Skip to playerSkip to main content
#dailymotion #youtube #facebook #twitter #twitch #motiongraphics #deezer #tv #dlive #instagram #stream #motion #twitchstreamer #fightingmentalillness #twitchclips #twitchretweet #twitchaffiliate #twitchshare #ant #scribaland #tiktok #grecja #spotify #gelio #gry #vimeo #google #motionmate #youtuber #greekquotes
Transcript
00:00:00KONIEC
00:00:30KONIEC
00:01:00KONIEC
00:01:30KONIEC
00:01:32KONIEC
00:01:34KONIEC
00:01:36KONIEC
00:01:38KONIEC
00:01:40KONIEC
00:01:42KONIEC
00:01:44KONIEC
00:01:46KONIEC
00:01:48KONIEC
00:01:50KONIEC
00:01:52KONIEC
00:01:54KONIEC
00:01:56KONIEC
00:01:58Porcelana, plemina bravo!
00:02:00Konfeccia męska, plemina lewo!
00:02:28Pozostały już tylko bokserskie.
00:02:54To doskonale.
00:02:56Jest to poważny sport. Jutro zaczynam trenować.
00:02:59Proszę o przymierzenie.
00:03:00Zechce Pana oprzeć Tureńkę.
00:03:02Najpiękniejsza ślubna suknia.
00:03:05Najnowszy model.
00:03:07Peluś, wytworny krój.
00:03:09Peluś, to się zdenerwuję.
00:03:11Materiał pierwszorzędny, matowy.
00:03:14Peluś, tam cicho.
00:03:16Będzie Pani bardzo zadowolona.
00:03:18Peluś, idę do masz, już koniec, dosyć tego.
00:03:22Proszę Pani Wąsi.
00:03:24Zagam Pana, niech mi Pan pomoże.
00:03:26Niech Pan zabawi tych chłopaków.
00:03:28Cudna panno, Kazimiero.
00:03:30Dla Pani wszystko, już lecę.
00:03:46Cóż za bezczelność!
00:03:49Proszę pani, to gminy z publiczności są!
00:03:52Ja to wszystko w gazetach opisałam, że pani wiedziała!
00:03:55Poluś, Poluś, idziemy do domu!
00:03:58Poluś, są pani gminy z publiczności, pani swoją rodzinę!
00:04:01Też jasne do zrobienia użytek!
00:04:03Poluś, jest! Jest w prawdy!
00:04:05Poluś, chodźcie!
00:04:06Poluś, chodźcie!
00:04:07Poluś, chodźcie!
00:04:08Poluś, chodźcie!
00:04:09Poluś, chodźcie!
00:04:11Mam do pana prośbę.
00:04:12Słucham panią, Jarko.
00:04:14Żeby pan przestał tu przychodzić.
00:04:17Wygodne?
00:04:18Doskonałe.
00:04:19Zwłaszcza w palcach.
00:04:20Proszę zrozumieć, od miesiąca codziennie przychodzi pan tu po rękawiczki.
00:04:24Wszyscy to widzą.
00:04:25Wcale się z tym nie kryje.
00:04:26Ale naraża mnie to na obmocę.
00:04:28Pani chyba żartuje.
00:04:29Mówię zupełnie poważnie.
00:04:31Zresztą, wykupił pan już wszystkie rodzaje rękawiczek.
00:04:34To już ostatni.
00:04:35Obawiam się, że jak zacznę frenować, ręka mi się powiększy
00:04:38i będę zmuszony na nowo kompletować rękawiczki.
00:04:41Niech się pan zajmie innym sportem.
00:04:43To niemożliwe.
00:04:44Musiałbym przestać tu przychodzić.
00:04:45A to sprawiłoby mi zbyt wielką przychodzić.
00:04:48Ja pan tässä...
00:04:50Dyrektor!
00:04:52Dyrektor!
00:04:54Dyrektor!
00:04:56Dyrektor!
00:04:57Dyrektor!
00:04:58Dyrektor, proszę Pani, do mnie.
00:05:11Przychodzą tu, żeby ujrzeć Pani, żeby bodaj przez chwilę móc patrzeć w Pani dobre, jasne oczy.
00:05:17Ależ proszę Pana.
00:05:19Niech mi Pani tego nie broni.
00:05:21Czy to już wszystko?
00:05:22Nie.
00:05:24Klient czeka.
00:05:25Dla Pani mierzy rękawiczki już po raz dziesiąty.
00:05:29Doskonale, biorę tą parę.
00:05:30Proszę do kasy.
00:05:34Czym mogę Panu służyć?
00:05:36Rękawiczki, proszę.
00:05:39Na kary.
00:05:43Panno Klementyno.
00:05:45Słucham.
00:05:46Panna Laska nie może sobie sama dać rary.
00:05:49Proszę jej przysłać kogoś do pomocy.
00:05:51I niech po pracy przyjdzie do mnie.
00:05:55Dobrze.
00:05:56Bardzo.
00:05:56Kwanty.
00:05:57Dziękuję.
00:06:27Dziękuję.
00:06:57Dziękuję.
00:07:27Dziękuję.
00:07:57Dziękuję.
00:08:05Nie chciałbym narażać panią na taką karę.
00:08:10Na bezrobotną jest pani stanowczo...
00:08:15...zaladna chwileczka.
00:08:19Czy ten młody bokser, który tak długo kupował rękawice,
00:08:24to pani znajomy?
00:08:28Nie, pani dyrektorzy.
00:08:30O, nawet nieznajomy.
00:08:34Dla takich młodych hulaków wszystkie kobiety są jednakowe.
00:08:40Halu Pinna obojętna.
00:08:44Zauważyłem, że pani ulega bokserskim sentymentom tego pańcza.
00:08:49To mnie obraża.
00:08:51Pani mnie nie rozumie.
00:08:52Chciałem panią postrzec.
00:08:56Między nami pan Noreno wyrósł nagle jakiś mur, przez który...
00:09:01Czy mogę już odejść?
00:09:06Ile pani zarabia?
00:09:09Sto pięćdziesiąt złotych.
00:09:12Mało.
00:09:13Otrzyma pani podwyżkę?
00:09:19Podwyżka?
00:09:21Dla mnie?
00:09:22Dziękuję, panie dyrektorze.
00:09:33Sklep już zamknięty.
00:09:34Ale ja tylko na chwilkę.
00:09:36Trudno.
00:09:37Już go zamknąłem.
00:09:38Dla pana mogę go jeszcze odłożyć.
00:09:44Ręcy pana.
00:09:46Proszę.
00:09:47Gryzie pana.
00:09:48Co?
00:09:50Sumienie.
00:09:52I co pan najlepszego narobił?
00:09:53Przepraszam, ma pan na łaska.
00:09:55Rena jest u dyrektora.
00:10:01I w ogóle radzę panu nie czekać na nią, bo to tylko po gorszy sprawach.
00:10:05Ale ja muszę wiedzieć, co się z nią stanie.
00:10:09A gdzie pan będzie wieczorem?
00:10:11To mogę panu dać znać telefonicznie.
00:10:15Dziękuję pani.
00:10:16Będę czekał w urobie.
00:10:18Gdyby to było możliwe.
00:10:20Zrobione.
00:10:21Przyjdę.
00:10:23Rena.
00:10:24Ręcy, Ręcy! Co się stało?
00:10:37No i co? Co bardzo się złościł?
00:10:39Wyrzucił cię?
00:10:40No mów!
00:10:41Ależ nie, nie. Przestań cię.
00:10:42Jestem trochę zmęczona.
00:10:43No więc co?
00:10:44Powiedz nareszcie.
00:10:45Wydalił cię?
00:10:46Przeciwnie.
00:10:47Otrzymam nawet podwyżkę.
00:10:49Co?
00:10:50Zamiast nagady?
00:10:51Podwyżka?
00:10:52Szef zmienia gust, jak rękawiczki.
00:11:01Chciałem panią przeprosić. Gotów jestem pójść do dyrektora i wyjaśnić.
00:11:05Niech pan tego nie robi. A zresztą nic się nie stało. Zaproponowano mi nawet podwyżkę.
00:11:11Co? Panno Reno, jakże się cieszę. Gdybym się ośmielił ponowić moją prośbę.
00:11:18Reniu, obiecałam panu, że pójdziemy na chwilę do karierni.
00:11:22O nie, dziękuję. Na mnie matka czeka. Pan Lokaziu? Wykazy.
00:11:27Dobrze. Mam pecha. No to idźcie sami, a ja tam do was przyjdę, dobrze?
00:11:36Dlatego jedynie tu przyszłam, aby ponowić moją prośbę.
00:11:40Jakaż to prośba? Panie odmówi pan?
00:11:43Trudno. Zatarg między panią a mną byłby na pewno moją klęską.
00:11:48Proszę więcej nie kupować w mnie rękawiczek. Rozumiem.
00:11:52Naleziłem panią dziś na przykład. Dobry wieczór. Dobry wie...
00:11:56Dobry wieczór. To mój ojciec. Bardzo pana kocha.
00:12:03Z czego pani do wnioskuje? Spojrzał na pana z uwielbieniem.
00:12:07Znam ten wyraz oczek. Mam matkę, którą mnie bardzo kocha.
00:12:13Na mnie ojciec pana spojrzał zimno i nie ufł.
00:12:17To przyzwyczajenie zawodowe. Jest prokuratorem.
00:12:20Dlatego właśnie postanowiłem być adwokatem.
00:12:23Proszę o wagownie wymiarkami. Niech mi pani pozwoli przychodzić.
00:12:28Z daleka popatrzeć na panią, usłyszeć pani głosu.
00:12:32Czy pan zwykle zastanawia się nad tym, co pan mówi?
00:12:34Czyżbym powiedział coś głupiego?
00:12:36Nie wiem. Zdawało mi się dotąd, że pan po prostu lubi często zmieniać rękawiki.
00:12:41To bardzo kosztowny kaprys.
00:12:43To nie kaprys. To po prostu nauk.
00:12:46Śniał mi się po nocy. Miękki. Jedwabiste w dotknięciu.
00:12:51Ostatnio kupił pan obsesję.
00:12:54No to nie zazdroszczę panu takich snów.
00:13:06Panie pozwolą zapalić? Proszę bardzo.
00:13:20Jaka ładna. Śliczna.
00:13:25Panią dokąd odwieźć?
00:13:29Elena mieszka bliżej.
00:13:32Jedziemy.
00:13:36Panią w
00:13:38Ja� AMER
00:13:44Jestem
00:13:47A
00:13:54nie
00:13:56Panią
00:14:01A
00:14:02ар
00:14:06Rena jest bardzo ładna.
00:14:15O tak.
00:14:18To auto mam. Bardzo sławy hamulce.
00:14:22Kto?
00:14:24Auto.
00:14:26A tak.
00:14:27Sławy.
00:14:33Czy to nie na swoje siły, mamusiu?
00:14:36Na gospodarujesz się przez cały dzień.
00:14:38Jeszcze wieczorem siadasz do maszyny.
00:14:40Kocham dzieci, Reniu.
00:14:42To nic jest obce.
00:14:44To mój wypoczyn, moja rozrywka.
00:14:47No ale na dzisiaj dosyć.
00:14:50No nie, nie, jeszcze chwileczkę, no moja, Reniu.
00:14:52Ja zaraz kończę.
00:14:53No przecież jutro po te koszulki przyjdzie pan Ryszard.
00:14:58Wiesz, mamusiu, to dziwne.
00:15:01Poznałam kogoś, kto się nazywa tak samogarda, jak pan Ryszard.
00:15:06Jest przystojny.
00:15:08Lublin.
00:15:09To może ten, który od miesiąca codziennie kupuje u ciebie rękawiczki.
00:15:14Aha.
00:15:15A wie pan, że Rena ma ogromne powodzenie.
00:15:18Nawet u naszego dyrektora cieszy się specjalnymi względami.
00:15:23Pani, zdaje się, mieszka tutaj.
00:15:28Tak.
00:15:29Proszę stanąć.
00:15:31Mówiłam mu, że do więcej nie przychodził.
00:15:34Powiedział, że chce na mnie patrzeć bodaj z daleka.
00:15:36Mamusiu, jaka to gwiazda, ta najmniejsza wielkiej niedźwiedzi, ty?
00:15:46Stęśliwa.
00:15:50Janusz.
00:15:51Dobry wieczór, stryj.
00:15:53Nie gniewaj się, że cię napastuję.
00:15:55Nie, skądże przecież.
00:15:56Nie, ja wiem, wiem, wiem, że jesteś dobrym chłopcem i dlatego właśnie zwracam się do ciebie.
00:16:03Chodzi o drobną pożyczkę.
00:16:06Rozumiesz, wolałbym, żeby obcy ludzie nie wiedzieli, że jestem bez pieniędzy.
00:16:10I to właśnie teraz.
00:16:15Właśnie teraz.
00:16:17Ile?
00:16:17Ile stryjowi potrzeba?
00:16:18Niewiele, niewiele, mój chłopcze.
00:16:20To krótkoterminowa pożyczka, bo właśnie teraz.
00:16:25No, ale to tajemnica.
00:16:28Zresztą powiem ci, ponieważ widzę, że cię bardzo zainteresowało, dlaczego powiedziałem właśnie teraz.
00:16:38Słuchaj.
00:16:40Wracam na scenę.
00:16:41Tak, to już prawie załatwione.
00:16:44Widzę, że się ten bardzo przejąłeś.
00:16:46No, nie dziwię się.
00:16:47To sensacja.
00:16:49Dziękuję.
00:16:50Chwileczkę, zaczekaj jeszcze.
00:16:54Zanotuję ten dług.
00:16:57Konto Janusza.
00:16:58Ależ to drobiazg stryj.
00:17:00A właśnie dlatego, że drobiazg.
00:17:06No, teraz już wszystko w porządku.
00:17:10Dziękuję ci, Horace.
00:17:13Horace?
00:17:15Tak powiadał do swego Biela mój wielki brat, Ham.
00:17:20O, no, no, no tak.
00:17:24I zagadaliśmy się już.
00:17:26Ósma dochodzi.
00:17:28Będzie kłopot, jeżeli się spóźni.
00:17:29Nie gniewaj się, że już uciekam.
00:17:31Dobranoc, stryj.
00:17:32KONIEC!
00:17:33KONIEC!
00:17:34KONIEC!
00:17:35KONIEC!
00:17:36KONIEC!
00:17:37KONIEC!
00:17:38KONIEC!
00:17:39KONIEC!
00:17:40KONIEC!
00:17:41KONIEC!
00:17:42KONIEC!
00:17:43KONIEC!
00:17:44KONIEC!
00:17:45KONIEC!
00:17:46KONIEC!
00:17:47KONIEC!
00:17:48KONIEC!
00:17:49KONIEC!
00:17:50KONIEC!
00:17:51KONIEC!
00:17:52KONIEC!
00:17:56Dzień dobry.
00:18:26Dzień dobry.
00:18:56Wyobrażam sobie, jak bardzo musi cierpieć ten człowiek.
00:18:59Ale mój Januszku, to jest niezdrowy sentymentalizm.
00:19:03Przestanie żyć przestępca, który pozbawiał życia innych.
00:19:07Zbrodnia chyba nie może ujść bezkarni.
00:19:09Wiem, wiem. Ale to nie wszystko jedno.
00:19:11Jeżeli ktoś zabija w uniesieniu...
00:19:13Może byś lepiej zapań?
00:19:14Dziękuję.
00:19:16Nie, Januszku.
00:19:18Bronisz sprawy, która się obronić nie da.
00:19:24Wybaczać każde zło, to tak jak godzić się z nim.
00:19:28A dopóki istnieje sprawiedliwość, to tak myśleć nie wolno.
00:19:34Ale ty jakiś zmęczony jesteś.
00:19:37Nie, ojcze.
00:19:38Tylko myślę, że przecież każdy z nas, i ty i ja, możemy się znaleźć w podobnej sytuacji jak ten nieszczęśliwiec.
00:19:44Co ty wygadujesz?
00:19:46Przecież to jest niemożliwe.
00:19:47Dlaczego?
00:19:48No dlaczego, dlaczego?
00:19:49Dlatego, że mamy wolę, rozum, no wreszcie rozsądek go.
00:19:53Ej, Januszku, Januszku.
00:19:55Kiedy byłeś małym chłopcem, to chowaleś się tam za kotary i krzyczaleś do mnie stamtąd.
00:20:01Bum!
00:20:02Myślałeś, że mnie w ten sposób nastraszysz.
00:20:05Co?
00:20:06No teraz na takie bum jesteś za duży.
00:20:09Tylko egzaltujesz się niepotrzebnie takimi małymi drobiazgami.
00:20:13Ale zupełnie tak jak ten twój zwariowany stryj, Ryszard.
00:20:18Nie mów tak ojcze.
00:20:19Wiesz przecież, że go kocha.
00:20:22Widziałem go dziś.
00:20:23Jest bardzo mizerny.
00:20:25Tak, no psiłem cię, żebyś go unikał.
00:20:28Choćby dla mojego spokoju.
00:20:29Licho mu kazało zostać tym aktorem.
00:20:32Chciał uszczęśliwiać ludzkość ze sceny.
00:20:34Nie dlatego chyba się go wyrzekłeś.
00:20:36Ale mój kochany, przecież to jest zupełna degrengolada.
00:20:39A przy tym nie ma talentu za grosz.
00:20:41Ryszard Gołębie Serce, ja go nazywałem.
00:20:43Dobrze powiedziałeś.
00:20:45Ryszard Gołębie Serce.
00:20:51Dzień dobry.
00:20:52Dzień dobry.
00:20:52Dzień dobry.
00:20:52Dzień dobry.
00:20:56Dobry wieczór.
00:20:58Dobry wieczór, panie Ryszardzie.
00:21:00Dzień dobry.
00:21:01Dobry wieczór.
00:21:02No, a co u was słychać?
00:21:04Wie pani, znalazłem w domu jakieś takie stare portki.
00:21:12Może się nadadzą dla Wicka.
00:21:14Mój Boże, dziękuję.
00:21:15A pan taki dobry.
00:21:16Jaki tam dobry.
00:21:17Niepotrzebne mi to daje.
00:21:18Jakby były potrzebne, to bym nie dał.
00:21:20Ale, ale pan tylko tak mówi.
00:21:22Ale bzdury nie lubię takich tam.
00:21:24No, a jak z Basią?
00:21:27Lepiej się ma?
00:21:28Lepiej, lepiej trochę już.
00:21:30Wiesz, Basiu, spotkałem naszego wspólnego przyjaciela.
00:21:44Puka.
00:21:45Siedział na drzewie i grał z wiewiórką w trzy karty.
00:21:50Kiedy mnie zobaczył, zeskoczył i powiada
00:21:53Nie zna pan jakiej chorej dziewczynki, która by chciała mieć lusterko.
00:21:59Mam akurat o jedno za dużo.
00:22:02No i wiesz co?
00:22:04Daw mi je.
00:22:06Widzisz?
00:22:07O, masz.
00:22:09Dziękuję, dziękuję.
00:22:11No dobra, dobra.
00:22:12Ale teraz już śpij, co?
00:22:13Niech pan mi opowie jeszcze o półku.
00:22:17No dobrze, ale potem będziesz grzecznie spać, co?
00:22:19Już senne łudzą się marzenia.
00:22:25Oto noc letnia.
00:22:28Sen nam wiesie.
00:22:31Operą zasnął przy księżycu.
00:22:35Tytania, powąka się po lesie.
00:22:45Gotują w czarnoksięskiej kuchni
00:22:49Sny małym dzieciom leśne duszki.
00:22:54Sen nocy letniej
00:22:57Najpiękniejszy skradnie dla Ciebie Bóg u wróżki.
00:23:07Mamo, kocham go.
00:23:09Jestem szczęśliwa.
00:23:12Bądź i Ty szczęśliwa.
00:23:13Słuchno, moja maleńka.
00:23:17Mamo, czyś Ty kiedy tak kochała?
00:23:21Może.
00:23:22Dobry wieczór.
00:23:24Dobry wieczór, Pani.
00:23:27Pan Ryszak, to się się cieszy.
00:23:30Dobry wieczór, ptaku rajski.
00:23:32Dobry wieczór.
00:23:33Zosadziłam Panu najulubiejszą potrawę.
00:23:37O.
00:23:40Instynktownie czuję.
00:23:42Pomidorowa z uchwa.
00:23:43Widzi Pani, jak to takie słabostki kulinarne zbliżają ludzi.
00:23:48Ale niech się Pani nie cieszy.
00:23:50Zanudzam Panią codzień i...
00:23:52Przepraszam.
00:23:54Spotkałem na ulicy ich tam...
00:23:56Biedne to, goły to.
00:23:58Dobrze.
00:23:59Dobrze, uszyję Panie Ryszardzie.
00:24:01No ale niechże Pan siada.
00:24:05Panie Ryszardzie,
00:24:06czy nie ma Pan krednych garda?
00:24:10Ja?
00:24:11Nie, ja...
00:24:12Nie mam krewnych i nie mam nikogo.
00:24:16Oprzywam cudze dzieci,
00:24:17a swojego nie upilnowałam.
00:24:18Rena jest zakochana.
00:24:22O, a...
00:24:23Któż to taki?
00:24:25Romeo.
00:24:27No, ba.
00:24:29Jeżeli tak, Julio,
00:24:30to...
00:24:31idź, wać, panna, do klasztoru.
00:24:34Niestety nie.
00:24:36Idę z moim meo na koncert.
00:24:38Niech sprzyja muzyka
00:24:40milosnym zamiarom.
00:24:42Niech sprzyja muzyka
00:24:43milosnym zamiarom.
00:24:44Niech sprzyja muzyka
00:24:45milosnym zamiarom.
00:24:47Niech sprzyja muzyka
00:24:48milosnym zamiarom.
00:24:49Niech sprzyja muzyka
00:24:50milosnym zamiarom.
00:24:52Niech sprzyja muzyka.
00:24:53Niech sprzyja muzyka.
00:24:53Niech sprzyja muzyka.
00:24:54Panno Reno, klienci czekają.
00:25:20Panno Ludwiko,
00:25:22niech pani się wysili
00:25:23na grzeczność dla klienta.
00:25:26Panie Wąsik,
00:25:28niech pan zapomni
00:25:29o łączącym nas pokrewieństwie.
00:25:32Panna Laska ma za dużo pracy.
00:25:35Trzeba jej dać kogoś
00:25:36do...
00:25:37Panie Wąsik,
00:25:40pan do reszty z dzieci
00:25:41miał sprzedając za babki.
00:25:43Zwalniam pana.
00:25:45Proszę zwrócić się do kasy
00:25:46po resztę należności.
00:25:48Panie dyrektorze,
00:25:49jest mi śmiertelnie przykro.
00:25:50Proszę.
00:25:52Wytłumaczę krótko.
00:25:53Niech pan tego nie robi.
00:25:54Będzie jeszcze krócej.
00:25:55To moja wina.
00:25:57To ja namówiłam do tego Wąsika.
00:25:59Nadszedł świeży transport sukiem.
00:26:02Proszę tym się zająć.
00:26:03Panie dyrektorze,
00:26:18w imieniu całego personelu, proszę,
00:26:23by zechciał pan wybaczyć Wąsikowi.
00:26:26Tu myśmy wykorzystały
00:26:27dla rozrywki jego talent naśladowczy.
00:26:33Proszę.
00:26:39Proszę.
00:26:40Panie dyrektorze,
00:26:48niech pan tu przede mną popisze się
00:27:02swoją sztuką.
00:27:04Panie dyrektorze...
00:27:06Co, odmawia pan?
00:27:07Nie, ale...
00:27:09Czekam.
00:27:10Bo ja...
00:27:11Co?
00:27:13Proszę o ołówek.
00:27:19Proszę się stale uśmiechać.
00:27:22To zachęca kupujących.
00:27:24Dalej.
00:27:26Pan jest źle wychowany.
00:27:29Dziękuję panu za pracę.
00:27:32Dosyć.
00:27:35Przeliczył się pan w swoich wybrykach.
00:27:38Myślał pan,
00:27:39że pana uratuje pokrewieństwo ze mną.
00:27:43Piękny talent.
00:27:45Rzemiosło blazna.
00:27:48Mówię teraz poważnie.
00:27:50Dziękuję panu za pracę.
00:27:52A...
00:27:53A to pokrewieństwo
00:27:55z panem
00:27:56nie przyniosło mi dotychczas nic
00:27:58prócz poniżenia.
00:28:02Niech mnie pan wydziedziczy.
00:28:04Wyjście.
00:28:16Panie rozumie.
00:28:19Nie mogłem dłużej być zabawką tego smarkacza.
00:28:22Niech pani zostanie.
00:28:25Chciałbym z panią
00:28:26pomówić poważnie.
00:28:31Nie chciałbym być
00:28:32dla pani
00:28:34przedmiotem drwiny.
00:28:38Uczucie, z którego inni
00:28:39czynią sobie rozrywkę,
00:28:42dla mnie
00:28:43jest
00:28:44podstawą życia.
00:28:46proszę mnie dobrze zrozumieć.
00:28:51Nie żądam od pani zbyt wiele.
00:28:54Chciałbym zabezpieczyć pani życie
00:28:56bez utraty i goryczy.
00:28:58Ja pana nie rozumiem.
00:28:59pragnąłbym wiele dać kobiecie,
00:29:02którą bym pokochał.
00:29:04Gdyby pani mogła...
00:29:08Panie dyrektorze, nie mogę.
00:29:09Wszystko się śmiertelnie skąpiwało,
00:29:12panu Kazimieru.
00:29:14Serce wynoszę stąd puste,
00:29:16jak wypalony piec.
00:29:17Wiatr i popiół.
00:29:19Popiół i wiatr.
00:29:21Proszę mi wybaczyć.
00:29:22Byłam chwilami przykra dla pana.
00:29:24Po prostu nie brała mnie pani na serio.
00:29:27A co pan teraz zamierza robić?
00:29:31Prawdopodobnie zostanę trębaczem.
00:29:33Śmiertelnie lubię trąbić.
00:29:35Życzę panu dużo szczęścia.
00:29:43Jesteś mądrzejsza w miłości ode mnie.
00:29:58Służę ogniem.
00:30:01Dziękuję.
00:30:05Dziękuję.
00:30:07Proszę.
00:30:12Smutno nam będzie bez wąsiówa.
00:30:15Bardzo mi go żal.
00:30:17Mam wrażenie, że on ciebie naprawdę kocha.
00:30:20Uproszę cię.
00:30:21Nie mówmy o tym.
00:30:24Jan już pewnie czeka na ciebie.
00:30:26Jak wyjdziesz,
00:30:27powiedz mu, że nie będę mogła się dziś z nim zobaczyć.
00:30:31Mam jeszcze mnóstwo roboty.
00:30:35Dobry wieczór.
00:30:52Rena jeszcze jest bardzo zajęta.
00:30:55Gdyby pan chciał,
00:30:56to moglibyśmy iść do jakiejś kawiarni.
00:30:57Dziękuję pani.
00:30:59Zaczekam tutaj.
00:31:00Jak pan woli.
00:31:03Wspanialne.
00:31:05Rena właśnie prosiła,
00:31:07żeby panu powiedzieć,
00:31:08żeby pan na nią więcej nie czekał.
00:31:12Serwus.
00:31:12Renu,
00:31:33co się stało?
00:31:34Dlaczego mnie unikasz?
00:31:35Januszu,
00:31:38błagam cię,
00:31:39nie pytaj mnie dziś o nic.
00:31:40Co ukrywasz przede mną?
00:31:43Myślałam wiele o naszej
00:31:44miłości.
00:31:49Musisz o mnie zapomnieć.
00:31:51Zapomnieć?
00:31:52Czemu?
00:31:54Kto tego żądał?
00:31:56Życie, Januszu.
00:31:57Mało znam życie,
00:31:59ale wiele marzyłam.
00:32:02Zbyt przywiązałam się
00:32:03do marzeń o tobie.
00:32:05Nie myśląc o tym,
00:32:06że świat jest
00:32:07bardzo surowym sędzią.
00:32:09Zwątpiłaś we mnie.
00:32:10Nie, Januszu,
00:32:11tylko...
00:32:11Wysłuchaj mnie, Renu.
00:32:13Ja powiem wszystko,
00:32:14skoro ty nie chcesz nic mówić.
00:32:16Zamęcza cię otoczenie.
00:32:18Goni za tobą ludzka zawiść.
00:32:20Obmowa,
00:32:21szyderstwo,
00:32:22półsłówka.
00:32:24Wiem, że cierpisz przez to.
00:32:25Masz za trudą każdą chwilę.
00:32:27Ale kto to?
00:32:29Mali ludzie.
00:32:30Kto drwi z miłości,
00:32:32ten nie przeżył jej nawet we śnie.
00:32:34Januszu.
00:32:34Muszę z tym skończyć.
00:32:36To nie takie proste.
00:32:37Proszę państwa, zamykam.
00:32:40Pomówię z ojcem.
00:32:41On na pewno
00:32:42nie stanie nam na przeszkodzie.
00:32:44Zdawałoby się
00:32:45chłopak rozsądny
00:32:46i naraz i dyla.
00:32:49Żenić się.
00:32:49Ojcze.
00:32:50To szczęście całego życia.
00:32:52Chcesz, żebym się jej wyrzeb?
00:32:53Ale skąd, żeż ty możesz wiedzieć,
00:32:56czy jej uczucie jest prawdziwe?
00:32:58To idealna dziewczyna.
00:32:59No, no, no, no, no.
00:33:01Jakżeż można ryzykować
00:33:02małżeństwo z idealem,
00:33:04który się znali od kilku dni?
00:33:06No, no, no, no.
00:33:07No, no, no, no.
00:33:07No, no, no, no.
00:33:08No, no, no, no.
00:33:08No, no, no, no.
00:33:08No, no, no, no, no.
00:33:08No, no, no, no, no.
00:33:08No, no, no, no, no, no, no.
00:33:08No, no, no, no, no, no, no, no, no, no.
00:33:11No, no, no, no, no, no, no, no.
00:33:11Przyznaj się, ojcze.
00:33:12Boisz się mezaliansu?
00:33:14A, to.
00:33:16Bo, wiecie, pewnie nikt nie pozna,
00:33:19że jeszcze przed miesiącem
00:33:21siedziała za ladą
00:33:22i zachwalała towarem w dwadach.
00:33:24A co do mezaliansu, no, chyba.
00:33:27Wyśmiewasz ją, ojcze?
00:33:29Ja mówię, czy ty naprawdę wierzysz,
00:33:31że ta dziewczyna ciebie kocha?
00:33:33Wierzę.
00:33:33Jest dobra, szczera.
00:33:36Kocham ją.
00:33:37No, wiesz, gdybyśmy się żenili z każdą kobietą, w której się kochamy,
00:33:43no to na świecie panowałoby wielożeństwo.
00:33:45Co mi chcesz zaproponować?
00:33:47Mój drogi, kochaj się, szalej i nie trość się o nic.
00:33:53Zmartwienia to już mnie pozostaw.
00:33:55W twoim wieku tylko wtedy jest się na świecie szczęśliwym,
00:33:58gdy się o tym świecie zapomina.
00:34:00Nie wierzę w jej miłość.
00:34:03Jesteś niesprawiedliwy, jak możesz, nie znasz jej wcale.
00:34:07Ale może byś się uspokoił, tutaj nikogo nie przeradzi.
00:34:10Obejdę się bez twojej pomocy, a więc, że w twoich słowach jest więcej niż niesprawiedliwość.
00:34:16No, Januszko, no, uspokój się, co się z tobą dzieje.
00:34:20Ja po prostu boję się o ciebie.
00:34:22Jestem twoim ojcem, kocham cię.
00:34:25Nie wierzę w twojej miłości.
00:34:29Uuu, niedobrze.
00:34:33Chciałbym mówić z panem Szalskim.
00:34:49A tego rodzaju dziewczyny, które mają cały szereg westchnień,
00:34:55dąsów, taprysów.
00:34:58Nie chciałbym, żeby mój syn doznał rozczarony.
00:35:01Jeżeli takie rzeczy traktuje się poważnie, pociąga to za sobą munkę, steradę, a potem pustkę.
00:35:16A to już jest najgorsze.
00:35:18Panie dyrektorze, czy to porządna dziewczyna?
00:35:22Cóż, ekspedyentka.
00:35:25Bardzo porządna pracownica.
00:35:29Syn pański jest zakochany,
00:35:31a miłość nie dba o to, czy prowadzi po stopniach palacu, czy po wytartych schodach na poddasze.
00:35:40Mnie obchodzi tylko strona moralna tej dziewczyny.
00:35:44No cóż, biedny chłopiec.
00:35:50Trzeba, żeby od swych zamiarów odstąpił?
00:35:53Nie bardzo rozumiem.
00:35:55Panie prokuratorze, nie chciałbym, żeby pan mnie źle zrozumiał.
00:36:00Nie chciałbym również w związku z tą dziewczyną poruszać moich spraw osobistych.
00:36:06A, przepraszam. Dziękuję. Wszystko, co chciałem wiedzieć.
00:36:10Proszę płacić.
00:36:13Więc mam złamać serce córki dlatego,
00:36:17że wymaga tego pańska miłości duma ojcowska.
00:36:21A czy jest pan w stanie zrozumieć, co się dzieje w moim sercu?
00:36:26W sercu matki?
00:36:27Proszę pani, każdy na swój sposób broni szczęścia swojego dziecka.
00:36:32Ja w tej chwili nie bronię już szczęścia mojej córki.
00:36:36Ale jej honoru.
00:36:38Honoru?
00:36:39Tu chodzi o rzeczy prostsze, wie panie.
00:36:43Ta ich miłość jest, jakby to powiedzieć,
00:36:47bo jest niestosowna.
00:36:50Dlaczego niestosowna?
00:36:53Niech mi pani oszczędzi odpowiedzi na to pytanie.
00:36:56Proszę.
00:36:57Niech pan mówi. Proszę się nie krępować.
00:37:00Więc otwarcie mówiąc,
00:37:02chciałbym, żeby mój syn przez to się dręczyć.
00:37:07Przecież życie córki pani bez mojego syna jest dosyć urozmaicone.
00:37:12Przepraszam pana.
00:37:14Już na ten skończymy naszą rozmowę.
00:37:16Jak pani sobie życzy.
00:37:17Chciałem zakomunikować pani,
00:37:24że muszę zrezygrować z pani prac.
00:37:27Za co, panie dyrektorze?
00:37:30Ostatnio wiele się zmieniło.
00:37:33Rozmawiał ze mną prokurator Garda.
00:37:38Prokurator Garda?
00:37:40Sądzę, że to nazwisko pani dobrze zna.
00:37:46Pani spalamuciła mu syna?
00:37:48Ja.
00:37:49Tak twierdzi prokurator Garda.
00:37:51To kłamstwo, niechcenne kłamstwo.
00:37:53Ja jestem tego samego zdania.
00:37:56Wiem, że jest przeciwnie.
00:37:59To on zabrał pani spokój i dobrą opinię.
00:38:03Moja opinia to podwary.
00:38:06Niech pani nie tłacze.
00:38:15Młodość ratuje się sama.
00:38:20Mój wiek jest trudniejszy.
00:38:25Próbowałem bronić się przed własną słabością.
00:38:31Uczucie do pani przyszło.
00:38:33Wbrew moim wysiłku.
00:38:36Wbrew mojej dumie nawet.
00:38:45Pagnąłbym widywać panią codziennie w pracy.
00:38:48Jakby dotąd.
00:38:50Niech pani zerwie z młodym Gardą.
00:38:56Trzeba to sobie wyklomaczyć.
00:38:59Czekam jutro wieczorem na odpowiedź.
00:39:05Sądzę, że da mi pani znać osobiście.
00:39:09Gdzie mam pana zawiadomić?
00:39:11U mnie. W domu.
00:39:19Ivana.
00:39:21W domu.
00:39:22Dzień dobry.
00:39:52O, ptak urański, nadfrunęłaś. Ja tu właśnie stoję, bo coś od rana sercem i szefnowu będzie powiderowa zupa.
00:40:03Panie Ryszardzie, chciałam z panem pomówić.
00:40:07Zwierzenia?
00:40:08Tak.
00:40:09No widzi pani, jak takie słabostki kulinarne zbliżają ludzi.
00:40:17Wiedziałem, że dojdziemy szybko do porozumienia.
00:40:19Skoro pan dyrektor twierdzi, że to dla dobra Reni, że lepiej będzie, jeśli Janusz z nią zerwie, i skoro w ten sposób oddaje przysługę panu dyrektorowi...
00:40:32I sobie?
00:40:33Jak to?
00:40:35Janusz Garda jest bardzo w przystojnym.
00:40:38Pani się nim interesuje?
00:40:41A rywalizacja z paną Reną?
00:40:42Trudna.
00:40:43Panie dyrektorze, jestem jej przyjaciółką.
00:40:47Wiem, wiem.
00:40:47A co do tej rywalizacji, to lekka przesada.
00:40:54Gdybym tylko zechciał...
00:40:55A ten lepiej, i ten lepiej.
00:40:58Jeśli jutro dowiem się od panu Reny, że postanowiła zerwać z gardą, będzie to zasługą pani.
00:41:03Zdjęcie.
00:41:05Zdjęcie.
00:41:08Halo?
00:41:10Tak.
00:41:12Nie.
00:41:13Dziś zjem na mieście.
00:41:14Ale jutro, na ósmą wieczorem, proszę przygotować kolację na dwie osoby.
00:41:20Tak.
00:41:20Dla dobra matki powinnam pójść do Szarskiego.
00:41:42Ale ja tego zrobić nie mogę.
00:41:44No pewnie, że nie.
00:41:47Ja się na to zgodzić nie mogę.
00:41:50Zaniec, zaniec.
00:41:53Niech pan pomyśli tylko.
00:41:56Janusz.
00:41:58No pewnie, pewnie.
00:42:01Wrałbym umrzeć.
00:42:03No pewnie, że to jest umrzeć może nie.
00:42:08Ale ani pani nie umrze, ani pani tam nie pójdzie.
00:42:18O.
00:42:20Przepraszam, czy tu mieszka pan na łaska?
00:42:32O, przepraszam, ale...
00:42:33Ale nie ma jej w domu.
00:42:35Czy pani jest tego pewna?
00:42:36W sklepie mi powiedziano, że dostała urlo.
00:42:38Tak, ale Leni nie ma.
00:42:41Jestem jej matką.
00:42:42Bardzo się cieszę.
00:42:44Jestem garda, Janusz.
00:42:47Przepraszam bardzo, że nie mogę pana wprócić do mieszkania.
00:42:51Ale Leni przez zapomnienie wzięła ze sobą klucz.
00:42:54Wiem o panu wszystko.
00:42:58Wszystko dobre.
00:43:01Wierzę, że pan nikomu nie pozwoli jej skrzywdzić.
00:43:06A matka?
00:43:07Co będzie z matką?
00:43:09Matka?
00:43:11No cóż, matka.
00:43:14Ale nie niszcz swojej młodości.
00:43:18Proszę powiedzieć, pan Nierenie, jak wróci, że byłem tutaj.
00:43:21Do widzenia, panu.
00:43:22Do widzenia.
00:43:23Chciałem ci pomóc, mamuśu.
00:43:51Reni.
00:43:53Ja słyszałam wszystko.
00:43:57Och, mamusiu.
00:43:59Uspokój się.
00:44:03Byłam po prostu trochę przeczulona.
00:44:06To nie wydaje mi się teraz takie okropne.
00:44:10Reni.
00:44:12Szalski powiedział, że jestem dla niego.
00:44:14A Janusz.
00:44:17Janusz.
00:44:20Prawdę mówiąc, mamusiu, przestałam wierzyć w miłość.
00:44:23Sentymentalizm.
00:44:27Trzeba zacząć chodzić po ziemi.
00:44:29Mieć trochę więcej zdrowego rozsądku.
00:44:31Reniu.
00:44:32W twoim wieku nie wolno tak mówić.
00:44:38Później to jest pójść do Szalskiego dla mnie.
00:44:41Reniu.
00:44:42Ja.
00:44:44Ja nie znosłam takiej ofiary.
00:44:47A przecież, przecież ja mogę jeszcze pracować.
00:44:50Pan Bóg nam to pomoże.
00:44:53Reniu, ty tego nie zrobisz.
00:44:55Bo...
00:44:55To by...
00:44:59To by mnie zabiło.
00:45:06Halo.
00:45:07Czy to pan Garda?
00:45:08Panie Januszu, niech pan nie odpada słuchawki.
00:45:11Ostrzewam pana, że rena dziś wieczorem będzie w mieszkaniu Szalskiego, o 8.
00:45:16A kto przy aparacie?
00:45:17Kolacja na dwie osoby.
00:45:19Pytam, kto przy aparacie?
00:45:21Tu prokurator Garda.
00:45:22Nie mogę, Januszu.
00:45:32Dzisiaj nie mogę.
00:45:33Mama źle się czuje.
00:45:35Od jakiegoś czasu traci pamięć.
00:45:37Muszę z nią zostać.
00:45:39Szkoda.
00:45:40Myślałem, że pójdziemy dziś na koncert.
00:45:42No trudno.
00:45:43Zajmę się wobec tego przeprowadzką.
00:45:45Już dziś będę spał u kolegi.
00:45:47Wyprowadzasz się od ojca?
00:45:49Nie, nie, nie trzeba, Januszu.
00:45:50Po co ten pośpie?
00:45:52Po co?
00:45:52Przecież to przyspieszy nasze nowe życie.
00:45:55Do jutra.
00:45:56Do jutra.
00:45:58Pamiętaj.
00:46:00Cokolwiek by się stało, tylko ciebie jednego kocham.
00:46:04Pamiętaj.
00:46:22Więc widzę, że się jednak wyprowadzasz.
00:46:36Tak, ojca.
00:46:37I to taka nieodwołalna decyzja, tak?
00:46:40Tak.
00:46:42Dla tej dziewczyny?
00:46:44Dla nas obojga.
00:46:45Dla nas obojga.
00:46:48A nie boisz się mnie stracić?
00:46:49A ty?
00:47:05Dowiedziałem się o niewielu rzeczy.
00:47:07Nie mówiłem o tym, bo...
00:47:09Bo nie chciałem sprawiać ci przykrości.
00:47:13Jednak gdybym milczał dłużej, wyglądałoby, że pomagam tej dziewczynie oszukać ciebie.
00:47:19Proszę, ojca.
00:47:22Tak jest.
00:47:23Wiem dużo i dlatego to mnie oburza.
00:47:26Żal mi cię.
00:47:27To kłamstwo.
00:47:28Czekaj.
00:47:29Miałeś z nią spędzić dzisiejszy wieczór, czy tak?
00:47:33Odpowiedziała ci, że nie ma czasu, że ma wieczór zajęty.
00:47:36Może nawet tłumaczyła się chorobą matki.
00:47:38Skąd wiesz, przecież...
00:47:39Nie przerywaj.
00:47:40Otóż dowiedź się, że Panna Łaska dzisiejszy wieczór spędzi u swojego przyjaciela.
00:47:47Pana Szalskiego.
00:47:49Podwiedza go bardzo często i to zawsze koło godziny ósmy.
00:47:52To kłamstwo.
00:47:52Podłe kłamstwo.
00:47:53Łupcze.
00:47:54Nie skłamałbym nawet dwóchczas, gdybym miał ciebie utracić.
00:47:58Wierzysz mi?
00:47:59Nie.
00:48:03O jak mi dziś smutno rozstawać się z tobą.
00:48:08Pamiętasz, mamusiu, mój pierwszy koncert?
00:48:11Powiedziałam ci wtedy, że jestem szczęśliwa.
00:48:15Dzisiaj nie wyglądasz na szczęśliwą, Reni.
00:48:19Czy ten Szalski nie dokucza ci już?
00:48:26Wyjechał, mamusiu.
00:48:30Pozdrowy ode mnie, Janusza.
00:48:31Do zobaczenia.
00:48:32No.
00:48:33Zdjęcia i montaż
00:49:03Zdjęcia i montaż
00:49:33Zdjęcia i montaż
00:50:03Zdjęcia i montaż
00:50:33Zdjęcia i montaż
00:51:03Zdjęcia i montaż
00:51:33Zdjęcia i montaż
00:52:03Zdjęcia i montaż
00:52:33Zdjęcia i montaż
00:53:03Zdjęcia i montaż
00:53:32Zdjęcia i montaż
00:54:02Kareł
00:54:33Zdjęcia i montaż
00:55:04Szalski zaczął mnie ostatnio zabywać
00:55:06Obchodziłam go coraz mniej
00:55:08Wczoraj powiedział, że ma wieczór zajęty
00:55:10Poszłam do niego
00:55:12Nie chciał mnie wpuścić, ale weszłam
00:55:14Zobaczyłam stół nakryty
00:55:16Na dwie osoby
00:55:17Zrozumiałam, że oczekiwał innej kobiety
00:55:19Powstała między nami sprzeczka
00:55:21Chciał mnie wyrzucić
00:55:22A więc przyjemniejszym, że oczekiwała wąsa
00:55:39Zdjęcia i montaż
00:55:39Tak, tak. To ja zabiłam. Nie chciałam powiedzieć prawdy. Tak, uderzyłam go.
00:55:44Nie uderzyła pani.
00:55:49Panie sędzio, wszedłem zaznaczy. To nieprawda, nieprawda.
00:55:51Proszę o spokój. Zabiłem Artura Szanskiego.
00:55:55Ja?
00:55:57Reino!
00:56:03To mój syn.
00:56:05Panowie zechcijcie badać, nie licząc się z moją obecnością.
00:56:15Więc pan jest zabójcą Szanskiego?
00:56:18Tak, ja.
00:56:20Ze chce nam pan powiedzieć, co pana skloniło do tego postępu?
00:56:28Czy przypadkiem nie kobieta panowie pozwolą?
00:56:35Może ja to objaśnię.
00:56:37Ojcze, ja sam powiem.
00:56:38Nie przerywaj.
00:56:40Już dosyć powiedziałeś.
00:56:42Jeśli mój syn zawinił, no to powinien być karany jak każdy przestępca.
00:56:49Ale on nie jest winien.
00:56:51Jestem tego pewien.
00:56:53Poznał tę dziewczynę.
00:56:55Laską.
00:56:58Ostrzegałem go przed nią.
00:57:00Sama tu przed chwilą zeznał, że była przyjaciółką Szanskiego.
00:57:04Więc kiedy się dowiedział, że ciąży na niej podejrzenie, przyszedł by ją ratować.
00:57:10I wziąć winę na ziemi.
00:57:12Przekonają się panowie, że on nie wie o niczym.
00:57:16Nie będzie mógł nawet dowieść, że był u Szanskiego.
00:57:21Januszu, ja wiem, to jest niemożliwe.
00:57:25Ty nie mogłeś tego uczynić.
00:57:27To ja zabiłem Artura Szalskiego.
00:57:38Więc twierdzi pan...
00:57:41Ja zabiłem Artura Szalskiego.
00:57:45Czy pan ma rewolwer?
00:57:48Tak.
00:57:50Nosi go pan przy sobie?
00:57:51Tak.
00:57:53To dziwne.
00:57:54Ktoś, kto nosi rewolwer w kieszeni, nie zabija uderzeniem w głowę.
00:58:00Czy pan był Cisinawskiego?
00:58:01Przecież nie jestem obłąkany.
00:58:05Więc?
00:58:07Słucham.
00:58:09Alo?
00:58:11No tak, natychmiast.
00:58:15Proszę mówić.
00:58:16Szalski sięgnął po ciężkie szczypce leżące na kominku.
00:58:20Sądziłem, że chce mnie uderzyć.
00:58:22Straciłem panowanie nad sobą, wyrwałem mu je z ręki i uderzyłem.
00:58:26Nie da się.
00:58:44Czy to pańska papierośnica?
00:58:46Tak, moja.
00:58:47Przed chwilą znaleziono ją w mieszkaniu zabitego.
00:58:51Śledztwo właściwie już jest skończone.
00:58:55Mój syn zabił człowieka, winien być aresztowany.
00:58:58Dlaczego pań kłamała?
00:58:59Przelskiego zabił Janusz Garda?
00:59:00Przelskiego zabił Janusz Garda?
00:59:01Przelskiego zabił Janusz Garda?
00:59:02Ja zabiłam.
00:59:03To nieprawda.
00:59:04Przelskiego zabiła.
00:59:05To nieprawda.
00:59:06Przelskiego zabiła Janusz Garda?
00:59:07Przelskiego zabiła Janusz Garda?
00:59:08Ja zabiłam.
00:59:09To nieprawda.
00:59:10A poza tym nie łączyło paniom nic z Szalskim.
00:59:11Mój syn zabił człowieka, winien być aresztowany.
00:59:13Mój syn zabił człowieka, winien być aresztowany.
00:59:15Dlaczego pań kłamała?
00:59:16Ślalskiego zabił Janusz Garda?
00:59:17Ja zabiłam!
00:59:18To nieprawda.
00:59:19A poza tym nie łączyło panią nic z Szalskim.
00:59:23Dlaczego pani kłamała?
00:59:27Szalskiego zabił Janusz Garda.
00:59:29Ja zabiłam.
00:59:31To nieprawda.
00:59:33A poza tym nie łączyło panią nic z Szalskim.
00:59:38Nie mieszkałaby pani z matką w jednym pokoju.
00:59:41Nie zalegałaby pani z opłatą komórnego.
00:59:44Pani kocha Janusza Gardę.
00:59:46Chce go ratować, oskarżając siebie samą.
00:59:50To niechżeż je pani przyzna.
00:59:55Pani poświęcenie jest teraz bezcelowe.
00:59:59Sam prokurator Garda wyszedł przed chwilą przekonany o inię swojego syna.
01:00:04Niechżeż pani podpisze zeznanie.
01:00:13Podpisze zeznanie.
01:00:20ZEWIĘ101
01:00:34KONIEC
01:01:04Być albo nie być. Oto jest pytanie. Jest i w istocie szlachetniejszą rzeczą pozostać losu, przyjąwszy wyzwanie, czy odejść, zasnąć. Niech świat sam się toczy w tym senie.
01:01:30Panie Ryszardzie. Co? Na litość bosko nie ma nigdzie mojej matki. Nie wiem co robić. Niech mi pan pomoże. Już naturalnie. Już zaraz biegnę. Wszystko będzie dobrze. Z powodów od dyrekcji niezależnych przedstawienie zostaje zawieszone. Kurtyna.
01:02:00Prenio.
01:02:02Prenio.
01:02:06Dobra.
01:02:08O mój Boże. Co się pani stało? Co? Za słabo? Nie wiem. Nie pamiętam. To może pani do mnie zajdzie. Ja pani wody dam. Dobrze?
01:02:16Co? Co słabo? Nie wiem, nie pamiętam.
01:02:22To może pani do mnie zajdzie, ja pani wody dam, dobrze?
01:02:28Proszę bardzo, coś się pani nie dobrze zrobiło, tak?
01:02:38Jakie to dziwne spotkać się tak po tylu latach, co?
01:02:42Tak, dosyć dziwnie.
01:02:47Czuję się winny wobec ciebie, mój drogi.
01:02:50No nie, winny, ale zostaw, po co takie rzeczy mówić?
01:02:53No tak, ale powinienem był zainteresować się tobą, dopomóc ci, a ja...
01:02:59Ależ ja nie mam żadnego powodu skarżyć się na los.
01:03:03To prawda, może akurat w tej chwili sytuacja jest najlepsza.
01:03:08Ale lada moment sprawy moje wyjaśnią się.
01:03:14Nie wiem, czy już słyszałeś.
01:03:18Wracam na scenę.
01:03:20Tak, mówisz tak, bo...
01:03:24No, bo nie chcesz okazać mi niechęci, prawda?
01:03:27Ech ty, biedaku.
01:03:29Zawsze byleś dobry.
01:03:31Właśnie mówiłem, że wracam na scenę.
01:03:34To bardzo ładnie, że przyszedłeś do mnie właśnie teraz.
01:03:40No, ładnie, nie, nie, nie, nie.
01:03:42Ja nie dlatego przyszedłem, żeby było ładnie.
01:03:44Po co my cały czas mówimy o mnie.
01:03:48Ja chcę mówić o Januszu.
01:03:51A cóż można powiedzieć?
01:03:53Cóż ja, prokurator, mogę powiedzieć o zabójcy?
01:03:58O zabójcach mówią również adwokaci.
01:04:03A to prawie to samo.
01:04:05Zamiast patrzeć na scenę z prawej strony kulis,
01:04:09wystarczy przejść na lewo i stamtąd patrzeć.
01:04:13A zresztą on jest niewinny.
01:04:15Wszystko świadczy przeciwko nim.
01:04:18No, widzisz, to ta zawodowa żyłka każe ci w ten sposób mówić,
01:04:21ale na pewno nie wierzysz w to.
01:04:24Trzeba go ratować.
01:04:26Ale jak?
01:04:28To jest tylko nieporozumienie, które należy wyjaśnić.
01:04:31I ja, i Rena.
01:04:33Dlaczego ty mi ciągle o nim mówisz?
01:04:35Całe to nieszczęście, to wszystko przez te, przez te...
01:04:41Ty stale tak się zachowujesz, jakbyś wykonywał swój zawód.
01:04:44Rena to przyzwoita dziewczyna i mogłaby dużo pomóc.
01:04:49Gdybyś jej ułatwił widzenie z Januszem,
01:04:52na pewno zwierzyłby się przed nią z tego,
01:04:56czego nie chcę powiedzieć tobie.
01:05:02Tomaszu, zrób coś.
01:05:05Przecież to twój syn.
01:05:07Masz rację.
01:05:09Zrobię wszystko, co będę mógł.
01:05:11Wezmę dymisję,
01:05:12przejdę do adwokatury i będę bronił mojego syna.
01:05:17O, o.
01:05:18Dziękuję ci.
01:05:20Bardzo dziękuję.
01:05:22To jest, chciałem powiedzieć, że to świetnie, że tak postanowiłeś.
01:05:24Ojej.
01:05:28Aha.
01:05:29Zagadaliśmy się już, dochodzi.
01:05:32Będzie kłopot, jeżeli się spóźnię.
01:05:34Do widzenia.
01:05:35Straszna pomyłka, Januszu.
01:05:36Nie mogłam ci wówczas powiedzieć prawdy.
01:05:37To już sprawa twojego sumienia.
01:05:38Muszę odcierpieć tę winę.
01:05:39Za siebie i za ciebie.
01:05:40Będę.
01:05:41Będę miał dość czasu na to, aby zapomnieć.
01:05:43Januszu.
01:05:44Przyszło mi ci powiedzieć prawdę.
01:05:46Klamałam tam w śledztwie.
01:05:47Nic mnie z szarskim nie oczyło.
01:05:48Prześladował mnie swoją okropną miłością.
01:05:50Wyrzucił mnie z posady dlatego tylko, że ciebie kocham.
01:05:52Postanowiłam zerwać z tobą dla matki.
01:05:54I za siebie i za ciebie.
01:05:55Będę miał dość czasu na to, aby zapomnieć.
01:05:58Januszu.
01:06:00Przyszło mi ci powiedzieć prawdę.
01:06:03Klamałam tam w śledztwie.
01:06:06Nic mnie z szarskim nie oczyło.
01:06:09Prześladował mnie swoją okropną miłością.
01:06:13Wyrzucił mnie z posady dlatego tylko, że ciebie kocham.
01:06:18Postanowiłam zerwać z tobą dla matki.
01:06:21Groziła nam nędza.
01:06:25Poszłam by mu to powiedzieć.
01:06:28Ale kiedy weszłam do niego, wiedziałam, że ciebie nie wyrzeknę.
01:06:34Nie płacz Renu.
01:06:36Wierzę ci.
01:06:38Wierzysz?
01:06:40Wierzysz?
01:06:42Przyszłam Januszu, żeby ci powiedzieć, że nawet gdybyś to ty zabił,
01:06:47nie przestanę cię kochać.
01:06:48Renu, więc to nie ty.
01:06:51Nie, Januszu.
01:06:55Poczekaj, poczekaj.
01:06:57Co tobie, Januszu?
01:06:59Chyba wiesz, że to nie ja zabił.
01:07:01Januszu.
01:07:03Januszu.
01:07:04Najdelikatniejsza tafka, zechce pani wziąć w palce.
01:07:09Że też go potrafiła tak opętać.
01:07:12Idealna w noszeniu nadaje się na suknie wieczorowe, wizytowe.
01:07:16Co za czasy.
01:07:18Co za czasy.
01:07:20A często tu do niej przychodził ten Janusz?
01:07:22Kto?
01:07:23No ten, co zabił.
01:07:25Nie rozumiem.
01:07:27Czego właściwie pani sobie życzy?
01:07:30Czy pani przychodzi po zakupy, czy do biura informacji?
01:07:34A może na ploteczki?
01:07:36Wypraszam sobie podobne uwagi.
01:07:38Trzecie raz pokazuję ten sam towar jak nieprzytomna i jeszcze dąsy.
01:07:57Przepraszam, proszę o 16 metrów weluru.
01:08:00Słucham pana?
01:08:02Ach, to pan.
01:08:03To ja, panno Kazimiero.
01:08:05Niech, że pani się nie denerwuje.
01:08:07Wszystkim nam śmiertelnie ciężko.
01:08:09Mnie szczególnie.
01:08:11Była pani u ręki?
01:08:13Nie.
01:08:14Jak to? Przecież to pani najlepsza przyjaciółka.
01:08:17Nigdy nie bywam jej prawdziwą przyjaciółką.
01:08:20Rozumie pan?
01:08:22A w tej sprawie najmniej.
01:08:24Gdybym mogła była przewidzieć wcześniej.
01:08:27Nigdy by do tego nie wnoszło.
01:08:31Może po tym, co ci powiem, nie zechcesz mnie znać.
01:08:35Ale ja muszę powiedzieć prawdę.
01:08:37Mów, nie bój się.
01:08:39Mnie dość trudno teraz zdziwić czy dotknąć.
01:08:42To ja zawiniłam.
01:08:44O co ci chodzi?
01:08:45To przeze mnie, Janusz.
01:08:47Coś ty powiedziała?
01:08:48Ale to nie tylko moja wina.
01:08:50Szalski kazał mi wpłynąć na ciebie, żebyś zerwała z Januszem.
01:08:53Mówił, że masz przyjść do niego.
01:08:56Zamawiał przy mnie kolację na dwie osoby.
01:09:00Byłam zazdrosna o Janusza.
01:09:03Zadzwoniłam.
01:09:05Telefon odebrał ojciec.
01:09:07Wyrządziłaś wielką krzywdę.
01:09:08Mreniu, wybacz.
01:09:10Zrobię wszystko, co zechcesz.
01:09:13Chodźmy.
01:09:14Proszę Pani.
01:09:15Czy Pani nic nie pamięta?
01:09:19Proszę Pani, gdzie Pani mieszka?
01:09:25Niech sobie Pani przypomni, gdzie Pani mieszka?
01:09:29Nie pamięta.
01:09:32Nie pamięta.
01:09:35Nie pamięta.
01:09:37Pani tutaj?
01:09:40O, jakżeż się cieszę.
01:09:43Pani Małgorzato.
01:09:45Szukaliśmy Pani.
01:09:47Cały czas.
01:09:49Rena szukała i...
01:09:54Re...
01:09:56Rena...
01:09:57Rena...
01:09:59Rena...
01:10:03Pan Ryszard!
01:10:05Janusz nie mógł planować zabójstwa.
01:10:07Poszedł do Szalskiego, żeby mnie przed nim obronić.
01:10:10Więc to Pani telefonowała do prokuratora Gardy.
01:10:13Po co?
01:10:15Sądziłam, że rozmawiam z jego synem.
01:10:17Szalski ostentacyjnie zamówił przy mnie kolację na dwie osoby.
01:10:22Domyśliłam się, że tu idzie o spotkanie z Reną.
01:10:25O, co?
01:10:27Jestem przekonany, że Szalski chciał się tego wieczora zetknąć z Januszem.
01:10:32Tak i Pani mu to ułatwiła. Czy tak?
01:10:35Dlaczego?
01:10:36Niech Pani przejdzie na chwilę do poczekalni.
01:10:45Proszę, proszę, proszę, daj.
01:10:47Więc tak, proszę Pani.
01:10:48Chciała Pani, by Janusz zastął u Szalskiego Renę.
01:10:54I po burzy spojrzał na Panią Laskawiej.
01:10:59Miłość.
01:11:01Każdy z nas to przeżył.
01:11:04Miłość ma tylko jedną wadę.
01:11:09Często sprowadza nas na bezdrożach.
01:11:13Czy Janusz Panią skrzywdził?
01:11:16Czego Panowie chcecie ode mnie?
01:11:19Spokojnie. Co Pani robiła krytycznego wieczora?
01:11:22Co? Spacerowałam po ulicy.
01:11:23Może bardziej szczegółowo.
01:11:26Ja Pani pomogę.
01:11:28Uknąła Pani intrygę i poszła zobaczyć, co z tego wyniknie.
01:11:32Nie zupełnie tak.
01:11:34Pognała mnie tam głupia zazdrość.
01:11:38Proszę mówić dalej.
01:11:40W pewnej chwili zczytam Janusza wychodzącego z domu Szalskiego.
01:11:45Tak.
01:11:47Mimo woli spojrzałam w górę i zobaczyłam...
01:11:49Co?
01:11:51Światło w oknie.
01:11:52Nie, że Pani zostawi to światło w spokoju i spojrzy mi w oczy.
01:11:56Co Pani zobaczyła?
01:11:58Zobaczyłam.
01:12:00Widziałam.
01:12:01No.
01:12:02Szalskiego.
01:12:03Gdzie?
01:12:04W oknie.
01:12:05O Boże, Boże, Boże.
01:12:07Nie, że się Pani uspokoi.
01:12:09Czy Pani jest tego pewna?
01:12:11Najzupełniej.
01:12:13Proszę o szczegółkę.
01:12:15Szalski otworzył okno.
01:12:17Poprawił nerwowo krawat.
01:12:19Spojrzał na zachmurzone niebo.
01:12:22Potem na ulicę.
01:12:24Wreszcie zamknął okno i zapuścił sztora.
01:12:28Janusz był już daleko.
01:12:31O Boże, przecież on jest niewinny.
01:12:35Mały włos, a byłaby go Pani zabiła.
01:12:39Chciałem się Panią coś zapytać.
01:12:42Czy Pani kocha jeszcze Janusza?
01:12:46Nie kochałam chyba nikogo.
01:12:48Jestem na to za próżna.
01:12:50Zresztą Rena.
01:12:51Ma Pani inną rywalkę.
01:12:55Ja?
01:12:57Własną uczciwość.
01:12:59Sumienie.
01:13:00Sumienie.
01:13:16Jeżeli nie zabiła Rena, nie zabił Janusz, to musi istnieć ktoś trzeci.
01:13:22Niechżeż Pani powie prawdę.
01:13:26Ja powiem prawdę.
01:13:34Kto Pani jest?
01:13:35Malgorzata Laska.
01:13:39Moja matka.
01:13:41Proszę, niechżeż Pani siada.
01:13:47Słucham.
01:13:49Proszę, niechżeż Pani mówić.
01:13:50Kiedy dowiedziałam się, że Renia ma pójść do Szalskiego, zrozumiałam, że chce poświęcić się dla mnie.
01:14:04Wtedy postanowiłam pójść do niego.
01:14:12Był jakiś podniecony.
01:14:15Co chwila wybuchał gniewem.
01:14:20Prosiłam go.
01:14:22Blagałam.
01:14:24Pan nie ma serca.
01:14:26Dość.
01:14:27Niech Pan nie marnuje jej życia.
01:14:30Dosyć mam tych bajek.
01:14:33Niechże Pan zrozumie starą matkę.
01:14:37Czego wy chcecie ode mnie?
01:14:39Opiekunowie.
01:14:40Opiekunowie.
01:14:42Opadliście mnie jak z graja psów, która chce mnie zniszczyć, upokorzyć, odebrać prawo do życia.
01:14:50Renia kocha innego. To jej los.
01:14:53Ja ją oderwę od tego losu.
01:14:55Nie zrobi Pan tego. Pan nie wolno.
01:14:57Proszę odejść.
01:14:58O nie jesteś człowiekiem. Nie wiesz.
01:15:00A ja...
01:15:10Pobiegłam przed siebie i...
01:15:22i dalej...
01:15:25nie wiem co...
01:15:28nie pamiętam.
01:15:40Proszę do kancelarii.
01:15:43Proszę do kancelarii.
01:15:51Gorąco Panią proszę o przebaczenie.
01:15:54Ale to były trudne dla nas chwile.
01:15:56Wiem, byłem bezwzględny byłem.
01:15:59Niech się Pan nie oskarża.
01:16:00Wszyscy przeżyliśmy ciężkie chwile.
01:16:05Ale dzisiaj szczęśliwy dzień.
01:16:07Nie.
01:16:14No, Ryszardzie.
01:16:16Wkrótce będę samotny.
01:16:18Może byś u mnie zamieszkał.
01:16:20Hmm? Hmm.
01:16:21Będą nam szybciej schodzić wieczorem.
01:16:23Bardzo Ci dziękuję Tomaszu.
01:16:25No to pakuj manatki chodź.
01:16:26Tak.
01:16:27Tak, ale to niemożliwe.
01:16:29Teraz, kiedy wracam na scenę,
01:16:32nasze życie będzie takie różne,
01:16:33to by się razem jakoś nie komponowało.
01:16:35No rozumiesz, nie gniewaj się.
01:16:41Spóźniłem się.
01:16:428.30.
01:16:44Oj, a publiczność czeka.
01:16:45Przepraszam.
01:16:56Panie wiadomo, jak zboga kocham, co jest?
01:16:59Dwa dzwonki już były, a Pana nie ma.
01:17:01Za co płaci mi?
01:17:02Pana nie ma.
01:17:03Pana nie ma.
01:17:04Pana nie ma.
01:17:05Pana nie ma.
01:17:06Spokojnie.
01:17:07Spokojnie.
01:17:08Proszę Państwa.
01:17:10Rzeczywiście spóźniłem się.
01:17:12No trudno, ale to pierwszy i ostatni raz.
01:17:16Teraz już będę do Waszej dyspozycji zawsze.
01:17:19Bo chciałem Wam wiedzieć w zaufaniu,
01:17:22że dziś chciano mnie zaangażować do innego teatru.
01:17:29Nie!
01:17:31Nie, nie, nie.
01:17:32Nie bójcie się.
01:17:34Odmówiłem.
01:17:36Tamten teatr,
01:17:38teatr ludzi, którzy nie wiedzą nawet, że grają,
01:17:41to już nie dla mnie.
01:17:44Niech się komedia ludzka toczy sama.
01:17:49A teraz zaczynamy.
01:17:51Słuchajcie.
01:17:53Dziś
01:17:54Wszystko dobre, co się kończy dobrze.
01:18:02Ty, która jesteś kwiatkiem zawsze świeżym,
01:18:07znalazłaś męża.
01:18:10Cieszymy się szczerze.
01:18:13Najpiękniejsza ślubna suknia,
01:18:15najnowszy model, wytworny krój.
01:18:18Proszę spojrzeć jaka twarzowa.
01:18:20Piękna.
01:18:21Cudna.
01:18:22Jak z bajki.
01:18:23Piękna.
01:18:24Szczęśliwa.
01:18:25Dyrektor.
01:18:26Dyrektor.
01:18:36Panno Reno, klient czeka.
01:18:41Czym mogę służyć?
01:18:43Czy mogę panią prosić o rękę?
01:18:50Coś, boj!
01:18:52Piękna.
01:18:53Piękna.
01:18:55Czym chodzi o rękę?
01:18:56Piękna.
01:18:57Wie
01:19:05jest bunlar?
01:19:06KONIEC
01:19:36KONIEC
Be the first to comment
Add your comment

Recommended

1:40:36
Up next