, mówi Murek.
53:36To był inżynier.
53:38I chciał go zbierć.
53:40Gdzie jest to?
53:42Zbierzał go zbierć.
53:44Zbierzał się.
53:56Co jest tam?
54:00Proszę.
54:02O!
54:04Ja widzę, że pan dobrze zrozumiał.
54:06Pan już dobrze wie,
54:08że firma jest porządna
54:10i że pan skarbu państwa nie oszuka.
54:12To jest bardzo dobrze.
54:14To jest bardzo dobrze.
54:16Ale od siebie
54:18to ja panu powiem.
54:20Tam są ludzie,
54:22a ludzi trzeba pilnować.
54:24i trzeba pilnować.
54:28Dzień dobry.
54:30Dzień dobry.
54:32Dzień dobry.
54:34Dzień dobry.
54:36Dzień dobry.
54:38Pan myśli.
54:40Pan myśli.
54:48To jest sześć dniułek.
54:52A to procent ekstra.
54:56Kolej na postojowym chce nas oszukać.
55:02A pan mówi nie.
55:04To jest prawidłowe myślenie
55:06kupieckie, panie Murek.
55:08Jak należy?
55:14A, witamy panu doktora.
55:16Dawno pan u nas nie był. Bardzo proszę.
55:18A podobno pan robi świetne interesy, doktorze.
55:24Zostawmy te bajki.
55:28Znalazłem nieścisłości w obliczeniach podatkowych
55:32za place firmy Polskie Drzewo.
55:34Na jej niekorzyści.
55:40Pan oczywiście nie jest współwłaścicielem firmy.
55:42A czy posiada pan plenipotencja?
55:46Mogę przedstawić odpowiednie opoważnienie.
55:50No, niestety sprawa ze względu na sumę
55:54przekracza pańskie kompetencje.
55:56A w takich wypadkach
55:58Izba Skarbowa rozmawia tylko z właścicielem.
56:02Proszę bardzo.
56:04Dobrze.
56:06Przekażę panu Leserowi te decyzje.
56:10Panie doktorze, przepraszam.
56:12Słucham.
56:14Czy pan się nie wstydzi?
56:16Czego? Waszych pomyłek?
56:20A dla kogo pan wykorzystuje swoje umiejętności?
56:24Dla siebie, proszę pana.
56:28Dla siebie.
56:30Ja do pana nic nie mam.
56:34Pan jesteś zdolny gość.
56:36Ja z pańskiej pracy mam korzyść.
56:38Ale oni mówią, że pana niebezpieczny trzymać.
56:40Oni mogą taką czekanie wymyślić, że tylko się powieszę.
56:44A ja się nie chcę powieszyć, panie Murat.
56:46Ja chcę żyć.
56:48Czemu pan od razu nie powiedzał, że pan polityczny?
56:52Do widzenia, panie Leser.
56:54Pan się na mnie obraża, panie Murat.
56:56Moja wino?
56:58Nie, nie, nie pana.
57:00Chwileczkę.
57:02Panu się coś należy.
57:04Do widzenia, panie Leser.
57:06Pan się na mnie obraża, panie Murat.
57:08Moja wino?
57:10Nie, nie, nie pana.
57:12Chwileczkę.
57:14Panu się coś należy.
57:16Aha, dwadzieścia pięć złotych.
57:18A dlaczego dwadzieścia pięć?
57:20No prosty rachunek, za pięć dni.
57:22To pan liczy dzisiejszy dzień, wczorajszy,
57:24ale wtedy pan nic nie wymyślił.
57:26Panu należy do tego.
57:28Wcześniejszy dzień nie wczorajszy,
57:30ale wtedy pan nic nie wymyślił.
57:32Panu należy się piętnaście.
57:40Do widzenia.
57:58KONIEC
58:28KONIEC
58:58KONIEC
59:28KONIEC
Be the first to comment
Add your comment