Wideo turysty z Wietnamu w Singapurze błagającego o zwrot pieniędzy obiegło sieć. Nieskazitelna do tej pory reputacja obywateli Singapuru została naruszona i nagłośniona przez media. Oszustwo wyglądało tak: klient, często turysta kupuje telefon za przyzwoitą cenę. Sklep prosi by podpisał dokument, zazwyczaj po angielsku. W końcu ofiara płaci kartą kredytową i okazuje się, że z konta znika extra 1,200 dolarów jako koszt gwarancji. Kiedy klient zwraca uwagę na błąd, właściciel sklepu zmienia swoje podejście i grozi klientowi, mówiąc, ze ma jego podpis i nagranie z kamery. W większości przypadków przekręt działał, jednak tym razem właściciel przegiął i poprosił by klient błagał go na kolanach o zwrot. Mężczyzna zarabiający 200 dolarów miesięcznie nie miał wyjścia. Wideo obiegło sieć i obywatele Singapuru zaczęli zbierać pieniądza by pomóc mężczyźnie. Oberwało się też sprzedawcy, którego adres domowy, numer telefonu i zdjęcia zostały upublicznione.