Skip to playerSkip to main content
  • 2 days ago
Sztuka na bazie prozy Stanisława Lema. Jak dla mnie ciekawe spojrzenie na relacje człowiek robot.

Category

📺
TV
Transcript
00:00Muzyka
00:30Muzyka
00:49Halo?
00:54Wyklepne.
00:56A kto pan? Nie poznałem pana. Tak, no sądzę, że do tygodnia. No jestem tego pewien, pisze mi się coraz lepiej. Tak, dostarcza panu wszystko we czwartek. Oczywiście bez jednego maszynowego błędu.
01:11Co żona panu mówiła? Właśnie, zapraszam oboje państwa do siebie na przyszły piątek. Przyjdą także do Nelowie. Ale zna go pan, zna go. Panu mnie go pan poznał. No to ten inspektor policji.
01:26A rzeczywiście takie znajomości ułatwiają stworzenie lokalnego kolorytu. Tak. Dobrze, dobrze. A więc przyszły piątek. Do zobaczenia.
01:38A już tam znowu diabli nadali.
01:54A już tam znowu diabli nadali.
01:56Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaah.
02:00Tom Klemtner?
02:21Tak.
02:24Różana 46.
02:27Zgadza się.
02:28Proszę podpisać.
02:29Co to jest?
02:30Potwierdzenie odbioru.
02:31Ale co jest z tej skrzyni?
02:33A tu napisane.
02:34Robot.
02:36Taki robot?
02:38Ja nie zamawiałem żadnego robota.
02:40To już nie moja rzecz.
02:41Jestem z firmy przewozowej.
02:43Proszę podpisać.
02:43Nie.
02:53Piękne.
02:55Zatakuj.
02:55KONIEC
03:25KONIEC
03:55KONIEC
03:57KONIEC
03:59KONIEC
04:01KONIEC
04:03KONIEC
04:05KONIEC
04:07KONIEC
04:09KONIEC
04:11KONIEC
04:13KONIEC
04:15KONIEC
04:17KONIEC
04:19KONIEC
04:21KONIEC
04:23KONIEC
04:25by się chwalić. My, roboty, jesteśmy skromne.
04:28Stwierdzam tylko fakt.
04:31O!
04:32Jeśli mi wolno zauważyć,
04:34stolik jest
04:35źle ustawiony.
04:38Pisząc,
04:39zaslania pan sobie światło.
04:44Tak będzie lepiej.
04:46W ten sposób będzie pan mógł
04:47łatwiej się skoncentrować.
04:49Ależ ja nie potrzebuję ciebie do diadła.
04:51To się zawsze tak wydaje na początku,
04:53ale to mi nie.
04:55Przekona się pan. Czy pan dobrze śpi?
04:58Nie! Kto cię tu przysłał?
05:00O! Cierpi pan na bezsenność?
05:02Doskonale.
05:03Jak to doskonale? Bo to się teraz zmieni.
05:08Aha! Tu są inne domy w pobliżu.
05:10A zatem wieczorem,
05:12kiedy psy szczekają, gdy ktoś przechodzi,
05:14w nocy koty,
05:15nad ranem koguty, doskonale.
05:18Znam świetny sposób.
05:19Na psy i na koty.
05:21A kogutów pan już odtąd nie usłyszy.
05:23Będzie pan spał jak zabity.
05:24Przekona się pan.
05:25Ale pytam się, kto cię tu przysłał?
05:28Och!
05:29Proszę nie podnosić głosu.
05:31Słyszę doskonale.
05:32Wystarczy szept.
05:34Nie wiem, kto mnie przysłał,
05:35ale to bardzo łatwo możemy sprawdzić.
05:37Nadawca powinien figurować na opakowaniu.
05:40A, naturalnie.
05:48Dravenport.
05:50Biuro pośrednictwa i wynajmu
05:51służby domowej.
05:5238, 62, 48.
05:54Halo.
06:13Czy biuro Dravenporta?
06:15Tu mówi służący robot.
06:17Panie człowieku, za chwilę mój pan
06:18będzie mówił z panem.
06:19Proszę.
06:20Halo?
06:25No właśnie, otrzymałem przesyłkę robota,
06:27którego wcale nie zamawiałem.
06:30Ależ to jakaś idiotyczna pomyłka.
06:32Słucham?
06:34Tom Klempner, różana 46.
06:37Ale zabierzcie go sobie stąd natychmiast.
06:40Co?
06:40Nie wysyłaliście.
06:42Nie wysyłaliście.
06:44Jest pan tego zupełnie pewien?
06:46Ale...
06:49Mówi, że niczego nie wysyłali.
06:54No i co teraz będzie?
06:55Będzie jak najlepiej, proszę pana.
06:58Zapewne życzy pan sobie być sam,
07:00żeby nikt nie przeszkadzał w pracy.
07:01Tak, tak.
07:02Do diabła.
07:03Tak, tak.
07:03Świetnie, doskonale.
07:04Będzie pan sam.
07:06Jest pan sam.
07:06W pewnym sensie mnie tu w ogóle nie ma wcale.
07:09Oprócz pana nie ma żadnego człowieka.
07:11A więc nie ma nikogo.
07:13Jeszcze tylko kilka drobnych szczegółów.
07:17Czy pan ma robota?
07:18Nie, nie.
07:19I nie potrzebuje żadnego.
07:21Świetnie, bo ja też sam nie cierpię robotów.
07:23Lubię tylko ludzi.
07:24Dlatego tak się cieszę, że pan będzie moim panem.
07:29Czuję, jak zaczynam otaczać pana czcią i szacunkiem.
07:35Czy pan jada w domu?
07:37Nie, nie, nie, nie.
07:38Przestań tylko tyle mówić.
07:39Przestań tyle mówić.
07:40Ja muszę się zastanowić, co ja mam z tobą zrobić.
07:43Od tego ja jestem, proszę pana.
07:45Od wszystkiego.
07:46Pozwolę sobie zauważyć, że od dziś będzie pan jadał w domu.
07:49Jedzenie w restauracjach jest bardzo szkodliwe.
07:51Psuję żołądek.
07:52Znam różne kuchnie.
07:54Szczególnie polecam chińską.
07:57O, widzę tam.
07:59Martel.
08:01Tak jest, ale przydałby się także gin.
08:04Pół na pół z lodem i ze skórką sytynową.
08:07Świetnie robi.
08:07Załatwię to.
08:10Przestań.
08:11Przestań.
08:11Wreszcie mnie już głowa pęka.
08:13A.
08:14Zawsze tak jest na początku.
08:17Ale to minie.
08:25Proszę przyjąć.
08:26Co to jest?
08:26Proszę, kod wólu głowy.
08:27Ale ja...
08:28Proszę.
08:28A, a, a.
08:34No, co?
08:36Już czujemy się lepiej.
08:37Już nas tak nie łupie, prawda?
08:40A to jest cały mój dobytek.
08:43Bo ja sam siebie naprawiam w razie potrzeby.
08:46A może pan chce wiedzieć, jak jestem skonstruowany w środku?
08:50Konstrukcja nadzwyczaj ciekawa.
08:51Daj mi spokój.
08:54Daj mi spokój.
08:56Na tym polega moje zadanie.
08:57Dawać spokój.
08:59Jeszcze tylko drobiazg.
09:00Musimy ustalić matrycę stosunków.
09:04Jaką matrycę?
09:05Matrycę stosunków.
09:07Pan ma zapewne krewnych, znajomych, przyjaciół.
09:10Różni ludzie będą tu do pana przychodzili.
09:13Będą się z panem chcieli widzieć.
09:14Musimy prze to ustalić prosty sposób porozumiewania się.
09:17Jeżeli pan przywita gościa słowami...
09:22O, jakże się cieszę, że cię widzę!
09:25Niebawem wejdę i powiem, że pan ma bardzo ważną konferencję z profesorem Czertwikiem.
09:30A jeżeli gość akurat zna tego Czertwika?
09:33O, to niemożliwe, proszę pana.
09:35To był mój pierwszy pan.
09:36Umarł bardzo dawno.
09:38Już nawet zaczynają się zacierać litery na gorobie.
09:41Chodzę do niego na cmentarz każdą drugą niedzielę miesiąca.
09:45Ale wróćmy do rzeczy.
09:46Jeżeli pan przywita gościa słowami...
09:50No, nareszcie jesteś!
09:51Dawno się ciebie spodziewałem!
09:53Wejdę i podam trunki w najgorszym gatunku.
09:56Ale co ty mi to opowiadasz?
09:58Proszę pana, obaj wiemy doskonale, jak to jest.
10:02Panowie tylko dla fałszywego wstydu nie chcą się do tego przyznać.
10:07W każdym domu istnieją poczęstunki dla gości pierwszej klasy, dla gości drugiej klasy oraz takie,
10:13którymi się w ogóle nikogo nie częstuje.
10:15O, na przykład tam zauważyłem płaską flaszkę ukrytą.
10:20Jest to prawdopodobnie 70-letni koniak Saliniak.
10:24Pan ją schował bardzo dobrze i tak właśnie powinno być.
10:29Ale widzę, że pan jest zmęczony.
10:31Wobec tego pozwolę sobie przygotować panu wzmatniający rosół i lekką, ale pożywną kolację.
10:36Proszę tylko relaksować.
10:38Relaks.
10:39Ogólna bierność.
10:40Rozluźnienie mięśni.
10:41Proszę.
10:41Relaks.
10:41Ja to ci kawała, no.
10:56Za chwilę wszystko będzie gotowe.
10:58Jeszcze tylko jeden szczegół bardzo ważny tyczący kobiet.
11:02Co?
11:04Proszę się nie niepokoić.
11:07Posiadam specjalnie w tym celu budowane trzy obwody.
11:11Odtąd kobiety będą pana radością, oslodą pańskiego życia, a nie zmorą.
11:24Żadnej, której nie zechce pan widzieć, nie przepuszczę za próg.
11:27Ponieważ, proszę pana, posiadam te trzy obwody i nie wpuszczę żadnej za próg i za wczasu będę mógł panu powiedzieć, jak wiele spodziewa się kobieta, która pragnie pana odwiedzić.
11:41Zresztą, zresztą niesłychane.
11:43Jak śmiesz.
11:44Nie życzę sobie tego.
11:45O, życzy pan sobie, życzy, tylko pan sam o tym jeszcze nie wie.
11:48Widzę, że należy pan do tej kategorii nieszczęśliwych ludzi, którzy nigdy w życiu nie zaznali dobrodziejstwiernego i oddanego robota.
11:57Pozna pan smak szczęścia.
11:59Przepraszam, rosół dochodzi.
12:02O Boże, Boże.
12:04Panie, podano do stołu.
12:10Ale ja nie chcę, żebyś mi tutaj...
12:11Pośmielam się zwrócić uwagę, że po słowach podano do stołu nie powinny paść żadne inne do chwili, gdy nie podam pierwszego aperitifu.
12:19Proszę.
12:34Dziękuje.
13:04KONIEC
13:34Pan ma doskonalny styl, co za dynamika, jaka zwięzłość, dumny jestem, że mam takiego pana.
13:42Ośmieniam się tylko zauważyć, że zbrodniarz w drugim rozdziale nie powinien używać cjanku potasu.
13:47Cjanek potasu już wychodzi z mody, jest zbyt ograny.
13:51Tak myślisz? To ty się i na tym znasz?
13:54Mój trzeci z kolei pan był toksykologiem i niezwykłym, ale zbieraczem.
13:58Zbierał trucizny, jak inni zbierają motyle, biedak.
14:02Dlaczego biedak? Co mu się stało?
14:03Pomylił się. Brał zawsze trzy lyżeczki cukru do kawy.
14:09Oczywiście nie zdarzyłoby to się. Akurat wypadła niedziela, w którą chodzę na cmentarz.
14:15Kiedy wróciłem, było już po wszystkim.
14:19Pomylił się biedak. Zamiast osłodzić kawę cukrem, wsypał do kawy trzy lyżeczki trutki na szczury.
14:28On zwykłą trutką na szczury.
14:30Chodzę teraz do niego na cmentarz, każdą drugą niedzielę miesiąca.
14:34Bardzo ładny grób, z widokiem na rzekę. Sam go wybiera, ale...
14:43Ale wróćmy do rzeczy. Ośmielam się doradzić panu akonitynę.
14:47Jest to klucizna skuteczna i efektowna. Wystarczy dwadzieścia kropel.
14:55Akonityna mówisz?
14:56A wiesz, może być. Ja już myślałem o tym nieraz.
15:08Jak ty się właściwie nazywasz, co?
15:10Grauber, proszę pana, ale mogę się nazywać zupełnie inaczej, jak pan sobie życzy.
15:14Może być coś z kwiatów, na przykład chiacent. Jak panu będzie się podobało?
15:17Nie, nie, nie. Możesz być Grauber. Możesz.
15:18Dziękuję, panu.
15:21Grauber.
15:21Słucham pana.
15:23W przyszły piątek.
15:24Tak jest, proszę pana.
15:25Urządzam takie małe przyjęcie dla czterech osób.
15:29Tak jest, tak jest.
15:30Nie wiem tylko, czy żeby był zimny bufet, czy może podać ciepłą kolację.
15:36Będą to zapewne goście pierwszej klasy.
15:37No, rozumie się. Mój wydawca i Donnell.
15:42Obaj z żonami.
15:44Donnell, inspektor policji.
15:47Tak. A co?
15:49Jest pana przyjacielem, to doskonale.
15:51Radziłbym na początek coś cieplego, a potem pewnego rodzaju zimną suitę gastronomiczną.
15:55Proszę mi to zostawić.
15:56Nie zawiodę zaufania.
15:59Smakowało panu.
16:01Owszem, owszem.
16:03Owszem, bardzo dobre.
16:04Przepraszam.
16:19Dziękuję.
16:20Pomału pan się nauczy.
16:21O, widzę, że pan zamierza pisać.
16:30Nie doradzam.
16:31Ma pan podkrążone oczy.
16:34Pierwszy wieczór zawsze jest wyczerpujący dla nowego pana, zwłaszcza dla początkującego.
16:38Dlatego też ośmieliłem się posłać panu łóżko.
16:41Zaświecimy małe światełko.
16:50Tak, proszę jedną nogawkę.
16:52Proszę drugą nogawkę.
16:53A teraz robot opowie panu kilka usypiających historijek.
17:01Pewnego razu bardzo dawno temu, kiedy nie było jeszcze elektryczności, za górami żył sobie pewien gruby pan, który miał parowego robota.
17:16A parowy robot rano chodził do lasu po chrust i po grzybki.
17:23Pewnego razu w lesie zjawił się zły monter z obcęgami.
17:28Stanął za drzewem i kiedy robot zbliżył się do niego, powiedział
17:32Sierota jestem, nie mam nikogo na świecie, tylko te parę obcęgów.
17:41Ślicznie.
17:42Śpi jak dziecko.
17:43I nawet obyło się bez sznura.
17:46Sierota jestem, nie mam nikogo na świecie, ale nie mam nikogo na świecie.
17:47Sierota jestem, nie mam nikogo na świecie, ale nie mam nikogo na świecie.
18:07Raumer?
18:08Słucham pana.
18:10Raumer, daj mi pić.
18:12Czy to co zwykle?
18:13Tak.
18:13Tak.
18:16Dzwonił człowiek Higgins. Powiedział, że będzie miał w klubie odczyt o literaturoznawstwie wczesnej epoki wiktoriańskiej. Powiedziałem, że pan bardzo żaluje, ale w tym samym czasie będzie miał konferencję z profesorem Czertlikiem.
18:30Dobrze. Grauwer? Słucham pana. Nie wiesz, gdzie się podziała moja gumowa mata z łazienki? Pozwoliłem ją sobie zabrać, proszę pana.
18:51To zabrałeś gumową matę? Grauwer, stajesz się niemożliwy. Proszę pana, pociolę ją na kawolki i podklejłem sobie podeszwy, żeby cichość.
19:00Dostąpać, bo raził pana mój żelazny chłód. Postaram się o inną matę.
19:05Raduj raz. Proszę mnie pytać o pozwolenie. Podaj mi zwłaszcza.
19:08Tak jest, proszę pana.
19:20Mam nadzieję, że wróci pan w lepszej formie niż wczoraj.
19:24Grauwer, na co sobie ty właściwie pozwalasz?
19:26Ośmieram się zauważyć, że tak zwane picie w kratkę jest bardzo szkodliwe. Ani nieboszczyk Brenner, ani profesor Czerwik nigdy nie pili dżinu po rumie, ale nie tylko o to chodzi, bo to także jest w złej formie.
19:37Przestań mi mówić o twoich nieboszczykach panach. Byli, umarli, nie ma ich klopka. Teraz ja jestem twoim panem i mnie masz słuchać. Obejdzie się bez twoich randów.
19:44Jak pan uważa? Proszę tylko uważać przy prowadzeniu samochodu. Jest dzisiaj dosyć gęsta mgła.
19:48No, no.
20:18Halo? Chciałbym mówić z profesorem Grenfusem.
20:31Tak jest.
20:33Mówi doktor Limb.
20:35Szanowanie, panie profesorze.
20:39Ach, tak, oczywiście. Pan mnie nie zna, bo wróciłem dopiero z Europy.
20:44Proszę pana, właśnie chciałem się zwrócić do pana jako do kolegi.
20:50Tak, przeprowadzałem doświadczenia, ale pańską metodą oczywiście i natrafiłem na pewne trudności.
20:57Tak, chodzi o to, czy nie mógłby mnie kolega powiedzieć, w jakim składzie używa pan odczynników?
21:06Aha, dwuprocentowy. Tak. A jeszcze chwileczkę. A co robić, żeby się nie ścięło?
21:13Aha, rozumiem. Dziękuję.
21:27Halo? Czy to firma farmaceutyczna Tropkins?
21:33Mówi Klempner z ulicy Różanej.
21:36Tak, tak. To, co zamówiłem wczoraj, dostanę już.
21:39Ale chodzi o nowe zamówienie.
21:42Potrzebuję 10 litrów roztworu fizjologicznego i 1 kilograma fosforu.
21:47Ale ten fosfor musi być absolutnie czysty.
21:50Chemicznie czysty.
21:52Co? Dobrze.
21:54Proszę mi to przysłać jutro rano. No możliwie wcześnie.
21:58Mój robot odbierze wszystko.
22:00Co? Tak jak poprzednio.
22:03Proszę zapisać to na mój rachunek.
22:27KONIEC!
22:33KONIEC!
22:34KONIEC!
22:35KONIEC!
22:36KONIEC!
22:36KONIEC!
22:37KONIEC!
22:38KONIEC!
22:39KONIEC!
22:40KONIEC!
22:41KONIEC!
22:42KONIEC!
22:43KONIEC!
22:44KONIEC!
22:45KONIEC!
22:46KONIEC!
22:47KONIEC!
22:48KONIEC!
22:49KONIEC!
22:50KONIEC!
22:51KONIEC!
22:52KONIEC!
22:53KONIEC!
22:54KONIEC!
22:55KONIEC!
22:56KONIEC!
22:57KONIEC!
22:58KONIEC!
22:59KONIEC!
23:00KONIEC!
23:01KONIEC!
23:02KONIEC!
23:03KONIEC!
23:04DZIĘKI ZA OBSERWACIE
23:34Panie doktorze, ten szkielet, który zamówiłem u pana, musi mieć metr sześćdziesiąt pięć, a nie metr siedemdziesiąt pięć.
23:44Co? Tak. Poza tym taki sam. A więc przyślep. Dobrze? Doskonale?
24:04DZIĘKI ZA OBSERWACIE
24:34Tych przenajsłodszych pieszczot nigdy, przenigdy nie zapomnę. Ani Twych ust gorących, ni słów miłościątchnących.
24:51Jak Państwo mają zamiar spędzić wakacje w tym roku?
24:56Nie wiemy jeszcze. Myśleliśmy o księżycu.
24:58Ach, księżyc. Ludzie zupełnie poszaleli na jego punkcie. Osobiście nie ciągnie mnie tam całkiem. Ten upał za dnia.
25:07Tak, zwłaszcza przy obecnych cenach powietrza. Czy Pani wie, ile zapłacił mój znajomy za kilo tlenu?
25:13I to już po sezonie? Pięćdziesiąt dolarów.
25:16O, zauważyłam, że Pan ma nowego robota. Jak się sprawuje?
25:20Gramer? Ha, dziękuję. Nieźle. Tak sobie znośnie.
25:24Dawno go Pan ma?
25:25Nie, niedawno.
25:26A, to jeszcze nic nie wiadomo. Na początku każdy się stara, dopiero potem się zaczyna.
25:32Co?
25:32No, to zawsze ze służbą opuszczają się w pracy. Zamiast ścierać kurze, otwierają okna na oścież i robią dzikie przeciągi.
25:41Przeciągi?
25:43Tak, żeby wy miało kurz. I przeciągi przecież nie szkodzą, a człowiek potem dostaje automatyzmu.
25:49Oj, dawniej to byli prawdziwi służący. Babka mi o tym opowiadala. Miała żywą pokojówkę. Proszę sobie wyobrazić.
25:59No, automaty mają swoje dobre strony.
26:02Ciekawam jakie.
26:04Nie, no, moja kochana. Przecież taki żywy służący nieraz myszkował w śpiżarni. Śpijał wino, robił plotki.
26:12Tak. Powiedziałby ktoś, żeś ty widział kiedyś żywego służącego. A czy żywy służący kradł w elektryczność, a rachunek Pana? Albo chodziłby w czasie burzy po dachu?
26:23Po dachu? A w jakim celu nie słyszałem o tym?
26:27Nie słyszał Pan o tym? Naprawdę? To są tak zwani piorunatycy. Tak jak lunatyków.
26:34Przeciąga księżyc. Tak ich ciągnie do piorunów i błyskawić.
26:39Co nie słyszał? Nieprawdopodobnej nie ma na to rady? Bo mój graumer nie jest piorunatykiem. To bym to chyba zauważył. Ale to jest chyba nieszkodliwe, prawda?
26:48O nie, proszę Pana. Jak się taki naściąga, nałyka tych piorunów, to potem wszystko przepala mu się w głowie. To znaczy w tym mózgu elektronowym i powstaje kompletny pomylenie.
26:58Tak, tak. Moja znajoma. Żona reżysera Spinglera. Miała właśnie takiego.
27:04Nie, no moja droga. Nie możesz tego być znowuż taka pełna. Był po prostu stary, rozstrojony. Kupili go z czwartej ręki.
27:11No więc dobrze, dobrze. Może nie był piorunatykiem. Ale w każdym bądź razie nie wiedział sam, co robi.
27:17Kilka razy nakarmił kota złotymi rybkami. A w zupie były kulki.
27:23Jakie kulki?
27:25Stalowe. Złożysk, bo się wprost rozlatywał. Mówiłam jej, żeby oddała go do generalnego remontu, ale ona nie, bo jej mąż był do niego bardzo przywiązany.
27:33A, wyjechali nad morzem. A kiedy wrócili, to nie poznali swojego mieszkania. Wypastował ściany i okna, a brudną bieliznę całkiem rozgotował.
27:46Rozlał do słoików i mówił, że to na zimę. To jest zaraz, a rachunek elektryczny zdębiała jak go zobaczyła.
27:54To jeszcze nic. Czy pani wie, co zrobił robot mojej znajomej? Wziął stałe ubranie jej męża, ponaszywał na nim lat i chodził żebrę.
28:03A na czyż mu były pieniądze?
28:06A, wstyd powiedzieć. Naprzeciwko u doktora Smithsona była nowa robocica. Taka nieduża, niebieska, oksydowana.
28:15Wydał wszystko na nią. Pisywali nawet do siebie. Żona doktora pokazywała mi te listy. Nazywał nią Mary.
28:22Przepraszam, nie potrafię nawet powtórzyć.
28:27Nie rozumiem właściwie, co pani widzą w tym złe. Przecież taki robot, taki elektryczny mózg jest bardzo wrażliwy.
28:34Pożąda ciepla, uczuć, a to nic tylko cały dzień, a to zamieć, a to wymieć, a to nie wpuszczaj, a to wylicz.
28:40Widzę, że mają w panu świetnego obrońcę.
28:42Musi pani wiedzieć, że mój mąż jest członkiem miejscowego koła ligi do walki o elektryczne równouprawnienie.
28:49Tak, tak.
28:52Ale przecież samiśmy ich powołali do życia. To sobie do istnienia chciałem powiedzieć.
28:58A jeżeli nawet mają jakieś błędy, to to jest nasza wina.
29:01Naszych inżynierów. Trzeba je lepiej obmyślać, doskonalić, konstruować, a nie oskarżać.
29:07Ależ, proszę pana, w końcu nikt im nie robi nic złego. A odkąd mają ten swój związek?
29:12Związek?
29:13Nie można nawet robota zamknąć do piwnicy, kiedy ona robi szkód, bo zaraz podnosi się krzyk, że to znęcanie się, że okrucieństwo.
29:20John, jak się nazywa ten związek?
29:22Związek Elektrycznej Służby Domowej.
29:24No proszę.
29:25A w ogóle, proszę państwa, mój mąż mógłby niejedno powiedzieć na ten temat.
29:29I to wcale nie takie niewinne plotyczki.
29:31Czy państwo wiedzą, że istnieją przypadki włączenia się mózgów elektronowych w szajki?
29:37Co?
29:38Związane ze światem przestępczym?
29:40No, ale to chyba było dawno, teraz już takie rzeczy się nie zdarzają, prawda inspektorze?
29:44Tak, tak, to było dawniej.
29:46Wzięło się to stąd, że właściciel nie odpowiadał wtedy za sprzeczne z prawem czyny swego robota.
29:52No jest taki gangster, sprawiał sobie robota, wchodził z nim w cichą zmowę.
29:57Robot dokonywał rabunków i włamań, a właściciel uchodził bezskarnie twierdząc przed sądem, że nic o tym nie wiedział.
30:04No, a jak jest teraz? Czy robot może stawać przed sądem?
30:07No, może, ale zawsze znajdzie się jakiś kruczek. Przestępcy mi tak łatwo dają za wygraną, a ja miałem podobną sprawę.
30:14Niejaki Globkin miał robota, więc przebierał go za człowieka i wysylał do kin na nocne seanse, żeby okradał samotnej kobiety.
30:22No, proszę.
30:23Przylapano go na gorącym uczynku i zgadnijcie państwo, co wtedy zrobił.
30:27No.
30:28Sam siebie rozebrał.
30:30Rozebrał się na drobne kawałki.
30:33Został tylko stos lamp, cewek i drutów.
30:36Na stosu radiowych części nie można postawić w stan oskarżenia.
30:40Myślę, że się w ten sposób wymiga.
30:42I co? I co, udało mu się?
30:44No, to nie takie proste.
30:46Sąd zarządził złożenie tego robota przez elektromontera sądowego w trybie przymusowym.
30:52Ale ponieważ był rozebrany na kawałki, więc utracił pamięć czynu.
30:55Tak przynajmniej twierdziła obrona.
30:57A ciekawe jestem, jak się tu skończyło?
30:59Wcale się nie skończyło, sprawa jest w wyższej instancji.
31:02O.
31:03Tak.
31:04No, ale przypuszczam, że ten robot wykręci się siadę.
31:06No, raczej drutem.
31:07A pan raczej, raczej drutem.
31:10Kiedy państwu to opowiadałem, przypomniała mi się inna historia.
31:13O wiele ciekawsza, tylko nie wiem, czy mam prawo ją państwu powiedzieć, bo śledztwo nie jest jeszcze zamknięte.
31:20Panie inspektorze, ma pan do czynienia z ludźmi dyskretnymi?
31:23Nie.
31:24Nie wiem, jak Klemk teraz podobnie zobowiązuje się milczeć.
31:27No powiedz.
31:28Dobrze, Marisa, ryzykuję.
31:29Tylko nie będę wymieniał żadnych nazw.
31:31Otóż od dłuższego czasu jesteśmy na tropie pewnego bardzo niebezpiecznego robota.
31:38Został on zbudowany jako model eksperymentalny.
31:41Nie był przeznaczony na sprzedaż.
31:43Inżyniorowie Forda, dążąc do ideału, chcieli stworzyć doskonałego robota.
31:48Miał być wszechstronny, rozumny, genialny wprost.
31:52No i udało im się to tak dalece, że kiedy go złożyli nocą,
31:56nocą, kiedy w laboratorium nikogo nie było,
31:58wstał, uporał się ze wszystkimi zamkami,
32:01zbiegł z fabryki i grasuje teraz w kraju.
32:03Ach Boże, jak pan mnie przeraził.
32:06A co on teraz robi?
32:08Czy jest on może jakiś nienormalny?
32:10O, w pewnym sensie, tak.
32:12Opętany jest ideą fix.
32:13Chce stworzyć doskonałego człowieka.
32:17Wymyślił sobie całą teorię nawet.
32:19Ludzie chcą stworzyć doskonałego robota,
32:22a ten robot pragnie stworzyć doskonałego człowieka.
32:25Coś podobnego.
32:27To że robot ma być powylony?
32:28Przecież to całkiem zdrowe myśli.
32:30Tak, pan sądził.
32:32Tropiliśmy go bardzo długo, bo doskonale zatrzał za sobą wszelkie ślady,
32:36ale pewnego dnia zadzwonił do nas jego właściciel,
32:39pewien znany człowiek, u którego służył.
32:41Panie, słoni człowiek Higins, prosi pana do telefonu.
32:45Uuu, bardzo żołuję, przepraszam.
32:47Więc urządził sobie w domu swego pana skrytą pracownię.
32:50Już był bliski celu, kiedy nagle został niespodziewanie zaskoczony.
32:54No niestety szczegółów nie mogę państwu podać ze względu na dobro śledztwa.
32:59Żeby dać wam wyobrażenie o sprycie tego robota,
33:02powiem wam w jaki sposób zbiegł.
33:05Otóż zadzwonił do biura wynajmu i przewozowego,
33:09zamówił sobie wielką skrzynię,
33:11kazał nadesłać na adres swego pana
33:13i wyekspediował się w niewiadomym kierunku.
33:16To sam się wysłał, a po co?
33:18Tego możemy się tylko domyślać.
33:20Przepuszczam, że skrzynia przyjdzie na adres,
33:22który sobie z góry upatrzył.
33:24Jak to ja adresat go przyjmie?
33:26No oczywiście, przynadawca jest sfingowany.
33:28Nie panie sobie wyobraźni,
33:30pewnego dnia przychodzi przesyłką poleconą robot.
33:33Odbiorca, którego nie zamawiał,
33:35dzwoni do biura wynajmu i mówi, że nie będzie płacił.
33:38Tam odpowiadają, że nic o tym nie wiedzą.
33:40Wobec tego gość widząc, że dostał robota w prezencie,
33:43za darmo siedzi cicho,
33:45przecież robot kosztuje ładnych roków.
33:47Dlaczego nie ogłosicie tego w prasie?
33:49To by nic nie dało.
33:50On jest chytry.
33:51On wysyłał, obmyślił nową metodę ucieczki.
33:53Wolemy działać po cichu.
33:55Niedługo będziemy mieli pod kluczem.
33:57Wiecie Państwo, że te telefony to coś strasznego.
33:59Przerwano mi rozmowę bez jednego słowa.
34:01Pan się zupełnie, że wkrótce będzie przemknięty, tak jak inny, który dokonał ogromnych nadużyć na poludniu.
34:09To był geniusz elektryczny finansów.
34:11Wyobraźcie sobie, otworzył sobie pod fikcyjnym nazwiskiem konto w banku.
34:15Obmyślaj, obliczał prawdopodobieństwo wygranych na wyścigach.
34:19Grał.
34:21Rozumie się, wygrywał.
34:23A pieniądze przelewał na swoje konto w banku.
34:25A ostatecznie na wyścigach każdemu wolno grać.
34:27Jakoś to jest szalenie interesujące.
34:29Słuchalibyśmy Pana przez całą noc.
34:31No ale już jest tak późno, że musimy iść.
34:35Ryszardzie.
34:37Nie, no zostańcie jeszcze Państwo.
34:39Ale nie, no niestety nie możemy.
34:41Dzieci zostały w domu same z robotem.
34:45Do widzenia.
34:47Bardzo miło.
34:49Manuskryp przyniesie mi Pan pojutrze.
34:51Tak jak obiecałem, tak jak obiecałem.
34:53Do widzenia.
34:55I o następnej książce.
34:57Nic innego nie myślę.
34:59Nie robię, tylko myślę.
35:01Do widzenia.
35:03Do widzenia.
35:05Do widzenia.
35:25Do widzenia.
35:26Ten plays.
35:27Do widzenia.
35:29Muzyka
35:59Muzyka
36:28Muzyka
36:30Muzyka
36:34Muzyka
36:36Muzyka
36:38Muzyka
36:48Muzyka
36:58Muzyka
37:00Muzyka
37:02Muzyka
37:04Muzyka
37:06Muzyka
37:08Muzyka
37:10Muzyka
37:12Muzyka
37:14Muzyka
37:16Muzyka
37:18Muzyka
37:20Muzyka
37:22Muzyka
37:24Muzyka
37:26Muzyka
37:28Muzyka
37:30Muzyka
37:32Muzyka
37:34Muzyka
37:36Muzyka
37:40Muzyka
37:42Muzyka
37:44Muzyka
37:46Muzyka
37:48Muzyka
37:50Muzyka
37:52Muzyka
37:56Muzyka
37:58Muzyka
38:00Muzyka
38:02Muzyka
38:06Muzyka
38:14Muzyka
38:16Muzyka
39:18Muzyka
39:20Muzyka
39:22Muzyka
39:24Muzyka
39:26Muzyka
39:28Muzyka
39:30Muzyka
39:32Muzyka
39:34Muzyka
39:36Muzyka
39:38Muzyka
39:40Muzyka
39:42Muzyka
39:44Muzyka
39:46Muzyka
39:48Muzyka
39:50Muzyka
39:52Muzyka
39:54Muzyka
39:56Muzyka
39:58Muzyka
40:00Muzyka
40:02Muzyka
40:04Muzyka
40:06Muzyka
40:08Muzyka
40:10Muzyka
40:12Muzyka
40:14Muzyka
40:16Muzyka
40:20Muzyka
40:22Muzyka
40:24Muzyka
40:26Muzyka
40:30Muzyka
40:32Muzyka
40:34Muzyka
40:36Muzyka
40:40Muzyka
40:42Muzyka
40:44Muzyka
40:46Muzyka
40:48Muzyka
40:50Muzyka
40:52Muzyka
40:54Muzyka
40:56Muzyka
40:58Muzyka
41:00Muzyka
41:02Muzyka
41:04Muzyka
41:06Muzyka
41:08Muzyka
41:40Muzyka
41:42Muzyka
41:44Muzyka
41:46Muzyka
41:48Muzyka
41:50Muzyka
41:52Muzyka
41:54Muzyka
41:56Muzyka
41:58Muzyka
42:00Muzyka
42:02Muzyka
42:04Muzyka
42:06Muzyka
42:08Muzyka
42:10Muzyka
42:12Muzyka
42:14Muzyka
42:16Muzyka
42:18Muzyka
42:22Muzyka
42:24Muzyka
42:26Muzyka
42:28Muzyka
42:30Muzyka
42:32Muzyka
42:34Muzyka
42:36Muzyka
42:38Muzyka
42:40Muzyka
42:42Muzyka
42:44Muzyka
42:46Muzyka
42:48Muzyka
42:50Muzyka
42:52drzwiami. Jest sypialnia,
42:55tu jest jadalnia,
42:56tam jest łazienka i piwnica.
42:59Ale piwnicę Pan już zna.
43:01To tam na dole,
43:03gdzie te naczynia
43:04i rurki. Tak jest, proszę Pana,
43:06ale proszę o tym zapomnieć. Czy Pan by coś zjadł?
43:09Nie.
43:11Tak,
43:12naczczo niedobrze. Zrobię Panu mały
43:14koktejl.
43:22Grauner.
43:42Grauner.
43:43Tak jest, proszę Pana, tak się nazywam.
43:44Czy Pan sobie życzy czegoś?
43:47Jakoś nie.
43:49Nic nie przychodzi
43:50mi do głowy.
43:55Grauner.
43:57Bardzo ładnie
43:59brzmi.
44:02Grauner.
44:04Jesteś
44:05miły.
44:07Podobasz mi się.
44:09Mam nadzieję, że będzie nam
44:11ze sobą dobrze. Dołożyłem wielu starań.
44:14Wiesz co,
44:15Grauner? Słucham Pana.
44:17Wstałbym.
44:20Co to jest?
44:24Maszyna do pisania.
44:26Jaka piękna.
44:30Klempner wraca.
44:31Mówił, że będzie dopiero na obiad.
44:32Proszę tędy.
44:33Tędy, proszę.
44:34Tu się proszę ulokować.
44:36Tu chodzę uczestrzeć.
44:38I proszę czekać, aż powiem.
44:40A to ci dzień.
44:45Oj, z głowa mnie boli.
44:48A Gordona nie było, musiał akurat wjechć.
44:51Okropnie upie mnie w schroniach.
44:53Co ty tam robisz?
45:15Przyrządzam Panu lekki napój.
45:19Czy nikt nie dzwonił?
45:20Nie, proszę Pana.
45:21Nikogo nie było?
45:22Nie, proszę Pana.
45:26Nie, nie chce mi się pić.
45:28Raczej zjadłem coś.
45:29Radzę najpierw wypić.
45:30Kiedy głowa mnie boli.
45:32Proszę wypić, to przejdzie.
45:35A jeżeli jesteś tego pewien...
45:37Ale, więc...
45:39Oj...
45:44Halo?
45:46No tak, jestem przy telefonie.
45:49Gordone, dzień dobry.
45:50Aha, dzień dobry.
45:51Prawdę mówiąc, nie spodziewałem się, że Pana zostanę.
45:54Miał Pan być u Gordona.
45:55Byłem u niego, ale go nie zastałem.
45:57O co chodzi, inspektor?
45:58Słucham.
45:58Dzień, jakiego. Kwestia ratyny.
46:00Czy mógłbym Pan powiedzieć, jaki numer ma Pański robot?
46:04Numer? Numer? Co za numer? Jaki numer?
46:06Pański robot?
46:07Numer?
46:08Wzyny numer produkcji.
46:10A...
46:11Ten robot go ma.
46:12Tak?
46:12Znaczony na karku.
46:13Mój... Mój... Nie, a co? A czego Pan tam interesuje? Czego?
46:17Klemner, w ścisłym zaufaniu sprawdzamy numery wszystkich robotów.
46:22Aha.
46:22Znaczony, że on jest w mieście.
46:25O kim Pan mówi?
46:26Jak to? No o tym robocie, o którym opowiadałem wtedy u Pana. Nie pamięta Pan?
46:31Nie, nie. A jaki numer ma ten robot?
46:33Ustaliliśmy to dopiero dzisiaj.
46:35Czterdzieści siedem jedenaście.
46:38Tak, a poszukujecie go? Zrobił coś z tego może?
46:41Jeszcze nie, ale może zrobić.
46:44Uuu, no dobrze, niech Pan poczeka.
46:46Prze aparacie zaraz sprawdzę.
46:48Dobrze, dobrze, inspektorze.
46:50Glamer.
46:52Glamer.
46:53Chodź na tu.
46:55Chodź na tu.
46:55To ty?
47:05To ja, proszę Pana.
47:06Halo, inspektorze?
47:20Tak.
47:21Mój robot ma numer...
47:24...126.
47:30126.
47:32W porządku, w porządku, Klemer.
47:34Przepraszam Pana bardzo.
47:35Ja wiedziałem, że to niemożliwe, ale Pan rozumie, jak to jest na naszym fachu.
47:38Rozumiem, rozumiem.
47:39A, nie ma o czym mówić, inspektorze.
47:43Do zobaczenia, do zobaczenia, do widzenia.
47:48No co ty znowu wyprawiasz, Kramer?
47:51Tam był włos, proszę Pana.
47:52Aha.
47:55Proszę Pana.
47:57Muszę Panu wyznać, że nie miałem Pana za dobrego Pana.
48:00Ale teraz?
48:02No dobrze, dobrze.
48:02Nie ma o czym mówić.
48:03Nie będę się nawet pytał, co tam przeskrobaleć.
48:06Ale w zamian pamiętaj, masz mniej mówić, a bardziej się starać.
48:10Tak jest, proszę Pana.
48:10Będę się starał, ale muszę Panu coś wyznać.
48:12No to mów tylko szybko.
48:14Proszę Pana, jestem robotem.
48:15Zwykłym robotem i niczym więcej.
48:17Ale zawsze dążyłem do doskonalości.
48:20Wydawało mi się, że Pan nie jest dobrym Panem.
48:22I dlatego pozwoliłem sobie zrobić innego Pana.
48:26Takiego, o jakim marzyłem.
48:27Idealnego.
48:28Przestań, Kramer.
48:29Przestań.
48:30Twoje marzenia nic mnie nie obchodzą.
48:32To nie ma sensu.
48:34Zaczynam być głodny.
48:35Co jest na obiad?
48:36Ale to już nie są, proszę Pana, tylko marzenia.
48:38Ten Pan, ten idealny właśnie już jest.
48:41Kiedy Pan wyszedł do Gornodona, wykańczałem go, proszę Pana.
48:44I teraz nie ma innej rady.
48:45Będę musiał mieć dwóch Panów.
48:47No, dom jest duży.
48:49Miejsca w nim sporo.
48:50Myślę więc...
48:51Przestań myśleć.
48:52Kramer, przestań myśleć.
48:55A raczej podaj obiad.
48:56Na pewno pociągnąłeś sobie uczciwie z kontaktu,
48:59a ty nie myślisz, że ja o tym nie wiem.
49:01No po prostu dwoj ci się w oczach.
49:04Ależ zapewniam Pana.
49:05No dosyć, dosyć, dosyć, dosyć.
49:07Daj mi jeść.
49:08Obiecałeś, że się będziesz starał.
49:10To prawda, proszę Pana.
49:11No więc nakryj do stołu.
49:12Już nakryto.
49:13No to co innego.
49:22A...
49:23A przepraszam.
49:26Ja...
49:28Zresztą ja nie wiedziałem.
49:30Graumer mi nic nie mówił.
49:33Graumer!
49:35Słucham Pana.
49:37Podaj drugie nakrycie.
49:39Słucham Pana.
49:43Hello.
49:45Hello.
49:49Ładny dzień mamy dzisiaj, to jest?
49:51Dzień?
49:53A otrzem.
49:56Czy Pan lubi maszyny?
49:59Bo ja bardzo.
50:01Jak przechodzę koło czegoś żelaznego,
50:03to zaraz bym pogłaskał.
50:05Taką mam ochotę.
50:07Tak.
50:07Tak.
50:08Przyjemnie jest pomyśleć,
50:10że jest tyle różnych rodzajów maszyn.
50:13Pończosznicze,
50:15trykotarskie,
50:16do liczenia.
50:17W pewnym sensie roboty
50:19też są maszynami.
50:21Ale to coś innego.
50:23Kwiaty maszyn,
50:24żeby się tak wyrazić.
50:26Co proszę?
50:28Kwiaty maszyn.
50:32A wie Pan, że...
50:33że nawet nie pomyślałem o tym.
50:35To całkiem proste, nie?
50:36Mam nadzieję, że zupa manu smakuje, prawda?
50:41Nie zła, prawda?
50:42Przypuszczam, że ugotował ją mój robot.
50:45Pański robot?
50:46Tak.
50:47Ten, co nas obsługuje.
50:48Nazywa się Graumer.
50:50Ale Pan, zdaje się, mówił mu przedtem po imieniu.
50:53Pan go zna?
50:54Znam, bo to jest mój robot.
50:56Pana też?
50:57Pozwoli Pan jeszcze dodać zupy?
51:01Nie wiem, dziękuję.
51:02A czy Pan może pozwoli dodać zupy?
51:03Nie potrafię Cię odmówić, Graumer.
51:06Zalaz, zalaz, zalaz, zalaz, zalaz.
51:08Przed chwilą powiedział Pan coś,
51:10co mnie zastanowiło,
51:12że Graumer to jest Pański robot.
51:13Czy służył kiedyś u Pana?
51:15Kiedyś nie.
51:17Prawdę mówiąc, nie bardzo wiem,
51:19co znaczy kiedyś.
51:21Aha, Pan mówił o Graumerze.
51:24Przyjąłem go, by tak rzec,
51:25z całym bogactwem inwentarza.
51:28Z czym proszę?
51:29No, ze wszystkim.
51:35Panie, Pan ma na sobie moje ubranie.
51:38I moja koszula, i mój krawat.
51:43No i moje buty.
51:44Nie rozumiem.
51:46To baszczylność.
51:48Proszę, da mi to wszystko zdjąć.
51:49Co mam, Dioń?
51:50No wszystko, przecież to moje.
51:52Pana żądanie jest,
51:53żeby to łagodnie określić,
51:55co najmniej dziwne.
51:57Mam się całkiem rozebrać.
51:59Przecież nie mogę zostać nago.
52:01A co mnie to obchodzi, proszę Pana?
52:02Proszę ubrać to, w czym Pan przyszedł.
52:04Przyszedłem właśnie w tym ubraniu.
52:05Ale co mi Pan tu głowę zawraca?
52:08Proszę to wszystko zdjąć.
52:11To jest, Pan jest bezszczędnym intruzem
52:12i to przełapanem na gorącym uczynku.
52:14Proszę nie krzyczeć.
52:15Traktuję Pana jako gościa,
52:17ale wszystko ma swoje danie.
52:19Ja jestem gościem?
52:22A czyim można wiedzieć?
52:24Moim.
52:26Gałmem!
52:27Słucham Pana.
52:28Powiedz mi, kto to jest i skąd się tu wziął.
52:31Już Panu mówiłem.
52:33Jak to to?
52:34Jak to to?
52:36Jak to to ty?
52:39To ty go...
52:40Tak jest, proszę Pana.
52:42Tak jest, proszę Pana.
52:43Teraz rozumiem.
52:45To ten fosfor, ta siarka, to na to...
52:48Tak jest, proszę Pana.
52:49O co chodzi?
52:51Mam nadzieję, że zrezygnował Pan z tych nierozumnych żądań.
52:55Co do mnie, gotów jestem o nich zapomnieć.
52:58Graumer!
52:58Słucham Pana.
52:59Podaję drugie danie.
53:01Na deser przejdziemy do gabinetu.
53:03Przypominam sobie, że tu jest gabinet.
53:05Z maszyną do liczenia.
53:07Słucham, zgadza się.
53:09Tylko, że to jest mój gabinet.
53:11Moja maszyna.
53:13I mój to!
53:14O!
53:14Tak!
53:16A jeśli Pan nie wierzy, to proszę spytać Graumera.
53:18To on wszystko narobił.
53:19Co narobił?
53:21Pana!
53:22Nie rozumiem.
53:24Zdaje się, że usiłuje mnie Pan zastraszyć.
53:27Prawdę mówiąc, zachowuje się Pan dziwnie.
53:30Ja się zachowuję, święty Boże.
53:33Co tu Pan sterczy z tego rękawa?
53:37A rzeczywiście...
53:38O, serdecznie przepraszam.
53:39Po stopieć przepraszam, to moja wina.
53:42Nie miałem niczego innego pod ręką,
53:44więc musiałem podłożyć pod Pana papier.
53:46Nie chciałem, żeby Pan mi się odgniósł.
53:50No, teraz już Pan rozumie?
53:51Nie.
53:53To on Pana zrobił!
53:58Graumer?
53:58Tak.
54:00Mnie?
54:01Tak jest, proszę Pana.
54:02Miałem jak najlepsze zamiary.
54:04Proszę mi wierzyć.
54:06To rzeczywiście głupia sytuacja.
54:09Ale ja nie mam zamiaru ponosić konsekwencji
54:11wyblików jakiegoś pomylonego robota.
54:13Proszę opuścić mój dom.
54:15Ale przed tym zdejmuje Pan wszystkie moje rzeczy.
54:17Pan mnie wyrzuca?
54:18Nago?
54:19No, poszukam tam jakichś...
54:23starych portek...
54:24Nie.
54:25Jak to nie?
54:27No co to znaczy nie?
54:28Robię Panu łaskę wyprawiając go w ten sposób?
54:30Nigdzie stąd nie pójdę.
54:33Bandyta.
54:36Wezwę policję!
54:37Proszę bardzo.
54:38Czyim robotem jest Graumer?
54:39Moim i co z tego?
54:40To z tego, że odpowiada Pan za swego robota.
54:43Jeżeli rzeczywiście mnie zrobił,
54:45musi mnie Pan utrzymywać.
54:47W przeciwnym razie...
54:48No, no, no, no, no, no, no, no...
54:49Ja wezwę policję.
54:51Bandyta!
54:52Ciskanie obelk do niczego nie prowadzi.
54:54No więc dobrze, dobrze.
54:56Zabieraj sobie tego blaszanego bałwana i wąt,
54:58żebym Was tu na oczy nie widział.
54:59Mam zabrać Graumera.
55:00Tak i to zaraz, bo się mogę rozmyślić.
55:02Ani mi się śni.
55:04Graumera!
55:05Może Pan sobie zatrzymać.
55:07No przecież mówiłeś draniu,
55:09że kochasz roboty.
55:11Kocham, ale nie do tego stopnia,
55:13żeby robić komuś prezenty.
55:15Jakie prezenty, szałtarzysto?
55:17Przecież to wszystko moje.
55:19Nie mogę zrezygnować z domu.
55:22Bandyta!
55:23Powiedzmy mi z połowy domu.
55:24Prędzej zgnoję Cię w więzieniu.
55:26Albo ja Ciebie.
55:28Zabieraj sobie tę blaszaną po krakę i wąt.
55:30Ty sam wol.
55:31Chcesz dosztać po mordzie?
55:32Uważaj, żebyś sam mnie oderwał.
55:34Przecież to jest mój dom, szałtarzysto.
55:35Uważaj, żebyś sam mnie oderwał po mordzie.
55:37To jest wszystko moje.
55:40Coś nie słucham.
55:41Halo, czy firma Humbrey
55:44proszę natychmiast przysłać opakowanie
55:46w celu wysyłki robota narużaną 46?
55:49Cześć!
56:19Muzyka
56:49Muzyka
Be the first to comment
Add your comment

Recommended

1:15:23
1:21:19
1:27:41
1:25:54
1:20:45
1:15:13
1:19:28
1:19:12
1:23:07
54:11
Ryan M
5 weeks ago