Skip to playerSkip to main contentSkip to footer
  • 5/12/2015
Więc załóżmy, że zatrzymujesz się na czerwonym świetle i masz ochotę na mały wyścig swoim Ferrari. Patrzysz, a obok ciebie staje mały, biedny garbusie...ooo...czekaj, czekaj...czy to ogień?
Tak, tak, to ogień.
A koleś w środku to Ron Patrick, inżynier z Stanford.
Zamontował on silnik odrzutowy w swoim Volkswagenie Beetle i jeździ nim po Silicon Valley – legalnie. A tak to działa:
136 kg silnik należał wcześniej do śmigłowca latającego dla marynarki wojennej U.S.
Później dorwał się do niego Ron poprzekręcał parę śrubek i wrzucił silnik na tył swojego auta.
Teraz jego garbus ma 1350 koni mechanicznych...nieco więcej niż oryginalna stówka.
Kiedy włącza silnik musi otworzyć szyberdach i okna, by zapewnić wystarczający dopływ powietrza.
Aha i z silnika wylatuje 15 m płomień kiedy Ron jedzie z pełną prędkością, której i tak nie może zmierzyć bo maks na jego liczniku to 225km/h.
Ron uruchamia silnik tylko w nocy, kiedy na drodze nie ma innych samochodów. W przeciwnym wypadku używa przedniego, oryginalnego silnika.
Jeśli to nie robi na was wrażenia, popatrzcie jak wygląda skuter żony Rona...

Category

🗞
News

Recommended