W dniach 1–5 lipca w Domach Kultury w Targanicach i Sułkowicach-Łęgu odbywały się wyjątkowe warsztaty teatralne pod nazwą „Latorośl w Teatrze”. Taki rodzaj aktywnego i twórczego wypoczynku dzieci podczas wakacji stał się już tradycją w naszych placówkach kulturalnych. Za prowadzenie warsztatów, realizację finałowego spektaklu pt. BrzechwoLecie – Sceny z Lisa Witalisa (reżyseria, scenariusz, scenografia, charakteryzacja, rekwizyty, światło, dźwięk) odpowiadała Katarzyna Mikurda – doświadczony i ceniony instruktor zajęć teatralnych.
Podczas pięciu dni młodzi aktorzy: Nela Bizoń, Eliza Chmiel, Iga Chmiel, Zuzanna Chmiel, Antonina Cibor, Franciszek Cibor, Maria Ekiert, Zuzanna Ekiert, Antoni Hutniczak, Alicja Jordanek, Magdalena Kensiak, Julita Ludwikowska, Pola Piotrowska, Tymon Piotrowski, Marcin Stuglik i Lena Żurek – pod czujnym okiem Pani Reżyser – przygotowali interesującą etiudę teatralną. Losy Lisa Witalisa z uważnością śledziła licznie zebrana publiczność. A że było to niezwykle udane przedsięwzięcie artystyczne, świadczyć może owacja na stojąco widzów, która wyrażała szczery zachwyt i podziw nie tylko dla pracy młodych adeptów sztuki teatralnej i Pani Reżyser, ale przede wszystkim była uznaniem dla efektu tej pracy – wspaniałej, misternie zbudowanej w zaledwie kilka dni – teatralnej opowieści. W tworzenie elementów strojów kreowanych postaci zaangażowali się także Rodzice uczestników projektu.
W lecie teatry zawodowe zazwyczaj zawieszają swoją działalność. Tę teatralną pauzę skutecznie zatrzymała „Latorośl w Teatrze”, dzięki czemu teatr na nowo zagościł w wielu domach w naszej gminie, co daje nadzieję, że od przyszłego sezonu kulturalnego zajęcia sztuki aktorskiej w naszych placówkach znowu będą cieszyły się dużym zainteresowaniem.
Dziękujemy serdecznie wszystkim, którzy przyczynili się do sukcesu tego wydarzenia: aktorom, Pani Katarzynie Mikurdzie, Rodzicom i wspaniałej publiczności!
01:41A miał w sobie tyle dumy, jakby wszystkie zjadły rozumę.
01:58Po sądziecku jest miał jamę, a w tej jamie dziwy są.
02:20Więc lusterko postębrzamy.
02:23Z tego było znane, że gdy czyhał ktoś na rysa, powstawała ta rysa.
02:29Miał ponadto złoty grzebień.
02:32Bowiem bardzo dbało o siebie.
02:35I grzebieniem ci starannie czy sam ogół nie ustalił.
02:39Rozczesywał raz i wtóry.
02:42Z góry na dół i do góry.
02:44I raz jeszcze i na nowo.
02:47Rozczesywał, daje słowo.
02:49Był w Italii z rodeków polskich, jak kapelusz miał tyroński.
02:53Którym było mu do twarzy, choć wyglądam nieco starym.
02:57Zobacz.
02:59Zobacz.
03:01Zobacz.
03:03Zobacz.
03:04Zobacz.
03:30Jak co rok w zielonech świętach zgromadzimy się zwierzęta dla ubioru prezydenta.
03:39Jest to taka ważna sprawa, że zwierzęce wszystkie prawa ciętycznią w giem przymierzą.
03:45Zwieżna zwierza nie uderza.
03:47Gemusz jest pewna swego pierzda.
03:50Pies nie czai się na jeża.
03:52Nawet mysz wychodzi z norę.
03:54Nawet twórz bez strachu chory na wybor z bieżą.
03:58Pomógł wolno!
04:00Bo ma prawo!
04:02Lys Witali, wielki szedla.
04:04Udwi białkiem swego pierna.
04:06Skocz!
04:06Do wilka się przymieni i coś szedla.
04:09Tam po chwili do niedźwiedzia z wielkiem szedla.
04:13Jakieś słówko życi w kunie.
04:14Pięk się mnuda do jelenia.
04:16Wierza w mienie od niechcenia.
04:19Mysz owonem poła skocze mimo chodem.
04:22Bo wiesz, o czym on rozmawia teraz z Rysiem.
04:26Świetnie, Lysie, Witali, Lysie.
04:28Już najstarszy winku ławoń.
04:30Machną w lewo, machną w prawo.
04:32Takie jest zwierzęce prawo.
04:35Już wybory rozłoczęce.
04:37Któż zostanie prezydentem?
04:39Z tego dnia.
04:40Ja w słowach kilku
04:42Chcę powiedzieć, że zasnę winku.
04:44I czy wszyscy tu zebrani, tak przeze mnie szanowani, albo, mówiąc wprost, zwierzęta.
04:52Macie wybrać prezydenta.
04:54Czyż jest ktoś, kto nie pamięta zasług Lysa, Witaliusa?
04:58W pięciu tomach ich nie spisać.
05:01Otóż ja, przed wielu laty, gdybym był młody i bogaty, w ciągu jednej tylko wiosny, zasadziłem tutaj sosny, buki, dęby, niemal wszystko, by zwierzętom dać schronisko.
05:16Jestem waszym dobrodziejem, a sam nie śpię, a sam nie jem, Tylko myślę dniem i nocą, jak zwierzętom przyjść z pomocą.
05:27Mojego mamy za sąsiada.
05:29Co tu gadać?
05:30Dobrze gada.
05:31Co ty na to?
05:32Jaka spada.
05:34Jaka dykcja i wymowa.
05:35To przynajmniej tęga głowa.
05:37Nie namawiam, ale raz.
05:39Jeśli dziś otrzymam władzę, daję słowo, że zasadzę w ciągu pięciu dni na piasku drzewa mego wynalazku.
05:47Już nie szyszki, nie żołędzie, ale rosnąć na nich będzie zap.
05:55Pędzony.
05:59I kluczony.
06:03Boczki.
06:06Szynki.
06:06Szynki.
06:08Szynki.
06:08Sarce.
06:09Somy.
06:10Nawet w Krosie, w Galaryn.
06:14I jeśli tylko zapragniecie.
06:17Wszystkim oczy aż zabłysły.
06:19Niestety jeszcze ma pomysły.
06:20Nie bych panie prezydentem.
06:22Czy przyjęte?
06:23Tak, przyjęte!
06:26Przynajmniej się.
06:27Witaj się.
06:28Powtórzymy za nim na resie.
06:30Kundy.
06:30Tchórze.
06:32I jelenie.
06:33Oraz całe zgromadzenie.
06:36Dzięki za oglądanie!
07:06Po wyborach, godnie z prawem, list odwilka dzieło mu obrę. Już na zajuć, na polanie, zaczął list urzędowanie. Kazał podać sobie korek, auk, i w dodatku piórok z korek. I ustawę za ustawą ją wydawać wielką wprawą.
07:27Zarządzane bezwierzęta do użytku prezydenta oddawały prócz obrów czwartą część swojego łuku? Co?
07:35Żeby każdy ptak maja, ażio maja, wszystkie jelenia, jutra lisa, jutra lisa, który żółtka z nich wysysał?
07:46Sysał?
07:53Jakby kury i kultenta są już czuje do prezydenta i prosimy by naroźnię?
08:01Daczu, upiec ją, skrożnie?
08:05Nie pamiętam już niestety, jakie prawa i dekredyt wydały jeszcze nic ponadto,
08:09lecz zwierzęcy cały świat, po pełen ręku i poddania, wykorzystywał lepsze brania.
08:13Dzień dobry.
08:14Dzień dobry.
08:15Dzień dobry.
08:17Dzień dobry.
08:18Dzień dobry.
08:19Dzień dobry.
08:20Dzień dobry.
08:21Dzień dobry.
08:22Dzień dobry.
08:23Dzień dobry.
08:24Dzień dobry.
08:25Dzień dobry.
08:26Dzień dobry.
08:27Dzień dobry.
08:28Dzień dobry.
08:29Dzień dobry.
08:30Dzień dobry.
08:31Dzień dobry.
08:32Dzień dobry.
08:33Dzień dobry.
08:34Dzień dobry.
08:35Dzień dobry.
08:36Dzień dobry.
08:37Dzień dobry.
08:38Dzień dobry.
08:39Dzień dobry.
08:40Dzień dobry.
08:41Dzień dobry.
08:42Dzień dobry.
08:43Dzień dobry.
08:44Dzień dobry.
08:45Dzień dobry.
08:46Dzień dobry.
08:47Dzień dobry.
08:48Dzień dobry.
08:49Dzień dobry.
08:50Miał niemało.
08:51Ten siedzi po niego zawsze
08:53Zwalić w dziecięce na niebawce
08:55Stały sprawie im chorobo
08:57Z prawdą zmartą po drogów.
08:59Stały też jelenie w stery
09:02Wykowali na spacery.
09:06A biegły przez ziemi cały
09:09Przy ogoni się chrzątali.
09:12I chuchały, i dmuchały,
09:15I bez przerwy go czesały.
09:18Nic pokoru nie miał w lesie.
09:20Ten!
09:21Usuż!
09:22Ten!
09:23Woda!
09:24Ten przyniesie, ten odniesie.
09:26Nawet borsik dwoje woda,
09:29Choć to bardzo dumna szląka,
09:31Był u lisa lza
09:33Hajduka
09:34Nie zgłosiło to borsiku.
09:36Jadł witali za dwudziestu.
09:39I zwierzęta bez protestu
09:42Napykały mu spiszarnie?
09:44Odjaszczone jakby martnie.
09:48Nigdy
09:54Nigdy nie chciał
09:58Nigdy nie chciał z nikim gadać.
10:00Nigdy nie chciał z nikim gadać.
10:03Ani nawet odpowiadał na pytania,
10:06Na podania
10:08I nie dał posłuchania.
10:10Siedziałam główny niczym Basza.
10:12Sandra jadam.
10:13Sprawa Basza to przedbać o mój żołądek.
10:16Taki musi być porządek.
10:18Jan prezydent, czyli płaca.
10:20A jak koło nie dogadza,
10:22Nie zabiera się ich zmiata
10:23I śpieszę pochać bata.
10:24I śpiewa.
10:26I śpiewa.
10:28I śpiewa.
10:30A jaka.
10:32Z baikam.
10:33A jaka.
10:34Du軒.
10:38Ona przystąpiłeś się tu.
10:39A jaka.
10:40Z dłuższa.
10:41To przystąpiłeś się tu.
10:44Dzień dobry.
11:14Czy już wszyscy się zebrali? Cóż, nie może być tak dalej. Czeka wszystkich nas zagłada.
11:35Jest na to jedna rada.
11:37Szijmy na wygnanie lipca, który z nas wysyca.
11:41Ja się gadam. Racja. Brawo.
11:43Wyzwiedzajcie zbał się prawo.
11:45Zniszcie wszystkich nas ze świętem.
11:49Preś, preś takim prezydentem.
11:53I uchwalił więc wierzęcy, że nie ścierpi tego więcej, że i zbrojem to nie miara.
11:58Więc go musi spotkać kara.
12:02Dziś z tym czasem do lusterka niespokojnym okiem wleka.
12:13Nagle widzi.
12:15Co to?
12:15Rysa?
12:17Strach odleciał bitanica.
12:19I ta rysa rośnie, rośnie, załamuje się.
12:21I ta rysa rośnie, załamuje się gośnie i lusterko całe łamie.
12:35Koniec już siedzenia w jamie.
12:37Przyszło mi ogonem, trzeba umieć zejść.
12:40Skończone.
12:41Co użyłem, to użyłem.
12:45Dobrze jadłem, dobrze piłem, za to teraz czas mi w drogach.
12:50Trudno, zostać tu nie mogę. Muszę myśleć o mojej biedzie.
12:53Gdzie tak spieszyć się?
12:55Co się dzieje?
12:56Nie tak prędko.
12:57Jeszcze chwilka.
12:58Musisz ustąpić do wilka.
13:00Wilk, bo sprawę do ciebie, pilka.
13:03Wilk zaproszę?
13:04Żeś ciekażą.
13:05Wilk nie wzięła do mnie prawa.
13:07A nie myślę, nie chce mi się.
13:09Mały rozkaz, widzę mi się.
13:11Lepiej się nie chce mi, Hargo.
13:12Pozostajesz.
13:13Pozostajesz.
13:14Bliżej.
13:15Bliżej.
13:16Bliżej.
13:17Ruszaj, misie.
13:18Kara cię nie winie, misie.
13:20Bratko!
13:21Niech go wesmam Rysie.
13:22Ja za głowę.
13:23Ja za głowę.
13:24No, to wszystko już gotowe.
13:25Zapraszam, z jej łasiczki.
13:27Kada z nas ma dziś może i nie.
13:28Bliżej.
13:29Bliżej.
13:30Bliżej.
13:31Bliżej.
13:32Bliżej.
13:33Bliżej.
13:34Bliżej.
13:35Bliżej.
13:36Bliżej.
13:37Bliżej.
13:38Ruszaj, misie.
13:39Karacie nie winie, misie.
13:40Brawko!
13:41Niech go wesmam rysie.
13:42Każdy dla nas ma dziś pożyczki!
13:45Pochwycimy ogona lisa!
13:47Co jak gruba, która z internet rastyczki zabraza.
13:51Miękling.
13:52Krzygły.
13:53Przychu krzygły informação.
13:55Odrzucamy.
13:56Pot Democracy na wrzygielaOhino.
13:57Obcinały puszek miewki.
13:58Bardzo szybko
13:59Zwinien, leś ostrożnie.
14:01Alic winnie jak naroźnie.
14:03wier szlachach rozpaczony.
14:05Taki ogon, tam ogony ostryczь,
14:07nie żyje.
14:09Bliżej syna ci pokażę!
14:11Jak podradę się z ogonem, tak miściem nieodzyszczonym!
14:15Rzeczywiście!
14:16Ogon lisa zwisał jak pałeczka lisa.
14:20A ja króty kół rozbiegał i unosił ponad drzewa.
14:25Witali się!
14:27Po dół, wisie.
14:30Jeszcze jedno.
14:34Zwy noś, nisie!
14:37Z miasta, lisie, witali się!
14:41Lis ucieka, gdzie pieprz rośnie, trafił, zatrzymał się, przystośnie.
14:46I usłyszał taki zgodny, zwierzę, jak nie rośnie od obrony.
14:49Głódy, susły, nawet jeże!
14:51Każdy tak, w każdym zwierzę!
14:53Taki ogon, co nawet ucieczyli, mógłby być za ogrodnuczki.
14:57To stręknie żaden ogon!
14:59Śmieszny widok, moją drogą!
15:02Tuż i ogon, na dogony!
15:04Lis witalis, ośmieszony, wyszyzony, uciekł z lasu.
15:08I już nic od tego czasu.
15:10Nie oglądał witalista, nawet ja, co mu go opisał.