Skip to playerSkip to main content
  • 3 months ago
Dokument o początkach ośrodka dominikanów na Jamnej i sanktuarium Matki Bożej Niezawodnej Nadziei.
Transcript
00:00Wśród Beskidów kręta droga
00:30Niskie i gdzieniegdzie kopa siana
00:32Jamna, jamna
00:36Jak w mrowisku Boży palec
00:40Lód i prosty i wyniosły wójt
00:43Marynarz i ma stalerz
00:45Sołtys, sołtysowa kostek
00:47Jamna, jamna
01:00Ojciec Jan siedzi naprzeciw mnie
01:03I opowiada o swoich rodzinnych stronach w Tarnowskiem
01:07Które są również moimi stronami rodzinnymi
01:10Badają nazwy, które brzmią dla mnie
01:13Pełnią poezji i wspomnień
01:15Mężczyn, Zakliczyn, Tuchów, Lisia Góra
01:19Słucham z zapartym tchem
01:22A potem już wcale nie słucham
01:24I tylko powtarzam w myślach
01:26Te nazwy miasteczek, wsi i rzek
01:28A potem i nazwy się zacierają
01:31I tylko kojarzę je ze zdarzeniami
01:34Z czasów mojego dzieciństwa i młodości
01:36Z barwami i zapachami pól, łąk, ogrodów
01:41Po których pozostała tylko gorzka wiedza
01:44O straconym i nieodzyskanym raju
01:48Strzeżonym zazdrośnie przez cienie
01:51Dawno zmarłych archaniołów
01:58Przyskamy gości do środka
02:11Przyskamy naszych gości
02:15Prosimy gości do środka.
02:45Witam Was, wiezi miasto, wielko i mało Polska. Witają Was ci, których określamy tradycyjnie jako agrikola i ci, których określamy jako homo literatus.
03:02Ta nieprawdopodobna synteza. Myśmy musieli przyjechać 500 kilometrów. Chcieliśmy się z Państwem spotkać, ponieważ uważamy, że przekraczanie granic jest twórcze.
03:13I życzymy sobie i nam wszystkim tej odwagi, abyśmy poprzez granicę mogli podawać sobie ręce i żeby ten dom był domem rzeczywiście otwartym.
03:25Mamy jakąś ogromną świadomość kulturotwórczej roli tego domu.
03:29Tu jest pokój Romana Bransztetera. Pochodził stąd, z Tarnowa. Mieszkał koło nas, koło klasztoru w Poznaniu.
03:36Mówiłem mu kiedyś, panie Romanie, wracajmy do swoich, wracajmy w Tarnowskie.
03:40A on zawsze mówił, ojcze, po co? Tutaj jesteśmy genialni w Poznaniu. Na południu wszyscy tacy.
03:47Są Państwo w zatem wśród genialnych ludzi.
03:50Kiedyś, przed latem, w mieszkaniu Romana Bransztetera, siedzieliśmy przy tym samym biurku.
04:10Przy tym biurku Roman Branszteter napisał swoje najwspanialsze dzieła Jezusa z Nazarety, pieśń o moim Chrystusie, krąg biblijny.
04:23Przy tym biurku tłumaczył Pismo Święte, Stary i Nowy Testament.
04:29Wtedy właśnie wspomniałem o swoich rodzinnych stronach w Tarnowskim, które są również i jego rodzinnymi stronami.
04:42Wymieniałem po kolei miejscowości, wokół Tarnowa i nieco dalej, i coraz dalej, a on jakby bezwiednie za mną je powtarzał.
04:55Trudno nam obu było powracać.
05:03Jemu, bo bał się konfrontacji.
05:07Kim innym był w Tarnowskim, w czasach swojej młodości?
05:13Bał się zderzenia i spotkania z tamtą ziemią.
05:17A i mnie, bo za bardzo się oddaliłem.
05:25Są ludzie miejscowi, z którymi się przyjaźnimy. Jest Staszek Sołtys.
05:50Witamy w imieniu mieszkańców, wsi i gości młodzieży, wsi Jamna.
06:01Myślę, że gdzieś w Polsce będzie teraz słychać.
06:05Dzięki wam. Dziękuję.
06:10Jest pani mama woźniakowa, która napasa naszego osiołka, kiedy nas tu nie ma.
06:15Są panowie dyrektorzy z kopalni soli, którzy dla państwa przygotowali skromne głowy soli.
06:24Jest kostek i gazek.
06:27Pogadź się kostek.
06:29Kazek i kostek.
06:35Jest krecja pani Guzikowa, u której było pieczony chleb też dzisiaj cały dzień.
06:39Jest pan przewodniczący Rady z Zakliczyna, pan Korman oraz, prawda, radni są.
06:51To jest wielki artysta, słuchajcie, człowiek niezwykle i wrażliwości.
06:54Skrzypek z filharmonii, a po prostu tutaj, już nie będę, tak?
06:59Przepraszam.
07:00A po prostu, który wybrał niezwykle skromny instrument.
07:03Ach, oczywiście, pan profesor Józef Poborski, słuchajcie, jest znamienita.
07:11Wdowa po Janie Kalkowskim, autora wielu, wielu przepisów kulinarnych,
07:16sławna w Krakowie pani Kuka, która wykreowała między innymi z panią Jeziorno
07:21Pałac Puszetów, restauracja.
07:23Kuka, pokażę się, na miłość Bosko.
07:28To jest piękna postać, piękna postać.
07:31Bardzo piękna.
07:33Dom ten próbuje być nie muzeum, ale domem żywej pamięci.
07:40Branschteter zawsze mówił, ojcze, gdy Żyd traci pamięć, przestaje być Żydem.
07:47Musimy uprawiać pamięć.
07:49To się nie zaciera i to się nie zacznie nigdy.
08:07Był to 24 grzesień, był to poniedziałek.
08:13Niemieckie wojsko zaatakowało ten przesiłek górzeńskie.
08:19I oni w stodołach u barana zastrzelili ośmiu chłopów, młodych mężczyzn.
08:26A potem jeszcze Potoka Jakuba wywoływali z piwnicy.
08:33Więc kto wyjdzie, nikt nie chciał wychodzić.
08:37Tak, Maria Stanów wyszła.
08:41Jedno dziecko miało takie roczne, chłopaka, kto go wzięła na ręce.
08:46Ona wzięła jeszcze obraz matki boskiej i ten obraz z tym dzieckiem trzymała.
08:54A dwóch mniejszych, jeden miał 7 lat, trzeci to już nie pamiętam, przyszło z nią.
09:02To dziecko na rękach matce zastrzelili.
09:07Potem tych chłopaków małych, a dopiero matkę w ten czas.
09:16Spalili Kolata, Skrobisa, Boniarczyka, Dęgosza, Budzena
09:43i Brończyka drugiego na dziurze i tą Brończykową, starą w tym domu.
09:50To one żywtąd spalili, bo ona nie chciała wyjść.
09:55Jak z domu wypędzali, podpalili, to wszystko spaliło się.
10:01Ona i te jej zwierzęta, wszystko.
10:13Ja lecę do ojca i mówię, że uciekamy do lasu, żeby ojciec też uciekał.
10:30Ojciec powiada, cóż taki stary dziad będzie uciekał jak ja, przecież ja nie jestem groźny nikomu, żebym miał uciekać.
10:39Uciekajcie sami.
10:40Został ojciec.
10:42Miało się ku wieczorowi, więc mama moja powiada tak, jakbyśmy zeszli pod pola, to znaczy pod te duże pola, to byśmy zobaczyli co się dzieje u nas.
10:58Zeszliśmy tam pod te pola, wyszedł mi jeszcze troszkę dalej, ale tak były strzały, że wydawało mi się, że to mnie zauważyli i że do mnie strzelają, ale to nie było do mnie, to bym właśnie w ten czas ojca zaszczelili.
11:18Za tymi żerdziami tam, naprzeciw tamtego budynku, z tamtej strony tych żerczy, tam ojca zaszczelili.
11:26I postanowiłem iść, co już będzie, to będzie.
11:31I przyszedłem stędy właśnie, gdzie był ojciec, przyszedłem akurat na niego tam, jak leżał.
11:42Przecież nasz, któryś jest w niebie, święcie imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi.
11:50Chlewa naszego, bo wszedniego daj nam dzisiaj.
11:55I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winodajcom.
12:02Tutaj prawda, partyzantka Armii Krajowej tło umieściła się w tej okolicy i prawda, dlatego my ponieśli.
12:22Za to zapłatę.
12:28Po co, na przykład winno było małe dziecko.
12:32Co winien byłbym taki starzec, żeby go mordować.
12:37To było barbarzeństwo z ich strony, niepotrzebne.
12:40I takie inne można by prędzej przebaczać, a najbardziej to jest trudne, trudne, ale przez nas przebacza się.
12:50I tak wędrując w myśle potaranowskim, dotarliśmy do Wojnicza, do Zakliczyna nad Dunajcem.
13:15I wreszcie do Paleśnicy, skąd prosta już droga na Janu.
13:21W Paleśnicy trzeba skręcić przy cmentarzu, gdzie jest grób mojego stryja, przez czterdzieści lat duszpasterza w Paleśnickiej Paragie.
13:33Miejscowi ludzie pamiętali stryja.
13:36Pamiętali mnie, jako chłopca, gdy przyjeżdżałem tam na wakacje.
13:39Stąd też nasze spotkania i wspomnienia wyzwoliły entuzjazm, radość, nostalgię.
13:51Entuzjazm był tak duży, że gmina Zakliczyn nad Dunajcem podarowała duszpasterstwu akademickiemu w Poznaniu
13:59starą szkołę, góra i kawałek ziemi.
14:05Na Jamnej stał się cud.
14:07Góra, ale górze, dali górę.
14:10Coraz częściej spotykam ludzi bezdomnych.
14:34Każdy z nas w jakimś sensie jest bezdomny.
14:37Coś mu brakuje, jednemu ojca, drugiemu matki, innemu rodzinnego ciepła, zaufania rodziców.
14:47Wszyscy w jakimś sensie chorujemy na dom.
14:52Dom na ziemi, dom na Jamnej, rodzi nostalgię za domem innym, wiecznym, tym nieręką ludzką uczynionym.
15:04Za niebem.
15:07Ja miałem dom. Bardzo dobry dom. Kochany dom.
15:12I zachowuję go we wdzięcznej pamięci.
15:17I tym, że niosę go ze sobą, jego zapach, dokądkolwiek bym się nie udał,
15:24chciałbym się z tymi, których na Jamną zapraszam, podzielić.
15:28Jan Góra? Tak?
15:41Tak?
15:44Bardzo dobrze. Na mój rachunek.
15:47Dobrze? Bardzo dobrze.
15:49Tak jest zawsze, tak być musi, bo jeden w życiu mamy tylko dom.
15:59Kiedy wracamy, gdyż w potrzebie, nawet z najdalszych świata stron.
16:07Tu jest nasze miejsce, tu jest nasz ciasny, ale własny gość.
16:21Tu jest nasze miejsce, tu jest nasz do.
16:29Wszyscy powiadach już o zwariowaniu, że nie ma już we mnie na nic miejsca,
16:37tylko jam, jam, jam, jam, bez końca.
16:42I staram się tą moją miłością do ludzi, do ziemi i do ptaków
16:48zarazić moją młodzież duszpasterstwa, moich przyjaciół.
16:53Oni wraz ze mną tęsknią za panią Woźniakową,
16:57za panem Czesławem Mastalerzem, za Kostkiem,
17:01bo traktują ich jak kogoś ze swojej własnej rodziny.
17:04Prawie dziewczyn dziecię przyjął się do zakupu.
17:34Wszyscy zakładu, co on robił, to wszędzie wypadał mnie.
17:38No i tak, i z tego wszystkiego, a joj, tak jak się trzymał.
17:42Jak mógł, to się trzymał.
17:44I miałem tak, że przyjechałem tutaj i że stąd odjadę do Ameryki.
17:52Bez tego, że te wypłaty się mi tak dzieją, wszędzie też odjadę.
17:55Tymczasem mnie uprosiło tutaj, żebym jechać, bo się nie będziemy widzieć.
18:01Tak, ja za całą wypłatę brałem tych dolarów, bo w robocie nas było 8, co my pracowali.
18:10Wszyscy my byli dolarowcy, co my kupowali.
18:13100 zł, co to było.
18:15Ja miał wszystkiego, co nie miara.
18:17Mie się na półkach, by się wszystko wypsuło, pełni kiełbasę, je wszystko.
18:23Ja takie miał powodzenie.
18:24Czy pan jest szczęśliwy?
18:28No ja nie wiem.
18:30Przecież nie mogę wiedzieć.
18:35Nie wiedziałem, czy pan jest szczęśliwy?
18:39Ja bym tak rozumiał, że tak.
18:42No bo jak inaczej, jak jo nikomu nic nie winię,
18:44to co ja mogę mieć, jakie pewnie...
18:48Jakieś drogi złe, że tak powiem, no i o to chodzi.
18:55Panie Kostek, a przed wojną ile pan miał lat?
18:59Ja miał niedużo, bo chodzi o to, że ja miałem 12.
19:07A pan przed wojną jeździł na przykład do Tarnowa i widział tam Żydów?
19:12To pewnie, że ich znowu, pewnie.
19:14Ja wszystkich znał, bo tutaj na jamie też było, też ich nie mało.
19:19Nie, to oni dobre byli ludzie.
19:22Nosił te smaty takie różne, co sprzedało.
19:25No buty to różność tam.
19:27Lekarstwa też nosił.
19:29No to różnie nazywali, bo nazywali, takich ludzi nazywali dzikciarzami.
19:34Różnie nazywali.
19:35No i tak było.
19:37I tu przyszedł Rozyś i tak nosł, szukał w tym czas, bo chodził o to.
19:41Mówi, tutaj jest to potem, pod tym domem.
19:46Mówi, lata 8, lata 8.
19:49My patrzymy, co lata 8, pewnie tylko nie widać nigdzie, czy to samolety, czy co.
19:55A to osa lata, osa, rozumiecie to?
19:59On nie mówi, że osa tylko 8 lat.
20:01No i my się tak te czoskura zagapili, jak może być, no pewnie.
20:06No pewnie było.
20:07A co, a co śmiechu, no robi w tym czas, to nie sposób, no pewnie.
20:12Tutaj jest jego kapelusz i laska.
20:37Tu są jego buty, w których symbolicznie tu powrócił.
20:43Chociaż tęsknił za tą ziemią, bał się powrotu.
20:48Bał się konfrontacji z przeszłością.
20:52Przed wojną był zupełnie innym człowiekiem.
20:55Żydem, wojującym z Sionistą.
20:57A jego największym marzeniem i dążeniem był wyjazd do Ziemi Świętej, do Palestyny, by osiąść tam na stałe.
21:07Potem była wojna.
21:09Brandstater trafił do ziemi, o której marzył, ale nie okazała się ona dla niego ziemię obiecana.
21:17Przeżył tam różne osobiste tragedie.
21:20Tam dowiedział się, że w Polsce, w komorach gazowych, stracił swoich rodziców.
21:31Stracił zresztą, jak później to mówił, całe swoje stare życie.
21:37Świat po to, by odnaleźć Chrystusa.
21:41Kiedyś pewna słynna niemiecka powieściopisarka, po przeczytaniu jego wiersza w Hamburgu, powiedziała do niego
21:56Przebaczył Pan, to pięknie, ale dlaczego Pan nie może zapomnieć?
22:11Mam wiele wspomnień do ofiarowania.
22:28Wiele.
22:29Wspomnienie o zabitym uśmiechu mojej matki ofiarowuje Bogu.
22:39Wspomnienie o moim domu, zburzonym do fundamentów, ofiarowuje mojej ziemi ojczystej.
22:50W hamburski dzień, w morskim powietrzu, chodzę po kawiarniach, sklepach i teatrach.
22:57I przebaczam.
23:01Temu siwemu panu, siedzącemu w kawiarni i pijącemu spokojnie kawę, przebaczam śmierć moich rodziców.
23:13Temu właścicielowi sklepu tytoniowego, który sprzedał mi fajkę, przebaczam śmierć moich przyjaciół.
23:25Temu portierowi teatralnemu, u którego kupiłem program, przebaczam ruiny mojego domu.
23:34Jeżeli jednak jesteś niewinny, przebacz mojej nieufności i mojemu smutkowi i mojemu garbłowi.
23:48Siwy panie siedzący w kawiarni, właścicielu sklepu tytoniowego, portierze teatralny.
23:57Jeżeli jednak zabiłeś uśmiech mojej matki, jeżeli zamęczyłeś mojego ojca, jeżeli zastrzeliłeś mojego przyjaciela, jeżeli zburzyłeś mój dom.
24:11Niech krew moich najbliższych nie spadnie na ciebie i na dzieci twoje.
24:23Niech na nikogo nie spadnie.
24:26Na nikogo.
24:28Na każde święta Jamna dostaje list od papieża i opłatek.
24:42Dostaliśmy różańce dla ludzi we wsi.
24:44I to wzruszające, że papież wymawia imię tej wioski, a ostatnio w czasie jesieni dopytuje się, co tam słychać na mojej Jamnej.
24:52Dopytuje o zdrowie ludzi, o samopoczucie osiołka.
24:55Ma bowiem tu swój pokój.
24:58Na Jamno już jedzie.
25:00Jest w drodze.
25:01Nigdy nie powiedział, że nie przyjedzie.
25:03Stale pytał o pogodę, o drogę, o warunki.
25:08Śród Beskidów kręta droga.
25:11Wieś kompletnie zakopana.
25:14To poletko Pana Boga.
25:16Albo raczej góry Jana.
25:19Jamna.
25:21Jamna.
25:22Stok łagodny, las cienisty.
25:25Woda kryształowo szklana.
25:27Rozsypane, chaty niskie.
25:30I gdzie niegdzie kopa siana.
25:33Jamna.
25:35Jamna.
25:37Jak w mrowisku Boży palec.
25:40Lód i prosty i wyniosły.
25:42Wójt, marynarz i ma stalerz.
25:45Sołtys, sołtysowa, kostek.
25:47Jamna.
25:49Jamna.
25:50Dom sierpniowo-jaworowy.
25:54Katr dalekich, ostra kreska.
25:57Góry Jana dział dziejowy.
25:59Rzecz i świecka, i niebieska.
26:02Jamna.
26:04Jamna.
26:05W izbach w oń ciosanych sosem.
26:12A kafelków szał w łazience.
26:14Pan Bóg czasem klnie pod nosem.
26:17Góra Jan zaciera ręce.
26:19Jamna.
26:21Jamna.
26:22Dom mój widzę przeogromny.
26:25Pełen znaczeń i odznaczeń.
26:28Szable, świece i madonny.
26:30A na czele święty Jacek.
26:32Jamna.
26:34Jamna.
26:36Rzeczy święte, wiary, krater.
26:38Polski duch, poezji, eter.
26:40W tym Jan Paweł, drugi papież.
26:43Osioł Janusz i Brandt Szteter.
26:45Jamna.
26:47Jamna.
26:49Ojciec Andrzej w cieniu dzbana.
26:52Huśta się w hamaku z rafii.
26:55I spisuje żywot Jana.
26:57Na użytek hagiografii.
27:00Jamna.
27:01Jamna.
27:04Tak mijają dni i noce.
27:07Kończy się ta pieśń nie kłamna.
27:09Jan zasypia i mamroce.
27:12Jamna.
27:13Jamna.
27:13Jamna.
27:14Jamna.
27:14Jamna.
27:16Jamna.
27:18Jamna.
27:20Jamna.
27:21Jamna.
27:23Jamna.
27:24Jamna.
27:29Jamna.
27:30Jamna.
27:30Jamna.
27:31Jamna.
27:35Jamna.
27:35KONIEC
28:05KONIEC
28:35KONIEC

Recommended