Straznicygalaktykionline1

@Straznicygalaktykionline1
czasu w powietrzu i opowiedział, że to zupełna pestka w
porównaniu z burzą, strażnicy galaktyki online pl którą przeżył, lecąc z Alicante do
Ponferrady w latach pięćdziesiątych.
- Ach, przyjacielu, cóż za bohaterskie czasy! Za każdym
razem, gdy samolot pikował w dół i wydawało się, że już ma
się roztrzaskać o skały, my, pasażerowie, odpinaliśmy pasy
bezpieczeństwa, stawaliśmy na równe nogi i wołaliśmy
jednym głosem: Niech żyje Chrystus Król! A gdy
wylądowaliśmy w Ponferradzie, alkad wygłosił przemówienie,
którego nigdy nie zapomnę.
Słuchałem go, potakując strażnicy galaktyki online pl po każdym zdaniu, i wykorzystałem
jego podniecenie, by przejąć kilka tysiącpesetowych
banknotów, które miał w lewej kieszeni spodni.
Choć miałem zamiar wystawić go do wiatru, zdziwiło mnie,
że nie ujrzałem komisarza Floresa oczekującego w barze Punkt
Spotkań zgodnie z poleceniem pana ministra. Rozważyłem, co
mogła oznaczać jego nieobecność i doszedłem do wniosku, że
pewnie przeczytał strażnicy galaktyki online pl informację o mojej śmierci i pomyślał,
zupełnie słusznie, że nie ma sensu dodawać sobie pracy.
Opuściłem więc lotnisko Prat, przemknąwszy uprzednio
wspaniałymi korytarzami z twarzą zasłoniętą gazetą, wsiadłem
do taksówki i powiedziałem kierowcy, żeby mnie zawiózł do
Barcelony.
- W którą część Barcelony? - dopytywał się.
- Niech pan nie będzie bezczelny i rusza, powiem po
drodze.