Skip to playerSkip to main content
  • 23 minutes ago

Category

📺
TV
Transcript
00:00:00KONIEC
00:00:30KONIEC
00:01:00KONIEC
00:01:02KONIEC
00:01:04KONIEC
00:01:06KONIEC
00:01:08KONIEC
00:01:10KONIEC
00:01:12KONIEC
00:01:14KONIEC
00:01:16KONIEC
00:01:18KONIEC
00:01:20KONIEC
00:01:22Dzień dobry.
00:01:24Witam.
00:01:26Pan pozwoli?
00:01:27Proszę.
00:01:28Dziękuję.
00:01:29W sam czas, kochany panie doktorze, w samą porę.
00:01:33Proszę, bardzo proszę.
00:01:37Mecenas Boczarski poinformował pana o wszystkim, prawda?
00:01:41No wiem tylko, że chodzi o biuro emigracyjne.
00:01:45Ten Boczarski to śmieszny karanuch.
00:01:49Jemu się zdaje, że wszyscy uważają go za świętego.
00:01:51Święty bez wyznań.
00:01:53Owiec, ale pal go sześci.
00:01:55Mówmy o biznesie. Proszę.
00:01:57Pięć kościuszków miesięcznych.
00:01:59Dobra pensja, co?
00:02:01Pięć kościuszków miesięcznych.
00:02:03Dobra pensja, co?
00:02:07Dobra.
00:02:09Ale zależy za co?
00:02:11Za nic.
00:02:13Właściwie za darmo.
00:02:15Będziesz pan dyrektorem zjednoczenia organizacji kolonizacyjnych.
00:02:19Niezła nazwa.
00:02:21Poważna, co?
00:02:23Nie firma, tylko organizacja społeczna?
00:02:25Widzisz pan doktorze, cała sztuka w tym, żeby firmę nazwać tak, aby brzmiała jak instytucja społeczna.
00:02:33Zamierzamy, prawie bezinteresownie, ułatwiać emigrantom wyjazd i znalezienie pracy za granicą.
00:02:42Pojmuje pan.
00:02:44Poważna nazwa.
00:02:46Poważna nazwisko.
00:02:48Dobre.
00:02:50Czyste.
00:02:52Z tytułem naukowym.
00:02:54Pan zapomina o plotkach, jakie na mój temat krążą.
00:02:56Dajże pan spokój.
00:02:58Że robią z pana bolszunika, tak?
00:03:00Na naszym szczeblu nie bierze się takich bzdur poważnie.
00:03:04Jak pan unajmi?
00:03:06Franciszek.
00:03:08Doskonale.
00:03:09Dyrektor Franciszek Murek, doktor praw.
00:03:12Czegoż więcej trzeba?
00:03:14Pod takim szczeblu możemy działać zupełnie bezpiecznie.
00:03:18A co w tym niebezpiecznego? Czego pan się obawia?
00:03:23Napije się pan?
00:03:27Widzi pan, doktorze, w kraju bezrobocie, głód, drożyzna,
00:03:33a władze, zamiast się cieszyć, że iluś tam ludzi wyjedzie,
00:03:37że będzie mniej gęb do wykarmienia,
00:03:40węszą w każdej takiej imprezie handel żywym towarem.
00:03:44A cóż to za towar?
00:03:46Oczywiście, przy wielkich obrotach,
00:03:50może się zdarzyć, że pewien procent emigrantek tam, w Ameryce,
00:03:54puści się na lekkie wody.
00:03:55Ale czy my, pytam się pana,
00:03:57czy my możemy brać za to odpowiedzialność?
00:03:59My dajemy tylko kontrakt z pracodawcą, to wszystko.
00:04:02A jeśli ktoś ten kontrakt zerwi,
00:04:05to są dorośli ludzie.
00:04:07Nie możemy być dla nich niańką.
00:04:13To znaczy, że zjednoczenie
00:04:15zajmuje się wyłącznie eksportem kobiet, tak?
00:04:19Popyt stwarza podaż.
00:04:21Nie możemy bawić się filantropie.
00:04:23Ale co do pana, panie Franciszku,
00:04:25będzie pan miał lekką pracę.
00:04:26Pana nie obchodzi ani werbunek, ani transport, ani paszporty, ani wizy, nic.
00:04:31Pan będzie dawał tylko kontrakt do podpisu.
00:04:33To wszystko.
00:04:34Robota czysta i legalna.
00:04:36No, to za powodzenie.
00:04:39I za to pięćset...
00:04:44Powiedzmy pięćset pięćdziesiąt miesięcznie.
00:04:49To jest forza.
00:04:51Powinienem prosto stąd iść na policję.
00:04:55Pan zwariował.
00:04:56Z czym pan chce iść na policję?
00:04:58Opamiętaj się panu.
00:04:59Pan chce żyć czy gnić?
00:05:01Sześćset.
00:05:03Siedemset.
00:05:05W tym mieście nie zarobi pan już grosza.
00:05:12Nie radzę panu otwierać tej firmy.
00:05:21Co za idiota?
00:05:31Po co Karolka przyszła?
00:05:49List z Warszawy.
00:05:53Niech pan doktor się na mnie nie gniewa.
00:06:06Że przyszłam się pożegnać.
00:06:10Pan doktor tak wyjeżdżał?
00:06:14A to dopiero...
00:06:18Co się stało?
00:06:24Pani Rzepecka mnie wyrzuciła.
00:06:33Mówi, że brzuch mi rośnie.
00:06:36I oni z pretensjami.
00:06:40Ale może pan doktor coś poradzi?
00:06:43Jakiego sposobu nie znajdzie?
00:06:46Teraz to nic.
00:06:48Ale potem to każdy pozna.
00:06:52Nikt mnie na służbę nie weźmie.
00:06:56Ojciec przepędzi.
00:06:58Co ty opowiadasz?
00:07:00No ja od pana doktora pieniędzy nie chcę.
00:07:02Może jakieś poręczenie u waby?
00:07:09Chodziłam do jednej.
00:07:11To chcę pięćdziesiąt złotych.
00:07:14I to moja wina?
00:07:20A bo to pan chciał, żeby tak było?
00:07:26I czyja to wina?
00:07:30Słuchaj, ty możesz przysiądżać...
00:07:32Przecież nie z wiatru.
00:07:34Ja od pana niczego nie żądam.
00:07:36Chce pan pomóc, pomoże.
00:07:38A jak nie, to nie.
00:07:40Zaczekaj.
00:07:42Tylko to żadnych bab.
00:07:44Karolka jest katoliczką.
00:07:46To byłby wielki grzech.
00:07:48I tam to był grzech.
00:07:50A to byłaby zbrodnia.
00:07:52Prawo tego zabrania.
00:07:54Lepiej teraz, niż potem.
00:07:56Lepiej teraz, niż potem.
00:08:02Nie teraz, ani potem.
00:08:08Przecież ja nie mogę się z Karolką żenić.
00:08:10Co pan?
00:08:12Albo to ja głupia?
00:08:14Żeby tak myśleć?
00:08:22Proszę.
00:08:24O, jak to dobrze, że pan doktor do nas przeszedł.
00:08:27Proszę.
00:08:30Krzywda.
00:08:31I przykrość nam się dzieje.
00:08:33Chcą zmniejszyć emeryturę, panie doktorze.
00:08:3740 lat na kolei, a oni, że u zaborcy służyły.
00:08:41Polski to i nie było wtedy.
00:08:43Tak, jak człowiek stary, to na mary.
00:08:54KONIEC
00:09:24Karolka zostanie w tym pokoju.
00:09:29Gospodarzy o wszystkim wiedzą.
00:09:31Karolka zamieszka tu po moim wyjeździe.
00:09:34Sprzeda te rzeczy, które tu zostawię.
00:09:36Na parę miesięcy wystarczą.
00:09:41Kto pan sobie biedne pyta?
00:09:45Komu Bóg daje obowiązki, daje też możliwość ich wypełnienia.
00:09:50Rzeczy do sprzedania będą tutaj.
00:09:55Wyjeżdżam wcześnie rano, więc...
00:09:58Ja Karolka już się dzieję.
00:10:03A jakbym...
00:10:05Z panem przenocowała?
00:10:08Tak na pożegnanie.
00:10:10Nie.
00:10:14Do widzenia.
00:10:22Nigdy pana nie zapomnę.
00:10:24Mika, gotowa jesteś?
00:10:25Mika, gotowa jest?
00:10:26Mika, gotowa jest?
00:10:27Mika, gotowa jest?
00:10:28Mika, gotowa jest?
00:10:29Mika, gotowa jest?
00:10:30Mika, gotowa jest?
00:10:31Mika, gotowa jest?
00:10:32Mika, gotowa jest?
00:10:34Mika, gotowa jest?
00:10:36Mika, gotowa jest?
00:10:39Mika, gotowa jest?
00:10:42Mika, gotowa jest?
00:10:46Mika, gotowa jesteś?
00:10:51Ale, Wojtusiu, poradź mi, który mam włożyć, ten czy ten?
00:10:56Ja ci radzę. Weź, który wolisz.
00:11:00Pośpiesz się.
00:11:06Proszę.
00:11:08Bożyński junior posłusznie melduje głowie rodu, że zgodnie z panem
00:11:12wprowadza siostrę do teatru.
00:11:14Cieszę się, poruszniku.
00:11:18A macie chociaż na taksówkę?
00:11:21To niekonieczne, tato. Pojedziemy tramwajem.
00:11:24Stać mnie jeszcze na to, żeby moje dzieci raz w tygodniu skorzystały z dogodniejszej lokomocji.
00:11:30Proszę.
00:11:31Ale do pożyczka i tylko do pierwszego.
00:11:33Dobrze, dobrze.
00:11:35A kozynkę zostawiacie?
00:11:38Chyba źle się czuję.
00:11:40Tak to możliwe, bo ma być zmiana pogody.
00:11:43Mika, pośpiesz się.
00:11:53Może weźmiecie ze sobą Nirę?
00:11:55Proponowałem.
00:11:56Nira źle się czuje. Boli ją głowa.
00:11:58No to idźcie.
00:12:00O pamiętajcie, że mam dziś gości.
00:12:12Proszę.
00:12:13Wychodzisz?
00:12:14Głowa mi plęka chyba się położy.
00:12:23W tej sukni?
00:12:25Szkoda, że nie poszłaś z Miką i Wojtkiem. Od kilku dni nie wychodzisz. Sprzykrzyła ci się Warszawa?
00:12:32Nie, ciociu.
00:12:33Moja siostra oddając cię pod moją opiekę uczyniła mnie odpowiedzialną.
00:12:38Co to znaczy, ciociu?
00:12:39To znaczy, że są granice, których kobiecie przekroczyć nie wolno. Nie chciałabym cię martwić, ale o Panu Junoszycu słyszałam rozmaite zdania. Nic pochlebnego niestety.
00:12:52Ludzie o nikim nie mówią życzliwie, kochana cioci.
00:12:54A, to prawda. Wybacz, że wtrącam się w twoje sprawy, ale odkąd jesteś pod naszym dachem, one są nie moje. Sama rozumiesz, że list do określenia Panu, który robi interesy, nikomu nie wystarczy.
00:13:07Oczywiście, ciociu. Wiem, że to poważny mężczyzna. U nas był przyjmowany w najlepszych domach. Z tego, co wiem, w Warszawie też nikt przed nim drzwi nie zamyka.
00:13:18Chodź, dam ci kogutkę.
00:13:25Pan Junoszyc.
00:13:37Junoszyc?
00:13:39Zechce Pani łaskawie wybaczyć mi to najście, ale panna Chorzyńska obiecała, że będzie mi dziś towarzyszyć do teatru.
00:13:49Nic o tym nie wiem.
00:13:50Ach, to stare zobowiązanie, ciociu.
00:13:53Proszek jest ci już niepotrzebny, prawda?
00:13:57Nie, dziękuję.
00:13:58Zależy mi na tym, żebyś wróciła przed północą.
00:14:01Bez wątpienia łaskawa Pani.
00:14:03Wsiadaj, wsiadaj.
00:14:08Wsiadaj, wsiadaj.
00:14:10Oto droma.
00:14:12Paweł, dwa tygodnie bez słowa. Myślałam, że oszaleję.
00:14:14I oszalałaś.
00:14:15Złonisz po wszystkich, robisz alarm, narażasz mnie na śmieszność.
00:14:16Tak jest, że wsiadaj.
00:14:17Wsiadaj, wsiadaj.
00:14:18Wsiadaj, wsiadaj.
00:14:19Wsiadaj.
00:14:20Wsiadaj.
00:14:21Wsiadaj.
00:14:22Wsiadaj.
00:14:23Wsiadaj.
00:14:24Wsiadaj.
00:14:25Wsiadaj.
00:14:26Wsiadaj.
00:14:27Wsiadaj.
00:14:28Wsiadaj.
00:14:29Wsiadaj.
00:14:30Wsiadaj.
00:14:31Wsiadaj.
00:14:32Paweł, dwa tygodnie bez słowa. Myślałam, że oszaleję.
00:14:35I oszalałaś.
00:14:37Dzwonisz po wszystkich, robisz alarm, narażasz mnie na śmieszność.
00:14:41Tak jakbyś nie wiedziała, że ludzie mają myśleć, że jeszcze nie wróciłem z Wienia.
00:14:45No, ale ja tak bardzo tęsknię.
00:14:50Jak dalej mi tak będzie szło, to naprawdę zacznę przypuszczać, że mi przynosisz pecha.
00:14:54Tak bym chciała, żeby ci się powiegał.
00:14:57Od ciebie zależy.
00:14:59Ode mnie?
00:15:00Moje uszanowanie.
00:15:21Poczekaj.
00:15:24A jak?
00:15:25Nikt jeszcze nie przychodził, proszę pana.
00:15:30Poczekaj.
00:15:35Dzień dobry.
00:15:36Dzień dobry.
00:15:38Dzień dobry.
00:15:39Poczekaj.
00:15:41Musiałeś się tu zatrzymać? A twoja garzoniera?
00:15:43O przecież wiesz, że tam mieszka ten amerykański regina.
00:15:45Musiałeś się tu zatrzymać? A twoja garzoniera?
00:15:51O przecież wiesz, że tam mieszka ten amerykański regim.
00:15:55Jeżeli w ciągu trzech dni nie załatwię zezwolenia na bezsłowy wywóz jego maszyn, to bydle pójdzie do prokuratora.
00:16:05Zupełnie nie wiem, w jaki sposób można by go ugłaskać.
00:16:13Naprawdę coś ci grozi?
00:16:19Ach, masz mnie, Paweł. Nie mogę ci pomóc.
00:16:27Nie jest takie proste.
00:16:43Chciałabym ci pomóc.
00:16:57Chciałabym ci pomóc.
00:17:11Czym?
00:17:15Mówię o tamtym.
00:17:19Zaproś go na kolację.
00:17:25Co?
00:17:29Zaproś go na kolację na przykład.
00:17:45Można by.
00:17:49Ale pamiętaj, że to był twój pomysł.
00:17:59No ja zawsze mam fatalny pomysł.
00:18:03Najpierw wybieram sobie narzeczonego, który boi się mnie tknąć, a potem kochanka, który pozbawia mnie wszelkiego wstydu.
00:18:17To zupełnie niepojęte, dlaczego ciebie tak kocham.
00:18:23No dziękuję.
00:18:25To może ja zadzwonię do tego gangstera.
00:18:31Mhm.
00:18:33Ale później...
00:18:35...
00:18:37...
00:18:39...
00:18:41...
00:18:43...
00:18:45...
00:18:47...
00:18:49...
00:18:51...
00:18:53...
00:18:55...
00:18:57...
00:18:59...
00:19:09...
00:19:11...
00:19:13...
00:19:27...
00:19:29...
00:19:31...
00:19:33...
00:19:35...
00:19:37...
00:19:39Mecenas firmy Boro.
00:19:41Kwestionuje zapis hipoteczny jako naszą kaucję.
00:19:43Mamy trzydniowy termin.
00:19:46Rozmawiał pan z dyrektorem Serkowskim?
00:19:49Boi się.
00:19:52Co pan radzi?
00:19:55Poświęcić Bożyńskiego.
00:20:00To jedyne wyjście.
00:20:01Ja już mam dosyć kłopotów z tym Amerykaninem.
00:20:09Przynęta działa.
00:20:10Tego typu uwagi zechce pan zachować dla siebie i nie jesteśmy w domu publicznym.
00:20:30Certyfikat.
00:20:32Częściowe zwolnienie od cła.
00:20:36Częściowy? Ile?
00:20:37Nic.
00:20:40Po prostu należy znaleźć sposób na zabezpieczenie kaucji.
00:20:44Najdalej pojutrze.
00:20:49Czy mogę przysiąść?
00:20:53A więc głowa Bożyńskiego.
00:20:56Albo zgoda na zabezpieczenie kaucji.
00:20:59Bo inaczej nie będzie drugiej części certyfikatu.
00:21:03Mister Johnson nie należy do ludzi sentymentalnych.
00:21:07A nie ja.
00:21:37Cieszę się, że podobało się panu tango.
00:21:38Tańczyłam z panem prawdziwą przyjemnością.
00:21:39Ja uprzedzałem pana, że pan na Chorzyńska tańczy znakomicie.
00:21:51Biznes jest biznes, Mr. Jornoszec.
00:21:54Za czynnym muszę wasztwać towar.
00:22:00Za czynny dokument albo nie pomoże panu podstawienia dziewczynek.
00:22:05Poza stroszyć panu gusto.
00:22:14Szkoda, że pan mi nie ufa, panie żołd.
00:22:18Niech kompletnie.
00:22:22Pojutrze będzie kompletnie.
00:22:25Nie ma na was niesie szczęścia tutaj.
00:22:28Pojutrze wszystko będzie gotowe.
00:22:30To jest dowód mojej dobrej woli, moich możliwości.
00:22:33Także może pan spokojnie wracać do Nowego Jorku.
00:22:35Ok. Ja przepraszam, dziewczynki.
00:22:40I'm really sorry.
00:22:41Really.
00:22:52Powiem panu, i niech pan się nie gniewa, że robię to tak bezceremonialnie.
00:22:57Źle pan uczynił, przenosząc się do Warszawy.
00:23:02Tu tylko z pozoru ma się większe pole do popisu.
00:23:06Ja rozumiem.
00:23:08Jest pan człowiekiem ambitnym.
00:23:11Co tu ukrywać?
00:23:12Tylko takiego mogła pan na Chorzeńska wybrać.
00:23:15Wiemy, wiemy.
00:23:16Mira lubi ludzi śmialych, przebojowych.
00:23:20Rozumiem także, że chce się pan rozkręcić z rozmachem,
00:23:23jak przystało na człowieka, który wie, że stać go na dużo.
00:23:26Ale...
00:23:29Pora nie ta.
00:23:31Sezon nie ten.
00:23:33Nie te czasy, drogi doktorze.
00:23:35Dzisiaj o wiele łatwiej jest osiągnąć coś na prowincji.
00:23:38W stolicy nas jest za dużo i dlatego łokciami rozpychamy się,
00:23:43albo czasami nawet i dołki pod sobą kopiemy.
00:23:48Zapewniam pana, że na prowincji też nie spotkałem aniołów.
00:23:52I że tam też trzeba być mocnym w krzyżach,
00:23:55żeby się na powierzchni utrzymać.
00:23:57Albo giętkiem w krzyżach, prawda?
00:24:00Albo giętkiem.
00:24:02Niech pan się rozejrzy, oczywiście.
00:24:05Próbować można, a nawet trzeba.
00:24:08Ale wyznam, optymistą nie jestem.
00:24:12Cóż, w najgorszym razie przyjedzie pan do mnie,
00:24:17jeżeli zechce pan pomagać mi w moich skromnych interesach.
00:24:21Byłby to dla mnie zaszczyt.
00:24:23No, no, no, niech się pan tak nie pali.
00:24:26Skromne interesy, skromne możliwości finansowe.
00:24:28U mnie pan na szerokie wody nie wypłynie.
00:24:31Zdjęcia
00:24:32Zdjęcia
00:24:34Zdjęcia
00:24:35Zdjęcia
00:24:37Zdjęcia
00:24:38KONIEC
00:25:08Niera na pewno znowu poszła do teatru. Ostatnio bardzo teatr polubiła.
00:25:14Teatr stał się jej pasją.
00:25:16Mój syn, pan doktor Murek.
00:25:18Bardzo mi miło. Bardzo mi miło. Do widzenia, panu.
00:25:22Odprowadzę pana.
00:25:23Nie, dziękuję. Dziękuję panu. Z całego serca dziękuję za życzliwość.
00:25:29Niech pan się nie krępuje. Proszę do nas zaglądać. Do widzenia.
00:25:38Czy zna pan niejakiego pana Junoszyca?
00:25:45Inżyniera?
00:25:46Powiedzmy.
00:25:48Niewiele. Jeśli mam być szczery, to z nienajlepszej strony.
00:25:53Hochstapler?
00:25:55Znalazłbym kilka bardziej dosadnych określeń.
00:25:58Przepraszam, jeśli miałoby pana to urazić, ale mam powody.
00:26:02Pański stosunek do mojej kuzynki jest bezsensowny.
00:26:06Wybaczę pan, ale to są moje...
00:26:08Oczywiście, ale...
00:26:09Wolałbym, żebyśmy na ten temat więcej nie mówili, dobrze?
00:26:12Przepraszam pana.
00:26:14Czy pan wie, gdzie jest postój taksówek?
00:26:16Tak, tak.
00:26:18Poradzę sobie. Dziękuję panu. Do widzenia.
00:26:20Do widzenia.
00:26:20Do widzenia.
00:26:50Moje uszanowanie, panu prezesowi.
00:27:07Kto to był?
00:27:10Samuel Holbein.
00:27:13Prezes.
00:27:20Wiesz, że z trudem zrobiłem porządek po tym amerykańskim dżentelmenie.
00:27:37Jeżeli tam za oceanem wszyscy są tacy dżentelmeni, to ja dziękuję.
00:27:50Ty naprawdę nie znasz Holbeina?
00:27:57A niby skąd?
00:27:58Prezes Holbein nigdy nie bywał Bożyński.
00:28:02Holbein?
00:28:03Ja nigdy o nim nie słyszałam.
00:28:06To duża figura.
00:28:09Bardzo duża figura.
00:28:12Ten Holbein.
00:28:13Czego się napijesz?
00:28:14Soku z odrobiną dżinu.
00:28:20Są to takim razie.
00:28:22Tak.
00:28:24To jak z Twoim towarzystwem asekuracyjnym
00:28:53Ciągle siedzisz w korespondencji?
00:28:55Mhm
00:28:56Za 300 złotych?
00:28:58Nie, za 200
00:29:00O!
00:29:02Z Twoimi możliwościami?
00:29:04No przecież Ty znasz języki, jesteś ładna, zgrabna
00:29:08Myślisz?
00:29:10Myślę
00:29:15Oni Ci nigdy nie proponowali akwizycji?
00:29:18Tak
00:29:19O, to idź
00:29:21Mając taką agentkę każde towarzystwo asekuracyjne co nimi by podwoiło klientyle
00:29:27Mój drogi, ale na to by trzeba jeszcze mojej zgody
00:29:31Już na akwizycji zarobisz co najmniej 5 razy tyle
00:29:35Poza tym znajomości
00:29:37Wiesz co znaczą znajomości z wpływowymi ludźmi?
00:29:42Wiesz jakie kokosy moglibyśmy zrobić gdybyśmy znali Holbeina?
00:29:46O daj spokój, mówisz tak jakbyś nie znał mężczyzn
00:29:49Każdy z nich zaraz by ciągnął do łóżka
00:29:52No, Ty jesteś na tyle inteligentna i sprytna, żeby nie ulegać od razu
00:29:58Poza tym akwizycja da Ci więcej niż siedzenie za biurkiem
00:30:03Do czego Ty mnie namawiasz?
00:30:06Do śmiałego startu
00:30:08Przyszłość
00:30:11Wierzę
00:30:15W
00:30:18Ciebie
00:30:21Proszę
00:30:36Serwus kuzynko
00:30:41Serwus
00:30:51Serwus gazanowo
00:30:54Dlaczego mi dokuczasz?
00:30:56Dokuczasz
00:31:00Wiem, że co druga dziewczyna łzy leje za Tobą
00:31:04Wiem, że co druga dziewczyna łzy leje za Tobą
00:31:08Nie jesteś z tego dumny?
00:31:12Jak było w teatrze?
00:31:14Nicci z przedstawienia
00:31:16Jaracz zachorował
00:31:18Haha, ciekawe
00:31:19Chorował w ubiegłym tygodniu
00:31:21Dziś był jak zwykle wspaniały
00:31:23Jak wiesz to po co pytasz?
00:31:26Z narzeczonym muszę się czasami widywać
00:31:30Taka jest wola rodziców
00:31:32Mój żołnierzyku
00:31:34Takie jest życie
00:31:36Życie jest inne, śliczna kuzynką
00:31:39Niektórzy myślą, że rosną im skrzydła
00:31:42A to tymczasem wyrastają im rogi
00:31:48Chcesz czegoś ode mnie?
00:31:50W stosunku do Ciebie mam silnie rozwinięte poczucie własności
00:31:56Wracasz do pułku?
00:32:00Ale za tydzień znowu tu będę
00:32:02Nie licz na to, że będę dzielił się Tobą z innym mężczyzną
00:32:08Chcesz zmienić porządny dom w artystyczną bohemę
00:32:12Co się tam dzieje?
00:32:16Ja bym to wszystko z domu wyrzuciła
00:32:19I w ogóle bym Ci zabroniła tej mazaniny
00:32:22Twoja matka ma rację
00:32:24Nie będziemy tego trzymać w domu
00:32:30Jedyne rozwiązanie to
00:32:34To przenieść się z tym wszystkim do własnego atelieru
00:32:38Tam będziesz mogła robić co Ci się podoba
00:32:40Nawet sztukę
00:32:42Sztukę?
00:32:44Ale czy z tego można wyżyć?
00:32:46Czy to się da zamienić na pieniądze?
00:32:48Czy znajdzie się ktoś kto da za to choć dwa grosze?
00:32:52Moja droga
00:32:54Twoja córka na szczęście nie potrzebuje zarabiać na życie
00:32:58To jest artystka
00:33:00Niech sobie maluje co chce i jak chce
00:33:02Byle nie w domu
00:33:04Byle nie w domu
00:33:06Niech mnie Pan zrozumie Panie Franciszku
00:33:08Niech mnie Pan zrozumie Panie Franciszku
00:33:24To nie jest mój dom ani moich rodziców
00:33:26Muszę się liczyć z wymaganiami ciotki
00:33:28Oczywiście
00:33:30Możemy się spotykać w kawiarni
00:33:32W tej lub innej
00:33:34Jeżeli tylko będzie Pani miała trochę czasu
00:33:38Teraz będzie mi trudniej przyjęłam nową pracę
00:33:40Całodzienną
00:33:42O wiem
00:33:44A jętki ubezpieczeniowej
00:33:46Czy nie na zbyt ciężka i ryzykowna to dla Pani praca?
00:33:50Ryzykowna?
00:33:52Jest Pani narażona na możliwość zaczepek
00:33:56Ach, wystarczy trochę dystansu
00:34:00A że ciężka? Każda praca jest ciężka
00:34:03Nie mogę się z tym pogodzić
00:34:05Droga Niro, w Pani kondycji społecznej
00:34:07Ach
00:34:12Niech Pan da spokój z kondycją społeczną
00:34:14Jeżeli kodeks dobrego wychowania, czyli ciotka Stefan
00:34:16Nie widzi w tej pracy niczego uwłaszającego
00:34:20Dzisiaj wszyscy muszą pracować
00:34:22Niektórzy nawet bardzo ciężko
00:34:25Niech Pan pokaże ręce Panie Doktorze
00:34:27Proszę
00:34:33Proszę czasami do mnie zatelefonować
00:34:35Do widzenia Panu
00:34:36Podprowadzę Panią
00:34:37Nie, nie, niech się Pan nie fatyguje
00:34:39Niech Pan zostanie
00:34:40Do widzenia
00:34:48Płacę
00:34:49Jak się miewa nasz przyjaciel?
00:35:05Na razie kiepsko, ale zdaje się, że Bożyński chce go wziąć do siebie
00:35:10To ciekawe
00:35:12Dziwicie to?
00:35:13Murek to bardzo dobry prawnik
00:35:16O, zapewne, zapewne
00:35:22Mam tu dla Ciebie kilka adresów
00:35:28Nie, nie, nie, nie, nie, nie, ja u Holbeina byłam już dwa razy
00:35:30Do trzech razy sztuka
00:35:32Tym razem musisz się do niego dostać
00:35:34Jego sekretarz wyrzuca mnie za drzwi, jak tylko powiem skąd jestem
00:35:38Jeżeli będziesz tak mądra, jak jesteś ładna, na pewno dasz sobie radę
00:36:04Kłaniam się
00:36:05Co nowego?
00:36:09Ciągle oszczędza Pan Bożyńskiego?
00:36:12Nie, ja w ogóle nigdy nikogo nie oszczędzam, niech Pan sobie to wybije z głowy
00:36:19Co się stało?
00:36:24Spotkałem pycza w sowieckim konsulacie, stara się o paszport
00:36:30Futra?
00:36:32Ha...
00:36:35Odbędzie się aukcja, jakiej jeszcze nie było
00:36:39Interesujące, a skąd te wiadomości?
00:36:41No...
00:36:44Pycz do Leningradu nie jeździ dla własnej przyjemności
00:36:48Prawda
00:36:49Chętnie dowiem się czegoś nowego
00:36:55Cieszę się, że wreszcie dostałam się do Pana
00:36:59Pański sekretarz
00:37:02Mój sekretarz?
00:37:03Nie jest zbyt uprzejmy wobec kobiet
00:37:05Ach tak, przepraszam Panią
00:37:08Może nie zrozumiał, że jest Pani z Towarzystwa Sumienność
00:37:12Może źle przeczytał, może zrozumiał niesumienność
00:37:16Pani wie, ile komuważerów kręci się po naszych biurach
00:37:19Ale ja zrehabilituję w Pani oczach naszą firmę
00:37:22Ja Pani nie tylko nie wyrzucę, ale w ręce proszę na kolację
00:37:26Dobrze pomyślane? Co?
00:37:27Przepraszam bardzo Panie sekretarzu
00:37:29Pan prezes Holbein prosi Pana do siebie
00:37:31Dziękuję
00:37:43Głowa do góry maleńka, kolacja nie przepadnie
00:37:49Niech Pani kiedy zatelefonuje
00:37:51Wiesz co?
00:38:01Zasady to ja mam w nosie
00:38:04Jeżeli nie mamy stracić tej szansy
00:38:07Musisz natychmiast zadzwonić do tego grubasa i przyjąć jego zaproszenie na kolację
00:38:11Ty wiesz, że na kolację się nie skończy?
00:38:29Mnie interesują wyniki
00:38:31Gdybyś mnie kochał nie dopuściłbyś nawet myśli, że z kim innym mogłabym pójść do łóżka
00:38:37To jest nikczemne co mówisz
00:38:39Nie próbuj mnie obrażać
00:38:43Mamy przed sobą poważne interesy, w których obowiązuje lojalny podział pracy
00:38:46Każdy robi to co umie najlepiej i to wszystko
00:38:49Więc niby najlepiej umiem być dziwką
00:38:51Przebrałeś miarę
00:38:53W tej grze nie możesz na mnie liczyć
00:39:00Ty mnie nie kochasz?
00:39:02Nie kochasz mnie?
00:39:04My dalej idziecie
00:39:09KONIEC
00:39:12KONIEC
00:39:14KONIEC
00:39:15KONIEC
00:39:17KONIEC
00:39:18KONIEC
00:39:19KONIEC
00:39:20KONIEC
00:39:21KONIEC
00:39:24KONIEC
00:39:26KONIEC
00:39:28KONIEC
00:39:30KONIEC
00:39:32KONIEC
00:39:33KONIEC
00:39:34KONIEC
00:39:35KONIEC
00:39:36KONIEC
00:39:37KONIEC
00:39:38KONIEC
00:39:39KONIEC
00:39:40KONIEC
00:39:41KONIEC
00:39:42KONIEC
00:39:43KONIEC
00:39:44KONIEC
00:39:45KONIEC
00:39:46KONIEC
00:39:47KONIEC
00:39:48KONIEC
00:39:49KONIEC
00:39:50KONIEC
00:39:51KONIEC
00:39:52KONIEC
00:39:53KONIEC
00:39:54KONIEC
00:39:55KONIEC
00:39:56KONIEC
00:39:57KONIEC
00:39:58KONIEC
00:39:59KONIEC
00:40:00KONIEC
00:40:01KONIEC
00:40:02Jesteś bardzo okrutny, Paweł.
00:40:15A cóż, żyjemy wśród wilków, więc obowiązują nas wilcze prawa.
00:40:37Nie da się już nic uratować?
00:40:41Troszeczkę, odrobinę godności.
00:40:45Moja droga, godność w dzisiejszych czasach, bez pojęcia, to jest dla frajerów.
00:40:53Ja jestem frajerka?
00:40:55No raczej od dawna przestałaś już nią być.
00:40:58Od jak dawna?
00:40:59Odkąd, mając narzeczonego, sypiasz ze mną.
00:41:11Bo ciebie kocham.
00:41:15A narzeczony?
00:41:21Jesteś zazdrosny?
00:41:25Czy ty się tak ślimaczysz?
00:41:29Jak ten twój Murek?
00:41:33Murek mnie kocha.
00:41:36Gdyby nie on, nie moglibyśmy się tak często widywać.
00:41:38Mój dobry, śmieszny, narzeczony mnie kryje i nawet o tym nie wiem.
00:41:43Brawo.
00:41:45Widzisz?
00:41:48Kocham.
00:41:53Pójdziesz jeszcze raz do Holbaina.
00:41:55I zrobisz wszystko, żeby się tobą zainteresował.
00:42:02Pamiętaj, że ten, ten grubasek to jest też tłusty albo...
00:42:10Ja nie mam co ubezpieczać, szanowna pani.
00:42:17No, niech pani spojrzy, czy tak wygląda magazyn hurtowy?
00:42:20Przecież to jest hala dworcowa w Pińsku, a nie skład futer.
00:42:25Puchy!
00:42:26Kilka śmierdzących kożuchów na krzyż.
00:42:28No, niech pan tak nie mówi, niejeden kubiecy, co by panu pozazdrościł.
00:42:32Nie, to jest nic, łaskawa pani.
00:42:34Pełna pustka.
00:42:36Miałem jechać do Leningradu, ale ktoś podłożył mi świnie i nie dostałem wizy.
00:42:40Zresztą nikt z branży nie jedzie.
00:42:43No, ja sprawdzę, gdzie trzeba i po tygodniu dostanie pan wizję.
00:42:48Po tygodniu?
00:42:49Po tygodniu to ja mogę jechać na bliny z kawiorem.
00:42:52To już będzie po aukcji, po wszystkim.
00:42:53O!
00:42:55O!
00:42:57Przepraszam.
00:42:58To mówiłem w zeszłym roku.
00:43:02Niech pan spojrzy.
00:43:03Niech pan spojrzy.
00:43:04Ich futra są lekkie.
00:43:06Mają gęste poszycie.
00:43:09Włos pokrywowy ma właściwy stosunek do puchowego.
00:43:13Jest sprężysty, gęsty.
00:43:15Ma miękkość, połysk i barwę.
00:43:16A loki karakułów?
00:43:19Och, ciężki pieniądze.
00:43:22Przechodzą mi koło nosa.
00:43:26To ładne jest.
00:43:27Wie pan, za kilka dni jadę do Leningradu.
00:43:31Pan tam jedzie?
00:43:42Można?
00:43:43Ale szczęście aż z pana.
00:43:56Robimy interes?
00:43:57Przepraszam, na chwilę.
00:44:06Proponuję procent od sumy zakupu lub 25% od zysku.
00:44:12Proste, uczciwe.
00:44:13Pięćdziesiąt procent od zysku i podpisanie umowy.
00:44:19Aż to są moje pieniądze.
00:44:21Ja mam ofertę od Truchtenberga.
00:44:26Chyba, że tak.
00:44:29Chce pan czeki czy gotówkę?
00:44:32Od wspólników nie biorę nik.
00:44:34A jak to?
00:44:35A na razie dysponuję własnymi środkami.
00:44:38Jeżeli transakcja będzie pomyślna, to zatelefonuję.
00:44:40Wtedy pan mi wyśle pieniądze telegraficznie.
00:44:44Bez pieniędzy nie ma handlu.
00:44:46Tam będą kupcy z ciężkim portfelem.
00:44:50Jakie pan ma zabezpieczenie?
00:44:52Na żywą gotówkę?
00:44:54Moje słowo honoru.
00:44:56I czołny majątek ziemski panny Chorzeńskiej.
00:45:11Z taką polityką fiskalną wkrótce będziemy mieli samych bankrutów.
00:45:17To nie jest rząd, to banda lubuzów.
00:45:20Uspokój się, Janku.
00:45:23Służba nie powinna tego słyszeć.
00:45:24Twoje interesy, jak mi się wydaje, wyglądają zupełnie kwitnące.
00:45:29Tylko dlatego, że mam odtanych przyjaciół i rzetelnych wspólników.
00:45:33Dzień dobry.
00:45:35Podrób do nas na chwilę.
00:45:36Mira.
00:45:37Dzień dobry, cioci.
00:45:38Dzień dobry.
00:45:39Dzień dobry, wujko.
00:45:40Dobry, siadę.
00:45:42Chciałem z tobą porozmawiać.
00:45:45Czy to prawda, że twój ojciec zamierza sprzedać czołny?
00:45:49Nic mi o tym nie wiadomo, ale nie przypuszczam, żeby było z nami aż tak źle.
00:45:53Dawno nie byłaś w domu.
00:45:55To prawda, ale mam teraz tyle pracy.
00:45:59I znajomości.
00:46:01Taki rodzaj zajęć, ciociu.
00:46:03A i z panem Murkiem wypada też mi się czasem spotkać.
00:46:08Czasem.
00:46:08Ojciec nic ci na ten temat nie pisał?
00:46:13Nie, wuj.
00:46:15Czołny są po części także i twoje, więc już choćby z tego powodu.
00:46:20Słowem, twój ojciec wie, że prowadzę biuro pośrednictwa w handlu nieruchomościami i mógłby zwrócić się przede wszystkim do mnie.
00:46:29Przykro mi.
00:46:29Ale to się pewnie wkrótce wszystko wyjaśni.
00:46:32Naprawdę, wujo.
00:46:34No jednak.
00:46:35Był u mnie pycz.
00:46:38Wiesz, ten taki handlarz futrami i dopytywał się, jaką wartość przedstawiają czołny.
00:46:44Pycz?
00:46:45A to dobre.
00:46:48Pycz to mój klient.
00:46:50Ma kłopoty finansowe, ale gdzieś się wywiedział, skąd pochodzę i zaczął się do mnie zalecać.
00:46:54Jeszcze jeden? Boże, kiedy ty się wreszcie ustatkujesz?
00:46:59Ja? Czy ja ich wybieram?
00:47:02Sami się pchają.
00:47:03Pchają się tam, gdzie dostępne.
00:47:07Wydaje mi się, ciociu, że chcesz mnie obrazić.
00:47:10Nie.
00:47:11Chcę ci tylko zwrócić uwagę na niestosowność twojego postępowania wobec mężczyzn.
00:47:16Wobec zbyt wielu mężczyzn.
00:47:19Ciociu.
00:47:19Wiem, co mówię.
00:47:20Ciociu.
00:47:21Dosyć.
00:47:22Są pewne sprawy, które trzeba dopowiedzieć do końca.
00:47:26Proszę to sobie darować.
00:47:28I przepraszam, chciałbym mnie restont na chwilę zabrać.
00:47:52Wypijesz odrobinkę?
00:47:56Nie, nie, nie, nie dziękuję bardzo.
00:47:59Ja nie chciałam.
00:48:00Nie, nie przepuszczam.
00:48:01Dajże spokój, ciotka jest trochę staromodna to wszystko.
00:48:06Widzisz, miałbym do ciebie pewną sprawę i to poważniejszą.
00:48:10Otóż, dzwonił sekretarz prezesa Holbeina, Boniecki.
00:48:16Nie znasz go, zdaje się, taki grubasek jest chyba także twoim klientem.
00:48:21A więc ten Boniecki twierdzi, że Junoszyc i cała jego kompania, jak on ich nazywa, knują przeciw mnie jakieś bardzo brzydkie rzeczy.
00:48:29Mówiąc oględnie, chcą mnie narazić na poważne straty, a tak naprawdę to chcą mnie utopić, wykończyć.
00:48:38Nie musisz wiedzieć dokładnie, co się za tym kryje.
00:48:41Chciałbym jednak, żebyś lojalnie uprzedziła pana Junoszyca, którego znasz dobrze, a może bardzo dobrze, żeby zaniechał tej głupiej myśli.
00:48:52Wprawdzie w ostatnim okresie moje sprawy rzeczywiście nie stoją najlepiej.
00:48:56Ale jednak mam jeszcze dość przyjaciół, żeby rozprawić się z każdym, kto mi będzie bruździł.
00:49:02Chciałbym, żeby pan Junoszyc uświadomił to sobie, zanim zdecyduje się mnie zniszczyć.
00:49:07Przepraszam, wuju, ale ja się nie znam na interesach pana Junoszyca.
00:49:12Zapamiętaj sobie i powtórz panu Junoszycowi, że ani Holbein, ani Boniecki nie przyłączą się do jego chnowań.
00:49:20Znam jak zbyt długo i wiem, że można im zaufać.
00:49:23Ja na żadnych interesach się nie znam, wuju.
00:49:26Ale przepraszam, że ci powiem. Wydaje mi się, że w interesach nie wolno nikomu ufać.
00:49:37Pomożesz mi, Niro, prawda?
00:49:39Pana Junoszyca nie ma w tej chwili w Warszawie.
00:49:46Wyjechał do Leningradu.
00:49:52Jak tylko wyjdę z tego zakrętu, zaraz dopomogę temu twojemu Murkowi.
00:49:56To zdaje się bardzo zdolny człowiek, prawda?
00:49:59Na pewno.
00:50:01Pa, wuju.
00:50:03I proszę cię, bądź ostrożny.
00:50:16Kiedy przyjedziesz to wszystko do pracownia?
00:50:19Lubię tu pracować.
00:50:21Wiesz, ile słońca mam tu każdego ranka.
00:50:23Ładnie wyglądasz.
00:50:25Szukałaś mnie?
00:50:26Tak.
00:50:27Widokówka z Leningradu.
00:50:35Łaziłam dzisiaj po powiślu.
00:50:37Robiłam szkice.
00:50:39Popatrz.
00:50:41Nikogo ci nie przypomina?
00:50:43Jest łudząco podobny do doktora Murka.
00:50:45Kiepski dowcip.
00:50:49Równie dobrze mogłabyś go naszkicować jako Nerona.
00:50:54Niewiarygodne podobieństwo.
00:50:56Sama byłam zaskoczona, jak zobaczyłam tego tragarza.
00:51:02Naprawdę robiłaś to z natury?
00:51:04Oczywiście.
00:51:07Szkicowałaś, bo przypominał ci kogoś znajomego.
00:51:10Nie tylko.
00:51:11Miał w sobie jakąś pasję w tym, co robił.
00:51:15To nie on.
00:51:19Murek nie ma żadnej pasji.
00:51:21No, no, no.
00:51:21Jednak coś reprezentuje.
00:51:23Skoro masz zostać jego żoną.
00:51:27Jesteś naiwna, moja złota.
00:51:29Zrozumiesz, jak się zakochasz.
00:51:30Mam jeszcze inne zainteresowania.
00:51:33Kiedyś jednak zrozumiesz, że zaręczyny nie zobowiązują do miłości.
00:51:37I nie wszystkie narzeczeństwa kończą się małżeństwem.
00:51:42Nie łazź po powiślu, a otwórz oczy na znajomych.
00:51:45Zaraz przestaniesz być męczennicą własnej moralności.
00:51:49Dodaj jeszcze moralności samotnej panny.
00:51:53Jesteś ładna i nie będziesz nieczyni sama.
00:51:56Czy ty jesteś tak zepsuta, czy tylko tak udajesz?
00:51:59Pa.
00:52:15To naprawdę dla mnie?
00:52:19Tak.
00:52:22Dziękuję.
00:52:25Dziękuję.
00:52:27Dziękuję.
00:52:29Za tydzień znowu wyjeżdżam.
00:52:31Dokąd?
00:52:32I do Paryża.
00:52:35Do Paryża?
00:52:36A ja?
00:52:38Ty?
00:52:39Też.
00:52:41Oczywiście, jeżeli będziesz grzeczna...
00:52:42Jesteś boski genialny.
00:52:45Czy będziemy wszędzie mieszkać razem?
00:52:49Tak będzie wygodniej.
00:52:51Jakie ty ryb kocham?
00:52:56Tylko zdejmij.
00:52:58Palerynkę, bo się roztopisz.
00:53:02Przepraszam.
00:53:03Halo?
00:53:12Dzień dobry panu, panie Pycz.
00:53:16Może pan przejrzeć wszystkie wiązki?
00:53:18Jeżeli coś się nie będzie podobało,
00:53:20to ja chętnie zabiorę do Paryża.
00:53:24Dobrze, już jadę do pana.
00:53:26Dziękuję.
00:53:31Musisz wyjść?
00:53:32Pamiętaj, że dziś mamy kolację u Roneckich.
00:53:36Bądź gotowa.
00:53:40Czy ty wiesz, że i Pycz mi nadskakiwał?
00:53:44Był agresywny.
00:53:46Wcale mu się nie dziwię.
00:53:50Ja na jego miejscu.
00:54:02Pani wyjeżdża, Niro?
00:54:12Na pewien czas.
00:54:14Do rodziców?
00:54:15Nie, panie Franciszku, za granicę.
00:54:18A...
00:54:18A pani praca?
00:54:21Wezmę urlop lub zrezygnuję z posady.
00:54:24Radzę pochopnienie podejmować takiej decyzji.
00:54:29Pan na Nirowie?
00:54:29Pani jak dzisiaj trudno o posadę?
00:54:31Ach, jednym trudno i mnie.
00:54:33Panu wciąż trudno.
00:54:35Bardzo.
00:54:36Liczę na pana Bożyńskiego.
00:54:38Właśnie umówiłem się z nim.
00:54:39Proszę, niech pan spocznie.
00:54:42Dziękuję.
00:54:47Widziano pana na Powiślu.
00:54:52Pan tam pracuje?
00:54:53Tak.
00:54:54Wykorzystuję swoje prawnicze wykształcenie.
00:54:57Wciągam się też do handlu.
00:54:58Dźwigając worki z mąką.
00:55:03Panie Franku, nie on nie tu chodzi, ale...
00:55:05Przysięgam.
00:55:05Panno Niroj, nikt mnie już tam więcej nie zobaczył.
00:55:10Na handlu ludzie robią majątki, ale tylko ci, którzy mają zęby wilka.
00:55:15Ja zamierzam uczciwie dojść do czegoś.
00:55:18Życzę panu powodzenia.
00:55:22Panno Niro, ja sobie zdaję sprawę, że moje poglądy nie w pełni mieszczą się w dzisiejszym trudnym świecie,
00:55:31ale wiem, że są jeszcze ludzie, na których prawość można zawsze liczyć.
00:55:35Co więcej, panu Niroj, ja wierzę, że w ostatecznym rozrachunku zwyciężą właśnie prawość i prawo.
00:55:43Bardzo bym chciał, żeby pani w to uwierzyła.
00:55:45Mimo wszystko, mimo iż zawiodłem panią, ponieważ nie zapewniłem pani tego, co powinienem.
00:55:54Może dlatego właśnie pani wyjeżdża.
00:55:56Jeżeli tak rozumiem, proszę panią jedynie o to, żeby zechciała mi pani zaufać i uwierzyć w naszą lepszą przyszłość.
00:56:10Ależ oczywiście. Nie ma popytu na cudze zmartwienia, panie Franku. Doście z własnych.
00:56:20Odprowadzę panią na dworzec, dobrze?
00:56:22To zbyteczne. Jak się panu podoba?
00:56:26Jezus Maria!
00:56:28Panno Niro! Panno Niro!
00:56:30Co się tam dzieje?
00:56:34Mika!
00:56:35Mika!
00:56:40Wojtyk!
00:56:44Co się stało?
00:56:51Ojciec nie żyje.
00:56:56To niemożliwe.
00:56:57To prawda.
00:57:00Mój mąż nie żyje.
00:57:04Nic nie rozumiem, ale dlaczego?
00:57:07Zmarł w szpitalu podczas trepanacji czaszki.
00:57:10Strzelił sobie w skroń, idiota.
00:57:19Mamo, jak możesz.
00:57:23Ojciec od dawna musiał nosić się z tym zamiarem.
00:57:27Wymówił pracownikom swojego biura.
00:57:30Uregulował drobne rachunki.
00:57:33Wszystko zostały w idealnym porządku.
00:57:34Dziś rano widziano go na śniadaniu u Simona i Steckiego w towarzystwie kilku panów.
00:57:41Stamtąd pojechał do Wilanowa i strzelił do siebie.
00:57:46Boże, ale dlaczego?
00:57:49Ojciec miał duże straty na jakiejś transakcji.
00:57:52Ktoś go oszukał.
00:57:54Niewiarygodne.
00:57:57Głęboko współczuję.
00:58:00Czy mógłbym może w czymś pomóc?
00:58:03O, dziękuję panu.
00:58:04To są sprawy rodzinne.
00:58:06Wasz ojciec zostawił nas w zupełnej nędzy.
00:58:26Nie jest to chwila odpowiednia, żeby się zastanawiać, czy postąpił uczciwie.
00:58:31Bóg go za to osądzi.
00:58:32W każdym razie mam obowiązek zakomunikować wam,
00:58:40że prócz długów nie zostało po nim nic,
00:58:43a nasz dom będzie zlicytowany.
00:58:47Nie zarabiam wiele,
00:58:49ale to powinno wystarczyć dla nas wszystkich.
00:58:52To absurd, mój drogi.
00:58:56Nie zdajesz sobie sprawy z sensu twojej filantropii.
00:59:00Dziękuję ci.
00:59:02Nie ja jeden utrzymywałbym rodzinę z oficerskiej pensyjki.
00:59:13Nie masz wyobraźni.
00:59:15Masz się utrzymać na jakimś poziomie.
00:59:19Jesteś bardzo dobry, Wojtku.
00:59:22Rzeczywiście,
00:59:23mama powinna być przy tobie.
00:59:25Ja sobie jakoś poradzę sam.
00:59:28Nie łudź się, że z malowania wyżyjesz.
00:59:31Nie boję się żadnej pracy.
00:59:32A ty wrócisz do rodziców, prawda?
00:59:36Ja nie, nie. Wyjeżdżam za granicę.
00:59:38Jak to?
00:59:39Sama?
00:59:40Z prezesem naszego towarzystwa,
00:59:42jako jego sekretarka.
00:59:43Ach tak.
00:59:44Prezes jedzie z żoną i z córką.
00:59:47Wszystko mi jedno.
00:59:47Wasz ojciec to nieprawdopodobny idiota.
00:59:52Mam.
00:59:52Żadnej odpowiedzialności za rodzinę.
00:59:55Na kulkę zawsze jest czas.
00:59:57To straszne.
00:59:58Był zdrow.
00:59:59Mógł jeszcze żyć ze dwadzieścia lat.
01:00:03Muszę się przebrać w coś czarnego.
01:00:05Mika!
01:00:23Nareszcie wyjeżdżam.
01:00:29A twój narzeczony niczego się nie domyśla?
01:00:33Czy pożegnałaś się z doktorem Murkiem?
01:00:35Nie lubię pożegnań.
01:00:39Ale...
01:00:40To bardzo kosztowna podróż.
01:00:45Chojni mężczyźni miewają czasami fantastyczne gesty.
01:00:49Czy naprawdę musisz jechać?
01:00:51Kocham go i nic poza tym się nie liczy.
01:00:53Do widzenia.
01:00:58Będę za tobą tęskniła, kołymgice.
01:01:05Będę za chesna.
01:01:08To już nie zμάłe.
01:01:09Będę za tobą.
01:01:11Oroczek.
01:01:12To już nie zęsknie.
01:01:13Świeźni rzłasz się z nami.
01:01:14KONIEC
01:01:44KONIEC
01:02:14KONIEC
01:02:44KONIEC
01:03:14KONIEC
01:03:44KONIEC
Be the first to comment
Add your comment