Skip to playerSkip to main content
  • 2 weeks ago

Category

📺
TV
Transcript
00:00:00KONIEC
00:00:30Że ona jest na końcu świata
00:00:38Każdy policjant o tym wie
00:00:41Czarna jak płyta gramofonowa
00:00:44Z tą samą piosnką
00:00:46Od nowa, od nowa
00:00:49Ulica Sark
00:00:51Ulica Sark
00:00:53Katastrofalna ulica
00:00:56Miłość, rozplon
00:00:59Czesz jak węzeł
00:01:01Laur przyjdzie
00:01:03Później czy prędzej
00:01:05Lecz gdy Cię człowiecze
00:01:07Ulica urzecza
00:01:09Jak szmaragd
00:01:11Upadniesz na dno
00:01:13Ulica Sark
00:01:15Ulica Sark
00:01:18Rozpaczliwa panowie ulica
00:01:21Na Sark pod niebem i muzyką
00:01:25Mieszkały muzy nieparzyste
00:01:27I Ty mieszkałaś
00:01:29Eurydyko
00:01:31Lecz wiatr Cię porwał
00:01:33Z wielkim świstem
00:01:35Więc
00:01:37Katarynkę ustawiłem
00:01:39Krew czarna mi zalała
00:01:42Grdyka
00:01:42I grać zacząłem
00:01:44Nudny refren
00:01:45Oddaj Cię moją
00:01:47Eurydyka
00:01:48Kochaną korbą
00:01:51Kochaną korbą jak najprościej
00:01:52Kichać mi w bratku
00:01:54Że przeklinasz
00:01:55Jedno ma prawo do miłości
00:01:58Orfeusz
00:01:59Czy też Kataryniarz
00:02:00Ulica Sark
00:02:03Ulica Sark
00:02:04Ulica Sark
00:02:05Ulica w deszcz
00:02:07Ulica w skos
00:02:09Ulica Sark
00:02:12Ulica Sark
00:02:16Ja Wam pokażę
00:02:20Jaka ulica
00:02:21Ulica Sark
00:02:22Ulica Sark
00:02:24Znaczymy, a ty wczoraj się.
00:02:30Ja do ciebie stanowicie będę harować?
00:02:32Najmij sobie posługaczkę! Widzicie ją, hrabina!
00:02:35A ty sobie weź panę służącą, baronowa.
00:02:37Będziesz zamietać, czy nie?
00:02:38A kto wczoraj zamietał mnie, ja?
00:02:47Widzisz tę nietle?
00:02:48A co ty mnie nietlem?
00:02:50Mietlem?
00:02:51A co, może welonem?
00:02:53Znaczymy!
00:03:23Znaczymy!
00:03:25Znaczymy!
00:03:27Znaczymy!
00:03:29Znaczymy!
00:03:31Znaczymy!
00:03:33Znaczymy!
00:03:35Znaczymy!
00:03:37Znaczymy!
00:03:39Znaczymy!
00:03:41Znaczymy!
00:03:43Znaczymy!
00:03:45Znaczymy!
00:03:47Znaczymy!
00:03:49Znaczymy!
00:03:51Znaczymy!
00:03:53Znaczymy!
00:03:55Znaczymy!
00:03:57Znaczymy!
00:03:59Znaczymy!
00:04:01Znaczymy!
00:04:03Znaczymy!
00:04:05Znaczymy!
00:04:07Znaczymy!
00:04:09Znaczymy!
00:04:11Znaczymy!
00:04:13Znaczymy!
00:04:15Znaczymy!
00:04:17Znaczymy!
00:04:19Znaczymy!
00:04:21Znaczymy!
00:04:22Znaczymy!
00:04:23Znaczymy!
00:04:24Znaczymy!
00:04:25Znaczymy!
00:04:26Znaczymy!
00:04:27Znaczymy!
00:04:28Znaczymy!
00:04:29Znaczymy!
00:04:30Znaczymy!
00:04:31Znaczymy!
00:04:32Znaczymy!
00:04:33Znaczymy!
00:04:34Znaczymy!
00:04:35Znaczymy!
00:04:36Znaczymy!
00:04:37Znaczymy!
00:04:38Znaczymy!
00:04:39Znaczymy!
00:04:40Znaczymy!
00:04:41Znaczymy!
00:04:42Skąd tutaj tyle tych buteleczek i tego papieru?
00:04:45Dawniej mieszkali tu kreślarze, ten nowy też coś wkreśli.
00:04:53Czas przemija, czas nie stoi, zegar czasu też się boi.
00:04:58Co to takiego?
00:05:00Wyobraź sobie, nie chcę ruszyć dopóki nie powiem już się tego wierszyka.
00:05:03Może to pobudza jego ambicje, a może po prostu jest dziecinne.
00:05:07Kto śpiewa?
00:05:09Kuśniesz?
00:05:11I to zawsze rano, kiedy jest pogoda.
00:05:14Podoba ci się?
00:05:15Podoba mi się, że śpiewa, kiedy jest pogoda.
00:05:18Takie podwórko, taka uliczka, takie niebo, taki głos.
00:05:24Zygmunt, czy ta uliczka nie robi na tobie wrażenia uliczki jakiegoś wschodniego miasta?
00:05:31Jak się ma trochę fantazji, to może to być uliczka wschodniego miasta, albo Champs-Élysées,
00:05:37albo leśna dróżka, albo co chcesz.
00:05:40Nie ma większego oszuste niż fantazja.
00:05:43Wiesz, sprzydło już mi to wszystko.
00:05:45A fantazja najbardziej.
00:05:47Idź otwórz, ktoś się dobija.
00:05:49Dzień dobry.
00:05:58Dzień dobry.
00:05:59Poznaj moją mamę.
00:06:01Dzień dobry.
00:06:02Stanis, chciałem z panią porozmawiać o finansach. Ile ja mam płacić?
00:06:08No sama nie wiem. No ile pan może?
00:06:11No niech pani wymieni sumę, razem ze śniadaniem.
00:06:13No to mieszkanie dwadzieścia pięć. I śniadanie piętnaście. I pięć złotych za światło.
00:06:22Tak?
00:06:23Tak.
00:06:24Proszę.
00:06:25Będziemy mieszkać razem, to się wygadamy. Zobacz jaka pogoda. Chodź, pójdziemy się przejść.
00:06:42Wiesz, albo tam za rogiem jest taka mała żydowska knajpa. Zapewne będzie otwarta o tej burze.
00:07:05Czysta z balsamem rozjaśnia umysł.
00:07:07A czysta z bermudem pomaga myśleć?
00:07:09W takim razie jedna z balsamem, jedna z bermudem.
00:07:12Fenomenalnie. Podoba już mi się sens. Proszę, nasyp pan.
00:07:29Twoje zdrowie, pierwszorzędna na żołądek.
00:07:34Może usiądziemy?
00:07:35Można, tylko najprzed to jest wermucikiem pod wątrubkę.
00:07:37Ty sobie wątrubkę, ja sobie rybkę.
00:07:39Ty sobie, ja sobie.
00:07:41Szkoda, że nie ma dziadzi.
00:07:42Szkoda.
00:07:43Dwie z wermudem.
00:07:44Wyjechał zaraz po tobie.
00:07:45Niespodziewanie i dajnicze.
00:07:47Jak brzykle.
00:07:51Proszę.
00:07:52Wiesz co, Zygmusiu, tak na kieliszki to drożej wyniesie.
00:07:54Może wy tak całą butelkę?
00:07:55Owszem, czemu nie?
00:07:57Całą butelkę.
00:07:58Na to.
00:07:59Na to.
00:08:08Świetnie się czuję.
00:08:10Czujemy się świetnie, co?
00:08:11Trzeba czepiać się słonecznych promieni.
00:08:15Ale dużo łatwiej czepiać się ćwiartki.
00:08:17Zakropiony.
00:08:18Ja nie chcę się tak wszystkiemu poddać.
00:08:21O co chodzi?
00:08:22Wszystko ciągnie nas na dno.
00:08:25Wojna, tragiczne pokolenie i tak dalej, i tak dalej.
00:08:29A może my po prostu nie mamy talentu i tworzymy mity o sobie?
00:08:33Ja mam coś do powiedzenia.
00:08:34Muszę coś powiedzieć.
00:08:36No to wal, nie krępuj się.
00:08:38Cała Europa na ciebie patrzy.
00:08:39Nie kpij.
00:08:40Tkwimy po uszy w bagnie i dlatego staramy się wszystkim dowieść,
00:08:43że cały świat jest bagnem.
00:08:45To nonsense.
00:08:46Trzeba się z tego wydobyć.
00:08:48Ale jak?
00:08:50Jak?
00:08:52Trzeba czepiać się słonecznych promieni.
00:08:57Każdy z nas marzył o wielkiej, pięknej miłości,
00:09:00a potem sprzeniewierzył to swoje marzenie
00:09:02z pierwszą, lepszą dziwką.
00:09:04Tak jest nie tylko z miłością.
00:09:07Trzeba czepiać się słonecznych promieni.
00:09:10Za długie na tytuł?
00:09:11Tu nie o tytuł chodzi.
00:09:12Wypijmy lepiej.
00:09:16Co tam piszesz?
00:09:17Listy o ciebie.
00:09:22Co z nami będzie?
00:09:24Jesteśmy ciężarkami u nóg Pana Boga.
00:09:30Panie, płacimy.
00:09:31Na.
00:09:32I wyjątkowo pójdziemy wprost do domu.
00:09:34Muszę napisać recenzję.
00:09:35Ludzie, słyszycie?
00:09:37Muszę napisać recenzję.
00:09:38Do domu.
00:09:40Bordelu kędy zacne nasze leże.
00:09:46A może by ta król mu przed odejściem?
00:09:49Panie, kota z długą szyją krajowego.
00:09:53Co?
00:09:5412 złotych?
00:09:5712 złotych.
00:09:58Dziękuję.
00:09:59Chodź.
00:10:00Chodź.
00:10:01Chodź.
00:10:02Chodź.
00:10:03Mieliście się.
00:10:05Tylko, że pan ma mocniejszą głowę niż mój Zygmunt.
00:10:08Ejam, mocniejszą.
00:10:09Po prostu nabrałem trochę energii w górach.
00:10:11Piliście się.
00:10:23Tylko, że pan ma mocniejszą głowę niż mój Zygmunt.
00:10:26Ja tam mocniejszą. Po prostu nabrałem trochę energii w górach.
00:10:30A, Bednarczyk wrócił.
00:10:32Patrzcie państwo.
00:10:37No i co, będzie się pan uczył dalej?
00:10:39Tak, będę.
00:10:41Macie nowych lokatorów?
00:10:45Przypuszczam, że moje towarzystwo nie będzie panu przeszkadzało w tym lokalu.
00:10:50No i nie zwracaj na niego uwagi.
00:10:53To jest absolutny głupiec.
00:10:55Co to za face?
00:11:21Porządny chłop, student prawa.
00:11:24Teraz był w wojsku.
00:11:28Dawniej miał takiego zajoba. Mierzył ciągle gorączkę i litami pił herbatę.
00:11:32No i przeszło mu?
00:11:33Kto się tam śmieje?
00:11:39Kobieta w majtkach, o ile to można uogólnić.
00:11:42Jestem śpiący.
00:11:50Ale jutro będzie kac?
00:11:58No, jak tam było, panie Bednarczyk?
00:12:00Nieźle.
00:12:16Miałem rangę kaprala.
00:12:18Potem pracowałem w kancelarii.
00:12:24Było mi bardzo dobrze.
00:12:27Wojskowy tryb życia wypędził bakcyle z mojego organizmu.
00:12:30Zdaje się, że jestem wyleczony.
00:12:35Gimnastyka.
00:12:37Inno w aferd animus
00:12:39mutatas dice reformas
00:12:42corpora diceptis
00:12:43nam vos mutastis
00:12:45et illas.
00:12:47Ad spiratem eis
00:12:49prim aquap origine mundi
00:12:51at mea perpetuum
00:12:53deducite tempora
00:12:55carmen.
00:13:00Zdjęcia
00:13:30Dzień dobry.
00:13:37Dzień dobry panie.
00:13:39Znowu całą noc rozlepiał bibulę. A niech pan patrzy jakie on ma ręce wysmarowane farbą.
00:14:05Niech, że mama da spokój, a nie spać nie można.
00:14:09Mieciek wstawaj, czas na śniadanie. Zobacz, zakują cię w kajdany.
00:14:15Zobaczy pan, że go zakują.
00:14:22Panie Józik, znowu mi pan wyjaźdź wszyscy szmalec.
00:14:26Panie student, zostaw pan ten grzebień. Czym się pan czesał jak mnie tu nie było?
00:14:40O głupi grzebień, taka awantura.
00:14:50Pani Sukonisowa, co dzisiaj będzie na śniadanie?
00:14:54A mokka i turt hiszpański.
00:15:00Znowu to samo. Od samego rana będzie pan w garki wlaził.
00:15:04No niech pani octami na chwilę no. Tylko jajka usmażę.
00:15:08No przecież pan widzi, że się śpiesze. No potem pan to zrobi.
00:15:12Panie, dobra, dobra.
00:15:20Śniadanie!
00:15:35Słyszy pan? Ja za kilka dni mam egzamin, a on sobie gwizdze.
00:15:39I to międzynarodówka.
00:15:43Niech pan przestanie, bo ja się muszę uczyć!
00:15:45Ucz się pan, ucz się pan i tak z tego nic nie będzie.
00:15:49Pani Sukonisowa, studenta obrażają pod pani dachem.
00:15:56Mieciek, mieciek, bo jak nie będziesz delikatny, to ci pokażę.
00:16:01Co ty tam robisz? Pewnie znowu idziesz na jaki wiec.
00:16:05Uch, żeby cię raz zabili to byś już więcej nie chodził.
00:16:10Mamo, ja dzisiaj nie mam nastroju do dyskusji ideologicznych.
00:16:15Zygmunt, kawa stygnie. Odejdź!
00:16:18Pani Juszku, znowu mnie szczypi. Będę miała siniaki.
00:16:25Jak tylko zacznę zarabiać, zaraz się stąd wyprowadzę.
00:16:29Fajna dziewczyna.
00:16:41To Dozia?
00:16:43Mhm.
00:16:44Przekomarza się z tym mietkiem, a potem lata na skargę.
00:16:50Tego mietaska, to ja bym dzisiaj usadził.
00:16:53Tylko mam egzamin.
00:16:56Nie chce się denerwować.
00:16:57Nie wie pani, gdzie są szklanki?
00:17:10Na piecu.
00:17:14Niech pan zostawi. Sama panu naleje kawę.
00:17:16Dziękuję.
00:17:26Dziękuję.
00:17:31Co pan tak na mnie patrzy?
00:17:35Tak sobie patrzę.
00:17:38No!
00:17:40Jak się czujesz, ty stary pijak?
00:17:42O!
00:17:47Fatalnie.
00:17:49A ja świetnie.
00:17:52Pan Notodziu.
00:17:56Pani woli brunetów, czy blondynów?
00:17:59Ani jednych, ani drugich.
00:18:01Może blondynów.
00:18:03A jak brunet nałoży blond perukę i w łóżku i ozdemię?
00:18:07On to sprawi pojętnie różnicę?
00:18:10Niby poeta, a jak co powie?
00:18:12Bardzo panią przepraszam, zapomniałem się.
00:18:16Nie łóż tylko na kanapie.
00:18:19Chyba pójdziemy do małej, co?
00:18:22Trochę za wcześnie.
00:18:24Przepraszam.
00:18:26Proszę.
00:18:28Proszę.
00:18:31Co to za dziewczyny?
00:18:32Teodozja to już znasz, uczy się.
00:18:36A ta druga Felicja kocha się w panu Józefie.
00:18:41Pan Józef się zarumienił.
00:18:46Na plecach.
00:18:48Kino wcipny.
00:18:50Co do Felicji to pracuję w sklepie z wędlinami.
00:18:52W ogóle towarzystwo masz tu wykwintne.
00:18:53Dziwne prowadzimy życie.
00:19:05Kobiety i poeci lubią stawać późno.
00:19:09I nic nie robić.
00:19:11Cała twoja inteligencja i wszystkie wysiłki zmierzają od samego zarania ku zdobyciu paru złotych.
00:19:18Za parę lat wypłyniesz albo pójdziesz do piachu.
00:19:25Jedno z dwojga.
00:19:27Gadasz głupstwa.
00:19:29Gadam głupstwa.
00:19:31Chodź, pójdziemy do małej.
00:19:32Nie mam ochoty.
00:19:34Mam zamiar trochę pisać.
00:19:36Kiedy wrócisz?
00:19:38Tak, gdzieś koło czwartej.
00:19:39Bywaj zdrów!
00:19:57Salis!
00:19:59Jak się namyślisz to przyjdź!
00:20:02Proszę.
00:20:05Skąd się pan tu wziął?
00:20:08Jestem syn chłopa z okolic Grodna, poza tym student czwartego roku medycyny.
00:20:24Dziękuję panu za te cenne informacje, ale w tym wypadku nie chodzi o to skąd się pan wziął za moimi plecami.
00:20:29Tak sobie stanąłem, pomyślałem sobie będziemy razem mieszkać i tak jakoś stanąłem sobie za panem.
00:20:36Tak.
00:20:38Nazywam się Lucian Salis.
00:20:39Pan jest intelektualistą, nieprawdaż? Bo nie wszyscy literaci są intelektualistami.
00:20:48A, siedzi pan, rozumie. Obmyśla się. Pozwoli pan, prawda?
00:20:55Proszę.
00:20:57Opowiem panu pewną historię, dość zabawną, erotyczną sobie opowieść, z której niewątpliwie skorzysta pan w którym ze swoich utworów.
00:21:03Jakiś rok temu…
00:21:06Przepraszam bardzo. Dlaczego pan teraz przyjechał, skoro wakacje są niedługo?
00:21:11Głowsło, zda się tylko egzamin, ale posłuchaj pan mojej opowieści.
00:21:14Otóż jakiś rok temu pewna panna z naszej wsi nawiązała stosunek par excellence erotyczny z synem młynarza.
00:21:22Była panną, to znaczy niewinną i pozostała nią mimo tych stosunków. Co pan na to?
00:21:30No niechże pan przestanie. Opowiedział pan idiotyczną historię i jeszcze sam pan się z niej śmieje.
00:21:36Jaka jest pańska specjalność?
00:21:39Psychiatria.
00:21:41Aha. Może mi pan w takim razie powie, czy to prawda, że głupiego poznać pośmiechu jego?
00:21:47Wynoś się stąd, tu nie twoje miejsce!
00:21:49Dlaczego pan na nią krzyczy?
00:21:52To moja siostra. Opiekuje się nią.
00:21:55Przepraszam. Nie wiedziałem.
00:21:58Ale jeżeli kimś się opiekujemy, czy musimy zaraz na niego krzyczeć?
00:22:01Po prostu zajrzała i uśmiechnęła się.
00:22:04Tanta też tylko zaglądała i uśmiechała się.
00:22:07Bardzo pana przepraszam, ale ja już muszę iść.
00:22:10Zaczekaj pan, to później ten syn młynarza…
00:22:13Przepraszam.
00:22:16Ochyda. Wszystko ochyda.
00:22:19Czy to prawda, że znowu się ktoś dla niej truł?
00:22:36Tak. Ciągle ktoś się dla niej truje, tylko że nigdy go potem nie można zidentyfikować.
00:22:43Hmm. Miałoby swoje dobre strony, gdyby się istotnie dla niej truli.
00:22:47Kilka wierszy powstałoby bez myśli o honorarium, a poza tym świat uwolniłby się od paru grafomanów.
00:22:53Nie masz wolniej złotówki?
00:22:55Nie mam. Skąd wiesz?
00:23:00Dziadzia, skąd że się tu wziął?
00:23:02Hmm.
00:23:05Opowiedz coś o swojej podróży.
00:23:07No cóż, moi mili.
00:23:10Trudno właściwie coś tak opowiedzieć.
00:23:12Dobrze było.
00:23:14Przez te pół roku przeżyłem więcej niż przez całe życie.
00:23:16Wierzcie mi, tam jest lepiej i inaczej. Woda i niebo. Daj wam słowo honoru.
00:23:28Cardiff, Casablanca, Barcelona, no i Neapol. Inni ludzie, inne twarze, moc wrażeń, obce te języki.
00:23:42A podobno widzieli cię w Radomiu.
00:23:50Wszystkie drogi do wielkiego świata prowadzą przez Radom.
00:23:54Wermut piło się z beczek przez rurki gumowe.
00:23:59Casablanca. Zresztą wszędzie się tak piło.
00:24:02Jedno wielkie wrażenie to morze.
00:24:05Wódki.
00:24:07Józef, wy wszyscy jesteście nudni.
00:24:09Klejecie kawę, która wam nie smakuje i udajecie dojrzanych.
00:24:13Dlaczegoś się tak rozwali?
00:24:15Czy ty wiesz, że ten twój tomik, wierszy to w gruncie rzeczy kupy bzdur?
00:24:18Powinieneś się nauczyć nie tylko trzeźwego rozumowania, ale również siedzenia przy stole.
00:24:23O tobie nie mówię, bo ty jesteś ten dobrze zapowiadający się.
00:24:26Tylko żebyś się nie zapowiadał tak długo jak oni.
00:24:28Cześć panowie.
00:24:36Jeszcze jedna odmiana pozerstwa.
00:24:39To pozerstwo wyjątkowo przykre, albo facetowi zdaje się, że ma wielkie posłanizmy.
00:24:44Za takie rzeczy bije się po gębie.
00:24:45Otóż to, Salis, jak się czujesz?
00:24:49Tak, jako tako.
00:24:51I znakomicie wyglądasz.
00:24:53Zygmuncie, powiedz jak żyjesz.
00:24:58Ochydnie.
00:25:00Staram się o posadę sekretarza wojewody.
00:25:03Na prowincji.
00:25:05No cóż, zapijamy się tutaj albo nudzi nas bezczynność umysłów, których wyjałowienie jest przerażające.
00:25:11Posiedzisz tutaj trochę, to się sam przekonasz.
00:25:16Patrzę na ciebie bez przerwy.
00:25:18Kto?
00:25:25Znowu się cholera zatkała.
00:25:27Ta syryna czuje w tobie zapach morza.
00:25:30Leopard przypomina pogody.
00:25:32Mówi się o niej, kiedy brak innego tematu.
00:25:35Słuchaj, zabierz mnie stąd na miłość boską.
00:25:38Ja nie chcę z nią gadać.
00:25:39Co to za komedie?
00:25:41Nawet nie pytaj.
00:25:45No, co tam u ciebie nowego?
00:25:47Jakoś się tam żyje.
00:25:49Robię spacery, chodzę do parku, patrzę na staw.
00:25:53Lubię wodę wieczorem.
00:25:55Bardzo cię przepraszam, ja już muszę iść, proszę za kawa.
00:26:04Proszę pani.
00:26:05Słucham pana.
00:26:10Pani idzie sama, ja idę sam, pomyślałem sobie...
00:26:15No.
00:26:17Pomyślałem sobie, dlaczego nie moglibyśmy iść razem.
00:26:20Bardzo oryginalna myśl.
00:26:22Jest pan zapewne poetą?
00:26:24Nie, nie, nie zupełnie, raczej prozaikiem.
00:26:25Jestem bardzo szczęśliwy, że mogę z panią mówić.
00:26:29Dawno o tym marzyłem.
00:26:31Mógłbym chyba nawet zakochać się w pani.
00:26:35O, jak na prozaika wyznanie to dosyć poetyckie.
00:26:39Jak ma pan na imię?
00:26:40Lucjan.
00:26:42Ładne imię.
00:26:44Cieszę się, że taki młody, śliczny chłopiec mógłby się we mnie zakochać.
00:26:49Ale ja się spieszę, więc muszę już pana pożegnać.
00:26:53Aha, jeżeli będzie pan pamiętał, to proszę powiedzieć dziadzi, żeby do mnie zadzwonił.
00:26:59Żegnam pana.
00:27:00Żegnam pana.
00:27:30Dlaczego ja jej to powiedziałem?
00:27:42Przecież ona mi się właściwie nawet nie powoła.
00:28:00Spowała pani?
00:28:01Spowała pani?
00:28:26Spowała pani?
00:28:31Pozwoli pani, że usiądę tutaj.
00:28:42Deszcz pada?
00:28:44Nie, nie pada.
00:28:46Chyba pada.
00:28:48Nie.
00:28:54Nie.
00:29:01Nie.
00:29:26Nie gniewaj się.
00:29:27Ja się nie gniewam.
00:29:32Idź się otwórz.
00:29:37Ktoś puka.
00:29:38Przecież tam pomeldunek.
00:29:39Nie lubię być nudząco, ale musiałam przyjść po metrukę.
00:29:40Tak.
00:29:41Tu ciągle nowe lokatory, a kazali mi uważać.
00:29:42Tak.
00:29:43Tak.
00:29:45Tak.
00:29:46Tak.
00:29:52Przecież tam pomeldunek.
00:29:53Nie lubię być nudząco, ale musiałam przyjść po metrukę.
00:29:54Tak.
00:29:56Tu ciągle nowe lokatory, a kazali mi uważać.
00:29:58Tak.
00:30:00Tak.
00:30:01O piśmie panny i nigdy się nie wydamy. Zawsześmy się modlili i Pan Bóg o nas pamięta.
00:30:18Mamy izbę, 60 złotych na miesiąc i kościół jest blisko.
00:30:23Pan już spisał? No to niech Pan da jeszcze metryczkę.
00:30:27O, Pan student.
00:30:31Wyjeżdżam. Sali słyszysz? Wyjeżdżam dzisiaj w nocy.
00:30:38Sekretarz Pana Wojewody. Jestem zadowolony, ale nie bardzo.
00:30:44Zrobimy pożegnalny wieczór. Wybacz mi, ale nie mam chęci.
00:30:48Będziecie pile, a ja dzisiaj spasuję. Naprawdę nie mogę.
00:30:52Jak to? Nie chcesz spędzić ostatniego wieczoru z przyjacielem? Nie to nie?
00:30:57Zaczekaj, dziadzia. Zaraz będę go.
00:31:01Panna Leopard prosiła, żebyś do niej zadzwonił.
00:31:16Po co? Skąd ja mogę wiedzieć po co?
00:31:25Lucjanie, Salis, coś ci powiem.
00:31:30Parę lat temu oszalałem dla niej, a ona zlekceważyła mnie.
00:31:39Lubiła sławę popularności. Przyczepiła się do pierwszego zbrzegu, o którym się trochę mówiło, a ja zgłupiałem do tego stopnia, że się jej oświadczyłem.
00:31:49Owszem, zgodziła się, ale pod warunkiem, że nie będzie między nami żadnej fizjologii, albowiem ona kocha mnie jedynie w sensie metafizycznym.
00:32:03W sensie metafizycznym.
00:32:06A no dobrze.
00:32:10Za trzy tygodnie miał się ślub odbyć, kiedy któregoś wieczoru poszliśmy do takiego poety.
00:32:17Nie żyję już.
00:32:20Było kilka osób, popiliśmy straszliwie.
00:32:23Koło drugiej w nocy poszedłem do kuchni, żeby zagrzać wodę na grog.
00:32:29I tam zastałem moją ukochaną i tego poetę.
00:32:36Tak byli zajęci sobą, że nawet nie zauważyli mnie.
00:32:39Poszedłem do domu, potem wyjechałem, potem wróciłem, no i kochałem się dalej.
00:32:54Kiedyś, mniej więcej jak teraz, leżałem u siebie na tapczanie.
00:33:02W pewnej chwili.
00:33:09Przyszła ona.
00:33:14Położyła się obok mnie.
00:33:16Nie mówiliśmy bardzo długo ani słowa.
00:33:20A potem...
00:33:26Potem włożyłem jej dwadzieścia złotych do torebki i powiedziałem, żeby sobie poszła.
00:33:32Ona wzięła pieniądze, poszła i tu...
00:33:35Kończy się cała historia.
00:33:39Opowiedziałem ci to ze względów dydaktycznych.
00:33:48Chodź, pójdziemy na wódkę.
00:33:51To niezłe wyjście sytuacji, prawda Zygmuncie? Od pół roku chyba nie piliśmy razem.
00:33:56No szaliz!
00:33:57Tak.
00:34:02Tak.
00:34:03Czy wiesz, że kwitnie jaśmin i stare czeka wino?
00:34:17I tak jak dawniej w kawiarniach pary szepczą wyznania zaklęcia swe.
00:34:26Po niebie chmury czerwone płyną, czerwone chmury miłości.
00:34:34Jak twoje listy klamią, tysiąc było w nich pięknych słów.
00:34:42Drogi mój, czemu czytam dziś je znów?
00:34:47Przecież już przejrzałam uczuć twoich grę.
00:34:51Wiem, wiem, że trzeba tak, znać trzeba rozstania smak.
00:34:58Czemu zawsze tak jest, że czyjś list?
00:35:03Dzisiaj smutny kiedyś był tak drogi, tak miły.
00:35:08I zawsze tak jest, że wciąż lzy.
00:35:11Czemu sny się nasze skończyły?
00:35:16Co ci jest, Luciu?
00:35:32Przypomniało mi się, jak odszedłeś ode mnie.
00:35:36Ależ, Luciu, co ty?
00:35:38Już rok minął od tego czasu, a w ogóle to nieprawda.
00:35:41Napij się wina.
00:35:43Tak, proszę panów, uciekł ode mnie w biały dzień i trzy dni go nie było.
00:35:48Przepraszam, tylko dwa.
00:35:50A zresztą co ich obchodzą nasze sprawy? No daj spoko.
00:35:53Chola, niech nam przyniosą jeszcze tego wina.
00:35:57Hej, Sarza, sam...
00:36:00Bóg cię wysowić, jeśli przyniesiesz nam jeszcze wina.
00:36:04Kotusz, są dla mnie flaki.
00:36:06Nie ma flaków?
00:36:08Jak to nie ma flaków?
00:36:12W domu jestem przyzwyczajona jeść w sobotę flaki.
00:36:15Dom domem.
00:36:17Dom domem?
00:36:20Co pan przez to rozumie?
00:36:23Ależ, Luciu, zostaw.
00:36:25Niech pan przyjedzie to wino.
00:36:27Ależ wybrałeś lokal. Nie ma co.
00:36:30Bardzo dobrze, żeście tutaj przyszli.
00:36:33Nudziliśmy się śmiertelnie.
00:36:35Tylko ten, taki jakiś niejaki,
00:36:39napisał książczynę o morzu.
00:36:43Jakieś glupawe nowelki.
00:36:45Czytałeś?
00:36:46Nie, ale łatwo się domyślić.
00:36:48Książka jest znakomita.
00:36:49Tak, ale on nie jest znakomity.
00:36:52Skrzyżowanie rozpustnika za scetą.
00:36:55Czy te brudkę zapuścił pan w celach erotycznych?
00:37:04Ale skądż?
00:37:06To moja tylko taka niewinna słabostka.
00:37:09Co?
00:37:10Brudka czy cele erotyczne?
00:37:15Słuchaj, skąd Ty ich znasz?
00:37:17On jest jeszcze znośny, ale ona nie do przyjęcia.
00:37:19Przepraszam Cię, dziadzia bardzo.
00:37:21Napijmy się.
00:37:22Lucia, no i co te nacho?
00:37:33O, mój adorator.
00:37:36Pocałuj.
00:37:46No?
00:37:47Stawia mnie Pani w głupiej sytuacji.
00:37:54Oto młodzieniec, o którym Wam opowiadałam.
00:38:01To chodź.
00:38:06Pocałuj.
00:38:08Pocałuj.
00:38:36Bardzo mi przykro, że on jest taki nieobyty.
00:38:46Ale popatrzcie.
00:38:48Twarz ma jednak inteligentną.
00:38:50Idiotka.
00:38:52Idiotka i nic więcej.
00:39:06Tr multiplier.
00:39:10Po dwórek to ballada.
00:39:13Spisał ją pewien stróż.
00:39:17A słyszał on ją od swego dziada.
00:39:20Skąd dziad ją z głowym
00:39:23nie pomnę już.
00:39:24Raz ją krabina słuchała rada.
00:39:27Płakał, a potem w nocy
00:39:30Słuchaj ciebie, uważnie
00:39:33Żył kiedyś bogaty pan
00:39:37I my był świat tak
00:39:39Co ty tam majstrujesz?
00:39:41Usiłuję nakręcić zegar.
00:39:43Odkąd Zygmunt wyjechał, nie chcę chodzić.
00:39:45Zygmunt mówił jakiś wierszyk i on wtedy ruszał.
00:39:48Wierszyk?
00:39:49Tak, taki jakiś, jakiś głupi, dziecinny wierszyk.
00:39:52Nie mogę sobie przypomnieć.
00:39:54A może to symbol? Odkąd Zygmunt wyjechał, czas przystanął.
00:39:58Czekaj, czekaj, czas?
00:40:00Czas, czas nie stoi.
00:40:02Aha, czas przemija, czas nie stoi.
00:40:04Zegar czasu też się boi.
00:40:10Dzieją się rzeczy na Ziemi, nie wiem, o których nie śniło się naszym filozofom.
00:40:24Jak się tu żyje?
00:40:26Tak, jako tako.
00:40:28Ale tu straszna hołota, co?
00:40:30Tak, chyba straszna.
00:40:32Znalazłem się tutaj niespodzianie i jestem oszołomiony.
00:40:36Ciągle czekam na coś nowego.
00:40:38Co będzie dalej?
00:40:40Co do mnie, chyba wyjadę znowu.
00:40:42Zazdroszczę ci, dziadzia.
00:40:44Człowiek musi tkwić w tym ponurym mieście bez nadziei.
00:40:48Tak, to prawda.
00:40:50Piszesz coś?
00:40:52Co komu przyjdzie z tych bazgrot?
00:40:54U nas na wsi w gminie jeden pisarz napisał książkę.
00:40:56Nie mógł się potem nigdzie pokazać, bo go ludzie wyśmiali.
00:41:00Powiedz mi, po jakiego diabła ten kretyn się wtrąca?
00:41:06Różne rzeczy zdarzają się na tym świecie.
00:41:09Masz, pomieszkasz tutaj dłużej, to usłyszysz więcej takich złotych myśli.
00:41:14Czas nie mija, czas nie stoi.
00:41:18Co robić, powiedz? Dzisiaj niedziela.
00:41:24Trzeba by było gdzieś pójść.
00:41:29Może do małej?
00:41:33Nie, nie chce mi się.
00:41:38Wiesz, jest nowy wernisaż.
00:41:41Panie, czy to jest rzecz kosztowna?
00:41:44Nie, to nie jest rzecz kosztowna.
00:41:47Chodź, zafunduję ci.
00:41:59Chciałbym posiąść taką oryginalną, absolutnie oryginalną arystokratkę.
00:42:08Dziękuję.
00:42:09Dziękuję.
00:42:10Dziękuję.
00:42:11Dziękuję.
00:42:12Dziękuję.
00:42:13Dziękuję.
00:42:14Dziękuję.
00:42:15Dziękuję.
00:42:16Dziękuję.
00:42:17Dziękuję.
00:42:18Dziękuję.
00:42:19Dziękuję.
00:42:20Dziękuję.
00:42:21Dziękuję.
00:42:22Dziękuję.
00:42:23Dziękuję.
00:42:24Dziękuję.
00:42:25Dziękuję.
00:42:26Dziękuję.
00:42:27Dziękuję.
00:42:58Dziękuję.
00:42:59Dziękuję.
00:43:00Dziękuję.
00:43:31Dziękuję.
00:43:32Dziękuję.
00:43:33Dziękuję.
00:43:34Dziękuję.
00:43:35Dziękuję.
00:43:36Dziękuję.
00:43:37Dziękuję.
00:43:38Dziękuję.
00:43:39Dziękuję.
00:43:40Dziękuję.
00:43:41Znam całą tamtą historię.
00:43:43Te pieniądze?
00:43:44Ależ to głupstwo.
00:43:45Jakie pieniądze?
00:43:46Te, które jest mi winien, będzie miał, to odda.
00:43:49Głupstwo.
00:43:50Pieniądze odda?
00:43:51A narzeczeństwo?
00:43:52Co pan wygaduje?
00:43:54Co między wami właściwie było?
00:43:56To, co bywa między lekkomyślną kobietą a niedopitym pisarzem.
00:44:02Pożyczył ode mnie 500 złotych, nie oddał.
00:44:05Nie warto o tym mówić.
00:44:06Aha.
00:44:07Przepraszam panie, ale ja już muszę iść.
00:44:13Czy pani chciałaby się ze mną jeszcze spotkać?
00:44:18Oczywiście.
00:44:19A gdzie pani mieszka?
00:44:28Tu jest mój adres.
00:44:30Do widzenia.
00:44:37Słowo daje, ty chyba zgłupiałeś.
00:44:38Okłamałeś mnie.
00:44:39Panna Leopolda.
00:44:40Słowo daje, ty chyba zgłupiałeś.
00:44:41Okłamałeś mnie.
00:44:42Panna Leopold?
00:44:43A co ona ci powiedziała?
00:44:44Dlaczego kłamałeś?
00:44:45Dlaczego?
00:44:46Dlaczego kłamałeś?
00:44:47Dlaczego?
00:44:48Nie wrzesz.
00:44:49Wariowałeś.
00:44:50Improwizowałem trochę.
00:44:52Musiałeś od razu uwierzyć.
00:44:54Podobasz się jej bardzo.
00:44:55No chodź.
00:44:56No chodź.
00:44:57Słowo daje, ty chyba zgłupiałeś.
00:45:00Okłamałeś mnie.
00:45:01Panna Leopold?
00:45:02To co ona ci powiedziała?
00:45:03Dlaczego kłamałeś?
00:45:04Dlaczego?
00:45:05Nie wrzesz.
00:45:06Wariowałeś.
00:45:07Improwizowałem trochę.
00:45:08Musiałeś od razu uwierzyć.
00:45:09Podobasz się jej bardzo.
00:45:10No chodź.
00:45:11Dlaczego?
00:45:12Nie wrzesz.
00:45:13Wariowałeś.
00:45:16Improwizowałem trochę.
00:45:17Musiałeś od razu uwierzyć.
00:45:21Podobasz się jej bardzo.
00:45:23No chodź.
00:45:41Znana.
00:45:42Znana.
00:45:43Znana.
00:45:44Przeszł.
00:45:45Uwaa.
00:45:46Znana.
00:45:47Znana.
00:45:49Znana.
00:45:50Czu.
00:45:51Znana.
00:46:00Trzyszczaj.
00:46:01Znana.
00:46:02Znana.
00:46:03shared.
00:46:04Znana.
00:46:05Znana.
00:46:06Znana.
00:46:07Znana.
00:46:08Znana.
00:46:09Znana.
00:46:10Niech pan wejdzie.
00:46:40Niech pan usiądzie.
00:46:50Gdziekolwiek.
00:46:52Będziemy sobie mówili ty.
00:46:58Zgoda?
00:47:00Zgoda, oczywiście.
00:47:02Niech popatrzę na ciebie.
00:47:04Widzę miłość w twoich oczach.
00:47:10Pamiętam, powiedziałeś wtedy, wydaje mi się, że mógłbym się w pani zakochać.
00:47:16Te słowa powiedziały wszystko.
00:47:20Teraz możesz trochę milczeć.
00:47:26Tak, to było bardzo piękne.
00:47:29Byłam wtedy pewna, że mówisz prawdę.
00:47:31Kochasz mnie?
00:47:32O tak, tak. Pragnę nam cię spotkać.
00:47:36Moje dziecko.
00:47:38To bardzo dobrze, że wreszcie jesteśmy razem.
00:47:42Powiedz mi coś o sobie.
00:47:46Miałem gorzkie dzieciństwo.
00:47:50Brak mi cierpliwości.
00:47:52Wydaje mi się...
00:47:54Wydaje mi się, że nigdy nic nie zrobię.
00:48:00Ale teraz dużo zależy od ciebie.
00:48:06Ten walc nazywa się na moście.
00:48:20Pięknie się nazywa.
00:48:22Czy... czy będziesz moją?
00:48:28Tak fizycznie?
00:48:32Nie mogłabym, nie potrafię.
00:48:36Z tobą mogę tylko mówić o miłości.
00:48:38Rozkoszować się tkliwymi słowami, które będziesz dla mnie tworzył.
00:48:44Tak, kochanie.
00:48:46Tamte sprawy są tak wstrętne.
00:48:48My jesteśmy na to zaczyści.
00:48:50Jak to?
00:48:52Czemu poddajesz się bezrozumnej złości?
00:48:54Czy zdajesz sobie sprawę z tego, co...
00:48:56Nie unoś się.
00:48:58Czy zdajesz sobie sprawę z tego, co mówisz?
00:49:00Przecież to jest... to jest cynizm.
00:49:02To jest po prostu...
00:49:04Gość!
00:49:05Jesteś nudny i źle wychowany smarkacz.
00:49:08Poza tym nie potrafisz się bawić.
00:49:11Oddać mu się.
00:49:12On do dziwki przyszedł.
00:49:14Tak prosto z mostu.
00:49:16Tam na krześle leży pański płaszcz.
00:49:18Rada bym zostać sama.
00:49:42Co chcesz zrobić w życiu?
00:49:46Napisać kilka wierszy.
00:49:48Jakich?
00:49:50Wszystko jedno.
00:49:51Kilka dobrych wierszy.
00:49:53To mało.
00:49:54Może i mało.
00:49:55A ty co chcesz pisać?
00:49:57Prozę.
00:49:58Prozę realistyczną.
00:50:00Powieść, nowele.
00:50:02Poezja może się obyć bez idei, ale proza nie.
00:50:05Prócz talentu trzeba jeszcze wiedzieć, co się chce pisać.
00:50:08Chcesz być pisarzem?
00:50:10Tak.
00:50:11Pisarzem powszechnym.
00:50:13Jak to?
00:50:14Nie chcę, żeby mnie cytowali sami rodacy,
00:50:16którzy będą mówili, że mam serce płonące miłością dla ojczyzny.
00:50:20Najsmutniejsze z tej całej rozmowy jest to, że obaj nie mamy żadnej idei.
00:50:32Jak powiodła się wizyta?
00:50:34Pomówimy o tym przy okazji.
00:50:37Zygmunt wrócił.
00:50:40Stracił posadę.
00:50:42Wojewoda także.
00:50:44Miał jakieś osobliwe zapatrywania, usunięto więc na wszelki wypadek i sekretarza.
00:50:49Ale za kto będzie miał co opowiadać?
00:50:51Koktajle, patefony, polityka, no i samochód.
00:50:55Patrzcie, jak to przyjemnie.
00:50:58Inni załatwiają sprawy życia, a my pijemy wino.
00:51:02Czy to nie zabawne?
00:51:04Szalenie zabawne.
00:51:06Co porabia twoja żona?
00:51:08Co?
00:51:09Wyobraź sobie, żona chce, żebym ja napisał o niej dramat.
00:51:13O niej i o sobie.
00:51:15Codziennie awanturuje się z tego powodu.
00:51:18Co?
00:51:19Idzie.
00:51:20O, Żygmunt!
00:51:28No, jak ci poszło?
00:51:29Daj, spoko.
00:51:31Mam bezrobotną setkę, która domaga się zatrudnienia.
00:51:35No, panowie.
00:51:37Pijemy!
00:51:39Lepsze się tam pijało.
00:51:44Poznałem, co to obowiązek, poczucie odpowiedzialności.
00:51:48To nie wiersze, życie.
00:51:50Żywe życie.
00:51:52Źle z tobą, mój drogi, skoro te kilka miesięcy tak cię wytrąciły z równowagi.
00:51:56Wszystko bzdura.
00:51:57Tylko zgoda współczesnością może dać odrobinę zadowolenia.
00:51:59Kompletny upadek.
00:52:01Napijmy się lepiej wina.
00:52:03A ty, dziadzia, jesteś fałszywy.
00:52:06Fałszywy jak pies.
00:52:08A być może.
00:52:10A w tym wypadku o co chodzi?
00:52:12Już ja wiem.
00:52:13No to powiedz.
00:52:15A kto mojej żonie szeptał na ucho sprośne kawały?
00:52:20Ja? Twojej żonie?
00:52:22Tak.
00:52:23A kiedy?
00:52:24Na wiosnę.
00:52:25Na wiosnę nigdy nie opowiadam kobietom sprośnych kawałów.
00:52:28Zostawiam to na długie, zimowe wieczory, mój drogi.
00:52:32Opowiadaleś niej, a ona nie jest do tego przyzwyczajona.
00:52:37A co takiego opowiadałem?
00:52:39Nie mogę ci tego powtórzyć. Takie świństwo.
00:52:42I wyssalej sobie z palca.
00:52:45Proszę bardzo.
00:52:47A kto jej powiedział?
00:52:55Obrzydliwość.
00:52:57No, kto jej to powiedział? No kto?
00:53:00Jakaś świnia.
00:53:02Aha, a właśnie.
00:53:04A wiesz co?
00:53:05No.
00:53:06Chodźmy najlepiej do ciebie.
00:53:08Czemu?
00:53:09Do twojej żony.
00:53:10Zrobimy wizję lokalną.
00:53:12Pięta miejsca byłaby pożądana.
00:53:14A skoro uważacie, że to jest konieczne, proszę bardzo.
00:53:17Proszę pana, płacę.
00:53:18Słusznie, spadamy rzecz na miejscu.
00:53:21Nie, to wszystko cośmy tu wypili należy do mnie.
00:53:24O nie.
00:53:25Ja pokryję, proszę mi to pozostawić.
00:53:27Garson, proszę płacić.
00:53:30Dziękuję.
00:53:31Co?
00:53:32Słuchaj, no.
00:53:33Może byśmy zabrali jedną butelkę koniaku, co?
00:53:37To wzmacniaj myśl czyń jaśniejszą.
00:53:41Zgaście światło panowie i ciszej.
00:54:11Pozwolicie panowie, że ja mojej żonie całą rzecz przedstawię.
00:54:18Może uda się załatwić sprawę polubownie.
00:54:20Przepraszam panu, proszę.
00:54:29Co? Zwariowałeś?
00:54:30Kiedy ty pijakło chydny?
00:54:33On mnie byś miał coś podobnego powiedzieć?
00:54:36Ja ci to mówiłam?
00:54:38Na wiosnę?
00:54:40Wykoś się tak, bo cholików.
00:54:42Ej, aj, aj.
00:54:44Moja żona zaparła się wszystkiego.
00:54:47No cóż, chyba puścimy w niepamięć ten niesmaczny incydent.
00:54:50Czy poleciły, żeby otwarto choniak?
00:54:53W tej chwili sam to załatwię.
00:54:55No widzieliście coś podobnego.
00:54:57No przecież sama mi mówiła.
00:54:58Sama mi mówiła.
00:54:59O, jakże się cieszę, że panowie mnie odwiedzili.
00:55:04Dobry wieczór, witam panów.
00:55:06Michał, otwierasz butelkę.
00:55:09Tak.
00:55:10Pan Stanisławie, przecież pan mi nic nie mówił, prawda?
00:55:18A no właśnie.
00:55:20Taki maleńki kwi pro quo.
00:55:22Zapewniam pana, że to tylko fantazja mojego męża.
00:55:26Miał pan jakoby powiedzieć, że...
00:55:29O, panie Lucjanie, to moja bielizna. Niech, że się pan zostawi w pokoju.
00:55:35Dziękuję bardzo.
00:55:39Wyratowałam pana z przykrej sytuacji.
00:55:50Ale na przyszłość nie będzie mi pan już mówił podobnych świnisterek, prawda?
00:55:56Więc on ci to jednak powiedział.
00:56:01Ależ nic podobnego.
00:56:03Pani tak się zasugerowała.
00:56:05Dlaczego podsłuchujesz ty, Szelmo?
00:56:07Zaraz, zaraz, zaraz, zaraz, ja pamiętam.
00:56:09Teraz widzą to plastycznie.
00:56:11Powiedziałaś mi o tym wieczorem w lóżku.
00:56:14A potem się zaparlaś.
00:56:16Chodźcie panowie z tego domu, który już nie jest moim domem.
00:56:19Proszę szybciej panowie, proszę do palc.
00:56:22Proszę bardzo.
00:56:23A ty, dziadzia, powiedzialeś i miałeś rację.
00:56:25Wiedzialeś, do kogo mówisz.
00:56:27Proszę panu bardzo.
00:56:29Ona nazywa się Pinokio, wiesz?
00:56:53Czy bardzo kochasz Pinokio?
00:56:56Kocham wszystko co włoskie.
00:56:58A ty, dziadzia, nauczysz się włoskiego?
00:57:02Nigdy.
00:57:03Dlaczego?
00:57:04Bo jestem uparty.
00:57:06Napiejmy się, to może zmiękniesz.
00:57:10Co ci jest?
00:57:12Ani kwiat, ani owad w słoneczny dzień letny.
00:57:18Nie powstrzymały mnie od potwornego nałogu.
00:57:21Czy sądzisz, że ja jestem inny?
00:57:23Już od dziecka miałem ten haniebny pociąg
00:57:26do klamstwa i do obludy.
00:57:28Wyrywałem przy tym skrzydelka muszką.
00:57:32Przywiązywałem je do nici.
00:57:34Proszę, że uczyć teraz muszki wspominacie,
00:57:36a w życiu codziennym?
00:57:38Aaaa!
00:57:39Aaaa!
00:57:40Aaaa!
00:57:42Aaaa!
00:57:43Aaaa!
00:57:44Aaaa!
00:57:46Aaaa!
00:57:47Aaaa!
00:57:48Aaaa!
00:57:49Aaaa!
00:57:54Aaaa!
00:58:09Aaaa!
00:58:12Ciekawy ma pan strój.
00:58:15Nie, taki sobie prosty.
00:58:18Czy nie uważa pan, że będą się ludzie za panem oglądać na ulicy?
00:58:21Przecież to rzecz domowa.
00:58:23Założy pan co innego?
00:58:25Tak, ubranie, w którym wczoraj tutaj przyszedłem.
00:58:28Mój panie.
00:58:30Nie śpisz już?
00:58:32Jak się czujesz?
00:58:33Ciężko mi oddychać.
00:58:35Mam chyba gorączkę.
00:58:37Niczego nie dowodzi.
00:58:38Może być z gardła albo z papierosów.
00:58:41Słowem ranka zrobiła się i to wszystko.
00:58:44Trzeba, żeby doktor przyszedł.
00:58:46Ano trzeba, tylko musiałby to ktoś załatwić.
00:58:49Moglibyście który skoczyć po doktora.
00:58:51Je, to jeszcze nic strasznego.
00:58:53Znałem gościa, co miał piętnaście krwotoków i żyje do dziś dnia.
00:58:56Koledzy, sam raz do kieliszka.
00:58:59Może zjesz coś?
00:59:00Jest trochę mleka.
00:59:02Możesz przynieść.
00:59:03Bądź taka dobra, otwórz trochę okno strasznie to duszno.
00:59:05Tylko zakryj się dobrze.
00:59:09Fatalnie się czuję.
00:59:11Chyba mam po prostu kaca.
00:59:13Może mi to mleko dobrze zrobi.
00:59:21Chcesz już iść?
00:59:23Jeszcze ranek nie tak bliski.
00:59:27Widzisz te zazdrosne smugi,
00:59:29co tam na wschodzie złocą chmur krawędzie?
00:59:31Pochodnie nocy już się wypaliły i dzień się spi na raźnie na gór szczyty.
00:59:37Chcąc żyć iść muszę lub zostając umrzeć.
00:59:41Usiądź już trochę koło mnie.
00:59:48Lepiej, że chorujesz.
00:59:49Przynajmniej się nie włóczysz.
00:59:51Może na ciebie popatrzeć.
00:59:53A ty chcesz na mnie patrzeć?
00:59:54Tak, lubię na ciebie patrzeć.
00:59:57Szkoda.
00:59:59Żałujesz, że lubię na ciebie patrzeć?
01:00:01Dlaczego?
01:00:02Żałuję, że jest już za późno.
01:00:04Za późno na to, żebyśmy my mogli na siebie patrzeć.
01:00:07W twoich oczach widzę siebie.
01:00:12Widzę siebie takim, jakim chciałem być i nie potrafiłem.
01:00:18Szukałem siebie wszędzie, tylko nie tam, gdzie naprawdę byłem.
01:00:22Siedzi ptaszek na drzewie i ludziom się dziwuję.
01:00:24Że najmądrzejszy z nich nie wie, gdzie się szczęście zmajczył.
01:00:29Zobacz, że wszystko będzie dobrze.
01:00:31Będziemy zbiegać, trzymając się za ręce.
01:00:34I niebo będzie błękitne.
01:00:35I będą przelatywały ptaki i będzie szumiała trawa.
01:00:39I wszystko będzie prawdą, niebo, ptaki, trawa i łąka.
01:00:42Ale najprawdziwszą prawdą będziemy my dwoje.
01:00:48Zaśni.
01:00:54A jak oczy otworzysz, zobaczysz mnie znowu.
01:01:02Gdzie idziesz?
01:01:05Mówiłem panu, żeby pan nie brał mi pióra.
01:01:09Zje mnie, czy co?
01:01:10Tylko swoje widzi.
01:01:11A jak stale używa mój proszek do zębów, to o tym nie pamięta.
01:01:14Akurat pański proszek potrzebny mi jest do szczęścia.
01:01:17Wstać sobie pan go.
01:01:18I o co chodzi?
01:01:18Benadczyk wstać sobie proszek, a pan pióra i wszystko będzie dobrze.
01:01:21Mnie się pan nie wtrąca do spraw studenckich.
01:01:23Pisz pan dalej swoje wiersze.
01:01:24Czy cieszycie się, czy nie dajcie spać, to diabła.
01:01:31Kiepsko pan wygląda.
01:01:32Tak.
01:01:34Właśnie czekam na lekarza.
01:01:35Po co lekarz?
01:01:36Wiadomo, o co powie.
01:01:38Chciałem się panu z czegoś zwierzyć.
01:01:39Mam do pana zaufanie.
01:01:40Co pan tak śie ten palec?
01:01:42Skaleczyłem się sam, nie wiem gdzie i kiedy.
01:01:44Trzeba to zajedynować.
01:01:45Głupstwo, posłuchaj pan.
01:01:47Byłem wczoraj w prosektorium.
01:01:49Mieliśmy robić sekcję z wokół pewnej młodej dziewczyny.
01:01:53Ujrzałem ją.
01:01:55Leżała na marmurowej płycie.
01:01:57Powiadam panu, czegoś tak pięknego nie widziałem w życiu.
01:02:00Wynoś się pan.
01:02:02Potem żeśmy ją krajali.
01:02:04Otruła się sublimatem.
01:02:05Wynoś się pan.
01:02:07Słusznie, należałoby coś przekąsić.
01:02:08No, daj pan boczek i chleb, jadam jajka i zrobimy sobie śniadanie.
01:02:12Na ile jajek?
01:02:13No po trzy, sześć.
01:02:15Zaraz, czy to mi się opłaci?
01:02:16A, opłaci.
01:02:18Dobra, po trzy jajka.
01:02:21Powinien pan jeść więcej tłuszczów.
01:02:23Tak, chyba powinienem.
01:02:29Myślisz pan, że ja nie mam suchot?
01:02:32Jak męczy się po schodach?
01:02:34Albo w nocy?
01:02:36Mnie wojsko trochę podleczyło.
01:02:38A teraz zobacz pan.
01:02:48Zaczyna się.
01:02:49Męczy się pan głównie z powodu duszy.
01:02:51Nie jestem klusty, tylko nalany.
01:02:53Mam bardzo delikatną budowę.
01:02:56W ogóle jestem jakiś wrażliwy.
01:02:58Mój ojciec umarł na nerwy.
01:03:00Tak, zdenerwował się, że mu jałówka zdechła.
01:03:02No dawaj pan te jajeczka.
01:03:04O, świetnie.
01:03:05Koniec zbij pan z jednego.
01:03:07Brak panu orientacji.
01:03:08Wszystkie będą zbite.
01:03:10Czego pan szukasz?
01:03:17Cholera, gdzieś mi się dwuzłotówka zabudziło.
01:03:19Pluj na te dwa złota.
01:03:23Widocznie wpadły do jakiejś szpary.
01:03:25Jest.
01:03:27Znalazłem się w kręgu perfidii rzeczy martwych.
01:03:31Ja się męczą, one leżą jak byk.
01:03:33Nieraz zginęła szczoteczka do zębów.
01:03:35Przewróciłem całe mieszkanie do góry nogami i nie znalazłem.
01:03:38Wreszcie wiecie panowie, gdzie była?
01:03:43W szklance.
01:03:45Tam, gdzie zawsze.
01:03:46Tylko ja myślałem, że to cudza
01:03:47i dlatego nie brale mi pod uwagę.
01:03:49O, to już nie perfidia rzeczy martwych.
01:03:51Tylko pan jesteś idiota.
01:04:02Lepiej by było rozdzielić to na talerze,
01:04:03bo wyłapujesz pan co większe kawałki boczków.
01:04:05Ja panu?
01:04:06Przeze mnie jesz pan to śniadanie, tak?
01:04:08No to po co, żeś mnie pan zaproponował?
01:04:10Z litości.
01:04:14A jedz pan sam.
01:04:15Niech pana cholera ciśnie z pańskimi jajkami.
01:04:18Właśnie, żeś pan zdrów.
01:04:20Ja potrzebuję tłuszczów, bo jestem chory na płuca.
01:04:23Już mi środy chciało jeść.
01:04:27Jutro mózg mój przestanie działać.
01:04:31Nawet teraz nie jestem pewny, czy jasno się wypowiadam.
01:04:34Kiedy leżałem, przez cały czas wydawało mi się,
01:04:38że dokoła mnie biegają czerwone psy,
01:04:40a ty stoisz nade mną, jak nad cię trzewiem.
01:04:44Czy dobrze mnie rozumiesz?
01:04:46Pan ma chyba gorączkę.
01:04:47To nie ja, to Bazarow.
01:04:51Jaki Bazarow? Co pan wywiaduje?
01:04:52Ojcowie i dzieci, Turgieniew.
01:04:55Pan jeszcze nie rozumie?
01:04:57Piemia.
01:04:58Czyli po prostu zakażenie wywołane jadem trupim.
01:05:02Trzymają się pana idiotyczne kawały.
01:05:07Lepiej ci?
01:05:08Lepiej.
01:05:09Chyba gorączka spadła.
01:05:10Wszystko będzie dobrze.
01:05:12Jestem pewien, że pojutrze pójdziemy na wódkę.
01:05:14No, gotowe.
01:05:23Idę zdawać.
01:05:24Jak zdam ten egzamin,
01:05:42to pójdę do burdelu, ale takiego porządnego
01:05:45za dziesięć złotych.
01:05:51Panie Mietku, gość do pana.
01:05:54Łazarewiczowa siedzi drugi miesiąc.
01:06:21Tak.
01:06:23Zamknęli ostatni numer.
01:06:26Trzeba będzie znowu z miesiąc posiedzieć cicho,
01:06:28a potem wyda się coś nowego.
01:06:32U was dawno nie było wsypy?
01:06:34Oni tam nie są ważni.
01:06:36Całą noc jechałeś.
01:06:38Calutko.
01:06:39Nie zmrożyłem oka, chciałem ci to prędko oddać.
01:06:41Nie spokojnie.
01:06:42Dobra, schowaj to pod dziadka.
01:06:43A jechałeś spokojnie?
01:06:55Tak, spokojnie.
01:06:56Nic nie było.
01:06:56Tam.
01:07:03Słuchaj.
01:07:20Tam.
01:07:29Panowie będą łaskawi, nie denerwować się bez potrzeby.
01:07:33Dla odprężenia proponuję podnieście rączki do góry.
01:07:37No i już.
01:07:43No, no, no, no, spokojnie, spokojnie.
01:07:47A panowie czego sobie życzą?
01:07:49Rozbratelek z cebulką i jasne piwko.
01:07:53Tak trudno się domyśleć.
01:07:56Niech pan się kładzie z powrotem.
01:07:58Czułbym się niepocieszony, gdyby pan z mojego powodu zakłócił sobie spoczynek.
01:08:03To do mnie należy, czy mam się kłaść, czy nie.
01:08:06Jak pan sobie życzy.
01:08:07No, aleś coś tam znalazł przy tym kawalerze, co?
01:08:17Niech się pan tak nie śpieszy.
01:08:22Zapewniam pana, że zdąży się pan jeszcze ubrać.
01:08:28Kto pan jest?
01:08:30Archanioł Gabriel.
01:08:31Witamy.
01:08:33Co pan tu robi?
01:08:35Ubieram marynarkę.
01:08:37Niczego tak nie cenię, jak poczucia humoru.
01:08:39Mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze wiele okazji do podowcipkowania.
01:08:42Dlaczego pan się nie ubiera?
01:08:44Ja proszę pana, nie mogę wstać.
01:08:45No to ewentualnie moglibyśmy panu pomóc.
01:08:46Jestem chory.
01:08:47Wczoraj miałem krwotok płucny.
01:08:48A co pana łączy z tym uroczym zakątkiem?
01:08:49Jestem sublokatorem.
01:08:50Aha.
01:08:51No to...
01:08:52No to...
01:08:53No to...
01:08:54No to...
01:08:55No to...
01:08:56No to...
01:08:57No to...
01:08:58No to...
01:08:59No to...
01:09:00No to...
01:09:01No to...
01:09:02No to...
01:09:03No to...
01:09:04No to...
01:09:05No to...
01:09:06No to...
01:09:07No to...
01:09:08No to...
01:09:09No to...
01:09:10No to...
01:09:11No to...
01:09:12No to...
01:09:13No to...
01:09:14No to...
01:09:15No to...
01:09:16Poczekamy aż pan wyzdrowieje.
01:09:17Mam nadzieję, że nie odmówi nam pan wtedy kilku chwil rozmowy.
01:09:20No co panowie?
01:09:21Przejdziemy się chyba trochę.
01:09:22Co się tak patrzysz?
01:09:23Za samą obróbkę mogli cię wpakować do więzienia.
01:09:24Jako anarchistę.
01:09:25W Szanghaju siedziałem pół roku.
01:09:28Za przemytnictwo.
01:09:29To ci się chwali.
01:09:30Ale powiedz, co będzie dalej mi drogi.
01:09:31Nic nie będzie.
01:09:32On umrze, ja się powieszę.
01:09:33A ty zostaniesz ministrem.
01:09:34I dalej wszystko pójdzie tak jak spłata.
01:09:35I dalej wszystko pójdzie tak jak spłata.
01:09:36Co się tak patrzysz?
01:09:37Co się tak patrzysz?
01:09:38Za samą obróbkę mogli cię wpakować do więzienia.
01:09:39Jako anarchistę.
01:09:40W Szanghaju siedziałem pół roku.
01:09:41Za przemytnictwo.
01:09:42To ci się chwali.
01:09:43Ale powiedz, co będzie dalej mi drogi.
01:09:44Nic nie będzie.
01:09:45On umrze, ja się powieszę.
01:09:47A ty zostaniesz ministrem.
01:09:49I dalej wszystko pójdzie tak jak spłatka.
01:09:50No jak?
01:09:51Nieźle.
01:09:52Dziadzia.
01:09:53Czy oddałeś pieniądze panie Leopard?
01:09:54Jakie?
01:09:55Ale oczywiście mój drogi.
01:09:56Co do grosza.
01:09:57O!
01:09:58Umówiłem się o pierwszej w małej.
01:09:59Mamy pójść na jakieś mininy.
01:10:00A to nie będzie.
01:10:01On umrze, ja się powieszę.
01:10:02A ty zostaniesz ministrem.
01:10:03I dalej wszystko pójdzie tak jak z płatka.
01:10:04No jak?
01:10:05Nieźle.
01:10:06Nieźle.
01:10:07Dziadzia.
01:10:08Czy oddałeś pieniądze panie Leopard?
01:10:09Jakie?
01:10:10Ale oczywiście mój drogi.
01:10:11Co do grosza.
01:10:12O!
01:10:13Umówiłem się o pierwszej w małej.
01:10:15Mamy pójść na jakieś mininy.
01:10:20Czego oni chcą od Miećka?
01:10:22Chcą, żeby im coś nieco się opowiedział.
01:10:24Mój Boże, mój Boże.
01:10:25Zawsze przepowiadałam, że się w końcu doigra.
01:10:28Co on zrobił?
01:10:29Nic się zrobił.
01:10:30Człowiek całe życie pracuje, żeby dziecko wychować,
01:10:34a potem go ci dranie po więzieniach ciągnął.
01:10:37Ojciec też.
01:10:39Ciągle do jakiejś partii należał.
01:10:41Ciągali go po cyrkułach.
01:10:44Człowiek żył w wiecznym strachu.
01:10:46A teraz ten.
01:10:48Żeby to już nareszcie skonać.
01:10:50Nie patrzeć na to wszystko.
01:10:54A może panu co potrzeba?
01:10:56Pomarańczy?
01:10:58Albo co?
01:10:59Niech się pan nie wstydzi.
01:11:00Będzie pan zdrow.
01:11:02To się policzymy.
01:11:03Niech mi pani przygotuje tylko coś do picia.
01:11:06A nie wiem, jak się pani odwdzięcza za to,
01:11:09że pani trzyma mnie tak bez grosza.
01:11:11No, głupstwo.
01:11:17Wychodzisz, Zygmuncie?
01:11:18Ja nigdzie nie pójdę.
01:11:19Może coś napiszę.
01:11:22Podmosfera tego domu wpływa kojąco na moje nerwę.
01:11:27Zastanawiam się, że od pewnego czasu wszystko idzie na martw.
01:11:29Pasa czy przeznaczenie?
01:11:31Jak nie wiedzą.
01:11:33Strasznie marne życie wiedzimy.
01:11:35Nikt nie wie, co go czeka.
01:11:37To nie jest normalne.
01:11:39Ja nie potrafię ci tego w tej chwili określić,
01:11:41ale to nie jest takie proste.
01:11:43Zygmun.
01:11:47Proszę.
01:11:49No i czego pani stuka?
01:11:55Wiecznie tylko pani denerwuje tym pukaniem.
01:11:57Tak wcześnie?
01:11:59Idę dzisiaj do kina ze znajomą.
01:12:03A jaki obraz, pan Nofelu?
01:12:07Zaraz.
01:12:11Nie pamiętam jaki był tytuł.
01:12:13To pani go już widziała.
01:12:14Tak, kilka razy.
01:12:16Śliczny obraz.
01:12:17Pewna arabka zakochowała się w kowboju,
01:12:19a oni chcieli ci Arabi wydać ją za szejka.
01:12:21I dlatego tego kowboja przywiązali do konia i też puścili.
01:12:24No dobrze.
01:12:25I ten kowboj się odwiązał.
01:12:27Gupia ta arabka, tak się zakochać.
01:12:29Przystojny był mężczyzna.
01:12:31I orkiestra gra bardzo pięknie pod dyrekcją Furmańskiego.
01:12:37Ja też już pójdę.
01:12:39Postaram ci się przynieść jakieś książki.
01:12:50Ściąłem się.
01:12:52Na czym?
01:12:53Ekonomia.
01:12:56Co pana pytał?
01:12:57No nie nuć mnie pan, no nie zdałem i już.
01:13:00Chyba się wam teraz powiesisz.
01:13:02Co by pan zrobił na moim miejscu?
01:13:04Gdyby panu tak we wszystkim nie szlo, co?
01:13:06Pan się weźmie za jakieś rzemiosło.
01:13:07Rzemiosło?
01:13:08Co pan wygadujesz?
01:13:09Gdyś jest dorosłym człowiekiem i tyle pieniędzy poszło na marne?
01:13:12Chyba uczyć się dalej, co?
01:13:14Uczyć się?
01:13:15Teraz kiedyś się pan przekonał, że jest pan do tego niezdolny?
01:13:17Pan się dobrze zastanowi nad swoim losem.
01:13:20Mój los jest taki, że się nie ma nad Niemcoza.
01:13:23Zastanawiać.
01:13:26Panie Juśku!
01:13:28Znałem kiedyś dziewczynę.
01:13:33Spotykaliśmy się co wieczór i szliśmy na mały skwer nad rzeką.
01:13:38Tam w cieniu drzew całowaliśmy się do późnej nocy.
01:13:53Po rzece płynęły jasno oświetlone statki z orkiestrami na pokładzie.
01:13:59To były piękne wieczory, pachnieły na śmień.
01:14:03Potem spotkałem tę dziewczynę, widziałem ją z daleka.
01:14:07Jej ubiór składał się ze stuja skrawych kolorów.
01:14:10Kołysała się w biodrach, wywijała torebką i chodziła w tę i z powrotem.
01:14:17W tę i z powrotem.
01:14:19W tę i z powrotem.
01:14:27Pan zwał?
01:14:28Nie, nie spałem i słyszałem wszystko.
01:14:30Pan mógłby się liczyć trochę z moim spokojem.
01:14:33Co też Pan mówi? Nic podobnego.
01:14:40Zazdrość Panu, co?
01:14:59Zazdrość Panu
01:15:10Grto
01:15:15O, o, o, o, o, o
01:15:45.
01:15:48Ryśka! Ryśka!
01:15:52Tędy, tędy, Panie Doktorze, tędy!
01:16:00Krzy oscillator
01:16:15Tu się już nic nie da zrobić. Nie żyję.
01:16:45Idź pan do łóżka, bo się pan przeziębi.
01:17:15Można?
01:17:38Zupalnie jak umiór żera.
01:17:45Zupalnie.
01:17:46Zupalnie.
01:17:47Zupalnie.
01:17:48Zupalnie.
01:17:49Zupalnie.
01:17:50Zupalnie.
01:17:51Zupalnie.
01:17:52Zupalnie.
01:17:53Zupalnie.
01:17:54Po co pani tu przyszła?
01:17:56Wiem, że jestem bardzo winna, ale nie ma sensu wspominać dawnych historii.
01:18:03Najlepiej, żeby sobie poszła.
01:18:04Żeby sobie poszła.
01:18:05Spróbujmy też do porozumienia.
01:18:06Żeby sobie poszła.
01:18:07Niechże mnie pan zrozumie.
01:18:09Nie chce mi się pani zrozumieć.
01:18:11Najlepiej, żeby pani sobie stąd poszła.
01:18:14Taki chory.
01:18:16Taki bardzo kochany.
01:18:19I taki bardzo nerwowy.
01:18:22No?
01:18:23Będziemy przyjaciółmi?
01:18:29Jak tak można?
01:18:31Trzeba nawet.
01:18:32Musi pan jak najprędzej wyzdrowieć.
01:18:34Będziesz do mnie przychodził.
01:18:35W gruncie rzeczy mam dla ciebie wiele tkliwości.
01:18:37Mój mały.
01:18:38Niech pani sobie już idzie.
01:18:39Tak jesteś uroczy w tej przekorze.
01:18:40Wynoś się stąd w tej chwili.
01:18:41Więc to na serio?
01:18:42Coś takiego przytrafiło mi się pierwszy raz w życiu.
01:18:45A ja nie.
01:18:46No to nie.
01:18:47I tak na pewno się nie zrozumieć.
01:18:48Ale to nie.
01:18:49Ale to nie.
01:18:50Ale to nie.
01:18:51I to nie.
01:18:52I to nie.
01:18:53I to nie.
01:18:54I to nie.
01:18:55I to nie.
01:18:56I to nie.
01:18:57I to nie.
01:18:58I to nie.
01:18:59I to nie.
01:19:00I to nie.
01:19:01I to nie.
01:19:02I to nie.
01:19:03I to nie.
01:19:04I to nie.
01:19:05I to nie.
01:19:06Myślałem tutaj ktoś, tu nie jest jeszcze raz w życiu.
01:19:07Wariat.
01:19:08Czego ona tutaj chciała?
01:19:15Nie wiem.
01:19:17Wszyscy wyszli?
01:19:19To ty nic nie wiesz.
01:19:22Co?
01:19:23Bednarczyk się powiesił.
01:19:24Co ty mówisz?
01:19:26Myślałem, że ci struszki powiedziały o tym na dole.
01:19:30Dlaczego on to zrobił?
01:19:33Nie zdał egzaminu.
01:19:37Czułam na to wszystko i dobrze wiedziałam, że tu się coś zlego święci.
01:19:44Chciał zostać wielkim panem.
01:19:52No więc, jak tam było?
01:19:55Dowiedziałem się o tym jakieś trzy lata temu.
01:19:59Ostatnio czułem się fatalnie, ale myślałem, że to nie dyspozycje psychiczne.
01:20:07I wczoraj po wypiciu większej ilości alkoholu dostałem krwotoku.
01:20:14Dużo tego było?
01:20:16Dość dużo.
01:20:18A będzie łaskaw się rozpiąć.
01:20:26Zakaslać, proszę.
01:20:29Oddychać.
01:20:31Wstrzymać.
01:20:33Wypuścić.
01:20:35Dziękuję.
01:20:39Co mam robić?
01:20:44Bójcie pan przede wszystkim poleżeć.
01:20:47Zapiszcie panu trochę tiokolu.
01:20:51Kodyiny.
01:20:52Kłapa trochę.
01:21:00Duszno tu.
01:21:01Trzeba części okna otwierać.
01:21:02Okna otwierać.
01:21:16Dziękuję pani.
01:21:17Za kilka godzin umrze.
01:21:28Śpisz?
01:21:29Nie tak sobie leżę i myślę.
01:21:30Nie tak sobie leżę i myślę.
01:21:31Pięknie.
01:21:32Ale za dużo tu.
01:21:33Nie?
01:21:34Nie?
01:21:35Nie?
01:21:36Nie?
01:21:37Nie?
01:21:38Nie?
01:21:39Nie wiem.
01:21:40Nie wiem.
01:21:41Nie wiem.
01:21:42Nie wiem.
01:21:43Śpisz?
01:21:49Nie tak sobie leżę i myślę.
01:22:13Nie zapomnijmy.
01:22:17Nie zapomnijmy.
01:22:23Nie zapomnijmy.
01:22:29Nie zapomnijmy.
01:22:39Co on tak jakoś dziwnie wygląda? Pogorszyło mu się?
01:22:57Był doktor. Powiedział, że zostało mu zaledwie kilka godzin.
01:23:02Właśnie wydaje mi się, że jakoś tak nienaturalnie wygląda.
01:23:09Nie płacz, bo go to może drażnić.
01:23:15No? Jak się czujesz?
01:23:21Jest pocztówka do ciebie.
01:23:27Przeczytaj mi.
01:23:33Serdecznie pozdrawiam. Za kilka dni będę z wami.
01:23:37Więcej nic nie ma.
01:23:39Powiedz, może ci co potrzeba.
01:23:43Nic mi nie trzeba.
01:23:45Przestańcie się mną interesować.
01:23:47Przestańcie się mną interesować.
01:23:51Idę.
01:23:53Jak będziesz czegoś potrzebował, to zawołaj mnie.
01:23:57A może pójść jeszcze raz po doktora?
01:24:01Po co?
01:24:03Był i powiedział, że nic nie może zrobić.
01:24:05Poczytaj mi się mną dotrzeć.
01:24:07To nie może odpoczyć.
01:24:09A może pójść jeszcze raz po doktora?
01:24:11Po co?
01:24:13Był i powiedział, że nic nie może zrobić.
01:24:15A może pójść jeszcze raz po doktora?
01:24:18Po co?
01:24:20Był i powiedział, że nic nie może zrobić.
01:24:45Do widzenia z
01:24:55Mówi
01:24:55W negacji
01:25:06Mhm
01:25:09Rosły dla Ciebie.
01:25:19Nie chcę.
01:25:21Zawierz to.
01:25:24Z powrotem.
01:25:25Specjalnie dla Ciebie zabiłam kurę.
01:25:28Nie chcę.
01:25:39Męczy Cię pewnie mówienie.
01:25:44Bardzo.
01:25:46Myślę, że warto by na ostatek pogadać trochę.
01:25:53Nie.
01:25:54Nie tylko Tobie źle się tu działa.
01:25:56A już taka atmosfera.
01:26:00Myślę, że nie tylko u nas.
01:26:03Nam jest bardzo ciężko, jednak pomagaliśmy Ci, jak tylko można było.
01:26:12Chcę Ci wyjaśnić, czy stosunkowo było Ci nie najgorzej u nas.
01:26:20Trudno mi mówić.
01:26:24Tam nie mówię.
01:26:29Będzie mi Ciebie brakowało.
01:26:33Będziemy.
01:27:03Zdjęcia i montaż
01:27:33Wiesz, chciałem Ci coś powiedzieć.
01:27:45Miałem laskę wiedeńską.
01:27:49Wiedeńską laskę miałem i gdzieś mi się zapodziała.
01:28:03Chciałem Ci coś powiedzieć.
01:28:11Pan na Leopard zostanie moją żoną.
01:28:17Myślisz, że to nie ma sensu, co?
01:28:18Nic nie ma sensu.
01:28:25Trzeba tworzyć mity.
01:28:29Pomagają nam nie brać rzeczywistości zbyt serio.
01:28:34Małżeństwo z panną Leopard to mój nowy mit.
01:28:38Może ostatni.
01:28:47Co się stało?
01:28:51Stało się.
01:28:53Umarł.
01:28:54Umarł.
01:29:10I to wszystko...
01:29:14Wszystko...
01:29:16Wszystko...
01:29:18Dzień!
01:29:24Nie ma sensu.
01:29:26Wszystko...
Be the first to comment
Add your comment